Kiedy dojechaliśmy pod mój dom zobaczyłam,że stoi przed nim znany nie tylko mi samochód:
-To twoi rodzice?-spytałam.
-No tak nie poznajesz-krzyknęła Oliwia chcąc już do nich podbiec.
-Poznaje,poznaje.Wysiądź i biegnij do nich-powiedziałam,ale odpowiedzi już nie usłyszałam.
Kiedy ja z Justyną parkowałyśmy samochód Oliwia cieszyła się w objęciach swoich rodziców.Następnie my wysiadłyśmy i uczyniłyśmy to samo co Oli:
-Cześć ciocia-powiedziałam do mamy mojej najlepszej przyjaciółki.
-Cześć Wiki.Ile ja cię nie widziałam.-powiedziała tuląc mnie mocno.
-A ze mną się już nie przywitacie?-spytała pani młoda.
-Z tobą.Przecież to dzięki tobie możemy się tu dziś wszyscy widzieć-powiedział tata Oliwii tuląc się z Justynką.
Pomogliśmy rodzicom Oliwii wyciągnąć wszystkie bagaże.Jak na złość chłopaki i tata mieli inne zajęcie i nie widzieli,że sami musimy się z tym trudzić.Po wejściu do mojego rodzinnego
domu mama przywitała gości i zaproponowała kawę.Tata,Andrzej i Karol w końcu wrócili:
-Gdzie wy byliście?-spytała mama.
-Byłem z chłopakami pokazać im samochód w, którym moja córunia pojedzie do ślubu-powiedział tata.
-No jasne samochody zawsze ważniejsze od kobiet-powiedziała mama krojąc ciasto.
-Karol, gdzie ty byłeś moi rodzice przyjechali,a ciebie nie ma i nie ma-powiedziała Oliwia podbiegając do niego.
-Na prawdę twoi rodzice.Ale,że już...-powiedział zdenerwowany.
-No co ty Karol chyba się nie cykasz-spytał Andrzej.
-Andrzej uspokój się-zgasiłam go.
-Przepraszam-powiedział i już nic nie mówił.
-Chodź czekają w salonie.
Oliwia z Karolem poszli do salonu,aby mogła przedstawić swoim rodzicom swojego wybranka.Reszta została w kuchni i pomogła mamie nakryć do stołu.Andrzej z tatą chyba z 5 minut nie mogli
nakryć stołu:
-Taka robota to nie dla mnie-powiedział zdenerwowany tata.
-Podpisuje się pod słowami pana Mietka-powiedział Andrzej uśmiechając się do niego.
-Kochanie idź im pomóż,bo jeśli tego nie zrobisz będziemy musieli jeść na podłodze-powiedziała mama zalewając kawę.
-Jaki z was pożytek-odrzekłam podchodząc do stołu i zaczęłam im pomagać.
-Ja dobrze gram i tyle mi wystarczy-powiedział Andrzej radośnie.
-A ja po to mam córkę żeby mi w tym pomagała.
-Dobra dajcie to ja to zrobię.
**
W drodze do salonu:
-No co ty kochanie nie denerwuj się tak-powiedziała chcąc go troszkę uspokoić.
-Przecież się nie denerwuje-odpowiedział,ale ja wiedziałam,że ma stracha.
-Na pewno?
-No może troszkę,ale będzie dobrze.
Razem z Karolem dotarliśmy do salonu i przedstawiłam moim rodzicom mojego chłopaka:
-Mamo, tato to jest właśnie Karol.Mój chłopak-powiedziałam dumnie.
-Bardzo mi miło państwa poznać-powiedział nadal trochę spięty.
-Nam też.Kamila.Mama Oliwii-przedstawiła się mu.
-No co ty chłopie aż taki jestem straszny.Wiem,że na takiego wyglądam,ale mówią,że fajny ze mnie koleś.Tomek, miło mi-powiedział klepiąc go po ramieniu.
-Mówiłam,że nie są tacy źli-powiedziałam.
-Przepraszam,zestresowałem się,bo bardzo zależy mi na Oliwii i nie chciałem wypaść głupio-powiedział szczerze Karol.
-Już tak wypadłeś-krzyknął Andrzej za ściany.
-Andrzej do kuchni-na szczęście nad wszystkim panowała Justyna.
-Nim się nie przejmujcie.Przyszedł z skądś i głupoty gada-powiedział śmiejąc się do moich rodziców.
-No wszystko co miałam zrobić zrobiłam,a teraz chodźmy do kuchni na kawę i jakieś ciasto-powiedziałam kierując nas do kuchni:
-Już nie żyjesz-powiedział Karol do ucha Andrzeja.
-Ujdź.Boje się-zażartował z sytuacji Andrzej.
-Siadajcie już przynoszę kawę i ciasto-powiedziała mama Wiki.
Gdy wszyscy wypili kawę i zjedli po kawałku pysznego ciasta cioci pomogłyśmy jej posprzątać i wszyscy wybraliśmy się na taras.
**
Z perspektywy Wiki:
Siedziałam sobie z Oliwią na ławce w słońcu aż do czasu gdy poczułyśmy,że nasze ciało zostało oblane wodą:
-Przepraszam to nie na was,ale na Andrzeja-powiedział a raczej zakrzyczał Karol.
-Możesz go oblać też za mnie-powiedziałam otrzepując się z wody.
-Jak dzieci-stwierdziła Oliwia.
-No.Patrz na Kubę jaki opanowany-powiedziałam.
-No nie powiedziała bym tego,bo leci za nimi z butelką wody.
-Wszyscy są tacy sami-powiedziała Justyna podając nam ręczniki do wytarcia się.
-Masakra.
-Co tam robicie?-spytał Andrzej całując mnie w policzek.
-Mówimy jakich to sobie wybrałyśmy facetów-powiedziała za mnie Justyna.
-Przecież twój Kuba to super gość-powiedział Karol.
-Widzicie nie docenia mnie-powiedział Kuba i zaczął łaskotać moją siostrę.
-Przestań wariacie-powiedziała przez śmiech Justyna.
-Jak ten czas szybko leci-powiedział moja i Oliwii mama równocześnie.
-Oj tak,ale to jest piękne,że mimo tego czasu one dalej są nie rozłączne-powiedziała ciocia Kami.
-Oj tak masz racje-stwierdziła moja mama,a nasi ojcowie zaczęli się śmiać.
*****************************************************
Mamy kolejny rozdział miłego czytania.
JESTEŚ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ :)
Super oby tak dalej
OdpowiedzUsuń