Bohaterowie

wtorek, 21 października 2014

Rozdział XIX "Pechowy telefon"

Po wyjściu dziewczyn długo biłam się z myślami co zrobić?Może dziewczyny mają rację,że powinnam zaprosić na ten ślub Andrzeja.Nie poszlibyśmy tam jako para,ale jako przyjaciele.
Te właśnie myśli towarzyszyły mi w oglądaniu telewizji i piciu ciepłej herbaty.Postanowiłam,że jako dobra sąsiadka odwiedzę mojego sąsiada,który na pewno przeżywa teraz katusze.
Wyłączyłam telewizje,odłożyłam kubek do zlewu i wyszłam z swojego mieszkania,a by po tym zadzwonić do drzwi Andrzeja.Dzwoniłam,ale nikt mi nie raczył otworzyć.Po chwili czasu, gdy miałam
już sobie dać spokój usłyszałam krzyk "Wejść,otwarte":
-I po co było tak się upijać?-spytałam wchodząc do mieszkania Andrzeja.
-Daje sobie rękę uciąć,że wypiłem tylko troszkę-powiedział leżąc na kanapie i wyglądając jak siedem nie szczęść.
-Gwarantuje ci,że szybko stracił byś tą rękę.
-Hahaha,bardzo śmieszne-powiedział podnosząc się i zmieniają pozycje z leżącej na siedzącą.
-Trzeba wiedzieć jak się bawić żeby potem nie zwariować.Dobra powiedz gdzie masz worek z lądem albo jakieś mrożonki.
-Mrożonek nie mam a worek jest w zamrażalce.
-To za nim to chciałam bym ci powiedzieć,że przemyślałam sprawę z tym ślubem i proszę cię czybyś nie zachciał mi potowarzyszyć?-spytałam siadając koło niego.
-Na prawdę? I to ty mnie się o to pytasz.Jak by mi ktoś powiedział o tym,że za dwa tygodnie mam iść z tobą na wesele na,którym będą twoi najbliżsi to bym go wyśmiał.
-Czyli nie idziesz?
-Nie tylko tak mowie.Ja z tobą wszędzie nawet na koniec świata i jeszcze dalej.
-Dobra,dobra już się tak nie podlizuj-powiedziałam wstając z kanapy i kierując się w stronę jego zamrażalnika.
-Ja się nie podlizuje ja tylko stwierdzam fakty.
-Powiedział ci ktoś,że masz nie wyparzony język-powiedziałam kierując się z powrotem w jego stronę z workiem lodu w ręku.
-Nie jesteś pierwsza-odpowiedział,a ja nachyliłam się nad nim zakładając na jego czoło worek.
-Ajjj strasznie zimny.
-A jaki ma być skoro wyciągnęłam go przed chwileczką z zamrażarki-powiedziałam śmiejąc się do niego i patrząc w jego źrenice,które były wpatrzone w moje zielone oczy.Poczułam,że także
jego lodowate dłonie chwytają mnie za moją prawą dłoń.
-Sorry,ale taki zimny ten worek a ty masz takie miłe ciepłe dłonie-powiedział uśmiechając się do mnie, a ja poczułam,że jego oddech zbliża się do mnie i,że moje serce wali jak szalone.
Nawet nie wiem kiedy byliśmy o krok od pocałunku,ale zadzwonił telefon Andrzeja a po drugiej stronie był nikt inny niż Karol:
-No stary nie przeszkadzam-spytał.
-To ja już pójdę odezwę się potem.Papa.
-Nie poczekaj!-powiedział Andrzej,ale ja już wyszłam z jego mieszkania.
**-Czy to była Wiktoria.
-Nie kurcze Oliwia-powiedziałem zdenerwowany.
-Co się tak gorączkujesz tylko pytam.
-To lepiej nie pytaj.

-Czy ja wam w czymś przeszkodziłem?-spytał.
-Nie tylko w tym,że prawie bym ją pocałował,ale to przecież nic takiego.
-Ujdź!Głupio wyszło.Sorry przecież nie wiedziałem,że właśnie teraz mogłeś skraść jej całusa.
-Dobra nic sie nie stało.A tak w ogóle to po co dzwonisz?-spytałem.
-A jeśli ci powiem,że tak z nudów to co mi zrobisz?
-Zatłukę cię przy najbliższej okazji.
-To nie tak wole nie mówić.Dzwonie,bo chcę się spytać czy wybierasz się z Wiką na wesele jej siostry.
-Tak właśnie przed chwilą dostałem zaproszenia.
-To będziemy się razem bawić,bo ja też idę.Cieszysz się prawda?-spytał.
-Taaa jasne,że się cieszy.Tylko weź pogadaj z trenerem czy da nam wolne.
-Już to zrobiłem-powiedział,a ja czekałem na jego odpowiedź.
-Może raczysz mi powiedzieć czy się zgodził?-spytałem podenerwowany.
-Aaaa no tak zgodził się.Po co się tak gorączkujesz.
-Dobra kończę,bo mnie już denerwujesz a po za tym kręci mi się w głowie i mam ochotę się położyć.
-No tak jak się tyle baluje to takie są tego efekty.
-Nie denerwuj mnie już więcej,proszę cię.
-Ok, już cię nie męczę i sorry jeszcze raz za to,że ci przerwałem.
-No dobra papa.
-No papa.
Tak na prawdę nie skończyłam z nim rozmowę tylko dla tego,że chciałem iść do Wiki.Szybko wstałem z kanapy (z trudem,ale wstałem) poszedłem się trochę ogarnąć i poprawić moją fale żebym
nie wyglądał jak ostatni debil.Wyszedłem z mieszkania zamknąłem za sobą drzwi i zapukałem do Wiki.

**
Weszłam do mieszkania cała w skowronkach i nie wiedząc dla czego cieszyłam się z zaistniałej sytuacji.Po chwili się ocknęłam i usłyszałam dzwonek do drzwi:
-Cześć mogę wejść?-spytał Andrzej.
-No jasne wchodź-powiedziałam.
-Ja na prawdę nie chciałem żeby to tak wyglądało.Nie powinienem tego robić.Wybaczysz?
-No pewnie.Nie róbmy z tego jakieś wielkiej afery,bo przecież do niczego nie doszło.Wejdziesz dalej czy będziemy tak stali w korytarzu?
-Jeśli mogę to oczywiście.
Razem z Andrzejem napiliśmy się po kubku herbaty z miodem i cytryną,który miał podnieś go na duchu.Trochę poplotkowaliśmy i się pośmieliśmy.Wronka opowiedział mi co takiego robili
wczoraj na tej imprezie, a potem ja zdałam mu relacje z naszego babskiego wieczoru.Razem na prawdę gadało nam się bardzo dobrze mieliśmy dużo wspólnych tematów i zainteresowań.
Andrzej opowiedział mi także swoje przygody z początku kariery i musze przyznać,że bardzo mnie wciągneły.Nawet nie wiem kiedy nasza rozmowa przeciągnęła się w 2 godzinę kazanie.
Gdy Andrzej powiedział już wszystko co miał w zamiarze mi powiedzieć, a ja nie miałam już nic ciekawego do opowiadania Andrzej powiedział:
-Sorry,że się tak rozgadałem,ale tak już mam,że jeśli osoba z którą rozmawiam wciągnęła się w moje opowiadania to gadam i gadam bez przerwy.
-Nic nie szkodzi na prawdę dobrze mi się z tobą gadało-powiedziałam i uśmiechnęłam się w jego stronę.
-To co ja już będę się zbierał,bo w takim tempie to nigdy z tond nie wyjdę.
-Ok,masz rację już późno się zrobiło a jutro muszę iść do pracy.
-No tak niestety obowiązki wzywają.
-Niestety,ale nie narzekam nawet nie jest tak źle.
-No tak masz z kim gadać.
-Chodzi ci o Dawida?
-No chyba,że ktoś nowy do was doszedł.
-No nie już nikogo nam nie dołożyli,ale masz rację z Dawidem dobrze się pracuje i też dobrze się dogaduje.
-A która dziewczyna źle by się dogadywała przecież widzę,że ten koleś ściąga do was lawinę dziewczyn.
-Może masz rację,ale ja nie patrze na to co z zewnątrz.Dla mnie liczy się to co wewnątrz.
-Dobra ja już na prawdę będę iść.Nie zajmuje ci więcej czasu.Dzięki za pyszną herbatę.
-Nie ma za co-powiedziałam i uśmiechając się do niego wypuściłam go z mieszkania.  


*********************************************************************************
Jesteś=Komentujesz=Motywujesz
                                                                              Z góry dziękuje :)

5 komentarzy:

  1. Zajebisty rozdział pełen napięcia :D Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  2. no Karollo to wie kiedy zadzwonić naprawdę xd szybciutko następny bo jestem bardzo ciekawa co sie wydarzy ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Karol!!! Co ty zrobiłeś! Czekam na następny. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Rozdział jutro ale dziś bede pisać,żeby jutro był gotowy do dodania zaraz szkole.Fajnie,że wam się podoba bo odrazu lepiej się pisze. :)

      Usuń