Bohaterowie

wtorek, 28 października 2014

Rozdział XXVIII "Odwiedziny"

Kiedy dojechaliśmy pod mój dom zobaczyłam,że stoi przed nim znany nie tylko mi samochód:
-To twoi rodzice?-spytałam.
-No tak nie poznajesz-krzyknęła Oliwia chcąc już do nich podbiec.
-Poznaje,poznaje.Wysiądź i biegnij do nich-powiedziałam,ale odpowiedzi już nie usłyszałam.
Kiedy ja z Justyną parkowałyśmy samochód Oliwia cieszyła się w objęciach swoich rodziców.Następnie my wysiadłyśmy i uczyniłyśmy to samo co Oli:
-Cześć ciocia-powiedziałam do mamy mojej najlepszej przyjaciółki.
-Cześć Wiki.Ile ja cię nie widziałam.-powiedziała tuląc mnie mocno.
-A ze mną się już nie przywitacie?-spytała pani młoda.
-Z tobą.Przecież to dzięki tobie możemy się tu dziś wszyscy widzieć-powiedział tata Oliwii tuląc się z Justynką.
Pomogliśmy rodzicom Oliwii wyciągnąć wszystkie bagaże.Jak na złość chłopaki i tata mieli inne zajęcie i nie widzieli,że sami musimy się z tym trudzić.Po wejściu do mojego rodzinnego
domu mama przywitała gości i zaproponowała kawę.Tata,Andrzej i Karol w końcu wrócili:
-Gdzie wy byliście?-spytała mama.
-Byłem z chłopakami pokazać im samochód w, którym moja córunia pojedzie do ślubu-powiedział tata.
-No jasne samochody zawsze ważniejsze od kobiet-powiedziała mama krojąc ciasto.
-Karol, gdzie ty byłeś moi rodzice przyjechali,a ciebie nie ma i nie ma-powiedziała Oliwia podbiegając do niego.
-Na prawdę twoi rodzice.Ale,że już...-powiedział zdenerwowany.
-No co ty Karol chyba się nie cykasz-spytał Andrzej.
-Andrzej uspokój się-zgasiłam go.
-Przepraszam-powiedział i już nic nie mówił.
-Chodź czekają w salonie.
Oliwia z Karolem poszli do salonu,aby mogła przedstawić swoim rodzicom swojego wybranka.Reszta została w kuchni i pomogła mamie nakryć do stołu.Andrzej z tatą chyba z 5 minut nie mogli
nakryć stołu:
-Taka robota to nie dla mnie-powiedział zdenerwowany tata.
-Podpisuje się pod słowami pana Mietka-powiedział Andrzej uśmiechając się do niego.
-Kochanie idź im pomóż,bo jeśli tego nie zrobisz będziemy musieli jeść na podłodze-powiedziała mama zalewając kawę.
-Jaki z was pożytek-odrzekłam podchodząc do stołu i zaczęłam im pomagać.
-Ja dobrze gram i tyle mi wystarczy-powiedział Andrzej radośnie.
-A ja po to mam córkę żeby mi w tym pomagała.
-Dobra dajcie to ja to zrobię.

**
W drodze do salonu:
-No co ty kochanie nie denerwuj się tak-powiedziała chcąc go troszkę uspokoić.
-Przecież się nie denerwuje-odpowiedział,ale ja wiedziałam,że ma stracha.
-Na pewno?
-No może troszkę,ale będzie dobrze.
Razem z Karolem dotarliśmy do salonu i przedstawiłam moim rodzicom mojego chłopaka:
-Mamo, tato to jest właśnie Karol.Mój chłopak-powiedziałam dumnie.
-Bardzo mi miło państwa poznać-powiedział nadal trochę spięty.
-Nam też.Kamila.Mama Oliwii-przedstawiła się mu.
-No co ty chłopie aż taki jestem straszny.Wiem,że na takiego wyglądam,ale mówią,że fajny ze mnie koleś.Tomek, miło mi-powiedział klepiąc go po ramieniu.
-Mówiłam,że nie są tacy źli-powiedziałam.
-Przepraszam,zestresowałem się,bo bardzo zależy mi na Oliwii i nie chciałem wypaść głupio-powiedział szczerze Karol.
-Już tak wypadłeś-krzyknął Andrzej za ściany.
-Andrzej do kuchni-na szczęście nad wszystkim panowała Justyna.
-Nim się nie przejmujcie.Przyszedł z skądś i głupoty gada-powiedział śmiejąc się do moich rodziców.
-No wszystko co miałam zrobić zrobiłam,a teraz chodźmy do kuchni na kawę i jakieś ciasto-powiedziałam kierując nas do kuchni:
-Już nie żyjesz-powiedział Karol do ucha Andrzeja.
-Ujdź.Boje się-zażartował z sytuacji Andrzej.
-Siadajcie już przynoszę kawę i ciasto-powiedziała mama Wiki.
Gdy wszyscy wypili kawę i zjedli po kawałku pysznego ciasta cioci pomogłyśmy jej posprzątać i wszyscy wybraliśmy się na taras.

**
Z perspektywy Wiki:
Siedziałam sobie z Oliwią na ławce w słońcu aż do czasu gdy poczułyśmy,że nasze ciało zostało oblane wodą:
-Przepraszam to nie na was,ale na Andrzeja-powiedział a raczej zakrzyczał Karol.
-Możesz go oblać też za mnie-powiedziałam otrzepując się z wody.
-Jak dzieci-stwierdziła Oliwia.
-No.Patrz na Kubę jaki opanowany-powiedziałam.
-No nie powiedziała bym tego,bo leci za nimi z butelką wody.
-Wszyscy są tacy sami-powiedziała Justyna podając nam ręczniki do wytarcia się.
-Masakra.
-Co tam robicie?-spytał Andrzej całując mnie w policzek.
-Mówimy jakich to sobie wybrałyśmy facetów-powiedziała za mnie Justyna.
-Przecież twój Kuba to super gość-powiedział Karol.
-Widzicie nie docenia mnie-powiedział Kuba i zaczął łaskotać moją siostrę.
-Przestań wariacie-powiedziała przez śmiech Justyna.
-Jak ten czas szybko leci-powiedział moja i Oliwii mama równocześnie.
-Oj tak,ale to jest piękne,że mimo tego czasu one dalej są nie rozłączne-powiedziała ciocia Kami.
-Oj tak masz racje-stwierdziła moja mama,a nasi ojcowie zaczęli się śmiać.

*****************************************************
Mamy kolejny rozdział miłego czytania.
JESTEŚ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ :)

poniedziałek, 27 października 2014

Rozdział XVII "Wspólne zwiedzanie"

Kiedy Karol z Andrzejem i tatą siedzieli na tarasie zachwycając się degustując nalewkę taty,my omawiałyśmy szczegóły wesela.Słyszeliśmy,że z tarasu dobiegają na prawdę radosne śmiechy.
Dziwiliśmy się,że mój tata tak dobrze dogaduje się z Andrzejem i Karolem.Justyna dostała SMSa od Kuby,że przyjedzie nas odwiedzić koło 19.Po godzinie plotek dołączyli do nas chłopaki:
-Czy możemy się przyłączyć?-spytała trójka chłopaków.
-A wy nam tu po co?-spytałam.
-Chcemy doradzić-powiedział Andrzej.
-Yhym wy nam doradzić, nie rozśmieszajcie nas-powiedziała Oliwia.
-Myszki a wy czemu takie ostre dla nas-powiedział tata kukając za chłopaków.
-Dobrze tatusiu możecie wejść,ale jednak swoje uwagi zachowajcie dla siebie-odparłam.
-Widzicie chłopaki tak to jest.Raz pozwolisz kobiecie,a ona będzie tak cię cisnąć do końca.
-Święte słowa panie Mietku.Święte słowa-powiedział Karol siadając obok Oliwi.
-Karol nie denerwuj mnie.Obiecaliście,że swoje uwagi zachowacie dla siebie,a przy pierwszej lepszej okazji to psujesz-powiedziała przez ironie Oliwia.
-Dobra dzieci nie kłóćcie się już,bo nie warto.Głodni?-powiedziała i spytała mama.
-Z chęcią coś zjemy-powiedziała Justyna.
-To chodźmy do kuchni to coś przekąsimy.
Wszyscy oprócz mnie i Andrzeja poszli do kuchni my zostaliśmy,aby poskładać rzeczy,które zostały nie poskładane:
-Masz naprawdę kochanych rodziców-powiedział Andrzej podchodząc do mnie i łapiąc mnie w tali.
-Dziękuje.A kiedy ja poznam twoich rodziców?-spytałam patrząc w jego oczy.
-Za niedługo do nich pojedziemy to im cię przedstawie-powiedział delikatnie łącząc nasze usta w pocałunku.
-Hymmm, nie chcę wam przeszkadzać,ale Wiki twoja mama woła na wspólny posiłek-powiedział Karol.
-No co ty Karol ty nigdy nam nie przeszkadzasz-powiedział odrywając się od moich ust.
-No wiem.
-Dobra kochanie chodź-powiedziałam i łapiąc go za dłoń poszliśmy za Karolem do kuchni.
Kiedy posiłek był już zjedzony Justyna pomogła mamie wysprzątać,a my postanowiliśmy przejść się z chłopakami na rynek,aby pokazać im jak pięknym miastem jest Krynica.Zebrałam się
i razem z Oliwią,Karolem i moim kochanym Andrzejem poszliśmy na spacer po tym pięknym mieście.Chłopaki chcieli przejechać się doroszką,więc się zgodziłyśmy i przejechaliśmy się.
Długo nie jechaliśmy,ale chłopaki tak się zachwycali,że aż nam żal było wysiadać z karocy.Następnie poszliśmy na lody i razem przeszliśmy się jeszcze do Pijalni.Chłopaki zobaczyli,że
za drzewami wystaje jakiś budynek:
-A tam to co jest?-spytał Andrzej.
-Tak Andrzejku znajduje się "góra parkowa" na której z Oliwią spędzaliśmy nasze dzieciństwo-powiedziałam.
-Oj tak pamiętam te szaleństwa-powiedziała Oli.
-I wy nam o tym nie powiedzieliśmy.Zawsze marzyłem o takim czymś.Idziemy-powiedział Karol i porwał Oliwie.
-Chodź Wiki-powiedział Andrzej.
-Już idę,już.
Na górze parkowej było super.Zapomnieliśmy o tym co czeka na nas w Bełchatowie,czas leciał nam tak szybko,bo zabawa trwała w najlepsze.Razem z Andrzejem złamaliśmy reguły i zjechaliśmy
na jednym dywaniku wspólnie.Karol i Oliwia także nie byli gorsi i zrobili to samo.Oliwia tak strasznie się bała,że Karol musiał ją przytulić.Dopiero w jego ramionach poczuła się
bezpieczna.Poszliśmy jeszcze na fontanny,gdzie zrobiliśmy my sobie wspólne zdjęcia.Prawie ok 19 wróciliśmy do domu,gdzie przed domem spotkaliśmy z Kubą:
-Kuba miło cię widzieć-powiedziałam całując go w policzek na powitanie.
-Cześć,fajnie,że już jesteście-powiedział ściskając mnie w swoich ramionach.
-A mnie już tak nie wyściskasz?-zapytała Oliwia.
-No chodź tu do mnie-powiedział witając się z nią.
-Cześć jestem Kuba,a wy to pewnie Karol i Andrzej.
-Tak miło poznać-powiedzieli równocześnie.
Nagle z domu wybiegła uradowana Justyna,która wpadła w ramiona Kuby.Miło było patrzeć na szczęście mojej siostry.O koło jeszcze godziny Justyna i Kuba byli u nas,a później pojechali
do swojego mieszkania.



**
Następnego dnia rano.
Wstałam ok. godz 8 i poszłam obudzić Oliwię,bo z Justyną umówiłyśmy się do lokalu w ,którym miało odbyć się wesele.Okazało się,że wszyscy domownicy już nie śpią,prócz naszych chłopaków.
Kiedy ja i Oli odświeżyłyśmy się,poszłyśmy do kuchni gdzie czekało na nas śniadanie:
-Jak się wam spało dziewczyny?-zapytała mama.
-Bardzo dobrze i przypomniałam sobie jak śpi się w moim starym łóżeczku.
-A tobie Olisiu,jak się spało?
-Tak samo dobrze jak Wiki.
-A chłopaki jeszcze śpią?-zapytała mama.

(strój Oliwii)
(strój Wiki)
-Tak ale zaraz idę
-Nie no co ty,niech sobie chłopcy jeszcze pośpią,poszliście wczoraj późno spać.
-No trochę późno,ale ja i Oliwia umiałyśmy wstać-powiedziałam popijając kawę.
-Ale to wy dziewczynki,oni potrzebują troszkę więcej snu niż wy.
-Dobrze ciociu,że ty ich rozumiesz,bo ja bym od razu ich obudziła.
-Oj dziewczyny dajcie już spokój i jedzcie już te śniadanie,bo zaraz musicie już jechać.
-Masz rację już zabieramy się do jedzenia.
Po zjedzeniu śniadania pożegnałyśmy się z mamą,a ja jeszcze przed wyjściem z domu powiedziałam:
-Mamuś ty sobie przygotuj zapas tego śniadania,bo jak oni wstaną to naprawdę będą głodni.
-No ciociu Wiki ma rację.
-Kochaniutkie wy się nie martwcie,ja już się nimi zajmę.
-Oli poczekaj muszę jeszcze wziąć kluczyki od samochodu,bo zostały w pokoju gdzie spałam.
-To czekam na zewnątrz.
-Cześć śpiochu-powiedziałam.
-Cześć kochanie ty już na nogach.
-Tak jest już 9:00 pora wstać.
-Muszę już lecieć Oliwia czeka przed domem przyszłam tylko po kluczyki do samochodu.
-Zapomniałeś,że jesteśmy umówione z Justyną w lokalu?

ich obudzić-powiedziałam.
-No tak zapominałem,a przyszłaś tylko po to,bo ja myślałem,że chciałaś mi dać jeszcze buziaka na dzień dobry.
-Proszę kochanie-powiedziałam dając mu całusa,a on nie był by sobą gdyby nie wypuścił mnie tak szybko.
-Kochanie mógłbyś mnie już puścić,bo pognieciesz mi całą spódnicę.
-Dla ciebie wszystko,ale muszę ci dać jeszcze jednego całusa na drogę-powiedział po czym delikatnie musnął moje usta.
-YYY nie chcę wam przeszkadzać,ale jak teraz nie wyjedziemy to Justyna będzie zła,a ty wiesz jak ona się zdenerwuję to nie jest dobrze-powiedziała Oli.
-Masz rację, kotek naprawdę muszę już iść-powiedziałam.
-No to leć a ja idę obudzić Karola-powiedział Andrzej.
-On już dawno nie śpi i jest już w kuchni.
-Pewnie je już śniadanie,muszę się szybko ogarnąć,bo z je mi wszystko.
-To my już idziemy,paa.
-Kocham cię-powiedział Andrzej.
-Ja ciebie też-powiedziałam i puściłam mu całusa.


**
W samochodzie:
-Cześć kochane-powiedziała Justyna wsiadając do samochodu.
-Hej siostra.
-Jak się czujesz dzień przed ślubem?-spytała Oliwia.
-Jestem podenerwowana i mam nadzieje, że wszystko będzie idealne-odparła zapinając pasy.
-Na pewno wszystko będzie jak sobie wymarzysz-objaśniłam.
-Dobra jedziemy dziewczyny, bo się spóźnimy i nic nie załatwimy.
Kiedy dotarłyśmy na miejsce zobaczyłam wielki i pięknie ozdobiony lokal który wyglądał niesamowicie:
-No powiem ci,że robi to wrażenie-powiedziałam.
-Nooo- Justyna sama nie mogła uwierzyć,że właśnie widzi lokal w którym jutro będzie odbywać najważniejsza impreza dla niej.
Weszłyśmy do środka a tam czekały na nas jeszcze większe emocje.Sala wyglądała przepięknie,była ślicznie przyozdobiona,brakowało jeszcze nakrytych stołów.
Po obejściu całego lokalu i dopięcia wszystkiego na ostatni guzik.Mogłyśmy wrócić do mieszkania.W samochodzie obgadałyśmy jeszcze kwestie jutrzejszego fryzjera i kosmetyczki.


*******************************************************
Mam nadzieje,że wam się podobało.Chciałabym podziękować pewnej osobie za na prawdę kolejny super weekend.Już tęsknie
za tobą.Do następnego :*

niedziela, 26 października 2014

Rozdział XXVI "Nowe znajomości"

**
Kilka dni później u Oliwii i Karola:
-Karol ruszaj się,bo się spóźnimy i Wiktoria będzie zła jak zawsze-powiedziałam pakując do walizki nasze rzeczy.
-Ja już praktycznie jestem gotowy-odparł na luzaka.
-Co u ciebie znaczy "praktycznie"-spytałam zamykając walizki.
-Zostało mi jeszcze założenia butów i możemy jechać.
-A prezent dla Justyny masz?

(strój Oliwii)
(strój Wiki)
-Kochanie nie denerwuj się tak wszystko jest spakowane-powiedział.
-A zobaczysz jeszcze czegoś zapomnimy.A później będziesz jęczał.
-A mówiłem wstać wcześniej-powiedział zakładając obuwie.
-Przecież to ty się ociągałeś-stwierdziłam fakty.
-Dobra,dobra biorę te walizki i idę już do samochodu,a ty zamknij drzwi i przyjdź.
-Okej zaraz do ciebie dołączę-powiedziałam szukając kluczy do drzwi.
Kiedy już je znalazłam zamknęłam mieszkanie i pędem po schodach ruszyłam na parking.Karol pakował jeszcze ostatnią walizkę,a ja już wsiadłam do samochodu i razem pojechaliśmy w stronę
bloku Andrzeja i Wiki.

**
U Wiktorii:
Byłam już praktycznie gotowa,ale musiałam spakować jeszcze kosmetyczkę do walizki.Czekałam jeszcze na Andrzeja,bo razem mieliśmy wyjść.Po kilku minutach Andrzej zadzwonił do drzwi:
-Cześć kochanie możemy już iść?-powiedział całując mnie w policzek.

-Hey.Tak,ale nie mogę zamknąć walizki pomożesz?-spytałam wpuszczając go do środka.
-No jasne.Gdzie ją masz?
-W sypialni.
-To ja pójdę-powiedział kierując się w stronę mojej sypialni.
-Poczekaj idę z tobą.
Przyznam,że prawdziwy mężczyzna to jednak skarb.Ja trudziłam się z tym diabelstwem dobre 10 minut,a jemu zajęło to niecałą minute:
-No i już co się mówi?-spytał podchodząc do mnie.
-Dzięk...Dziękuje-powiedziałam nie wyraźnie.
-Co proszę?-spytał jeszcze raz.
-Dziękuje-powiedziałam bardziej wyraźnie, a on mnie pocałował.
-Proszę.Gdzie oni są?
-Nie wiem zawsze się spóźniają,ale teraz to przesadzają.
-Dobra zadzwonię do Karola.
W tej samej chwili do mojego mieszkania weszli spóźnialscy:
-Co tak już się za mną stęskniłeś-powiedział Karol do Andrzeja.
-Taaa marze  o tym żeby kolejne 4 godziny jechać z tobą w jednym samochodzie.
-Dobra chłopaki chodźmy już,bo naprawdę się spóźnimy.Na parkingu Andrzej spakował nasze walizki:
-Ja z Oliwią siadamy z tyłu,a wy męczcie się z dżipie- sem-powiedziałam.
-No dziewczyny czemu to my mamy robić za pilotów?-zapytał Andrzej.
-Bo,wy kochanie uważacie,że samochód to najważniejszy skarb,a prowadzenie go to wasze święto.
-Samochód dla nas jest ważny ale nie tak jak wy-powiedział Karol.
-Taa jasne,jedzmy już, bo pewnie z naszym szczęściem trafimy na korki-powiedziała Oliwia.

**
W drodze do moich rodziców :
Po 2 godzinach jazdy w  samochodzie,zatrzymaliśmy się na stacji,aby napić się kawy i rozprostować kości:
-My pójdziemy po kawę,a wy wreszcie skorzystajcie z toalety.
-Ok to usiądźcie później tu przy tych stolikach-powiedziała Oliwia.
Razem z Oliwią poszłyśmy do WC.Wróciliśmy do chłopaków i jeszcze chwilę pogadaliśmy.Po krótkiej wymianie zdań siedliśmy do samochodu,ale zamieniliśmy się miejscami.Ja usiadłam z Andrzejem
w przodzie gdyż on prowadził,a Oli i Karol z tyłu.Tak jak Oliwia wspomniała wcześniej o korkach na drodze, tak też się stało,a nasza podróż przedłużyła się o dobrą godz.Chłopaki nie mieli
z tym większego problemu,bo w podróży mieli wszystko co potrzebne,czyli komfort jazdy i nas.My wręcz przeciwnie chciałyśmy już wreszcie dojechać na miejsce.Chłopakom  nie wystarczyły
domowej roboty bułki,musieliśmy się zatrzymać w  Nowym Sączu,bo tam był oczywiście McDonald,gdyż do Krynicy nam jeszcze troszkę brakowało.Po zjedzeniu czegoś i rozdaniu kilku autografów
wróciliśmy do samochodu i ruszaliśmy dalej.

**
Przed rodzinnym domem Wiki:
-No nareszcie przyjechaliście-powiedziała moja mama.
-Cześć mamusiu stęskniłam za tobą-powiedziałam całując ją w policzek.
-Olisiu jak dobrze,że jesteś-powiedziała ściskając ją tak samo mocno jak mnie.
-Cześć ciociu też się cieszę,że cię widzę.
-Twoi rodzice na pewno się ucieszą widząc cię.
-No Karol ciesz się poznasz swoich teściów-powiedział cichym tonem Andrzej.
-Może przestawicie mi tych przystojniaków-powiedziała mama.
-Mamo poznaj to jest Karol wybranek Oliwii,a to Andrzej mój nowy chłopak.
-Miło mi was poznać.
-Nam też miło panią poznać-powiedział Karol za Andrzeja.
-To wchodźcie do środka przygotowałam wam pokoje.
Chłopaki zostali jeszcze na zewnątrz aby wnieść nasze walizki.
-A gdzie jest tata i Justyna?-zapytałam
-Pojechali po suknię naszej panny młodej.
-To na nas nie poczekała-powiedziała Oliwia
-No musiała dziś jechać,bo jutro nie będzie tej pani ze sklepu.
-Gdzie zostawić te walizki?-zapytał Karol.
-Synku do prosta korytarzem i pierwszy pokój po prawej.
-Czekaj pomogę ci-powiedziała Oliwia.
-Straszne miła ta mama Wiki.
-To pewnie już wiesz czemu mówię do niej "ciociu" .Znamy się z Wiką od najmłodszych lat,byłyśmy nie rozłączne,nawet z własną siostrą nie spędzałam tyle czasu co z nią.
-Nie wiedziałem,że masz siostrę.
-To już wiesz ma na imię Łucja i będziesz miał okazję ją poznać.
-Cieszę się,że będę miał okazję poznać twoją rodzinę-powiedział całując mnie w policzek.
Andrzej zostawił nasze walizki w moim pokoju,bo tam mama przygotowałam nam miejsce do spania.
-Dzieci chodźcie,bo zupa stygnie.
Po zjedzeniu obiadu,mama jeszcze poczęstowała nas swoim ciastem.W tej samej chwili pod dom podjechała Justyna z tatą.
Weszli do domu,a ja z Oliwią poszliśmy z nimi przywitać:
-No ja nie wieże nareszcie przyjechaliście-powiedziała rzucając się nam w ramiona.
-No 2 tygodnie w końcu zleciały-powiedziała Oliwia.
-A co ze mną się już nie przywitacie?-powiedział tata.
-Nie no co ty tato z tobą nie da rady się nie przywitać-powiedziałam wpadając mu w objęcia.A po mnie Oliwia przywitała się z nim.W kolejce po niej byli chłopaki.
-Dzień dobry,miło mi Andrzej jestem-powiedział wyciągając w kierunku taty swoją prawą dłoń.
-A ja Karol-wyrwał się.
-Mi też miło poznać,ale ja was z skądś kojarzę-powiedział.
-Może z telewizji-powiedział Karol.
-Nie no żartuję,znam was z telewizji,nie spodziewałem się,że moje gwiazdeczki przywiozą ze sobą dwóch zawodowych siatkarzy.
-My się chyba nie znamy-powiedziała Justyna,która miała na myśli Karola.
-No tak nie miałem okazji cię poznać,Karol jestem.
-Miło mi, dziewczyny dużo mi o tobie opowiadały.
-Pewnie same złe rzeczy-powiedział Andrzej.
-Nie właśnie same "dobre rzeczy"Andrzejku, miło cię widzieć-powiedziała siostra witając się z nim.
-Mi też miło cię widzieć-powiedział.
-To co chłopaki zapraszam do ogrodu na małe co nie co-powiedział tata mając na myśli jakieś procenty.
My z mamą i Justyną poszłyśmy do pokoju,żeby siostra mogła przymierzyć suknię i  się nam pokazać.


****************************************************************************

Przepraszam,że tak późno, ale rodzina mnie odwiedziła i nie miałam czasu dodać wcześniej.
JESTEŚ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ :) 

sobota, 25 października 2014

Rozdział XXV "Przyjaźń i miłość"

**
U Oliwii:
Leżałam na łóżku Karola śpiąca,ale chciałam zaczekać na Karola,aby razem z nim zasnąć.Karol wyszedł z łazienki,a na jego ciele widniały jeszcze nie wytarte do końca kropelki wody.
Obróciłam się w jego stronę,a on wszedł na łóżko i zaczął delikatnie gilgotać mój policzek.

-Nawet nie wiesz jak cię kocham-powiedział szczerze.
-Wiem kochanie-powiedziałam całując go w usta.
Ta noc dla nas trwała jeszcze długo.Pewnie domyślacie się co stało się później.Było niesamowicie,ale nie będę zdradzała wam wszystkich szczegółów.

**
U Wiki i Andrzeja po popołudniu:
-W końcu cię mam i dokończę to co chciałem zrobić już kilka razy,ale ktoś albo coś nam w tym przeszkadzało-powiedział czule patrząc w moje oczy i po tych słowach namiętnie mnie
pocałował.
-Możesz myśleć co chcesz,ale ja musiałem to zrobić,bo bym zwariował-powiedział ponownie czekając na moją odpowiedź.
-A skąd wiesz może ja też tego pragnęłam?-odpowiedziałam patrząc w jego piękne oczy.
-A pragnęłaś?
-Powiem tak wyleczyłeś mnie z dawnej miłości i za to ci dziękuje.
-A tą obecną miłością jestem ja?-spytał.
-Pytasz mnie czy stwierdzasz fakty?
-Ja cię już od dawna kocham,ale czekam na twoją odpowiedź i nie chcę na ciebie naciskać.
-Wow!Nie wiedziałam,że ty światowej sławy siatkarz zakochał się w takiej prostej dziewczynie jak ja-powiedziałam nadal patrząc w jego oczy.
-Nie mów tak.Jesteś piękną i wyjątkową kobietą.
-Dziękuje,ale nadal uważam,że to jest nie możliwe.
-Musisz w to uwierzyć,bo właśnie tego chce.
-Czy ty chcesz mnie zapytać o to o czym ja myślę?
-Jeśli masz na myśli związek to tak-powiedział stanowczo.
-Tak właśnie to mam na myśli i mówię "TAK"
-Nie wieżę.
-To uwierz-powiedziałam i potwierdziłam to pocałunkiem.
-Nie chcę przerywać nam tej pięknej chwili,ale muszę iść ,bo umówiłem się na 19 do Wojtka,bo ma do mnie jakoś ważną sprawę.Nie myśl sobie,że olewam cię i zostawiam dla znajomych,ale już
parę razy przekładałem to spotkanie i nie chcę zrobić tego ponownie-powiedział.
-Nie no pewnie sama muszę trochę ochłonąć.
-To co widzimy się jutro?-spytał.
-Oczywiście.
-Kocham cię-powiedział szczerze.
-Ja ciebie też.
-Ty co mnie też?
-Też cię kocham.Pewnie chciałeś to usłyszeć.
-Tak i to od dłuższego czasu.
-Przepraszam cię,że tak późno ci o tym powiedziałam.
-Ważne,że powiedziałaś.
-Dobra ja już naprawdę będę szła.
Po tych słowach wyszłam z mieszkania Andrzeja i czułam,że w końcu mogę być szczęśliwa.Poszłam do kuchni,aby zrobić sobie coś do jedzenia,bo po tych przeżyciach
zgłodniałam i czułam,że mój brzuch wzywa "JEŚĆ".

**
Następnego dnia rano u Oliwii i Karola:
-Dzień dobry kochanie-powiedziałam.
-Dzień dobry długo już nie śpisz?
-Nie, przed chwilą się obudziłam, ale nie chciałam cię budzić,bo słodko spałeś.
-Dziękuje ci za tą wyjątkową noc-powiedział.
-Też ci dziękuje było naprawdę wspaniale.
-To co wspólne śniadanko?
-Chętnie,ale bardzo szybkie,bo umówiłam się z Wiki o 10 u niej w mieszkaniu.
-Ok to ja idę do kuchni-powiedział zakładając na swoje ciało koszulkę w której miałam spać.
-To ja idę wziąć szybki prysznic-powiedziałam owijając się w kordłe,i poszłam do łazienki.
-Nie musisz się śpieszyć-odrzekł uśmiechając się do mnie,i znikł za ścianą sypialni.
Jak Karol radził wzięłam długą kąpiel,a z kuchni dobiegał zapach świeżo zaparzonej kawy.Kiedy znudziło mi się siedzenie w wannie pełnej wody z pianą przebrałam się w moją wczorajszą
sukienkę,(bo nie miałam w co) i wyszłam z łazienki jak to Karol powiedział "Piękna". Po wspólnym śniadaniu pożegnałam się z Karolem,które także się spieszył na poranny trening.Zamówiłam
taxi i wróciłam do siebie,aby szybko się przebrać i jechać do Wiki.

(strój Oliwii)

**
U Wiki:
Rano obudził mnie budzik,który i tak dzwonił już z dwa razy.Postanowiłam,że nie będę się ociągać i szybko wstanę,aby zrobić poranną toaletę i przebrać się w ubrania,bo przecież dziś
muszę iść do pracy.Tym czynnością towarzyszyły myśli wczorajszych wydarzeń.

Cały czas myślałam o tym,że jestem dziewczyną kolesia,który wpadł na mnie w sklepie i rozbił mi moją
zapamiętaną do końca życia porcelanę.




(strój Wiktorii)


Po zrobieniu sobie szybkiego prysznicu i zrobieniu make-up poszłam do kuchni w celu zrobienia czegoś do zjedzenia.Kiedy moje śniadanie było już
gotowe do moich drzwi zadzwonił dzwonek.Poszłam otworzyć,ale wiedziałam,że to Oliwia:
-Nie jest za późno?-spytała zdychana.
-Może najpierw "cześć"-powiedziałam witając się z nią całusem w policzek.
-A no tak cześć i przepraszam cię,że tak późno,ale tak jakoś wypadło.
-A może jakieś szczegóły mi zdradzisz?-spytałam wpuszczając ją do mieszkania.
-Może,ale najpierw ty musisz powiedzieć mi po co mnie tu ściągnęłaś.
-Usiądź w salonie,a tak w ogóle to czego się napijesz?-spytałam.
-Może być szklanka soku-powiedziała,a ja poszłam nalać jej napoju.
-To zdradź mi powód twojego spóźnienia-powiedziała dając jej sok do dłoni.
-Nie,nie,nie najpierw twoja kolej.
-No dobra ja cię tu ściągnęłam to ja zacznę.
-Zamieniam się w słuch.
Kiedy opowiedziałam Oliwii co wczoraj się wydarzyło mój monolog zakończyłam zdaniem:
-I tak od dziś nie tylko ty masz super chłopaka.
-Jejku jak ja się ciesze.Teraz możemy razem rozmawiać sobie o naszych super chłopakach,którzy są kumplami.
-No tak przyjaźń i miłość-powiedziałam i po tych słowach się przytuliłyśmy ze szczęścia.
Po tej naszej rozmowie zorientowałam się,że dziś muszę iść do pracy.Oliwia powiedziała,że pojedzie ze mną,bo musi wpaść do galerii rozejrzeć się za prezentem dla Justyny.Razem wyszliśmy
z mieszkania i wsiedliśmy do mojego samochodu i pojechałyśmy w kierunku galerii.Na drodze jako tako nie było korków więc dojechałyśmy dość szybko.Ja poszłam w kierunku swojej pracy,a
Oliwia poszła na kolejne piętro w celu znalezienia czegoś na prezent dla mojej siostry.Weszłam do sklepu,a pozostali pracownicy już tam byli:
-Witam wszystkich!
-No hey jak tam minął ci wolny czas?-spytał oczywiście Dawid.
-Jako tako.Szału nie ma-powiedziałam,ale w sobie kryłam to co stało się wczoraj.

-U mnie podobnie.
W wolnym czasie kiedy w sklepie nie było zatoru wpadła Oliwia z drugim śniadaniem:
-Kto ma najlepszą,najukochańszą, przyjaciółkę na świecie?-spytała.
-No nie wiem może Monia-powiedziałam mając na myśli koleżankę z pracy.
-Haha, bardzo śmieszne.Nie dostaniesz pysznej drożdżówki-powiedziała obrażona.
W tej samej chwili za zaplecza wyszedł Dawid:
-Dawid poznaj moją przyjaciółkę Oliwię.Oli poznaj Dawida-zapoznałam ich ze sobą.
-Miło mi-powiedziała Oliwia podając mu prawą dłoń.
Po zjedzeniu wspólnie drożdżówek Oliwia wyszła ze sklepu i wróciła do mieszkania.Ja niestety musiałam jeszcze chwilę popracować,ale czas szybko mi leciał.Gdy moja zmiana dobiegała końca
ja z Dawidem mieliśmy wspólnie zamknąć sklep i przeliczyć pieniądze z dzisiejszego dnia.Razem staliśmy przy kasie i śmiejąc się liczyliśmy dzisiejszy utarg:
-Jak będziesz mnie tak rozbawiać to nigdy nie policzymy tych pieniędzy i będziemy musieli siedzieć tu do późna.
-Z tobą mógłbym siedzieć nawet do rana-powiedział uśmiechając się do mnie i wy tym samym momencie do sklepu wszedł Andrzej:
-No cześć kochanie-powiedział ściskając mnie tak mocno,że prawie zmiażdżył mi żebra.
-Cześć co ty tu robisz?-spytałam.
-Przyszedłem po ciebie.Nie cieszysz się?-powiedział i jednocześnie spytał.
-Nie no jasne,że się ciesze tylko się nie spodziewałam.
-A cześć Dawid nie zauważyłem cię-powiedział ironicznie.
-Cześć.Nic się nie stało.Z tym trzeba iść do okulisty.
-Dzięki za rade,ale jakoś nie skorzystam-powiedział.
-Przyjechałeś specjalnie z treningu?-spytała żeby zgasić chłopaków.
-Tak, specjalnie dla ciebie.
-Dziękuje ci kochany jesteś.To ja pójdę po swoje rzeczy, a ty tu poczekaj-powiedziałam a on dał mi całusa.
Nie byłam pewna tego czy mogę zostawić ich samych,ale przecież to dorośli ludzie i chyba rozsądni:
-Widzę,że ci się układa z Wiką-powiedział Dawid zamykając kasę.
-A co nie pochwaliła ci się.Widocznie nie mówi ci o wszystkim.
-Widocznie nie chciała,bo nie ma czym.
-Ej koleś nie pozwalaj sobie i nie bądź taki pewny siebie,bo...-Andrzej chciał jeszcze coś powiedzieć,ale wyszłam z zaplecza i momentalnie między nimi ucichło.
-Dobra Dawid my będziemy już iść,a ty jak byś mógł zamknij sklep,ok?-spytałam.
-Tak jasne nie ma sprawy.Dla ciebie wszystko-powiedział,a po tych słowach skradł mi niespodziewanego całusa w policzek.
-Do zobaczenia.

**
 W drodze na parking:
-Na prawdę dziękuje,że po mnie przyjechałeś.
-Nie przyjechałem,ale przyszedłem-odparł Andrzej.
-Wiem,że Dawid cię trochę...-chciałam dokończyć,ale mi przerwał.
-Mam do ciebie pełne zaufanie,ale proszę nie mówmy o tym typie.
-Dobrze kochanie-powiedziałam dając mu całusa w policzek.
Po tych słowach weszliśmy do mojego samochodu,ale prowadził Andrzej.


**********************************************************************************
Jeszcze dziś kolejny (romantyczny) rozdział :)

Rozdział XXIV "Kiedyś musi być ten pierwszy raz"

...-Dobra Andrzej ja idę,bo Oliwia mnie zatłucze-powiedział Karol wstając z kanapy.
-Spoko dzięki,że mogłem się wygadać.Chociaż nie lubię tego robić,ale czasami trzeba.
-Po to mnie masz.
-Dobra leć.
-No to do zobaczenia.


**
W ty czasie u Wiki i Oliwii:
Rozmawialiśmy o tym do czasu kiedy Karol nie przyszedł po Oliwie,aby ją odwieźć do domu:
-To pewnie Karol-powiedziała Oliwia.
-Na pewno.Pójdę otworzyć.-powiedziałam wstając z dywanu,bo na niej właśnie siedziałyśmy.
-Czemu nie wchodzisz?
-A tak jakoś lubię dzwonić do drzwi.
-Aha spoko.Wchodź Oliwia jest w salonie-powiedziałam wpuszczając go do środka.
-Dzięki-odpowiedział wchodząc do salonu.
Karol i Oliwia zebrali się i pojechali do Oliwii.Ja posprzątałam po nas.Oliwia oczywiście chciała mi pomóc,ale odmówiłam,bo nie chciałam zabierać im wspólnego czasu.Przyznam,że szybko
mi to poszło.Po ogarnięciu mieszkania zobaczyłam,że telefon Andrzeja został na stoliku do kawy w salonie.Przebrałam się w nowe ciuchy,bo trochę się poplamiłam sprzątając i nie mogłam
pokazać się u Andrzeja w brudnych ubraniach.

(strój Wiktorii)


Wzięłam telefon do ręki i wyszłam z mieszkania,aby zaraz po tej czynności zapukać do drzwi Andrzeja.Zamykając swoje drzwi, obróciłam
się o 180 stopni i prawą dłonią zapukałam do jego drzwi.Długo nie czekałam,bo Wronka szybko mi je otworzył:
-O jak miło,że mnie odwiedzasz-powiedział opierając się o ramę drzwi.
-Jeszcze nie przekroczyłam progu twojego mieszkania-powiedziałam ironicznie.
-Ale zaraz to zrobisz-powiedział przyciągając mnie w jego strony za rękę i zamykając za mną drzwi.
-Widzisz już jesteś-powiedział uśmiechając się do mnie.
-Ale śmieszne.Przez ciebie puściłam bym twój telefon.
-Mój?-zapytał.
-Tak właśnie twój.Zostawiłeś go u mnie,a ja ci go przyniosłam.
-Dzięki-powiedział sięgając dłonią po telefon,ale ze mną nie ma tak łatwo i nie dałam mu go.
-Musisz poprosić-powiedziałam patrząc w jego oczy.
-Dobrze.Proszę cię, mogłabyś oddać mi mój telefon?
-Nie.Spodobał mi się i oddam ci go jak mnie złapiesz-powiedziałam i zaczęłam uciekać w stronę kuchni.
-Tak to ja się nie bawię.Nawet nie wiesz z kim zadzierasz-powiedział i zaczął biec za mną.
Nagle poczułam,że jego dłonie łapią mnie za biodra,a moje nogi odrywają się od podłoża.Obróciliśmy się,a ja śmiejąc się wylądowałam z powrotem na podłodze.Stanęłam na końcówkach palców
i...


**
U Karola i Oliwii:
Jechaliśmy z powrotem do mnie,ale droga,która była krótsza nadal była zamknięta.Rozmawialiśmy na różne tematy nawet zeszliśmy na temat wesela,które ma się odbyć za niecały tydzień.
Karol mówił o wieczorze i,że chętnie wybrał by się na wspólną pierwszą kolację i,że powinna wydarzyć się właśnie dziś.Długo mnie namawiał,ale oczywiście,że się zgodziłam:
-To super.Tylko powiedz mi do jakiej restauracji mnie zabierzesz?
-To już będzie niespodzianką,ale powiem ci tylko tyle,że będzie to twoja najlepsza kolacja w żuciu-powiedział tajemniczo i się uśmiechnął.
-To na prawdę dużo mi powiedziałeś.
-Wiem.

(strój Oliwii)

**
W końcu dojechaliśmy pod mój blok.Umówiliśmy się,że Karol będzie u mnie o 19:00.Wparowałam szybko do mieszkania,aby zaplanować strój na dzisiejsze wyjście.Po jakimś czasie,a dokładnie
30 minutach wybrałam odpowiednią sukienkę i dodatki.Wzięłam relaksującą kąpiel z bąbelkami.Po upływie 1 godziny wyszłam odprężona i zrelaksowana.Po wysuszenia włosów zrobiłam sobie
make-up i ułożyłam włosy.Założyłam strój, a do torebki włożyłam telefon i coś, aby przypudrować nosek.Przed włożeniem telefonu do torebki poinformowałam Wiktorię o mojej kolacji z Kłosem.
Długo nie odpisywała.Była już 18:37, więc szybko na laptopie sprawdziłam fb i insta, bo zacofana jestem.Do wyjścia brakowało mi tylko butów.Kilka minut później zadzwonił dzwonek do drzwi:
-O matko!-powiedział Karol mierząc mnie wzrokiem od stóp do głów.
-Co? Źle?-spytałam przejęta.
-No co ty?! Wiesz nie wiem czy powinniśmy iść. Wyglądasz stanowczo za pięknie!
-Nie strasz mnie tak! Bez przesady. A jak ty się odszczeliłeś.
-Ja? Przy tobie to pikuś-odparł całując mnie w policzek.

**
Po naszej wymianie zdań poszliśmy do windy i zjechaliśmy na parter. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę restauracji.Szczerze mówiąc Karol zabrał mnie do restauracji
w której często bywałam, ale z nim to było całkiem coś innego:
-Na co masz ochotę?-spytał patrząc w kartę.
-Jeszcze się nie zastanowiłam, ale wszystko brzmi apetycznie.
-To może zamówimy to co zazwyczaj zamawiam?-powiedział Karollo.
-A może spróbujemy czegoś nowego ?-zaproponowałam.
-Krewetki?
-Chętnie-zgodziłam się.
-Czerwone czy białe?
-Czerwone wytrawne.
Danie było pyszne. Atmosfera była romantyczna i przyjemna.Siedzieliśmy ok.2h.

**
W drodze na parking:
-Nie zaplanowałam, że będzie tak zimno-powiedziałam ocierając dłoń o dłoń.
-Proszę masz moją marynarkę-odparł troskliwie zakładają mi na ramiona okrycie.
-Dziękuje. Kochany jesteś.
-Nie ma za co. Dla ciebie wszystko-powiedział i swoim wielkim ramieniem przytulił mnie do siebie.
Doszliśmy do samochodu.Karol otworzył mi drzwi i wsiadłam do środka.Kłos namówił mnie na nocowanie u niego.Nie miałam nic do gadania, więc się zgodziłam.

**
W mieszkaniu:
-Łazienka jest twoja.
-Mam pytanie.Nie przewidziałam tego, że u ciebie zostanę i nie spakowałam do torebki piżamy-oznajmiłam.
-No tak.Możesz spać w mojej koszulce?-zapytał.
-Okej.
-Już ci przyniosę.
Koszulka okazała się bardzo duża, ale mi to zbytnio nie przeszkadzało.Kiedy brałam prysznic usłyszałam, że dostałam SMSa.Okazało się, że to Wiktoria:


 Cieszę się twoim szczęściem :) Jeśli masz czas to wpadnij do mnie przed 10:00 (bo, idę na 12:00 do pracy) muszę ci coś powiedzieć.Nie martw się to nic poważnego :*

Po przeczytaniu SMSa zwolniłam łazienkę Karolowi a sama poszłam się już położyć.



*********************************************************************************
Przepraszam,że tak późno,ale wiecie jak to jest.Myślę,że wam się podobało :)

piątek, 24 października 2014

Rozdział XXIII "Do trzech razy sztuka"

Po usłyszeniu dzwonka do drzwi poszłam otworzyć.Liczyłam,że w drzwiach zobaczę Oliwie i Karola ale pierwszy zjawił się Andrzej.
-Cześć sorki,że tak późno ale musiałem się jakąś ogarnąć-powiedział.
-Wcale się nie spóźniłeś,bo jesteś pierwszy-odpowiedziałam mu wpuszczając go do środka.
-A gdzie Oliwia i Karol?-zapytał.
-No właśnie nie wiem liczyłam,że to ich zobaczę po otworzeniu drzwi-powiedziałam.
-Aha czyli nie spodziewałaś się mnie,to ja może wyjdę i przyjdę po nich-powiedział.
-No co ty,czasami naprawdę umiesz rozbawić człowieka,lubię w tobie te poczucie humoru.
-Dziękuję miło mi,a co tak ładnie pachnie?
-Matko moja szarlotka,zapomniałam o niej dobrze,że mi przypomniałeś,wyciągnę ją a ty siadaj w salonie,zaparzę jeszcze kawę.
-A ja mam do ciebie wielką prośbę czy mógłbym dostać teraz tą szarlotkę i kawę,bo jestem głodny nie jadłem śniadania a znając Karola to może się spóźnić.
-Ok nie ma sprawy,ale jest jeszcze ciepła-powiedziałam
-To nic nie szkodzi taką lubię najbardziej,zawsze jak przyjeżdżam do domu to mama robi mi ją na powitanie.
-Chyba zaraz zjesz sobie tą szarlotkę,bo dostałam SMS,że trochę się spóźnią,jest remont drogi i musieli jechać przez centrum a jak zawsze są korki.
-No to super nie będę taki głodny.
-Tobie naprawdę nie brakuję poczucia humoru.
-Wiem i dlatego mnie lubisz prawda.
-Taa jasne-powiedziałam podając mu kawę i ciasto"duży kawałek"-proszę głodomorze.
-Wielkie dzięki,a ty nie jesz?
-Nie jadłam śniadanie i nie jestem głodna,poczekam na spóźnialskich.
-Ok,więc zabieram się do jedzenia.
-A tak w ogóle to jako sportowiec powinieneś pamiętać o odpowiednim odżywianiu.
-Tak pamiętam,ale dziś jest wyjątek.
-Aha, i co smakuję ci?
-Tak jest pyszna naprawdę dobrze gotujesz-powiedział.
-Dziękuje mam to w genach.
-To pewnie cała twoja rodzina wyśmienicie gotuje.
-Tak a zwłaszcza mama,wiec na weselu będzie naprawdę pyszne jedzenie-powiedziałam.
-No to super,bo ja a zwłaszcza Karol to naprawdę dużo jemy.

-Nie martw się na pewno będą dokładki.
-To dobrze,bo nie chcielibyśmy żeby zabrakło wam jedzenia przez takich dwóch co zawsze są głodni.
Po jego słowach zaczęłam się śmiać.
-Naprawdę to nie jest śmieszne,kiedyś jak byliśmy na wyjazdowym meczu to spaliśmy w hotelu,i jak to bywa bufet zawsze jest urozmaicony i jedzenie jest pyszne,więc nie żałowaliśmy sobie,
a później pani z obsługi powiedziała,że jak tyle będziemy jeść to dla innych gości nie starczy.
-Nie to był żart ale uwielbiam jak się śmiejesz.Po tych słowach moje policzki się zaróżowiły a ja poczułam,że on znowu patrzy na mnie tak jak by chciał mnie pocałować.Odłożył swój talerzyk
na stolik i przybliżał się do mnie a ja nie umiałam się mu oprzeć i o mało go nie pocałowałam,ale przeszkodził nam dzwonek do drzwi.
-Pójdę otworzyć-powiedziałam speszona.
A ja tego Karola to kiedyś normalnie...-pomyślałem.
-Cześć przepraszamy za spóźnienie,ale to wina tych cholernych korków na drodze-powiedział Karol wchodząc do środka a za nim Oliwia.
-Cześć kochana jeszcze raz cię przepraszamy-powiedziała Oliwia dając mi całusa w policzek.
-Nic się nie stało wchodźcie dalej-powiedziałam.

-Ale chyba ci się nie nudziło-powiedział Karol zobaczywszy Andrzeja.
-Nie no co ty stary gdzieżbym pozwolił,że by Wiki się nudziło-powiedział Andrzej.A ja wiedziałam,że mówił o sytuacji która miała miejsce przed chwilą.
-To ja może ci pomogę-zaproponowała Oliwia.
-A ty Andrzej jeszcze chcesz dokładkę?-zapytałam tak aby uniknąć jego spojrzenia.
-Tylko szarlotkę-powiedział.
-Czy my wam w czymś przeszkodziliśmy?-powiedziała cichym tonem Oliwia.
-Nie, no co ty gdzie.
-Ok,ale widziałam coś innego jak nam otworzyłaś.
-Co takiego widziałaś?
-Nie wiem sama mi powiedz.
-Ok, skończmy temat,bo trzeba podać kawę i ciasto.
-Jak chcesz to nie mów,ja wiem,że coś było.
-Powiem ci później jak będziemy same.
-Ok,ale miałam racje coś było.
-Proszę cię przestań-powiedziałam.
-Dobrze,bo się zaczerwieniłaś i jak teraz wejdziesz do salonu.
-Dobra dobra skończmy temat.
-Co ty się tak mnie patrzysz,jak chciałbyś mnie rozwalić-zapytał Karol Andrzeja.
-Bo, może mam na to ochotę.
-Ok, nie wiem o co ci chodzi.
-Pogadamy  później ale jak powiem,że masz ze mną iść do mieszkania to pójdziesz ok?
-Ale teraz?
-Nie później jak już będę szedł do domu.
-Dobra kapuję.
-No mamy tą kawkę i znając naszą Wiki pyszne ciasto-powiedziała Oliwia.
I tak w dobrym towarzystwie zleciały 2 godz gadania i śmiania.
-Ok na mnie już czas,dzięki za fajne południe-powiedział Andrzej.
-Oliwia ja jeszcze na chwilkę wpadnę do Andrzeja.
-Ok tylko nie za długo,bo mam jeszcze kilka spraw na mieście-powiedziała Oli.
-Dobrze kochanie zaraz wracam.
-No mów,bo się nie mogę doczekać.
-Co ty taka nie cierpliwa Oli.
-Proszę cię mów,nie przedłużaj już,czekałam na to 2 godz.
-Ok, jak zadzwoniliście do drzwi to Andrzej by o mało mnie nie pocałował.
-No co ty nie spodziewałam się, nie wiedziałam,że wy no...
-Nawet dobrze,że przyszliście bo jak nie to pewnie bym go pocałowała.
-Kochana tak się cieszę.
-Ale z czego się cieszysz.
-No z tego,że mu ufasz i udało ci się zbliżyć do innego mężczyzny.
-Może masz rację w końcu zapomniałam o Łukaszu.Po tych słowach przytuliłam się do Oliwii.

**
W tym samym czasie u Andrzeja:
-No powiesz mi czemu masz taki humor w stosunku do mnie?
-Bo gdyby nie ten cholerny dzwonek to bym pocałował  Wiki,a ty znowu mi przerwałeś.
-Serio?
-Nie na żarty wiesz.
-A co mi powiedziałeś wczoraj,że się do niej zbliżysz na weselu.
-Ale nie mogłem nie skorzystać z takiej okazji rozumiesz,jak jestem koło niej to nie mogę się opanować.
-No stary jak dalej ci będzie tak szło to ci się uda.
-Nawet mnie nie wkurzaj.
-Wiem sorry.
-Chciałbym się do niej zbliżyć,pocałować ją marzę o tym,Wiki jest taką dziewczyną jaka mogła mi się tylko przyśnić.


**********************************************************************************
    Jest drugi rozdział na dziś,więc jestem z siebie zadowolona.Mam nadzieję,że będzie się wam podobał :)

czwartek, 23 października 2014

Rozdział XXII "Wspólne piwo"

Zaczytałam się w super książce i tak zleciały mi kolejne dwie godziny życia.W czasie czytania słyszałam,że za drzwi dobiegają głosy Andrzeja i Karola i od razu skojarzyłam fakty,że się
dziś umówili i gdzieś razem wychodzą,ale to nie ważne.Postanowiłam,że pójdę już spać,bo strasznie lepiły mi się źrenice.Poszłam do łazienki w celu zrobienia szybkiego prysznicu i zmycia dzisiejszego makijażu .Gdy robiłam sobie prysznic dostałam SMS od Oliwi:
           
        Dzięki,że mnie dziś odwiedziłaś.Jeśli nie masz nic przeciwko
        to jutro wpadnę  w odwiedziny to powtórzymy to.

                          Miłej nocy i do zobaczenia.               

Odpisałam jej zaraz po wyjściu z kabiny,że oczywiście może do mnie wpaść to ponudzimy się razem.Po odpisaniu na wiadomość od Oli włączyłam jeszcze na chwilkę laptopa,aby wejść na
Oneta żeby zobaczyć co dzieje się na świecie.Długo sobie nie popatrzyłam,bo moje oczy odmawiały posłuszeństwa.Odłożyłam więc komputer na biurko i odpłynęłam do krainy snów.

**
U Andrzeja:
Wróciłem od Wiki w zadowolony,że nie ma na mnie focha.Zadzwoniłem do Karola i dokładnie się z nim umówiłem.Mieliśmy iść do baru na jedno małe piwko,bo jutro nie mamy treningu,więc
można pozwolić sobie na małe co nie co.Karol miał po mnie wpaść ok. godziny 20:30,bo dopiero od tej godziny otwierają się fajne bary.Zrobiłem sobie relaksującą kąpiel i przebrałem się
w nowe ubrania.Poszedłem do kuchni,bo do przyjścia Karola została jeszcze godzina a ja czułem,że mój brzuch wzywa "JEŚĆ"nie robiłem sobie nic specjalnego tylko gotowanego kurczaka z sałatką wiosenną. Nie no żartuje.Takie jedzenia jadł bym gdybym miał przy sobie taką osobę jaka jest Wiki.Ona na pewno by o mnie zadbała i musiał bym jeść marnych
kanapek,ale to nic i tak są pyszne.Włożyłem za sobą naczynia do zmywarki,aby nie zostawiać bałaganu.Włączyłem jeszcze na chwilę telewizje i w takim klimacie czekałem na przyjście Karola.Oglądałem jakiś
nudny film,ale na szczęście nie musiałem długo na Karola czekać,bo zjawił się punktualnie.Poszedłem otworzyć drzwi i zaprosiłem go na chwilę do mieszkania:
-Dzięki wybawco-powiedziałem uradowany.
-Jakie miłe powitanie-powiedział witają się ze mną.
-Oglądam jakieś smutasy i dlatego ciesze się z twojego przybycia.
-No to co idziemy?-spytał.
-No już tylko zgaszę telewizje i możemy wychodzić.
-Dobra czekam-powiedział do mnie a ja znikłem za ścianą salonu.
Wyszliśmy z mojego mieszkania i Karol już zaczął sypać żartami.Bar był blisko więc doszliśmy szybko.Atmosfera była na prawdę fajna.Usiedliśmy przy barze i zaczęliśmy rozmawiać:
-I opowiadaj Andrzejku co tam u ciebie słychać-spytał Karol.
-Pytasz jak byś nie wiedział-odpowiedziałem.
-Dobra to ja ci powiem.U mnie super.Mam prze kochaną dziewczynę...-chciał dokończyć,ale mu przerwałem.
-To wole  ja już mówić,bo jak ty opowiadasz to ja nie mogę dojść do słowa.
-To proszę, słucham cię-powiedział i nastawił ucho w moją stronę.
-Wkurza mnie ten cały Dawid w ogóle co to za typ?-powiedziałem zdenerwowany.
-Chodzi ci o nowego kumpla Wiki?
-Nie o naszego.No pewnie,że o niego.Wkręci się obok niej a ja nie mogę nic z tym zrobić,bo nie chcę wtrącać się w jej życie.
-No mnie to by nosiło na twoim miejscu.
-Dobra nie gadajmy już o tym,bo mnie drażni ten temat.
-A mogę ci dać jedną radę?-spytał.
-No wal.
-Spróbuj zbliżyć się do Wiki,bo stojąc z boku nic nie zdziałasz.
-No już kiedyś próbowałem,ale ktoś mi przeszkodził.
-Przepraszam-powiedział popijając piwo.
-Zbliżę się do niej na weselu jej siostry.
-Na pewno?-spytał jak by nie wierzył.
-No tak jeśli ty do mnie nie zadzwonisz z drugiego końca sali,że np.gorące danie wydają-powiedziałem żartując.
-Haha bardzo śmieszne-powieszał sam się śmiejąc.
-No co taka prawda.
-Dobra zmieńmy temat.
-Z przyjemnością mam dość żalenia się na dziś.
Jeszcze trochę pogadaliśmy,ale znudziło nam się już to,bo ile można rozmawiać?My to nie dziewczyny,że potrafią przegadać nawet całe życie.Szliśmy przez park,bo co może stać się dwóm
wielkoludom.Gdy doszliśmy już do miejsca w,którym się zawsze rozchodzimy pożegnaliśmy się i po męsku każdy poszedł w swoją stronę.



(strój Wiki)
**
Rano obudziłam się wypoczęta i odprężona.Po zrobieniu porannej toalety poszłam do kuchni,aby zaparzyć sobie kawę.Gdy czekałam na kubek pysznego napoju zrobiłam sobie szybkie śniadanie.
Skończyłam to co miałam zrobić i włączyłam telewizje,bo nie miałam nic ciekawego do robienia.Oliwia miała przyjść koło 12,ale nie sama tylko z Karolem,więc zaproszę też Andrzeja
żeby sam nie siedział tylko wpadał do mnie.


**
U Oliwii:
Do Wiki miałam wpaść koło 12 więc wstałam sobie o 9 i powoli zrobiłam ze sobą porządek.Przebrałam się z ciepłej piżamki w normalny strój.Zjadłam śniadanie i zrobiłam sobie kawę.

(strój Oliwii)
       
Napisałam wczoraj do Wiki,że wpadnę z Karolem,więc pewnie zaprosi do siebie też Andrzeja.Znając Wiktorie pewnie przygotuje coś smacznego,bo lubi gotować.Postanowiłam,że muszę coś zrobić
żeby zbliżyć do siebie Wiki i Andrzeja,bo przecież widać to gołym okiem,że ona jak i on są sobie przeznaczeni.Nie chcę tez na nią naciskać,bo wiem co zdarzyło się niedawno,ale nie może
przecież całe życie pamiętać tylko o nim,bo ten dupek na to nie zasługuje.Biłam się z myślami aż w końcu do moich drzwi zadzwonił Karol a ja pobiegłam uradowana otworzyć:
-Gotowa kochanie?-spytał całując mnie w policzek na przywitanie.
-A co nie widać?-spytałam wpadając mu w ramiona.
-Przepraszam.Źle powiedziałem.Widzę,że jesteś już gotowa.To co idziemy-poprawił się.
-O wiele lepiej.Tak już idziemy tylko wezmę torebkę.
-To ja czekam.

**
U Wiki:
Czekałam na Oli i Karola w nudzie.Nie miałam nic do roboty,więc postanowiłam,że przejdę się do Andrzeja aby poinformować go o naszym spotkaniu.Wyszłam z domu i zadzwoniłam do drzwi
Andrzeja:
-No hey co cie do mnie sprowadza tak z samego rana?-spytał zaspany Andrzej.
-Z samego rana?Przecież jest koło 11:30-powiedziałam.
-Nie mam dziś treningu i mogę się porządnie wyspać.Dla mnie to święto.
-Dziś po 12 przychodzą do mnie Karol z Oliwia na pogawędki.Jak chcesz sam możesz do mnie wpaść żebyś nie siedział sam-zaproponowałam.
-Z chęcią wpadnę,ale muszę się ogarnąć.
-Dobra będziemy czekać.
Powiedziałam i wróciłam do siebie.Nie ukrywam,że spóźnianie mam w genach,ale takie jak ma Oli to przechodzi samą siebie.Długo jeszcze czekałam na państwo spóźnialskich,ale w końcu ktoś
zadzwonił do drzwi.Poszłam otworzyć.



*********************************************************************************
Mamy dziś kolejny rozdział i mamy dziś piątek,więc może dziś pojawi się kolejny post.Nie wiem czy wam się będzie podobał ten rozdział,bo mi się trochę nie podoba ale może to tylko moje odczucie.Komentujcie to będę wiedzieć czy wam się podoba :)


                                                             

Rozdział XXI"Ciekawość nie popłaca"

Wstałam rano wypoczęta i wyspana.Poszłam zrobić poranną toaletę i po tej czynności zrobiłam sobie śniadanie.Wczoraj chciałam odpłacić się Dawidowi za oblanie go kawą, więc po kryjomu
wzięłam jego koszulkę do domu aby ją wyprać i w następny dzień mu ją oddać.Położyłam ją wczoraj na kanapie w salonie,bo byłam już tak zmęczona,że zapomniałam jej wrzucić do kosza
z brudnymi rzeczami.Przebrałam się więc w wygodne ubrania i chciałam zaraz po tej czynności iść zrobić pranie,ale zadzwonił dzwonek do drzwi.Szybciutko poszłam je otworzyć,bo myślałam,
że to Oliwia, bo dawno jej u mnie nie było:

(strój Wiki)
-Cześć nie przeszkadzam-spytał uprzejmie Andrzej.
-Nie no co ty,wchodź.
-Jak tam po pracy?Co takiego robiłaś?-spytał.
-A co można robić w pracy-powiedziałam zamykając za nim drzwi.
-No w sumie głupie pytanie zadałem-wytłumaczył się.
-Siadaj w salonie a ja zrobię nam coś do picia.Może być kawa?-spytałam.
-Spoko sam mam na nią ochotę, a z twoich dłoni smakuje jeszcze lepiej-powiedział na luzaka.
-Haha-powiedziałam śmiejąc się.
Andrzej poszedł do salonu aby rozsiąść się na kanapie na, której niestety albo stety leżała koszulka Dawida.Jego mina szybko zbrzydła,ale nic nie mówił.Widziałam w jego oczach,że
jest troszkę podenerwowany:
-Proszę to twoja kawa-powiedziałam podchodząc do niego z kubkiem.
-Oj dziękuje bardzo.Teraz gustujesz w koszulkach męskich?-podziękował i równocześnie zapytał.
-Chodzi ci pewnie o tą koszulkę na kanapie.
-No raczej tak-powiedział stanowczo.
-Nie to tylko koszulka Dawida-powiedziałam,ale do końca się nie wytłumaczyłam,bo chciałam go potrzymać w niepewności.
-Yhym Dawida.
-Jakiś problem?-spytałam.
-Nie tylko jestem zdziwiony,że u ciebie w mieszkaniu jest jego koszulka a zaledwie znasz go kilka dni.
-Powiem tak.Jego koszulka jest tu,ale jego tu nie było.
-Nie rozumiem.
-Wczoraj przez przypadek wylałam na jego trochę kawy i wzięłam tą koszulkę do prania.
-To on sam sobie nie umie wyprać rzeczy?-spytał.
-Z pewnością umie,ale ja chciałam być uprzejma..A co zazdrosny jesteś,że piorę jego ubrania.
-A jeśli powiem,że tak to co?-spytał patrząc się na mnie słodko.
-To będzie to trochę dziwne,ale słodkie-powiedziałam odwzajemniając mu mój uśmiech.
-To tak jestem zazdrosny i nie podoba mi się ten cały Dawid-powiedział przepijają kawą.
-Przecież nic nie robi żebyś miał powody do jego nie lubienia.
-Jest blisko ciebie i to mi wystarczy-powiedział.
-Przypominam ci,że nas nic nie łączy-powiedziałam już zmieniając swój ton głosu na bardziej stanowczy.
-Dobra przepraszam cię nie chciałem żeby tak to zabrzmiało.Wybaczysz?-spytał.
-Zastanowię się,a teraz nie chcę cię poganiać,a chcę przejść się do Oliwii-powiedziałam wstając z kanapy.
-Ok, nie zabieram ci więcej czasu.Dzięki za pół kawy, była na prawdę pyszna.
-Nie ma za co-powiedziałam wypuszczając go z mieszkania.Byłam na niego zła za tą całą rozmowę i postanowiłam,że przejdę się do Oliwii.
 

**
Rano obudził mnie dźwięk SMS od Wiktorii,że za jakieś 2 godziny wpadnie na małe ploteczki.Wstałam z łóżka i zebrałam się do życia.Poszłam szybko pod prysznic i się przebrałam.

(strój Oliwii)
Zjadłam
szybkie śniadanie i posprzątałam za sobą.Zostało mi jeszcze troszkę czasu do przyjścia Wiki więc postanowiłam,że posprzątam trochę po mieszkaniu,aby Wiki nie powiedziała,że weszła
do stodoły.Zrobiłam mały porządek i czekałam aż Wika zjawi się w progach mojego mieszkania.Muszę przyznać,że ona do punktualnych także nie należysz,bo pojawiła się dobre 30 minut po zapowiedzianym czasie:


**
Z perspektywy Wiki:
-Na mnie mówisz,że jestem spóźnialska,a ty to co-powiedziałam wpuszczając ją do środka.
-No przepraszam cię bardzo,ale musiałam zrobić pranie i tak mi się to opóźniło.
-No dobra już nic się nie stało.Czego się napijesz?-spytała.
-Może...szklankę soku.
-A kawy nie chcesz?-spytała.
-Nie, piłam już w towarzystwie Andrzeja.
-Uuu to wy tak częściej pijecie sobie te wspólne kawki,a ty mi nic o tym nie mówisz-powiedziałam obrażona.
-Bo nie ma o czym.
-Taaa jasne doszły mnie inne słuchy.
-Czy ja o czymś nie wiem?-spytałam dziwnie zdziwiona.
-No nie wiem ty mnie oświeć-powiedziała nosząc ze sobą dwie szklanki soku pomarańczowego takiego,którego najbardziej lubimy.
-Dziękuje.Możesz dokładnie się określić.
-Karol żalił mi się ostatnio,że przeszkodził wam w czymś,a ty nic mi o tym nie powiedziałaś-w końcu to powiedziałam.
-Bo nie ma o czym mówić.Na serio.
-Nie zmyślaj, przecież wiem,że gdyby nie Karol pocałowała byś się z Andrzejem-powiedziała prosto z mostu.
-Aaa teraz już wiem o co chodzi-powiedziałam spokojnie.
-I co tak spokojnie o tym mówisz?-spytała.
-A co mam skakać z radości?-spytałam popijając sok.
-Chociażby i nawet to-powiedziała uradowana.
-Ale ten twój Karol ma długi język-powiedziałam chcąc uniknąć dalszej rozmowy na ten temat.
-No wiem za to go kocham.
Niestety Oliwia ma w genach straszną upartość i nie odpuściła mi tej rozmowy.Musiałam opowiedzieć jej wszystko w szczegółach.Gdy wydusiła ze mnie wszystko co miałam w zanadrzu jeszcze
troszkę pogadaliśmy o niej.Opowiadała jak się się jej żyje z Karolem.Chociaż nie mieszkają razem,ale to jej nie przeszkadza,bo tyle o nim wie i strasznie go kocha.Po naszych pogawędkach
postanowiłam,że już pójdę.Zebrałam się i wróciłam do siebie.Długo sama nie posiedziałam,bo do moich drzwi ktoś zadzwonił:
-Chciałem cię przeprosić za moja głupotę.Nie powinienem cię osądzać i wtrącać się w twoje sprawy.
-Wejdź,no nie powinieneś tego mówić,ale ja nie jestem pamiętliwa i już nie pamiętam co było rano-powiedziałam wpuszczając go do środka.
-To fajnie.Nie zajmę ci dużo czasu w sumie to wpadłem tylko dla tego,że głupio mi było cię nie przeprosić.
-No,ale już przeprosiłeś i jest ok.Wiesz nie mogę się z tobą kłócić,bo kto pójdzie ze mną na wesele?-powiedziałam żartując.
-No tak musisz być dla mnie miła.
-Zawsze mogłabym zabrać Dawida.
-To nie, możesz mi dokuczać kiedy chcesz nie przeszkadza mi to-powiedział.
-Wejdziesz dalej?
-Nie będę już iść,bo umówiłem się z Karolem.
-A no dobra to leć i miłej zabawy.
-Dzięki-powiedział wychodząc z mojego mieszkania.
Zaraz po wyjściu Andrzeja zrobiłam sobie małą przekąskę i położyłam się na kanapie czytając książkę.


środa, 22 października 2014

Rozdział XX "Kubek kawy"

**
U Oliwii:
Gdy siedziałam sama w domu strasznie mi się nudziło i postanowiłam,że przejdę się do Karola i razem się ponudzimy.Przebrałam się i szybkim tempem ruszyłam w stronę mieszkania Karola.

(strój Oliwii)
Szłam sobie słuchają muzyki i rozmyślając na różne tematy.Za jakieś 15 minut doszłam pod blok mojego chłopaka i szybko po schodach wdrapałam się na odpowiednie piętro pod jego drzwi.
Zadzwoniłam dwa razy i czekałam aż Karol mi otworzy :
-Niespodzianka!!-powiedziałam przytajając się do niego.
-Wow,ale mnie zaskoczyłaś wchodź-powiedział uradowany.
-Co robisz,nie przeszkadzam ci?-spytałam ściągając apaszkę.
-Nie no co ty mi nigdy nie przeszkadzasz.Szczerze mówiąc sam miałem ochotę do ciebie się przejść,bo umieram z nudów.
-To fajnie.
-Czego się napijesz?-spytał.
-Może herbaty-powiedziałam.
-To ja nam zrobię a ty rozgość się.Możesz przejść się po mieszkaniu jak chcesz-zaproponował.
-Nie, dziękuje posiedzę tu koło ciebie tak mi jest dobrze-powiedziałam całując go w policzek.Musze przyznać,że każda próba dotknięcia  jego twarzy kończy się stawaniem na palcach,
ale nie przeszkadza mi to.

-Mówiłem ci,że cię kocham.
-Jakoś ze dwa tysiące razy,ale nie obrażę się jak powiesz jeszcze raz.
-W takim razie powiem to dwa tysiące pierwszy raz "Kocham cię"i zawsze będę kochał-powiedział i delikatnie złączył nasze usta w pocałunku podnosząc mnie na blat kuchenny.
-To było bardzo miłe.Ja też cię bardzo kocham.
-Dobra robię tą herbatę,bo przez ciebie nawet nie wstawiłem wody.
-Przepraszam-powiedziałam uśmiechając się do niego.
-Wybaczam.
Razem z Karolem piliśmy herbatę i rozmawialiśmy.Dowiedziałam się o nim kilka nowych ciekawych rzeczy.Ja też nie byłam mu dłużna i dopowiedziałam mu jeszcze parę ciekawostek o mnie,ale
nie było ich dużo,bo wszystko opowiedziałam mu wcześniej:
-A wiesz co ja dziś takiego zrobiłem-powiedział.
-No co?-spytałam ciekawska.
-Nie uwierzysz-trzymał mnie w niecierpliwości.
-No powiedz,bo ja już się niecierpliwie.
-Strasznie mi się dziś nudziło,więc postanowiłem,że zadzwonię sobie do Andrzeja-mówił,mówił,ale w pewnym momencie ustał.
-No i co dalej?-spytałam.
-Przez mój telefon...no.
-No co?
-No i była u niego Wiki i podobno zadzwoniłem w najbardziej złym momencie jakim mogłem zadzwonić,bo przeszkodziłem im w pierwszym pocałunku-w końcu to z siebie wydusił.
-Chyba sobie żartujesz?-spytałam nie dowierzając.
-A czy w takich sprawach się żartuje?
-U ciebie w każdej sprawie się żartuje więc nie wiem dlatego pytam?
-Całkowita prawda.Tobie nigdy nie kłamie.
-Powiem ci,że mnie zaskoczyłeś.
-No widzisz.Na pewno gdy bym nie zadzwonił może byli by po pierwszym pocałunku-powiedział i skrzywił minę.
-Przecież nie wiedziałeś,ale dziwi mnie to czemu Wiki do mnie nie zadzwoniła.No nic może nie miała czasu.
-Na pewno zadzwoni.
Jeszcze tak sobie pogadaliśmy,ale postanowiłam,że już pójdę.Oczywiście Karol próbował mnie zatrzymać,ale ja postanowiłam,że mu nie ulegnę i wrócę do siebie.Odprowadził mnie do mojego mieszkania,
pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę.


**
U Wiki rano;
Nastawiłam budzik na 9:00,bo o 12 miałam być już w sklepie.Troszkę się porozciągałam i poszłam w kierunku łazienki w celu zrobienia porannej toalety.Po szybkim prysznicu zrobiłam
sobie także szybkie śniadanko i poszłam się przebrać.Popijałam kawę i robiłam co miałam robić.Gdy byłam już w pełni gotowa popatrzyłam na zegarek i zobaczyłam,że jest już troszkę późno
spakowałam do torby

(strój Wiki)
najpotrzebniejsze rzeczy.Dziś do pracy pojechałam samochodem,bo nie chciało mi się iść na piechotę.Szybko dojechałam pod galerie zaparkowałam samochód i poszłam w kierunku sklepu:
-Już jestem nie spóźniłam się?-spytałam zdyszana.
-Nie no co ty, jesteś w samą porę-powiedział Dawid witając się ze mną całusem w policzek.
-To super,bo już myślałam,że się spóźnię-powiedziałam witając się z innymi pracownikami.
-To jakie zadanie na dziś?-spytałam Dawida.
-Chyba idziesz za kasę-powiedział mizernie.
-No trudno jakoś przeżyje.
-Jak nie będę miał urwania głowy na sklepie to chętnie ci pomogę.
-Oj dziękuje jaki ty miłosierny-powiedziałam ironicznie.
I tak leciały mi kolejne godziny pracy.Na kasie miałam urwanie głowy,gdyż Dawid swoim wyglądem ściągał na prawdę mnóstwo dziewczyn niczym Leonardo DiCaprio,ale on też nie miał lekko,
bo przecież to on musiała je wszystkie obsługiwać.

**
U Andrzeja i Karola na treningu:
-Hey stary-powiedział uradowany Karol.
-Siemanko-odpowiedziałem.
-Nie jesteś zły?-spytał pokornie.
-Przestań już nic takiego się nie stało przecież nie zdzwoniłeś z nudów.Prawda?
-No tak aż taki głupi to ja nie jestem.
-Dobra chodź do szatni,bo nas chłopaki zatłuką za to,że się znów spóźnimy i przez nas będą dodatkowe 10 kółek.
-Masz racje chodźmy,bo nie chce żeby Włodi był na mnie zły,bo od kogo będę pożyczał te zajefajne gry-powiedział zabawnie Karol.

**

 Z powrotem u Wiki:
-Ale urwanie głowy dziś mamy-powiedział wykończony Dawid.
-A to wszystko przez ciebie-powiedziałam zamykając kasę.
-A to niby czemu?-spytał tak jakby nie wiedział.
-Ty się jeszcze pytasz?Weź zrób coś z tym wyglądem,bo jak tak to zostawisz to ten sklep będzie najlepszy w całym Bełchatowie,a my przez to nie będziemy mieć ani chwili oddechu-powiedziałam.
-Przecież ani ze mnie przystojniak ani jakiś grecki bóg-powiedział żartobliwie.
-Dla siebie nie,ale dla tych dziewczyn owszem.
-A ty to niby co?
-No co?
-Tyle facetów tu przychodzi i to myślisz,że dla czego?
-No nie wiem może dlatego,że mamy fajne rzeczy.
-Taa jasne już tak nie czaruj-powiedział opierając się o ladę.
-To co kawy?-spytałam.
-Chętnie,ale pozwól,że ja ją zrobię.
-No dobra skoro tak chcesz to leć a ja zajmę się sklepem i kasą.
-Za chwilę jestem.
Za jakieś 5 minut Dawid był  z powrotem:
-To twoja kawa-powiedział i podał mi kubek do dłoni.
-O dzięki wielkie.
-Nie ma za co.
Tak jeszcze troszkę sobie poplotkowaliśmy,ale niestety klijęci zaczęli się zlatywać i trzeba było wrócić do obowiązków.Szybkim krokiem chciałam wziąć mój i kubek Dawida,aby zanieść
go na zaplecze,ale niestety musiałam wylać resztki kawy na czystą koszulkę Dawida:
-Przepraszam cię bardzo,ale ze mnie niezdara.
-Nic takiego się nie stało,zaraz pójdę i pożyczę koszulkę z zaplecza-powiedział i popatrzył swoimi błękitnymi źrenicami prosto w moje oczy.
-Sorry jeszcze raz.Leć się przebież a ja zajmę się tym.
-Dobra zaraz wracam.
Dawida nie było przez dłuższa chwile,a ja w tym momencie miałam urwanie głowy.Postanowiłam,że przejdę się do niego na zaplecze aby powiedzieć mu żeby się troszkę pospieszył,bo sama już
nie nadążałam:
-Dawid możesz się ciut pospieszyć,bo znowu jest zlot i nie daje sobie rady-powiedziałam i przez przypadek ujrzałam jak przebiera swoją koszulkę.
-Już,już idę.Nie mogłem znaleźć odpowiedniej koszulki więc dlatego tyle mi to zeszło,ale już pędzę ci pomóc.
-Dzięki.
Tak już do końca mojej zmiany nam się pracowało.Lżej zrobiło się wtedy gdy razem z Dawidem wyszliśmy ze sklepu.Ja poszłam w swoją stronę a Dawid w swoją.Szybko dojechałam do swojego
mieszkania i po zrobieniu szybkiego prysznica i zjedzeniu czegoś położyłam się spać.  


**********************************************************************************
Obiecałam,że pojawi się zaraz po szkole, więc proszę :)

wtorek, 21 października 2014

Rozdział XIX "Pechowy telefon"

Po wyjściu dziewczyn długo biłam się z myślami co zrobić?Może dziewczyny mają rację,że powinnam zaprosić na ten ślub Andrzeja.Nie poszlibyśmy tam jako para,ale jako przyjaciele.
Te właśnie myśli towarzyszyły mi w oglądaniu telewizji i piciu ciepłej herbaty.Postanowiłam,że jako dobra sąsiadka odwiedzę mojego sąsiada,który na pewno przeżywa teraz katusze.
Wyłączyłam telewizje,odłożyłam kubek do zlewu i wyszłam z swojego mieszkania,a by po tym zadzwonić do drzwi Andrzeja.Dzwoniłam,ale nikt mi nie raczył otworzyć.Po chwili czasu, gdy miałam
już sobie dać spokój usłyszałam krzyk "Wejść,otwarte":
-I po co było tak się upijać?-spytałam wchodząc do mieszkania Andrzeja.
-Daje sobie rękę uciąć,że wypiłem tylko troszkę-powiedział leżąc na kanapie i wyglądając jak siedem nie szczęść.
-Gwarantuje ci,że szybko stracił byś tą rękę.
-Hahaha,bardzo śmieszne-powiedział podnosząc się i zmieniają pozycje z leżącej na siedzącą.
-Trzeba wiedzieć jak się bawić żeby potem nie zwariować.Dobra powiedz gdzie masz worek z lądem albo jakieś mrożonki.
-Mrożonek nie mam a worek jest w zamrażalce.
-To za nim to chciałam bym ci powiedzieć,że przemyślałam sprawę z tym ślubem i proszę cię czybyś nie zachciał mi potowarzyszyć?-spytałam siadając koło niego.
-Na prawdę? I to ty mnie się o to pytasz.Jak by mi ktoś powiedział o tym,że za dwa tygodnie mam iść z tobą na wesele na,którym będą twoi najbliżsi to bym go wyśmiał.
-Czyli nie idziesz?
-Nie tylko tak mowie.Ja z tobą wszędzie nawet na koniec świata i jeszcze dalej.
-Dobra,dobra już się tak nie podlizuj-powiedziałam wstając z kanapy i kierując się w stronę jego zamrażalnika.
-Ja się nie podlizuje ja tylko stwierdzam fakty.
-Powiedział ci ktoś,że masz nie wyparzony język-powiedziałam kierując się z powrotem w jego stronę z workiem lodu w ręku.
-Nie jesteś pierwsza-odpowiedział,a ja nachyliłam się nad nim zakładając na jego czoło worek.
-Ajjj strasznie zimny.
-A jaki ma być skoro wyciągnęłam go przed chwileczką z zamrażarki-powiedziałam śmiejąc się do niego i patrząc w jego źrenice,które były wpatrzone w moje zielone oczy.Poczułam,że także
jego lodowate dłonie chwytają mnie za moją prawą dłoń.
-Sorry,ale taki zimny ten worek a ty masz takie miłe ciepłe dłonie-powiedział uśmiechając się do mnie, a ja poczułam,że jego oddech zbliża się do mnie i,że moje serce wali jak szalone.
Nawet nie wiem kiedy byliśmy o krok od pocałunku,ale zadzwonił telefon Andrzeja a po drugiej stronie był nikt inny niż Karol:
-No stary nie przeszkadzam-spytał.
-To ja już pójdę odezwę się potem.Papa.
-Nie poczekaj!-powiedział Andrzej,ale ja już wyszłam z jego mieszkania.
**-Czy to była Wiktoria.
-Nie kurcze Oliwia-powiedziałem zdenerwowany.
-Co się tak gorączkujesz tylko pytam.
-To lepiej nie pytaj.

-Czy ja wam w czymś przeszkodziłem?-spytał.
-Nie tylko w tym,że prawie bym ją pocałował,ale to przecież nic takiego.
-Ujdź!Głupio wyszło.Sorry przecież nie wiedziałem,że właśnie teraz mogłeś skraść jej całusa.
-Dobra nic sie nie stało.A tak w ogóle to po co dzwonisz?-spytałem.
-A jeśli ci powiem,że tak z nudów to co mi zrobisz?
-Zatłukę cię przy najbliższej okazji.
-To nie tak wole nie mówić.Dzwonie,bo chcę się spytać czy wybierasz się z Wiką na wesele jej siostry.
-Tak właśnie przed chwilą dostałem zaproszenia.
-To będziemy się razem bawić,bo ja też idę.Cieszysz się prawda?-spytał.
-Taaa jasne,że się cieszy.Tylko weź pogadaj z trenerem czy da nam wolne.
-Już to zrobiłem-powiedział,a ja czekałem na jego odpowiedź.
-Może raczysz mi powiedzieć czy się zgodził?-spytałem podenerwowany.
-Aaaa no tak zgodził się.Po co się tak gorączkujesz.
-Dobra kończę,bo mnie już denerwujesz a po za tym kręci mi się w głowie i mam ochotę się położyć.
-No tak jak się tyle baluje to takie są tego efekty.
-Nie denerwuj mnie już więcej,proszę cię.
-Ok, już cię nie męczę i sorry jeszcze raz za to,że ci przerwałem.
-No dobra papa.
-No papa.
Tak na prawdę nie skończyłam z nim rozmowę tylko dla tego,że chciałem iść do Wiki.Szybko wstałem z kanapy (z trudem,ale wstałem) poszedłem się trochę ogarnąć i poprawić moją fale żebym
nie wyglądał jak ostatni debil.Wyszedłem z mieszkania zamknąłem za sobą drzwi i zapukałem do Wiki.

**
Weszłam do mieszkania cała w skowronkach i nie wiedząc dla czego cieszyłam się z zaistniałej sytuacji.Po chwili się ocknęłam i usłyszałam dzwonek do drzwi:
-Cześć mogę wejść?-spytał Andrzej.
-No jasne wchodź-powiedziałam.
-Ja na prawdę nie chciałem żeby to tak wyglądało.Nie powinienem tego robić.Wybaczysz?
-No pewnie.Nie róbmy z tego jakieś wielkiej afery,bo przecież do niczego nie doszło.Wejdziesz dalej czy będziemy tak stali w korytarzu?
-Jeśli mogę to oczywiście.
Razem z Andrzejem napiliśmy się po kubku herbaty z miodem i cytryną,który miał podnieś go na duchu.Trochę poplotkowaliśmy i się pośmieliśmy.Wronka opowiedział mi co takiego robili
wczoraj na tej imprezie, a potem ja zdałam mu relacje z naszego babskiego wieczoru.Razem na prawdę gadało nam się bardzo dobrze mieliśmy dużo wspólnych tematów i zainteresowań.
Andrzej opowiedział mi także swoje przygody z początku kariery i musze przyznać,że bardzo mnie wciągneły.Nawet nie wiem kiedy nasza rozmowa przeciągnęła się w 2 godzinę kazanie.
Gdy Andrzej powiedział już wszystko co miał w zamiarze mi powiedzieć, a ja nie miałam już nic ciekawego do opowiadania Andrzej powiedział:
-Sorry,że się tak rozgadałem,ale tak już mam,że jeśli osoba z którą rozmawiam wciągnęła się w moje opowiadania to gadam i gadam bez przerwy.
-Nic nie szkodzi na prawdę dobrze mi się z tobą gadało-powiedziałam i uśmiechnęłam się w jego stronę.
-To co ja już będę się zbierał,bo w takim tempie to nigdy z tond nie wyjdę.
-Ok,masz rację już późno się zrobiło a jutro muszę iść do pracy.
-No tak niestety obowiązki wzywają.
-Niestety,ale nie narzekam nawet nie jest tak źle.
-No tak masz z kim gadać.
-Chodzi ci o Dawida?
-No chyba,że ktoś nowy do was doszedł.
-No nie już nikogo nam nie dołożyli,ale masz rację z Dawidem dobrze się pracuje i też dobrze się dogaduje.
-A która dziewczyna źle by się dogadywała przecież widzę,że ten koleś ściąga do was lawinę dziewczyn.
-Może masz rację,ale ja nie patrze na to co z zewnątrz.Dla mnie liczy się to co wewnątrz.
-Dobra ja już na prawdę będę iść.Nie zajmuje ci więcej czasu.Dzięki za pyszną herbatę.
-Nie ma za co-powiedziałam i uśmiechając się do niego wypuściłam go z mieszkania.  


*********************************************************************************
Jesteś=Komentujesz=Motywujesz
                                                                              Z góry dziękuje :)

poniedziałek, 20 października 2014

Rozdział XVIII "Miłe spotkanie"

O koło 9:10 obudziłyśmy się z dziewczynami i pierwsze co zrobiłyśmy to zaczęłyśmy przepychać się do łazienki.Pierwsza z toalety skorzystała Oliwia po jakiś 20 min,a po niej poszłam ja
 zrobić sobie prysznic.Kiedy ja skończyłam już poranną toaletę w ostatniej kolejności poszła Justyna,a my z Oliwią zajęłyśmy się śniadaniem.Gdy siostra wyszła już z łazienki śniadanie
czekało już na stole.



(strój Oliwii)
(strój Wiki)














(strój Justyny)

Zapach świeżo zaparzonej kawy czuć było w całym domu.Justyna jeszcze przed śniadaniem poszła spakować swoje rzeczy,bo około 14 chciała wyjechać do domu żeby być
w nim przed zmrokiem.Czekały ją od 4 do 5 godz drogi samochodem a do tego obiecałam mamię,że nie wypuszczę ją od mnie zbyt późno.Kiedy razem jadłyśmy nasze śniadanie przygotowane
przez nas do drzwi mojego mieszkania ktoś zadzwonił.Justyna zaproponowała,że pójdzie otworzyć:
-Przepraszam musiałem pomylić drzwi-powiedział pół przytomny Andrzej.
-A do kogo pan przyszedł jeśli można spytać?-zapytała Justyna.
-Do Wiki-powiedział.
-To dobrze pan trafił.Proszę wejść Wiki jest w kuchni.
-Dziękuje-odpowiedział.
A Justyna zamknęła drzwi kierując się do kuchni.
-Cześć dziewczyny to wasza koleżanka-powiedział Andrzej.
-To moja siostra-powiedziałam.
-Miło mi poznać Justyna-powiedziała.
-Mi również-powiedział Andrzej.
-To co do nas cię sprowadza?-zapytała Oliwia.
-Chciałem zapytać czy Wika nie ma może tabletek na ból głowy.
-Co kac cię dopadł-zapytałam.
-Powiedzmy,że tak-odpowiedział trochę zawstydzony wiedząc,że Justyna go obserwuje.
-A Karol też wygląda w takim stanie jak ty?-zapytała Oliwia.
-Powiedzmy,że gorszym-odpowiedział.
-Ok to ja poszukam ci tych tabletek powinnam mieć-powiedziałam.
-A wam jak minął wieczór-zapytał.
-Świetnie- powiedziała Justyna.
-Mam-powiedziałam.
-Dzięki wielkie czuję,że zaraz głowa mi pęknie-powiedział.
-Masz szklankę wody zażyj i powinno być lepiej-powiedziałam.

-Jeszcze raz wielkie dzięki to ja już pójdę nie będę wam przeszkadzał.
-Powinieneś się położyć,bo nie jesteś w dobrym stanie- powiedziała Oliwia.
-Miło było poznać-powiedział Andrzej żegnając się z nami.
-Mi też było miło poznać nie wiedziałam,że moja siostra ma tak miłego sąsiada-powiedziała moja siostra.A ja z zawstydzonym wzrokiem popatrzyłam na nią.
-A ja nie wiedziałem,że Wika ma taką fajną siostrę-powiedział Andrzej z uśmiechem w głosie.
-Ej ty jej nie podrywaj,bo ona za 2 tygodnie wychodzi za mąż-powiedziała Oliwia.
-To wszystkiego dobrego na nowej drodze życia-odpowiedział jej Andrzej.
-Do ślubu zostało mi jeszcze"2 tygodnie"-powiedziała z ironią w głosie.
-A chciałbyś iść na mój ślub z Wiką,bo ona może zabrać osobę towarzyszącą,i myślę,że byłbyś odpowiednią osobą.
-Chętnie bym chciał być obecny na tym wydarzeniu ale nie wiem czy Wika się zgodzi.
-Wika przecież się zgodzisz prawda?-zapytała.
-Taa jasne-powiedziała.
-No weź się zgódź rodzice na pewno będą zadowoleni,że przyjechał z tobą taki fajny chłopak.
-Andrzej myślę,że na ciebie już czas-powiedziała Wika.
-Masz rację już idę pozwól mi tylko,że pożegnam się z Justyną.Po tych słowach Andrzej pocałował moją siostrę w policzek na do widzenia a ze mną i Oliwią pożegnał się tylko mówiąc
wymijające "do zobaczenia".
-To ja już się też będę zbierać dochodzi już 11-powiedziała Oliwia.
-Fajnie,że mogłyśmy się w końcu spotkać,mam nadzieję,że zobaczymy się za 2 tygodnie i poznam tego twojego Karolka.
-Na pewno się zobaczymy już nie mogę się doczekać a Karola na pewno będziesz miała okazje poznać.
-Jeżeli jest tak fajny jak Andrzej to strzał w 100-powiedziała Justyna a Oliwia zaczęła się śmiać.
-Są podobni jak dwie krople wody więc będziesz zadowolona.
-To dobrze, bo taka dziewczyna zasługuje na kogoś kto będzie o nią dbał.
-Karol z pewnością wypełnia te zadanie-powiedziałam.
-Do zobaczenia dziewczyny-powiedziała przytulając siostrę a później mnie.Po tych słowach wyszła z mieszkania.
-Dobrze,że masz tu kogoś takiego jak Oliwia,bo jestem spokojna o moją młodszą siostrę,no i oczywiście tak przystojnego i miłego sąsiada-powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
-Proszę cię przestań Andrzej to tylko mój kumpel i tyle a ty do tego jeszcze zapraszasz go na ślub,na który ma iść ze mną.
-No co przecież to fajny chłopak powinnaś zapomnieć już o tym co było i dać szanse np:Andrzejowi,bo nie powiesz mi,że się tobą nie interesuje-odpowiedziała mi.
-NIE jest mną zainteresowany-powiedziałam jej sprzątając po śniadaniu.
-Taa jasne przecież to widać Wiki.
-Co widać?
-No to,że cię lubi i go interesujesz nie jako przyjaciółka czy kumpela tylko jako dziewczyna.
-Skończmy ten temat i lepiej powiedz mi co tam u rodziców,bo nawet cię nie zapytałam co u nich słychać.
-Jak tam chcesz możemy skończyć o tym rozmawiać,a u rodziców wszystko dobrze,mama trochę przesadza z moim ślubem ciągle wymyśla nowe pomysły co do ślubu.
-Może to przez to,że jej najstarsza córka wychodzi za mąż.
-Nie wiem może masz rację.
-A powiedz mi jak to znosi Kuba,że za 2 tygodnie będziesz jego żoną?
-Chyba się cieszy i jest zadowolony z wyboru małżonki-powiedziała.
-No na pewno będziecie idealnym małżeństwem.
-No mam nadzieję-odpowiedziała.
I tak jeszcze do 14 rozmawiałyśmy z Justyną aż niestety musiała wracać,żal mi było,że już jedzie ale wiedziałam,że się nie bawem zobaczymy.


**********************************************************************************
Trochę króciutki,ale myślę,że się podobał :)

niedziela, 19 października 2014

Rozdział XVII "Babski wieczór"

...-Bardzo cię przeprasza,dzwoniłam kilka razy,ale nikt mi nie otwierał,więc weszłam-powiedziałam i troszkę się skrepowałam.
-Nic nie szkodzi przecież nic się takiego nie stało-powiedział na luzaka.
-Dla ciebie nic,ale dla mnie to nie codzienność zobaczyć faceta w samym ręczniku.
-Dobra już idę coś na siebie włożyć i zaraz do ciebie wrócę-powiedział i poszedł w kierunku sypialni,aby założyć coś na swoje umięśnione ciało.
-Zostawiłeś u mnie w torbie swoją kawę,a ja ci ją właśnie przyniosłam-krzyknęłam w stronę jego sypialni stojąc w salonie i czekając na jego osobę.
-Na prawdę?Wielkie dzięki-powiedział wracając już ubrany.
-Odłożyłam ją na blat w kuchni.
-To miłe z twojej strony-mówił zbliżając się w moją stronę.
-Bo ja właśnie taka jestem "miłą"-igrałam z nim patrząc się w jego oczy.
-Nie wątpię-powiedział znajdując się zaraz koło mnie.Dzielił nas tylko jeden krok.
-Muszę już iść,bo za godzinkę przyjdą dziewczyny, a ja jeszcze muszę się przygotować.
-Spoko, ja też właśnie powinienem już wychodzić-powiedział i nasz dystans od siebie się powiększył.
-To ja już pójdę-powiedziałam kierując się w stronę drzwi.
-Podprowadzić cię?

-Sama trafię.
Po tych słowach wyszłam z jego mieszkania dziwnie uśmiechnięta.Nie wiem dokładnie co się ze mną dzieje,bo gdy jestem koło niego jest mi dobrze,a jeśli zbliża się do mnie i dzieli nas
od siebie zaledwie jeden krok zapominam o całym świecie i wpatrzona w jego źrenice chcę żeby ta chwila trwała wiecznie.Z takimi myślami biła się moja głowa,aż do czasu kiedy
uświadomiłam sobie,że muszę się powoli szykować na nasz babski wieczór.Dostałam od Justyny SMS,że będzie za niecałe 15 min.Wskoczyłam pod szybki prysznic,przebrałam się w nowe
ubrania i czekałam aż dziewczyny zjawią się w progach mojego mieszkania.

(strój Wiki)
Justyna chyba musiała iść z zegarkiem w ręku,bo po upływie 15 min ktoś zadzwonił do moich drzwi,a ja
ucieszona pobiegłam otworzyć:

-Kochana jak dobrze cię znowu widzieć-powiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha siostra.
-Ja też się bardzo ciesze.Wchodź.Oliwii jeszcze nie ma,ale powinna zaraz przyjechać-odpowiedziałam przytulając się do niej.
-To super.Pokaż jak się tu urządziłaś-powiedziała wchodząc do mojego mieszkania wraz ze swoją małą walizką w,której miała swoje najpotrzebniejsze rzeczy.
-Czuj się jak u siebie w domu.



(strój Justyny)
-No,no powiem ci,że na prawdę bardzo fajnie tu u ciebie,ale coś się mi tu nie podoba-powiedziała, a ja już wiedziałam,że chodzi jej właśnie o to.
-Twoje zdjęcie mam w sypialni na biurku.
-No to jest git.
-Połóż sobie tu swoje rzeczy i chodź poprowadzę cię przez resztę mojego pięknego mieszkania.
-Z wielką chęcią.
Pokazałam Justyście wszystko co miałam jej pokazać.Razem wróciliśmy do kuchni aby tam zaczekać na spóźnialską Oliwię.


**
U Oliwii:
Zaczytana w świetną książkę nawet nie zorientowałam się,że mam udać się do mieszkania Wiktorii.

(strój Oliwii)
Szybko wskoczyłam w nowe ubranie i szybkim tempem poszłam w kierunku swojego samochodu,aby
nim udać się do mieszkania Wiktorii.Dojechałam bardzo szybko,gdyż mieszkamy od siebie podajże 3 ulice.Zaparkowałam swój samochód i szybkim krokiem weszłam do windy,aby nią
wyjechać na piąte piętro.

**
U Wikii i Justyny:
-No gdzie ona jest mieszkamy od siebie tak blisko, a ona spóźnia się już dobre 30 min-powiedziałam do siostry patrząc na zegarek.
-Ona zawsze była spóźnialska i zakręcona mogę się założyć,że za chwilę zadzwoni do tych drzwi-powiedziała a w domu rozległ się głos dzwonka.
-Jesteś jasnowidzem?-spytałam i podeszłam do drzwi,aby je otworzyć.
-Nie poczekaj.Ja się schowam a ty ją wpuść.Zrobię jej niespodziankę.
-Dobra.To leć do łazienki tam się schowaj.
-Ok-powiedziała a ja poczekałam aż tylko Justyna schowa się za drzwiami żebym mogła otworzyć drzwi:
-Przepraszam cię bardzo za spóźnienie,ale zaczytałam się w książce i zapomniałam o naszym wieczorze-powiedziała wchodząc do mojego mieszkania.
-Nic nie szkodzi i tak nie ma jeszcze naszego gościa,więc poczekasz sobie razem ze mną-powiedziałam,a Justyna cichym krokiem podeszła do Oliwii,aby się z nią przywitać.
-Zgadnij kto to?-spytała Justyśka.
-No nie wiem nie lubię zgadywanek-powiedziała i odwróciła się w stronę Justyny.
-Aaaa nie wieże to na prawdę ty?-spytała zdziwiona Oli przytulając się z moją siostrą.
-We własnej osobie.
-No po prostu nie wieże.Ile my się nie widzieliśmy?
-No nie wiem jakieś 2 lata chyba.

-No jakoś tak nigdy nie było czasu,aby się umówić i pogadać jak za starych czasów.
-Ale dziś wygadamy się za wszystkie czasy,bo dziewczyny dziś wieczorem będziemy rozmawiać,śmiać się i plotkować tak jak jeszcze nigdy dotąd-powiedziała uradowana przytajając je obie.
-Masz rację dzisiejszy wieczór będzie na prawdę babski-powiedziała Oliwia a ja z Justyną zaczęłyśmy się śmiać.
-To co może proponuje szampana.Wzniesiemy toast za nasze spotkanie-powiedziała uśmiechnięta siostra.
-Popieram-odpowiedziałam.
-To ja idę po kieliszki-powiedziała Oliwia i poszła wziąć z szafki kieliszki i szampana z lodówki.
-Gdzie siadamy?-spytałam.
-Na kanapie w salonie,bo strasznie wygodna jest-powiedziała Justyna.
-Nie ma sprawy.
Tak właśnie leciał nam czas.W takim gronie poczułyśmy się jak sprzed 5 lat.Kiedy to wszystkie mówiliśmy,że zamieszkamy razem i nie będziemy mieć facetów żeby nas nie poróżnili.Śmiałyśmy się,rozmawiałyśmy a nawet nie wiem jak to się stało,ale zaczęłyśmy tańczyć.Po tych naszych szaleństwach Justyna zaczęła ponownie rozmowę:
-Dziewczyny moje kochane mam coś dla was-powiedziała.
-Co takiego?-spytała Oliwii.
-Nie cennego,ale liczę na to,że się ucieszycie.
-Siostra,bo ja już zaczynam się nie cierpliwić-powiedziałam.
-Poczekajcie chwilę mam to "coś" w torbie,a a torba została w kuchni.
-To szybciutko leć po to,bo ja jestem taka ciekawska-powiedziała Oliwia.
Justyna szybko pobiegła do kuchni,aby z torby,która leżała na blacie wyciągnąć dwie koperty:
-Co to takiego?Bilety na wyjazd do Włoch?-spytałam.
-Możesz sobie pomarzyć?Coś o wiele lepszego tylko musicie obiecać,że na pewno przyjedziecie-powiedziała Justyna.
-Ale oczywiście,że obiecujemy.Daj szybko mi tą kopertę,bo ja zaczynam się już nie cierpliwić -powiedziała zdenerwowana Oliwia.
-Proszę bardzo otwórzcie.
Byłam strasznie zdziwiona zawartością tej koperty.Przez myśl mi nie przeszło,że to właśnie to w niej będzie:
-I jak?-spytała Justyśka.
-I ty dopiero teraz mi o tym mówisz?-spytałam.
-A raczej piszesz-dodała swoje 3 grosze Oliwia.
-Wcześniej nie było kiedy.
-Ty wychodzisz zamąż  i mówisz,że wcześniej nie było kiedy?-spytałam.
-Tak właśnie tak.
-Wariatko jedna,ale mnie zaskoczyłaś.Kochana jestem taka szczęśliwa-powiedziała uradowana Oli.
-Dziewczyny  ja was bardzo przepraszam,ale na prawdę nie było kiedy wcześniej wam o tym powiedzieć,bo byłam na 2 tygodnie z Kubą w Hiszpanii i zapomniałam o tym wszystkim.
-Nie no ja się na ciebie obrażam-powiedziałam.
-A jak ci powiem,że właśnie ciebie chce na świadka to minie ci foch?-spytała pokornie.
-Już mi przeszło.Ja nie wieże moja siostra za niecałe dwa tygodnie wyjdzie za mąż.
-Ja wiem,że to szybko,ale czuje,że to właśnie Kubuś jest facetem na całe życie i nie chcemy dłużej z tym czekać więc postanowiliśmy,że się pobierzemy.
-Justyśka na wet nie wiesz jak się ciesze z twojego szczęścia. obym ja też mogła kiedyś wam wręczyć taką kopertę-powiedziała Oliwia.
-Ja myślę,że stanie się to dość szybko-powiedziałam ironicznie.
-Czy ja o czymś nie wiem?-spytała zacofana w tej sprawie Justa.
-Mam prześlicznego,najukochańszego chłopaka jakiego tylko mogłam mieć.
I w takie tematy potoczyła się nasza dalsza rozmowa.Jeszcze długo nie mogłyśmy uwierzyć,że nasza Justynka będzie mężatką,ale tak właśnie miało być.Długo rozmawiałyśmy o tym wszystkim aż
aż w końcu zrobiłyśmy się śpiące i po szybkiej toalecie położyłyśmy się spać, aby odpłynąć do krainy snu i obudzić się rano wypoczęte.


*********************************************************************************
Zerwałam dla was kolejną noc i naskrobałam następny rozdział.