Po usłyszeniu dzwonka do drzwi poszłam otworzyć.Liczyłam,że w drzwiach zobaczę Oliwie i Karola ale pierwszy zjawił się Andrzej.
-Cześć sorki,że tak późno ale musiałem się jakąś ogarnąć-powiedział.
-Wcale się nie spóźniłeś,bo jesteś pierwszy-odpowiedziałam mu wpuszczając go do środka.
-A gdzie Oliwia i Karol?-zapytał.
-No właśnie nie wiem liczyłam,że to ich zobaczę po otworzeniu drzwi-powiedziałam.
-Aha czyli nie spodziewałaś się mnie,to ja może wyjdę i przyjdę po nich-powiedział.
-No co ty,czasami naprawdę umiesz rozbawić człowieka,lubię w tobie te poczucie humoru.
-Dziękuję miło mi,a co tak ładnie pachnie?
-Matko moja szarlotka,zapomniałam o niej dobrze,że mi przypomniałeś,wyciągnę ją a ty siadaj w salonie,zaparzę jeszcze kawę.
-A ja mam do ciebie wielką prośbę czy mógłbym dostać teraz tą szarlotkę i kawę,bo jestem głodny nie jadłem śniadania a znając Karola to może się spóźnić.
-Ok nie ma sprawy,ale jest jeszcze ciepła-powiedziałam
-To nic nie szkodzi taką lubię najbardziej,zawsze jak przyjeżdżam do domu to mama robi mi ją na powitanie.
-Chyba zaraz zjesz sobie tą szarlotkę,bo dostałam SMS,że trochę się spóźnią,jest remont drogi i musieli jechać przez centrum a jak zawsze są korki.
-No to super nie będę taki głodny.
-Tobie naprawdę nie brakuję poczucia humoru.
-Wiem i dlatego mnie lubisz prawda.
-Taa jasne-powiedziałam podając mu kawę i ciasto"duży kawałek"-proszę głodomorze.
-Wielkie dzięki,a ty nie jesz?
-Nie jadłam śniadanie i nie jestem głodna,poczekam na spóźnialskich.
-Ok,więc zabieram się do jedzenia.
-A tak w ogóle to jako sportowiec powinieneś pamiętać o odpowiednim odżywianiu.
-Tak pamiętam,ale dziś jest wyjątek.
-Aha, i co smakuję ci?
-Tak jest pyszna naprawdę dobrze gotujesz-powiedział.
-Dziękuje mam to w genach.
-To pewnie cała twoja rodzina wyśmienicie gotuje.
-Tak a zwłaszcza mama,wiec na weselu będzie naprawdę pyszne jedzenie-powiedziałam.
-No to super,bo ja a zwłaszcza Karol to naprawdę dużo jemy.
-Nie martw się na pewno będą dokładki.
-To dobrze,bo nie chcielibyśmy żeby zabrakło wam jedzenia przez takich dwóch co zawsze są głodni.
Po jego słowach zaczęłam się śmiać.
-Naprawdę to nie jest śmieszne,kiedyś jak byliśmy na wyjazdowym meczu to spaliśmy w hotelu,i jak to bywa bufet zawsze jest urozmaicony i jedzenie jest pyszne,więc nie żałowaliśmy sobie,
a później pani z obsługi powiedziała,że jak tyle będziemy jeść to dla innych gości nie starczy.
-Nie to był żart ale uwielbiam jak się śmiejesz.Po tych słowach moje policzki się zaróżowiły a ja poczułam,że on znowu patrzy na mnie tak jak by chciał mnie pocałować.Odłożył swój talerzyk
na stolik i przybliżał się do mnie a ja nie umiałam się mu oprzeć i o mało go nie pocałowałam,ale przeszkodził nam dzwonek do drzwi.
-Pójdę otworzyć-powiedziałam speszona.
A ja tego Karola to kiedyś normalnie...-pomyślałem.
-Cześć przepraszamy za spóźnienie,ale to wina tych cholernych korków na drodze-powiedział Karol wchodząc do środka a za nim Oliwia.
-Cześć kochana jeszcze raz cię przepraszamy-powiedziała Oliwia dając mi całusa w policzek.
-Nic się nie stało wchodźcie dalej-powiedziałam.
-Ale chyba ci się nie nudziło-powiedział Karol zobaczywszy Andrzeja.
-Nie no co ty stary gdzieżbym pozwolił,że by Wiki się nudziło-powiedział Andrzej.A ja wiedziałam,że mówił o sytuacji która miała miejsce przed chwilą.
-To ja może ci pomogę-zaproponowała Oliwia.
-A ty Andrzej jeszcze chcesz dokładkę?-zapytałam tak aby uniknąć jego spojrzenia.
-Tylko szarlotkę-powiedział.
-Czy my wam w czymś przeszkodziliśmy?-powiedziała cichym tonem Oliwia.
-Nie, no co ty gdzie.
-Ok,ale widziałam coś innego jak nam otworzyłaś.
-Co takiego widziałaś?
-Nie wiem sama mi powiedz.
-Ok, skończmy temat,bo trzeba podać kawę i ciasto.
-Jak chcesz to nie mów,ja wiem,że coś było.
-Powiem ci później jak będziemy same.
-Ok,ale miałam racje coś było.
-Proszę cię przestań-powiedziałam.
-Dobrze,bo się zaczerwieniłaś i jak teraz wejdziesz do salonu.
-Dobra dobra skończmy temat.
-Co ty się tak mnie patrzysz,jak chciałbyś mnie rozwalić-zapytał Karol Andrzeja.
-Bo, może mam na to ochotę.
-Ok, nie wiem o co ci chodzi.
-Pogadamy później ale jak powiem,że masz ze mną iść do mieszkania to pójdziesz ok?
-Ale teraz?
-Nie później jak już będę szedł do domu.
-Dobra kapuję.
-No mamy tą kawkę i znając naszą Wiki pyszne ciasto-powiedziała Oliwia.
I tak w dobrym towarzystwie zleciały 2 godz gadania i śmiania.
-Ok na mnie już czas,dzięki za fajne południe-powiedział Andrzej.
-Oliwia ja jeszcze na chwilkę wpadnę do Andrzeja.
-Ok tylko nie za długo,bo mam jeszcze kilka spraw na mieście-powiedziała Oli.
-Dobrze kochanie zaraz wracam.
-No mów,bo się nie mogę doczekać.
-Co ty taka nie cierpliwa Oli.
-Proszę cię mów,nie przedłużaj już,czekałam na to 2 godz.
-Ok, jak zadzwoniliście do drzwi to Andrzej by o mało mnie nie pocałował.
-No co ty nie spodziewałam się, nie wiedziałam,że wy no...
-Nawet dobrze,że przyszliście bo jak nie to pewnie bym go pocałowała.
-Kochana tak się cieszę.
-Ale z czego się cieszysz.
-No z tego,że mu ufasz i udało ci się zbliżyć do innego mężczyzny.
-Może masz rację w końcu zapomniałam o Łukaszu.Po tych słowach przytuliłam się do Oliwii.
**
W tym samym czasie u Andrzeja:
-No powiesz mi czemu masz taki humor w stosunku do mnie?
-Bo gdyby nie ten cholerny dzwonek to bym pocałował Wiki,a ty znowu mi przerwałeś.
-Serio?
-Nie na żarty wiesz.
-A co mi powiedziałeś wczoraj,że się do niej zbliżysz na weselu.
-Ale nie mogłem nie skorzystać z takiej okazji rozumiesz,jak jestem koło niej to nie mogę się opanować.
-No stary jak dalej ci będzie tak szło to ci się uda.
-Nawet mnie nie wkurzaj.
-Wiem sorry.
-Chciałbym się do niej zbliżyć,pocałować ją marzę o tym,Wiki jest taką dziewczyną jaka mogła mi się tylko przyśnić.
**********************************************************************************
Jest drugi rozdział na dziś,więc jestem z siebie zadowolona.Mam nadzieję,że będzie się wam podobał :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz