Bohaterowie

sobota, 25 października 2014

Rozdział XXV "Przyjaźń i miłość"

**
U Oliwii:
Leżałam na łóżku Karola śpiąca,ale chciałam zaczekać na Karola,aby razem z nim zasnąć.Karol wyszedł z łazienki,a na jego ciele widniały jeszcze nie wytarte do końca kropelki wody.
Obróciłam się w jego stronę,a on wszedł na łóżko i zaczął delikatnie gilgotać mój policzek.

-Nawet nie wiesz jak cię kocham-powiedział szczerze.
-Wiem kochanie-powiedziałam całując go w usta.
Ta noc dla nas trwała jeszcze długo.Pewnie domyślacie się co stało się później.Było niesamowicie,ale nie będę zdradzała wam wszystkich szczegółów.

**
U Wiki i Andrzeja po popołudniu:
-W końcu cię mam i dokończę to co chciałem zrobić już kilka razy,ale ktoś albo coś nam w tym przeszkadzało-powiedział czule patrząc w moje oczy i po tych słowach namiętnie mnie
pocałował.
-Możesz myśleć co chcesz,ale ja musiałem to zrobić,bo bym zwariował-powiedział ponownie czekając na moją odpowiedź.
-A skąd wiesz może ja też tego pragnęłam?-odpowiedziałam patrząc w jego piękne oczy.
-A pragnęłaś?
-Powiem tak wyleczyłeś mnie z dawnej miłości i za to ci dziękuje.
-A tą obecną miłością jestem ja?-spytał.
-Pytasz mnie czy stwierdzasz fakty?
-Ja cię już od dawna kocham,ale czekam na twoją odpowiedź i nie chcę na ciebie naciskać.
-Wow!Nie wiedziałam,że ty światowej sławy siatkarz zakochał się w takiej prostej dziewczynie jak ja-powiedziałam nadal patrząc w jego oczy.
-Nie mów tak.Jesteś piękną i wyjątkową kobietą.
-Dziękuje,ale nadal uważam,że to jest nie możliwe.
-Musisz w to uwierzyć,bo właśnie tego chce.
-Czy ty chcesz mnie zapytać o to o czym ja myślę?
-Jeśli masz na myśli związek to tak-powiedział stanowczo.
-Tak właśnie to mam na myśli i mówię "TAK"
-Nie wieżę.
-To uwierz-powiedziałam i potwierdziłam to pocałunkiem.
-Nie chcę przerywać nam tej pięknej chwili,ale muszę iść ,bo umówiłem się na 19 do Wojtka,bo ma do mnie jakoś ważną sprawę.Nie myśl sobie,że olewam cię i zostawiam dla znajomych,ale już
parę razy przekładałem to spotkanie i nie chcę zrobić tego ponownie-powiedział.
-Nie no pewnie sama muszę trochę ochłonąć.
-To co widzimy się jutro?-spytał.
-Oczywiście.
-Kocham cię-powiedział szczerze.
-Ja ciebie też.
-Ty co mnie też?
-Też cię kocham.Pewnie chciałeś to usłyszeć.
-Tak i to od dłuższego czasu.
-Przepraszam cię,że tak późno ci o tym powiedziałam.
-Ważne,że powiedziałaś.
-Dobra ja już naprawdę będę szła.
Po tych słowach wyszłam z mieszkania Andrzeja i czułam,że w końcu mogę być szczęśliwa.Poszłam do kuchni,aby zrobić sobie coś do jedzenia,bo po tych przeżyciach
zgłodniałam i czułam,że mój brzuch wzywa "JEŚĆ".

**
Następnego dnia rano u Oliwii i Karola:
-Dzień dobry kochanie-powiedziałam.
-Dzień dobry długo już nie śpisz?
-Nie, przed chwilą się obudziłam, ale nie chciałam cię budzić,bo słodko spałeś.
-Dziękuje ci za tą wyjątkową noc-powiedział.
-Też ci dziękuje było naprawdę wspaniale.
-To co wspólne śniadanko?
-Chętnie,ale bardzo szybkie,bo umówiłam się z Wiki o 10 u niej w mieszkaniu.
-Ok to ja idę do kuchni-powiedział zakładając na swoje ciało koszulkę w której miałam spać.
-To ja idę wziąć szybki prysznic-powiedziałam owijając się w kordłe,i poszłam do łazienki.
-Nie musisz się śpieszyć-odrzekł uśmiechając się do mnie,i znikł za ścianą sypialni.
Jak Karol radził wzięłam długą kąpiel,a z kuchni dobiegał zapach świeżo zaparzonej kawy.Kiedy znudziło mi się siedzenie w wannie pełnej wody z pianą przebrałam się w moją wczorajszą
sukienkę,(bo nie miałam w co) i wyszłam z łazienki jak to Karol powiedział "Piękna". Po wspólnym śniadaniu pożegnałam się z Karolem,które także się spieszył na poranny trening.Zamówiłam
taxi i wróciłam do siebie,aby szybko się przebrać i jechać do Wiki.

(strój Oliwii)

**
U Wiki:
Rano obudził mnie budzik,który i tak dzwonił już z dwa razy.Postanowiłam,że nie będę się ociągać i szybko wstanę,aby zrobić poranną toaletę i przebrać się w ubrania,bo przecież dziś
muszę iść do pracy.Tym czynnością towarzyszyły myśli wczorajszych wydarzeń.

Cały czas myślałam o tym,że jestem dziewczyną kolesia,który wpadł na mnie w sklepie i rozbił mi moją
zapamiętaną do końca życia porcelanę.




(strój Wiktorii)


Po zrobieniu sobie szybkiego prysznicu i zrobieniu make-up poszłam do kuchni w celu zrobienia czegoś do zjedzenia.Kiedy moje śniadanie było już
gotowe do moich drzwi zadzwonił dzwonek.Poszłam otworzyć,ale wiedziałam,że to Oliwia:
-Nie jest za późno?-spytała zdychana.
-Może najpierw "cześć"-powiedziałam witając się z nią całusem w policzek.
-A no tak cześć i przepraszam cię,że tak późno,ale tak jakoś wypadło.
-A może jakieś szczegóły mi zdradzisz?-spytałam wpuszczając ją do mieszkania.
-Może,ale najpierw ty musisz powiedzieć mi po co mnie tu ściągnęłaś.
-Usiądź w salonie,a tak w ogóle to czego się napijesz?-spytałam.
-Może być szklanka soku-powiedziała,a ja poszłam nalać jej napoju.
-To zdradź mi powód twojego spóźnienia-powiedziała dając jej sok do dłoni.
-Nie,nie,nie najpierw twoja kolej.
-No dobra ja cię tu ściągnęłam to ja zacznę.
-Zamieniam się w słuch.
Kiedy opowiedziałam Oliwii co wczoraj się wydarzyło mój monolog zakończyłam zdaniem:
-I tak od dziś nie tylko ty masz super chłopaka.
-Jejku jak ja się ciesze.Teraz możemy razem rozmawiać sobie o naszych super chłopakach,którzy są kumplami.
-No tak przyjaźń i miłość-powiedziałam i po tych słowach się przytuliłyśmy ze szczęścia.
Po tej naszej rozmowie zorientowałam się,że dziś muszę iść do pracy.Oliwia powiedziała,że pojedzie ze mną,bo musi wpaść do galerii rozejrzeć się za prezentem dla Justyny.Razem wyszliśmy
z mieszkania i wsiedliśmy do mojego samochodu i pojechałyśmy w kierunku galerii.Na drodze jako tako nie było korków więc dojechałyśmy dość szybko.Ja poszłam w kierunku swojej pracy,a
Oliwia poszła na kolejne piętro w celu znalezienia czegoś na prezent dla mojej siostry.Weszłam do sklepu,a pozostali pracownicy już tam byli:
-Witam wszystkich!
-No hey jak tam minął ci wolny czas?-spytał oczywiście Dawid.
-Jako tako.Szału nie ma-powiedziałam,ale w sobie kryłam to co stało się wczoraj.

-U mnie podobnie.
W wolnym czasie kiedy w sklepie nie było zatoru wpadła Oliwia z drugim śniadaniem:
-Kto ma najlepszą,najukochańszą, przyjaciółkę na świecie?-spytała.
-No nie wiem może Monia-powiedziałam mając na myśli koleżankę z pracy.
-Haha, bardzo śmieszne.Nie dostaniesz pysznej drożdżówki-powiedziała obrażona.
W tej samej chwili za zaplecza wyszedł Dawid:
-Dawid poznaj moją przyjaciółkę Oliwię.Oli poznaj Dawida-zapoznałam ich ze sobą.
-Miło mi-powiedziała Oliwia podając mu prawą dłoń.
Po zjedzeniu wspólnie drożdżówek Oliwia wyszła ze sklepu i wróciła do mieszkania.Ja niestety musiałam jeszcze chwilę popracować,ale czas szybko mi leciał.Gdy moja zmiana dobiegała końca
ja z Dawidem mieliśmy wspólnie zamknąć sklep i przeliczyć pieniądze z dzisiejszego dnia.Razem staliśmy przy kasie i śmiejąc się liczyliśmy dzisiejszy utarg:
-Jak będziesz mnie tak rozbawiać to nigdy nie policzymy tych pieniędzy i będziemy musieli siedzieć tu do późna.
-Z tobą mógłbym siedzieć nawet do rana-powiedział uśmiechając się do mnie i wy tym samym momencie do sklepu wszedł Andrzej:
-No cześć kochanie-powiedział ściskając mnie tak mocno,że prawie zmiażdżył mi żebra.
-Cześć co ty tu robisz?-spytałam.
-Przyszedłem po ciebie.Nie cieszysz się?-powiedział i jednocześnie spytał.
-Nie no jasne,że się ciesze tylko się nie spodziewałam.
-A cześć Dawid nie zauważyłem cię-powiedział ironicznie.
-Cześć.Nic się nie stało.Z tym trzeba iść do okulisty.
-Dzięki za rade,ale jakoś nie skorzystam-powiedział.
-Przyjechałeś specjalnie z treningu?-spytała żeby zgasić chłopaków.
-Tak, specjalnie dla ciebie.
-Dziękuje ci kochany jesteś.To ja pójdę po swoje rzeczy, a ty tu poczekaj-powiedziałam a on dał mi całusa.
Nie byłam pewna tego czy mogę zostawić ich samych,ale przecież to dorośli ludzie i chyba rozsądni:
-Widzę,że ci się układa z Wiką-powiedział Dawid zamykając kasę.
-A co nie pochwaliła ci się.Widocznie nie mówi ci o wszystkim.
-Widocznie nie chciała,bo nie ma czym.
-Ej koleś nie pozwalaj sobie i nie bądź taki pewny siebie,bo...-Andrzej chciał jeszcze coś powiedzieć,ale wyszłam z zaplecza i momentalnie między nimi ucichło.
-Dobra Dawid my będziemy już iść,a ty jak byś mógł zamknij sklep,ok?-spytałam.
-Tak jasne nie ma sprawy.Dla ciebie wszystko-powiedział,a po tych słowach skradł mi niespodziewanego całusa w policzek.
-Do zobaczenia.

**
 W drodze na parking:
-Na prawdę dziękuje,że po mnie przyjechałeś.
-Nie przyjechałem,ale przyszedłem-odparł Andrzej.
-Wiem,że Dawid cię trochę...-chciałam dokończyć,ale mi przerwał.
-Mam do ciebie pełne zaufanie,ale proszę nie mówmy o tym typie.
-Dobrze kochanie-powiedziałam dając mu całusa w policzek.
Po tych słowach weszliśmy do mojego samochodu,ale prowadził Andrzej.


**********************************************************************************
Jeszcze dziś kolejny (romantyczny) rozdział :)

1 komentarz: