Bohaterowie

czwartek, 9 października 2014

Rozdział II "Przypadek czy przeznaczenie?"

-...Nie spodziewałem się, że twoja osoba kiedykolwiek zapuka do moich drzwi-powiedział ironicznie.
-To chyba jakiś żart, powiedz,że tu nie mieszkasz-odpowiedziałam.
-To nie żart,od dzisiaj będziemy bliskimi sąsiadami-odpowiedział.
-Jeśli myślisz,że będziemy się kumplować to grubo się mylisz-powiedziałam mu i chciałam już odejść kiedy on złapał mnie za rękę i przyciągną do siebie.
-Czemu jesteś taka nie miła,przecież przeprosiłem cię za tą sytuacje,złość piękności szkodzi.
-Możesz mnie puścić bo to boli!!
-Sorrki,nie chciałem tak mocno.Mógłbym poznać twoje imię,bo ja się już przedstawiłem
-Genowefa jestem.
-No chyba sobie żartujesz takie imię nie pasuje do tak pięknej dziewczyny-powiedział.
-A co coś ci się w nim nie podoba?-odpowiedziałam.
-No nie jestem zaskoczony, że nosisz takie imię.
-Nie no taki żart, mam na imię Wiktoria-powiedziałam mu już prawdziwe imię.
-A wiesz,że te imię znaczy dla nas sportowców bardzo dużo.
-Nie no co ty nie wiedziałam.
-Prawdziwy dżentelmen zaprosił by mnie do środka, ale ty nim nie jesteś-stanowczo mu powiedziałam.
-A chcesz wejść-spytał.
-No co ty do ciebie,nigdy zapomnij !!
I po tym co mu powiedziałam chciałam wejść do swojego mieszkania,ale usłyszałam coś jeszcze:
-Tak szybko mnie się nie pozbędziesz jeszcze mnie polubisz.
I po tych słowach weszłam do mieszkania.Moja herbata zdążyła już ostygnąć więc nie miałam ochoty jej pić
a do tego przypomniała mi o nim.Nagle dostałam SMS od Oliwii czy nie mam ochoty iść trochę pobiegać
wieczorem.Odpisałam jej,że bardzo chętnie i miała po mnie wpaść o 19:30.Przebrałam się w strój sportowy
i czekałam na Oliśkę.

(strój Wiktorii)
Za jakieś 10 minut weszła do mieszkania, bo dałam jej klucze:
-No i jak gotowa jesteś?-zapytała.
-Tak możemy iść, muszę ci coś powiedzieć-odpowiedziałam.
-Co takiego?
-Nie zgadniesz kto za tymi drzwiami mieszka!!
-No kto?-czekała z niecierpliwością na odpowiedź.
-Ten cały Andrzej co mi rozbił moją porcelanę-odpowiedziałam żeby dłużej nie trzymać jej
w niepewności.
-No co ty, a ten jego kumpel też tu mieszka-zapytała i na jej policzkach pokazały się rumieńce.
-Nie wiem, nie obchodzi mnie to, a ty co tak się nim interesujesz?-spytałam.
-Po prostu jest moim zdaniem taki no słodki.
-Ok jak tam chcesz,a tak w ogóle to fajny strój sobie wybrałaś.

-Dzięki,ty też bardzo ładnie wyglądasz teraz musisz częściej tak się ubierać bo masz koło siebie
fajne towarzystwo.
-Nie denerwuj mnie !!

-powiedziałam jej
(strój Oliwii)
 i poszłyśmy do parku pobiegać.




**
Po jakimś czasie Oliwia powiedziała:
-Nie no ja już nie mogę,wróćmy już !!-powiedziała
-Ja jeszcze trochę się porozciągam a ty możesz już wracać-odpowiedziałam i jej pomachałam.
Rozciągałam się na jednej z ławek i nagle poczułam kogoś dłonie na mojej tali.Wystraszyłam się
i zaczęłam krzyczeć:

-Co tak krzyczysz?nie bój się mnie, i popracuj nad koordynacją swoich ruchów-powiedział z ironią w głosie.
-Ty nie bądź taki mądry, i nie pozwalaj sobie za dużo-odpowiedziałam.
-Przepraszam nie chciałem cię przestraszyć, ale nie mogłem się oprzeć żeby tego nie zrobić.
-Dobra nic się nie stało, a teraz pozwól mi wrócić do moich ćwiczeń.
-A czy ja też mogę się do nich dołączyć?-spytał.
-A będziesz tak dużo gadał jak masz w zwyczaju?bo ja mam zamiar zrobić jeszcze kilka okrążeń?!
-Nie nic nie będę już mówił, jeśli będę mógł pobiegać z tobą?

-Dobra, no ruszaj się kto pierwszy dobiegnie do naszego bloku ten wygrywa!
-A ja jak już wygram to co z tego będę miał?-spytał.
-Zapomnij o wygranej-powiedziałam-jeśli ty wygrasz to możesz mnie odprowadzić pod drzwi mojego mieszkania,
a jeśli ja wygram odczepisz się ode mnie ok?
-W takim razie muszę wygrać!!-odrzekł i pobiegł.
-Ej to nie sprawiedliwe wyruszyłeś wcześniej-krzyknęłam.
-Nie gadaj tylko przebieraj nóżkami-odwrócił głowę i powiedział.
Niestety ja przegrałam, i musiałam jeszcze przez jakiś czas się z nim droczyć:
-Tylko mnie zmotywowałaś tym naszym zakładem-powiedział i otworzył drzwi do naszego bloku.
-Tak, to szkoda myślałam,że dasz mi wygrać-odpowiedziałam.
-Wiktorio, dobrze wiesz, że jeśli bym ci dał wygrać to i tak bym ci nie dał spokoju.
-Andrzeju,chodź  do windy, a nie wymyślaj.
-No co ty mam sobie skracać czas spędzony z tobą.Zapomnij idziemy schodami.
-No chyba sobie żartujesz-powiedziałam mu stanowczo.
-Jak chcesz mogę cię wynieść na rękach?
-Nie dziękuje, poradzę sobie.
I w końcu wybraliśmy schody.Szliśmy powoli, gdyż Andrzej specjalnie zwalniał tempo,ale nic nie
trwa wiecznie.W końcu doszliśmy na te 5 piętro, i powiedziałam mu:
-No to co,dzięki za dotrzymanie towarzystwa.
-Szkoda,że ten czas tak szybko zleciał, ale może jutro to powtórzymy?-spytał pokornie.
-Nie ma takiej opcji niestety jutro zaczynam pracę-odpowiedziałam mu.
-Tak a gdzie, jeśli można spytać?
-W sklepie z akcesoriami sportowymi!!
-To masz bardzo ciekawą pracę, może kiedyś wstąpię to mi coś doradzisz, bo wiesz ja Andrzej Wrona
zawodowy siatkarz..-przerwałam mu-dobra nie kącz, i się już tak nie chwal.
-To co dobrej nocy ci życzę-powiedział Wrona.
-No niech ci będzie, dobranoc-odpowiedziałam i weszłam do mieszkania.
Od razu poszłam wsiąść prysznic i położyłam się do łóżka.Jeszcze trochę rozmyślałam o dzisiejszym dniu,
ale nie wiem kiedy odeszłam do krainy snu.












******************************************************************************
No i mamy już drugi rozdział :) jak wam się podoba to proszę piszcie jakieś komentarze bo nie wiem
czy jest jakiś sens pisać dalej :/

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz