Bohaterowie

niedziela, 26 października 2014

Rozdział XXVI "Nowe znajomości"

**
Kilka dni później u Oliwii i Karola:
-Karol ruszaj się,bo się spóźnimy i Wiktoria będzie zła jak zawsze-powiedziałam pakując do walizki nasze rzeczy.
-Ja już praktycznie jestem gotowy-odparł na luzaka.
-Co u ciebie znaczy "praktycznie"-spytałam zamykając walizki.
-Zostało mi jeszcze założenia butów i możemy jechać.
-A prezent dla Justyny masz?

(strój Oliwii)
(strój Wiki)
-Kochanie nie denerwuj się tak wszystko jest spakowane-powiedział.
-A zobaczysz jeszcze czegoś zapomnimy.A później będziesz jęczał.
-A mówiłem wstać wcześniej-powiedział zakładając obuwie.
-Przecież to ty się ociągałeś-stwierdziłam fakty.
-Dobra,dobra biorę te walizki i idę już do samochodu,a ty zamknij drzwi i przyjdź.
-Okej zaraz do ciebie dołączę-powiedziałam szukając kluczy do drzwi.
Kiedy już je znalazłam zamknęłam mieszkanie i pędem po schodach ruszyłam na parking.Karol pakował jeszcze ostatnią walizkę,a ja już wsiadłam do samochodu i razem pojechaliśmy w stronę
bloku Andrzeja i Wiki.

**
U Wiktorii:
Byłam już praktycznie gotowa,ale musiałam spakować jeszcze kosmetyczkę do walizki.Czekałam jeszcze na Andrzeja,bo razem mieliśmy wyjść.Po kilku minutach Andrzej zadzwonił do drzwi:
-Cześć kochanie możemy już iść?-powiedział całując mnie w policzek.

-Hey.Tak,ale nie mogę zamknąć walizki pomożesz?-spytałam wpuszczając go do środka.
-No jasne.Gdzie ją masz?
-W sypialni.
-To ja pójdę-powiedział kierując się w stronę mojej sypialni.
-Poczekaj idę z tobą.
Przyznam,że prawdziwy mężczyzna to jednak skarb.Ja trudziłam się z tym diabelstwem dobre 10 minut,a jemu zajęło to niecałą minute:
-No i już co się mówi?-spytał podchodząc do mnie.
-Dzięk...Dziękuje-powiedziałam nie wyraźnie.
-Co proszę?-spytał jeszcze raz.
-Dziękuje-powiedziałam bardziej wyraźnie, a on mnie pocałował.
-Proszę.Gdzie oni są?
-Nie wiem zawsze się spóźniają,ale teraz to przesadzają.
-Dobra zadzwonię do Karola.
W tej samej chwili do mojego mieszkania weszli spóźnialscy:
-Co tak już się za mną stęskniłeś-powiedział Karol do Andrzeja.
-Taaa marze  o tym żeby kolejne 4 godziny jechać z tobą w jednym samochodzie.
-Dobra chłopaki chodźmy już,bo naprawdę się spóźnimy.Na parkingu Andrzej spakował nasze walizki:
-Ja z Oliwią siadamy z tyłu,a wy męczcie się z dżipie- sem-powiedziałam.
-No dziewczyny czemu to my mamy robić za pilotów?-zapytał Andrzej.
-Bo,wy kochanie uważacie,że samochód to najważniejszy skarb,a prowadzenie go to wasze święto.
-Samochód dla nas jest ważny ale nie tak jak wy-powiedział Karol.
-Taa jasne,jedzmy już, bo pewnie z naszym szczęściem trafimy na korki-powiedziała Oliwia.

**
W drodze do moich rodziców :
Po 2 godzinach jazdy w  samochodzie,zatrzymaliśmy się na stacji,aby napić się kawy i rozprostować kości:
-My pójdziemy po kawę,a wy wreszcie skorzystajcie z toalety.
-Ok to usiądźcie później tu przy tych stolikach-powiedziała Oliwia.
Razem z Oliwią poszłyśmy do WC.Wróciliśmy do chłopaków i jeszcze chwilę pogadaliśmy.Po krótkiej wymianie zdań siedliśmy do samochodu,ale zamieniliśmy się miejscami.Ja usiadłam z Andrzejem
w przodzie gdyż on prowadził,a Oli i Karol z tyłu.Tak jak Oliwia wspomniała wcześniej o korkach na drodze, tak też się stało,a nasza podróż przedłużyła się o dobrą godz.Chłopaki nie mieli
z tym większego problemu,bo w podróży mieli wszystko co potrzebne,czyli komfort jazdy i nas.My wręcz przeciwnie chciałyśmy już wreszcie dojechać na miejsce.Chłopakom  nie wystarczyły
domowej roboty bułki,musieliśmy się zatrzymać w  Nowym Sączu,bo tam był oczywiście McDonald,gdyż do Krynicy nam jeszcze troszkę brakowało.Po zjedzeniu czegoś i rozdaniu kilku autografów
wróciliśmy do samochodu i ruszaliśmy dalej.

**
Przed rodzinnym domem Wiki:
-No nareszcie przyjechaliście-powiedziała moja mama.
-Cześć mamusiu stęskniłam za tobą-powiedziałam całując ją w policzek.
-Olisiu jak dobrze,że jesteś-powiedziała ściskając ją tak samo mocno jak mnie.
-Cześć ciociu też się cieszę,że cię widzę.
-Twoi rodzice na pewno się ucieszą widząc cię.
-No Karol ciesz się poznasz swoich teściów-powiedział cichym tonem Andrzej.
-Może przestawicie mi tych przystojniaków-powiedziała mama.
-Mamo poznaj to jest Karol wybranek Oliwii,a to Andrzej mój nowy chłopak.
-Miło mi was poznać.
-Nam też miło panią poznać-powiedział Karol za Andrzeja.
-To wchodźcie do środka przygotowałam wam pokoje.
Chłopaki zostali jeszcze na zewnątrz aby wnieść nasze walizki.
-A gdzie jest tata i Justyna?-zapytałam
-Pojechali po suknię naszej panny młodej.
-To na nas nie poczekała-powiedziała Oliwia
-No musiała dziś jechać,bo jutro nie będzie tej pani ze sklepu.
-Gdzie zostawić te walizki?-zapytał Karol.
-Synku do prosta korytarzem i pierwszy pokój po prawej.
-Czekaj pomogę ci-powiedziała Oliwia.
-Straszne miła ta mama Wiki.
-To pewnie już wiesz czemu mówię do niej "ciociu" .Znamy się z Wiką od najmłodszych lat,byłyśmy nie rozłączne,nawet z własną siostrą nie spędzałam tyle czasu co z nią.
-Nie wiedziałem,że masz siostrę.
-To już wiesz ma na imię Łucja i będziesz miał okazję ją poznać.
-Cieszę się,że będę miał okazję poznać twoją rodzinę-powiedział całując mnie w policzek.
Andrzej zostawił nasze walizki w moim pokoju,bo tam mama przygotowałam nam miejsce do spania.
-Dzieci chodźcie,bo zupa stygnie.
Po zjedzeniu obiadu,mama jeszcze poczęstowała nas swoim ciastem.W tej samej chwili pod dom podjechała Justyna z tatą.
Weszli do domu,a ja z Oliwią poszliśmy z nimi przywitać:
-No ja nie wieże nareszcie przyjechaliście-powiedziała rzucając się nam w ramiona.
-No 2 tygodnie w końcu zleciały-powiedziała Oliwia.
-A co ze mną się już nie przywitacie?-powiedział tata.
-Nie no co ty tato z tobą nie da rady się nie przywitać-powiedziałam wpadając mu w objęcia.A po mnie Oliwia przywitała się z nim.W kolejce po niej byli chłopaki.
-Dzień dobry,miło mi Andrzej jestem-powiedział wyciągając w kierunku taty swoją prawą dłoń.
-A ja Karol-wyrwał się.
-Mi też miło poznać,ale ja was z skądś kojarzę-powiedział.
-Może z telewizji-powiedział Karol.
-Nie no żartuję,znam was z telewizji,nie spodziewałem się,że moje gwiazdeczki przywiozą ze sobą dwóch zawodowych siatkarzy.
-My się chyba nie znamy-powiedziała Justyna,która miała na myśli Karola.
-No tak nie miałem okazji cię poznać,Karol jestem.
-Miło mi, dziewczyny dużo mi o tobie opowiadały.
-Pewnie same złe rzeczy-powiedział Andrzej.
-Nie właśnie same "dobre rzeczy"Andrzejku, miło cię widzieć-powiedziała siostra witając się z nim.
-Mi też miło cię widzieć-powiedział.
-To co chłopaki zapraszam do ogrodu na małe co nie co-powiedział tata mając na myśli jakieś procenty.
My z mamą i Justyną poszłyśmy do pokoju,żeby siostra mogła przymierzyć suknię i  się nam pokazać.


****************************************************************************

Przepraszam,że tak późno, ale rodzina mnie odwiedziła i nie miałam czasu dodać wcześniej.
JESTEŚ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ :) 

2 komentarze: