Bohaterowie

środa, 22 października 2014

Rozdział XX "Kubek kawy"

**
U Oliwii:
Gdy siedziałam sama w domu strasznie mi się nudziło i postanowiłam,że przejdę się do Karola i razem się ponudzimy.Przebrałam się i szybkim tempem ruszyłam w stronę mieszkania Karola.

(strój Oliwii)
Szłam sobie słuchają muzyki i rozmyślając na różne tematy.Za jakieś 15 minut doszłam pod blok mojego chłopaka i szybko po schodach wdrapałam się na odpowiednie piętro pod jego drzwi.
Zadzwoniłam dwa razy i czekałam aż Karol mi otworzy :
-Niespodzianka!!-powiedziałam przytajając się do niego.
-Wow,ale mnie zaskoczyłaś wchodź-powiedział uradowany.
-Co robisz,nie przeszkadzam ci?-spytałam ściągając apaszkę.
-Nie no co ty mi nigdy nie przeszkadzasz.Szczerze mówiąc sam miałem ochotę do ciebie się przejść,bo umieram z nudów.
-To fajnie.
-Czego się napijesz?-spytał.
-Może herbaty-powiedziałam.
-To ja nam zrobię a ty rozgość się.Możesz przejść się po mieszkaniu jak chcesz-zaproponował.
-Nie, dziękuje posiedzę tu koło ciebie tak mi jest dobrze-powiedziałam całując go w policzek.Musze przyznać,że każda próba dotknięcia  jego twarzy kończy się stawaniem na palcach,
ale nie przeszkadza mi to.

-Mówiłem ci,że cię kocham.
-Jakoś ze dwa tysiące razy,ale nie obrażę się jak powiesz jeszcze raz.
-W takim razie powiem to dwa tysiące pierwszy raz "Kocham cię"i zawsze będę kochał-powiedział i delikatnie złączył nasze usta w pocałunku podnosząc mnie na blat kuchenny.
-To było bardzo miłe.Ja też cię bardzo kocham.
-Dobra robię tą herbatę,bo przez ciebie nawet nie wstawiłem wody.
-Przepraszam-powiedziałam uśmiechając się do niego.
-Wybaczam.
Razem z Karolem piliśmy herbatę i rozmawialiśmy.Dowiedziałam się o nim kilka nowych ciekawych rzeczy.Ja też nie byłam mu dłużna i dopowiedziałam mu jeszcze parę ciekawostek o mnie,ale
nie było ich dużo,bo wszystko opowiedziałam mu wcześniej:
-A wiesz co ja dziś takiego zrobiłem-powiedział.
-No co?-spytałam ciekawska.
-Nie uwierzysz-trzymał mnie w niecierpliwości.
-No powiedz,bo ja już się niecierpliwie.
-Strasznie mi się dziś nudziło,więc postanowiłem,że zadzwonię sobie do Andrzeja-mówił,mówił,ale w pewnym momencie ustał.
-No i co dalej?-spytałam.
-Przez mój telefon...no.
-No co?
-No i była u niego Wiki i podobno zadzwoniłem w najbardziej złym momencie jakim mogłem zadzwonić,bo przeszkodziłem im w pierwszym pocałunku-w końcu to z siebie wydusił.
-Chyba sobie żartujesz?-spytałam nie dowierzając.
-A czy w takich sprawach się żartuje?
-U ciebie w każdej sprawie się żartuje więc nie wiem dlatego pytam?
-Całkowita prawda.Tobie nigdy nie kłamie.
-Powiem ci,że mnie zaskoczyłeś.
-No widzisz.Na pewno gdy bym nie zadzwonił może byli by po pierwszym pocałunku-powiedział i skrzywił minę.
-Przecież nie wiedziałeś,ale dziwi mnie to czemu Wiki do mnie nie zadzwoniła.No nic może nie miała czasu.
-Na pewno zadzwoni.
Jeszcze tak sobie pogadaliśmy,ale postanowiłam,że już pójdę.Oczywiście Karol próbował mnie zatrzymać,ale ja postanowiłam,że mu nie ulegnę i wrócę do siebie.Odprowadził mnie do mojego mieszkania,
pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę.


**
U Wiki rano;
Nastawiłam budzik na 9:00,bo o 12 miałam być już w sklepie.Troszkę się porozciągałam i poszłam w kierunku łazienki w celu zrobienia porannej toalety.Po szybkim prysznicu zrobiłam
sobie także szybkie śniadanko i poszłam się przebrać.Popijałam kawę i robiłam co miałam robić.Gdy byłam już w pełni gotowa popatrzyłam na zegarek i zobaczyłam,że jest już troszkę późno
spakowałam do torby

(strój Wiki)
najpotrzebniejsze rzeczy.Dziś do pracy pojechałam samochodem,bo nie chciało mi się iść na piechotę.Szybko dojechałam pod galerie zaparkowałam samochód i poszłam w kierunku sklepu:
-Już jestem nie spóźniłam się?-spytałam zdyszana.
-Nie no co ty, jesteś w samą porę-powiedział Dawid witając się ze mną całusem w policzek.
-To super,bo już myślałam,że się spóźnię-powiedziałam witając się z innymi pracownikami.
-To jakie zadanie na dziś?-spytałam Dawida.
-Chyba idziesz za kasę-powiedział mizernie.
-No trudno jakoś przeżyje.
-Jak nie będę miał urwania głowy na sklepie to chętnie ci pomogę.
-Oj dziękuje jaki ty miłosierny-powiedziałam ironicznie.
I tak leciały mi kolejne godziny pracy.Na kasie miałam urwanie głowy,gdyż Dawid swoim wyglądem ściągał na prawdę mnóstwo dziewczyn niczym Leonardo DiCaprio,ale on też nie miał lekko,
bo przecież to on musiała je wszystkie obsługiwać.

**
U Andrzeja i Karola na treningu:
-Hey stary-powiedział uradowany Karol.
-Siemanko-odpowiedziałem.
-Nie jesteś zły?-spytał pokornie.
-Przestań już nic takiego się nie stało przecież nie zdzwoniłeś z nudów.Prawda?
-No tak aż taki głupi to ja nie jestem.
-Dobra chodź do szatni,bo nas chłopaki zatłuką za to,że się znów spóźnimy i przez nas będą dodatkowe 10 kółek.
-Masz racje chodźmy,bo nie chce żeby Włodi był na mnie zły,bo od kogo będę pożyczał te zajefajne gry-powiedział zabawnie Karol.

**

 Z powrotem u Wiki:
-Ale urwanie głowy dziś mamy-powiedział wykończony Dawid.
-A to wszystko przez ciebie-powiedziałam zamykając kasę.
-A to niby czemu?-spytał tak jakby nie wiedział.
-Ty się jeszcze pytasz?Weź zrób coś z tym wyglądem,bo jak tak to zostawisz to ten sklep będzie najlepszy w całym Bełchatowie,a my przez to nie będziemy mieć ani chwili oddechu-powiedziałam.
-Przecież ani ze mnie przystojniak ani jakiś grecki bóg-powiedział żartobliwie.
-Dla siebie nie,ale dla tych dziewczyn owszem.
-A ty to niby co?
-No co?
-Tyle facetów tu przychodzi i to myślisz,że dla czego?
-No nie wiem może dlatego,że mamy fajne rzeczy.
-Taa jasne już tak nie czaruj-powiedział opierając się o ladę.
-To co kawy?-spytałam.
-Chętnie,ale pozwól,że ja ją zrobię.
-No dobra skoro tak chcesz to leć a ja zajmę się sklepem i kasą.
-Za chwilę jestem.
Za jakieś 5 minut Dawid był  z powrotem:
-To twoja kawa-powiedział i podał mi kubek do dłoni.
-O dzięki wielkie.
-Nie ma za co.
Tak jeszcze troszkę sobie poplotkowaliśmy,ale niestety klijęci zaczęli się zlatywać i trzeba było wrócić do obowiązków.Szybkim krokiem chciałam wziąć mój i kubek Dawida,aby zanieść
go na zaplecze,ale niestety musiałam wylać resztki kawy na czystą koszulkę Dawida:
-Przepraszam cię bardzo,ale ze mnie niezdara.
-Nic takiego się nie stało,zaraz pójdę i pożyczę koszulkę z zaplecza-powiedział i popatrzył swoimi błękitnymi źrenicami prosto w moje oczy.
-Sorry jeszcze raz.Leć się przebież a ja zajmę się tym.
-Dobra zaraz wracam.
Dawida nie było przez dłuższa chwile,a ja w tym momencie miałam urwanie głowy.Postanowiłam,że przejdę się do niego na zaplecze aby powiedzieć mu żeby się troszkę pospieszył,bo sama już
nie nadążałam:
-Dawid możesz się ciut pospieszyć,bo znowu jest zlot i nie daje sobie rady-powiedziałam i przez przypadek ujrzałam jak przebiera swoją koszulkę.
-Już,już idę.Nie mogłem znaleźć odpowiedniej koszulki więc dlatego tyle mi to zeszło,ale już pędzę ci pomóc.
-Dzięki.
Tak już do końca mojej zmiany nam się pracowało.Lżej zrobiło się wtedy gdy razem z Dawidem wyszliśmy ze sklepu.Ja poszłam w swoją stronę a Dawid w swoją.Szybko dojechałam do swojego
mieszkania i po zrobieniu szybkiego prysznica i zjedzeniu czegoś położyłam się spać.  


**********************************************************************************
Obiecałam,że pojawi się zaraz po szkole, więc proszę :)

3 komentarze: