Bohaterowie

piątek, 27 marca 2015

Rozdział XlIX "Happy birthday"

**
Po randce Oliwii i Karola:
Wróciliśmy do do naszego mieszkania jakoś ok.22:30.Od razu po wieczornej toalecie położyliśmy się spać.Karol jeszcze przed snem zadał mi pytanie:
-Kochanie śpisz?-spytał.
-Nie,a dlaczego pytasz?
-Miałem sam się nad tym zastanowić,ale kompletnie nie mam pomysłu co mogę kupić Ci na urodziny,a chce żebyś dostała coś wyjątkowego-powiedział przekręcając się w moją stronę.
-Daj spokój.Ważne,że będziesz obok mnie,to my wystarczy-mówiłam patrząc głęboko w jego oczy.
-To mi pomogłaś-odpowiedział uśmiechając się.
-No,ale mówię serio.Moim zdaniem nie ważne co się dostaje,a co się ma.Kochamy się,jesteśmy szczęśliwi razem i to jest ważne-odwzajemniłam uśmiech.
-Kocham Cię-powiedział szeptem.
-Dlaczego powiedziałeś to tak cichutko?-spytałam głaszcząc go po policzku.
-Mów szep­tem, jeśli mówisz o miłości kochanie-odpowiedział.
-Wszystko jasne,ale wolę jak mówisz to głośno,bo mam pewność,że mnie naprawdę kochasz i się mnie nie wstydzisz-oznajmiłam.
-Nawet tak nie mów.
-Ale...-przerwał mi.
-Nie mów nic. Kocha się za nic. Nie is­tnieje żaden powód do miłości,bo my jesteśmy dla siebie po prostu stworzeni i nikt,ani nic nas nie rozłączy-powiedział to tak słodko,że zakręciła mi się łezka w oko.
-Obiecuj mi,że zawsze będziesz mnie kocham-odparłam.
-Oliwia,praw­dzi­wa miłość zaczy­na się tam, gdzie nicze­go już w za­mian nie oczekuje się od twojej drugiej połówki,a ja poza tobą świata nie widzę i myślę,że z tobą jest tak samo?-spytał.
-Dla mnie jesteś wszystkim i wszystkim ponad wszystko,może to głupio brzmi,ale nie umiem tego inaczej opisać,a wracając do prezentu wystarczy mi,że w ten dzień będziesz ze mną i zapewniam Cię,że to będzie dla mnie najlepszy prezent-odpowiedziałam po czym Karol zaczął się cichutko śmiać.
-Możesz się ze mnie teraz śmiać,bo to co powiem mówią najczęściej dziewczyny,ale dla Ciebie jestem w stanie się ośmieszyć-powiedział patrząc mi w oczy.
-Co takiego kochanie?-zapytałam.
-No,bo przy tobie to już nie są motylki w brzuchu. To milion trzepoczących skrzydełek w sercu-powiedział słodko.
-Oooo,ale to było słodkie-odpowiedziałam całując go delikatnie.
-Ja taki już jestem-może nie skromnie,ale to nie ważne.
-Dobranoc Karol.
-Dobranoc Oliśka -odpowiedział całując mnie w policzek.
Po tych jakże miłych słowach odwróciłam się i jeszcze troszkę porozmyślałam i odpłynęłam do krainy snu,wraz z Karolem. 

**
Rano u Wiktorii i Andrzeja:
-Andrzej ja pierwsza,proszę Cię-kłóciliśmy się o łazienkę.
-Nie patrz tak na mnie tymi swoimi oczami-mówił trzymając klamkę.
-Proszę...
-Yyyy,no dobra.Masz szczęście,że muszę iść do siebie po nowe ubrania-oznajmił.
-Dziękuję-powiedziałam dając mu całusa w policzek-Przyjdź na śniadanie.
-Mogę?-spytał śmiesznym tonem.
-Ależ oczywiście-odpowiedziałam znikając za drzwiami łazienki.
-Idę-powiedział i spuszczając głowę na dół wyszedł z mieszkania,aby za jakieś 30 minut znowu do niego wrócić.
Szybko zakończyłam poranną toaletę,aby robić już śniadanie.Wskoczyłam w ubrania,wysuszyłam włosy i zrobiłam makijaż.Skończyłam prawie śniadanie,a Andrzej znowu zawitał w moich drzwiach.
-Jestem!-zgłosił się.
-Widzę-odpowiedziałam odkładając na stół kubki z kawą.
-Co ty tak szybko?-spytał przekładając talerz.
-Nie chciałam żebyś czekał-odpowiedziałam siadając przy stole na przeciwko Andrzeja.
-Oo dziękuję,bo umieram z głodu.
-A już myślałam,że z miłości do mnie-powiedziałam zmieniając kształt ust.
-Już nie muszę,bo jesteś blisko mnie i wiem,że mnie kochasz-oznajmił. 
-No masz rację i oby te chwile trwały wiecznie-powiedziałam zaczynając jeść śniadanie.
-Będą-powiedział uśmiechając się do mnie.
-Masz pewność?-spytałam zmieniając ton na bardziej powarzny.
-Wiki,nawet nie mów,co ja mówię,nawet nie myśl o naszym rozstaniu,bo nie przeżyłbym tego samego.Smacznego-oznajmił zamykając temat.
-Smacznego,ale wiesz dobrze,że kiedyś będziemy musieli porozmawiać o tym czy traktujemy naszą miłość na serio i czy nie marnujemy swojego życia na byciu ze sobą,nie wiem jak dla Ciebie,ale dla mnie jest to cholernie ważne wiedzieć to wszystko co przed chwilą powiedziałam-oznajmiłam wstając z krzesła,aby usiądź obok niego.
-Możemy już teraz porozmawiać o tym,bo ja na 100% wiem,że tylko Ciebie kocham i z tobą chcę kiedyś stanąć na ślubnym kobiercu-powiedział pokazując na kolana,aby pokazać mi żebym na nich usiadła.
-Nie mówiłam Ci tego,ale odkąd  ponownie wróciliśmy do siebie mam dziwne sny i głupie przeczucia-mówiłam siadając na jego kolanach.
-Nie wierz dziwne przeczucia i jakieś tam sny,liczy się tu i teraz,a wszystko to,to twoja wyobraźnia,która musi przestawić się na tryb szczęścia,bo dawno go nie zaznałaś,prawda?-zapytał.
-Może i masz rację,ale co będzie gdy to wszystko stanie się prawdą...-przerwał mi.
-Ciii,nie myśl o tym-powiedział.
-Ale jak mam o tym nie myśleć,przecież jak tylko Cię widzę one wracają i okrąg się zamyka-odparłam.
-W takim razie musi minąć trochę czasu,bo właśnie czas jest najlepszym lekarstwem-odpowiedział.
-Pewnie masz rację,przepraszam,że przy każdej szczerej rozmowie wracam do tego.
-Nie masz za co przepraszać kochanie,bo to było i nie damy rady zapomnieć o tym co się stało-powiedział poprawiając mi włosy.
-Może moje życie nie jest idealnie,ale nie wyobrażam sobie życia bez naszej miłości-powiedziałam całując go w policzek.
-Wiktoria ze mną jest tak samo.I ty i ja mamy za sobą jakieś nie miłe chwile w życiu,ale potknięcia są dowodem na to,że próbujesz to naprawić.zawsze sobie to powtarzam,a najczęściej po przegranym meczu
-Dobra motywacja-oznajmiłam lekko się śmiejąc.
-To co jemy dalej?-zapytał.
-Tak,tak-odpowiedziałam.
Wróciliśmy do jedzenia.Jeszcze trochę porozmawialiśmy na temat urodzin Oliwii,a szczególnie o prezentach dla niej.Andrzej wymyślił,że od nas jako pary może dostać aparat,bo jej dodatkową pasją jest fotografia,a jakoś nie umie zadbać o jej rozwój.

**
Przed imprezą urodzinową Oliwii,u Karola i Oliwii w domu:
Do rozpoczęcia imprezy niespodzianki zostało nie całe 10 minut.Ja i Andrzej byliśmy już na miejscu i kończyliśmy przygotowywać dekorację.Karol zabrał Oliwię do kina,bo ktoś musiał ją zając w tym czasie gdy my musieliśmy wszystko przyszykować:
-Andrzej,skończyłeś?-spytałam odkładając ostatni talerz z jedzeniem na stół.
-Głupie serpentyny-cały czas narzekał.
-Sam sobie wybrałeś dekoracje-przypomniałam mu.
- I to był błąd-odpowiedział zawieszając ostatnią z nich.
-Ja już skończyłam-odpowiedziałam podchodząc do niego.
-W takim razie chodź tu do mnie i mi pomóż,bo ja tu zwariuje-oznajmił obracając się w moją stronę.
-Dobra,ale wiesz,że ja jestem niska i nic tu nie zdziałam-oznajmiłam.
-To chodź na barana?-zaproponował.
-A kiedy przyjdą wyżsi ode mnie?
-W zasadzie powinni już być,ale nie wiem dlaczego ich jeszcze nie ma.
-Poczekajmy na nich?-zaproponowałam,bo zawsze miałam lęk wysokości.
-Taaa,a jak Karol wróci z Oliwią wcześniej to co?-powiedział kucając na ziemie.
-Ale...Andrzej-protestowałam.
-Pokaż,że jesteś odważna,no wskakuj-powiedział.
-Proszę....
-Jestem przy tobie,a w zasadzie będę pod tobą,więc nic Ci nie będzie grozić.
-Powiedz Oliwii,że jedzenie zrobiłam sama i tort też,ok?
-Daj spokój,nic Ci się nie stanie-powiedział i nie wiem kiedy znalazłam się tak wysoko,że głową dotykałam sufitu,dosłownie.
-I jak Ci idzie?-spytał ruszając się.
-Nie kręć się,proszę-mówiłam trzymając się jego ramion.
-Ale ja się nie kręcę,tylko wykonuje minimalne ruchy-odpowiedział.
-W takim razie stój spokojnie i się nie ruszaj,słyszysz?-powiedziałam,ale nagle w domu rozległ się dzwonek do drzwi,a ja straciłam równowagę i spadłam na ręce Andrzeja.
-Puszczaj mnie,jestem na Ciebie zła-mówiłam uderzając go w klatkę piersiową.
-Przecież ja nic nie zrobiłem-powiedział śmiejąc się.
-Ale śmieszne,szkoda,że tylko ty się śmiejesz-odpowiedziałam i sama postawiłam się na ziemię,aby móc iść do łazienki ogarnąć się,bo pierwsi goście już przybyli.
-Wiktoria,daj spokój-mówił idąc nie pewnym krokiem w moją stronę.
-Zostaw mnie-powiedziałam znikając za drzwiami łazienki.

**
Z perspektywy Andrzeja:
Poszedłem otworzyć temu komuś kto zadzwonił minutę temu dzwonkiem:
-Dobrze trafiliśmy?-spytała cała paka bełchatowskich graczy wraz z żoną Mariusza.
-W miejsce tak,ale w czas nie za bardzo-odpowiedziałem wpuszczając ich do środka.
Weszli do środka po czym od razu się rozgościli i dokończyli pracę przy ozdobach,a ja skierowałem się w stronę łazienki gdzie była Wiktoria:
-Otworzysz?-spytałem.
(strój Wiktorii)
-Przebieram się,poczekaj chwilę-odpowiedziała po czym za chwilkę mnie wpuściła.
-Dlaczego tak zareagowałaś-spytał podchodząc do mnie.

-Mam lęk wysokości,ale nie chciałam pokazać,że jestem słaba,więc wyszłam na Ciebie-odpowiedziała po czym ja ją przytuliłem.
-Przepraszam,nigdy nie mówiłaś.
-To było takie nagłe-odpowiedziała.
-Już po wszystkim chodź ze mną chłopaki już przyszli-oznajmiłem łapiąc ją za rękę.
-Chodźmy-odpowiedziała po czym wyszła ze mną z łazienki.

**
Po 10 minutach z perspektywy Wiki:
-Ciii idą-powiedziałam uspokajając wszystkich.
Usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi i wszyscy zakrzyczeliśmy NIESPODZIANKA:
-Oo kurcze-wydusiła z siebie Oliwia.
-Wszystkiego najlepszego kochanie-powiedział Karo.
-Dziękuję,jesteście najlepsi-powiedziała przez łzy.
(strój Oliwii)
-Nie ma za co-odpowiedział Karol.
-Najlepszego misia-powiedziałam przytulając ją mocno.
-Dziękuję-mówiła,a w jej oku zakręciła się łza.
-Ojj daj spokój-powiedziałam przytulając ją ponownie.
-Od połowy drużyny masz najlepsze życzenia-powiedzieli równocześnie chłopaki i Paulina nawet Ci,którzy mieli problem z wypowiedzeniem tego.
-Dziękuję wam wszystkim,naprawdę,jesteście cudowni-powiedziała dziękując wszystkim po kolei przytulasem.

*****************************************************
Strasznie zwlekałam z napisaniem,ale ostatecznie znalazłam czas na stworzenie "czegoś". Muszę przyznać,że strasznie źle mi się pisało,nie wiem dlaczego,ale jeszcze nigdy tak okropnie mi nie szło.Na szczęście ktoś mi uświadomił,że powinnam zagościć z nowym rozdziałem i tej osobie z góry dziękuję <3 

Mam do was małą prośbę :) pod spodem będziecie mieć linka do stronki na fb,która jest w kryzysie i trzeba jej pomóc.Jest dla mnie bardzo ważna,więc serdecznie proszę o pomoc. Pokażcie mi,że mogę na was liczyć. Myślę,że mnie nie zawiedziecie i dalej będę się upierać przy tym,że nikt inny nie ma lepszych czytelników bloga ode mnie. Jeszcze raz proszę i zarazem dziękuję :D 
 
https://pl-pl.facebook.com/pages/Od-dzieci%C5%84stwa-tylko-siatk%C3%B3wka/710221949023473

sobota, 21 marca 2015

Rozdział XlVIII "Planowanie"

Przed spotkaniem u Wiki w sprawie urodzin Oliwii:
Byłam dzisiaj strasznie zabiegana.Wróciłam z pracy i z rozmowy z dyrektorem uczelni ,bo załatwiałam ostatnie formalności w sprawie studiów. Wparowałam szybko do mieszkania,rozpakowałam małe zakupy,które zrobiłam w drodze powrotnej.Przygotowałam jedzenie i napoje.W tym samym momencie do mieszkania wszedł Andrzej:
-Kochanie!-zawołał.
-Jestem w kuchni-odpowiedziałam wyłaniając się za ścinany korytarza.
-Przyszedłem Ci pomóc,bo widziałem ja wparowałeś do bloku-powiedział całując mnie na przywitanie.
-Oo dziękuję,w takim razie ja pójdę się przebrać,a ty nakryjesz stół,dobrze?-spytałam.
-Dobrze,to leć-powiedział i zaczął wyciągać talerze.
W tym czasie korzystając z pomocy Andrzeja wzięłam szybki,aczkolwiek odświeżający prysznic i przebrałam się w luźne ubrania tak,aby nie czuć się spięta w czasie spotkanie.Po skończeniu wróciłam do Andrzeja:
-Gotowa,a tobie jak idzie?-spytałam.
-Prawie skończone,ale nie wiem czy wszystko Ci odpowiada-odpowiedział.
-Wszystko jest idealnie,przecież to nie stypa,prawda?-mówiłam poprawiając poduszki w salonie.
-No nie-zaczął się cichutko śmiać.
-Kiedy przyjdzie Karol?-spytałam.
-A ja Ci nie wystarczam,że tak o niego pytasz?-zapytał podchodząc do mnie.
-Głupol z ciebie.Dobrze wiesz,że pytam o niego,bo bez niego nie zaczniemy-oznajmiłam wbijając mi lekko palca wskazującego w brzuch-Kurcze,prawie go złamałam-odpowiedziałam śmiejąc się.
-Hahaha,bardzo śmieszne.
-No dobrze,jesteś super wysportowany-powiedziałam.
-A ja się obraziłem-odparł śmiesznie.
-Hahaha masz powód,ale nie mogę pozwolić na złą atmosferę w moim mieszkaniu,więc co Andrzejku mogę zrobić?-spytałam podchodząc do niego,uśmiechając się.
-Jeśli chcesz żebym nie miał focha musisz dać mi całusa-powiedział.


-Całusa?...
-Całusa!!!-odpowiedział.
-Dobrze-odpowiedziałam i ucałowałam go w policzek.
-Co to było?-protestował.
-No jak to co? Całus na przeprosiny-mówiłam śmiejąc się z jego miny.
-Ja Ci zaraz dam lekcję całowania-powiedział i chciał mnie pocałować,ale zapomniał,że mam w ręce poduszę,która w idealnym momencie znalazła się w mojej dłoni.Andrzej normalnie pocałował poduszkę,a w tym samym momencie do mieszkania wszedł Karol,bo oczywiście Andrzej zapomniał zamknąć drzwi.
-Wiesz co Andrzej wstyć się!! Masz przed sobą taką piękną dziewczynę,a całujesz się z poduszką,nie ładnie-odpowiedział zdziwiony.
-Aaa ten jak zawsze wlezie wtedy kiedy nie trzeba,nie nauczyli dzwonić?-spytał śmiesznym tonem.
-Nie nauczyli zamykać drzwi?-odpowiedział mu pytanie za pytanie.
-Kurdee...następnym razem wygram-powiedział Andrzej idąc się przywitać z Karolem,a ja zaraz obok niego.
-Poczekaj Andrzej najpierw panie-jeszcze bardziej zdenerwował Andrzeja.
-Ależ oczywiście,sprawdzałem ciebie-wyratował się jakoś.
-Cześć Karol-przywitałam się z nim całusem w policzek.
-Witam piękną panią-odpowiedział bardzo kulturalnie.
-Siema stary-przyszła kolej na Andrzeja.
-Siema.
-Dlaczego mnie przywitałeś bez tych wszystkich ozdobień?-spytał śmiesznie.
-My już się witaliśmy na treningu i styknie,prawda?-zaczęliśmy się śmiać. 
-Dobra chłopaki koniec tych żartów.Powiedz Karol co powiedziałeś Oliwii?-zapytałam.
-Powiedziałem,że idę kopić nowe ochraniacze,bo ona nie lubi ze mną po nie chodzić,więc wydaje mi się,że kupiła tą gadkę-powiedział siadając przy stole.
-Dobrze,że nie powiedziałeś,że idziesz z Andrzejem,bo na pewno złożyła,by mi wizytę-powiedziałam siadając obok Andrzeja.
-O tym też pomyślałem i powiedziałem,że dzisiaj Andrzej na treningu planował wasze wspólne wyjście do kina,więc tutaj nie przyjdzie-oznajmił.
-Ty to masz głowę-powiedział Andrzej.
-W moim przypadku jest na karku-puścił suchara.
-Co ty dzisiaj w takim dobrym humorze?-spytałam.
-A tak jakoś-odpowiedział.
Po trudnej rozmowie ustaliliśmy szczegóły imprezy Oliwii,a gdyż ona odbędzie się już za jeden dzień musieliśmy dopiąć wszystko na ostatni guzik. Andrzej zajął się dekoracją,ja oczywiście jedzeniem i tortem,a Karol wyjątkowym prezentem i gośćmi.Lista nie była jakoś szczególnie długa,swoją obecność potwierdził już wtedy na pewno:Wojtek,Mariusz z żoną,Marechal, Conte oraz Kacper.Odpowiedź miał dać jeszcze Muzaj,który jak zawsze niezdecydowany. Karol dokładnie nie wie co kupi Oliwii,ale mam nadzieję,że wymyśli dla niej coś idealnego i wyjątkowego:
-No to co,ja będę już spadał,bo Oliwia będzie coś podejrzewać-powiedział Karol wstając z krzesła.
-Tak masz rację,ale powiedzcie wszystko jest zaplanowane?-spytałam dla pewności.
-Tak Wiki wszystko będzie na czas,czyli widzimy się u mnie.Powiem Oliwii,że musimy się przenieść do Ciebie,bo u nas zepsuło się ogrzewanie,tak?-spytał.
-Tak,właśnie tak,poodkręcaj wszystkie grzejniki i wiesz,będzie dobrze-oznajmiłam odprowadzając go do drzwi.
-Ok,w takim razie widzimy się jutro ponownie-powiedział i przytulił mnie na pożegnanie.
-Teraz to mi nie podłożysz żadnej poduszki-powiedział podbiegając do mnie i łapiąc mnie za rękę przyciągnął do siebie,a ja z zaskoczenia nie zdążyłam zamknąć drzwi i przerwał nam Karol,który zapomniał kluczy ze stołu.
-Mogę?-spytał wychylając się za drzwi.
-Pewnie wchodź-odpowiedział Andrzej śmiejąc się.
-Wiki sory zapomniałem kluczyków,podasz mi na stole są?-spytał ręką zasłaniając oczy tal,aby pokazać,że nic nie widział.
-No jasne,tylko ty kiedyś głowy zapomnisz,masz te klucze i jedź do Oliwii-powiedziałam podając mu je.
-Dziękuję i już zmykam,nie przeszkadzam-odpowiedział i wyszedł,a ja zamknęłam za nim drzwi.
-No to na czym my to skończyliśmy?-spytałam delikatnie głaszcząc go po policzku.
-Przypomnij mi-odpowiedział delikatnie mnie podnosząc.
-Wiesz,że trzeba jeszcze posprzątać w jadalni-mówiłam śmiejąc się,bo Andrzej gilgotał mnie po szyi.
-Talerz nie zając,nie ucieknie-oznajmił.
-Tak myślisz?-mówiłam śmiejąc się.
-Tak właśnie,tak myślę-powiedział prowadząc mnie do sypialni.

**
Z perspektywy Karola:
W czasie kiedy wracałem do Oliwii myślałem co jej kupić na urodziny żeby czuła się w tym dniu najważniejszą kobietą na świecie. Nic ciekawego nie przychodziło mi na myśl,więc postanowiłem,że tajemniczo ją podpytam.Na tych właśnie rozmyśleniach zleciała mi cała droga powrotna.Zaparkowałem samochód i szybko wszedłem do bloku,żeby Oliwia się nie domyślała,że coś knujemy:
-Olii gdzie jesteś?-spytałem wchodząc do mieszkania.
-W sypialni,robię porządek w szafkach-odpowiedziała.
-Cześć kochanie-powiedziałem całując ja na przywitanie.
-Ooo jakie miłe przywitanie-odwzajemniła pocałunek.
-Oliwia nie wiem czy Ci to mówiłem,ale bardzo Cię kocham,skarbie-powiedziałem.
-Kotku ja też Cię bardzo kocham i dobrze o tym wiesz-odpowiedziałam wstając z podłogi.
-Gdzie masz ochraniacze?-spytała.
-Nic sobie nie kupiłem,wyobraź sobie,że nie mogłem znaleźć odpowiednich dla mnie-okłamałem ją.
-Niemożliwe?
-Właśnie bardzo możliwe,chodź zjemy coś,co ty na to?-spytałem.
-Ale tutaj czy gdzieś na mieście?-zapytała.
-A gdzie masz ochotę?
-Mam ochotę gdzieś z tobą wyjść-powiedziała.
-W takim razie chodźmy-odpowiedziałem.
-A dasz mi chwilę,bo patrz jak ja wyglądam.
-Ale bardzo krótką chwilę,dobrze?
-Obiecuję,że zajmie mi to bardzo mało czasu,tylko się przebiorę,bo w dresach to nie pójdę.
Jak powiedziałam tak też zrobiłam.Przebrałam się szybko w ładny,ale nie za bardzo wyszukany strój i wróciłam do Karola.

******************************************************
Powodem późnego pokazania się kolejnego rozdziału był remont w moim domu i po prostu nie miałam jak napisać,ale już się pojawił i mam nadzieję,że ucieszycie moje oczy komentarzami <3