Bohaterowie

sobota, 20 czerwca 2015

Rozdział 56 "Magiczne słowo "tak""

**
Po spędzonej nocy z Andrzejem,obudziłam się,ponieważ czułam chłód na moich stopach. Zorientowałam się,że zabrał mi on moją część pościeli:
-Andrzej możesz oddać mi moją część kołdry,gdyż jest mi zimno-powiedziałam po obudzeniu go.
-Ojj przepraszam zaraz cię ogrzeję-powiedział zaspanym głosem tuląc mnie do siebie i dzieląc się ze mną okryciem.
-Ależ dziękuję ci bardzo,ale i tak za niecałe 30 minut muszę wstawać,bo mam dzisiaj dwa,albo trzy wykłady-odpowiedziałam wtulona w niego.
-Szkoda,że nie możemy sobie razem poleniuchować,ale ja też mam dziś trening,bo już jutro mecz,a właśnie myślę,że będziesz?-spytał.
-Yyy, nie wiem to zależy od tego jak bardzo ci na tym zależy-powiedziałam z sarkazmem w głosie. 
-Bardzo,ale to bardzo,bo będę grał z myślą,że mnie wspierasz-odpowiedział.
-Tylko żebyś za bardzo nie odpływał myślami od meczu,bo jeszcze coś ci się stanie i co wtedy?-zapytałam.
-Spokojnie,spokojnie. Już kolejny raz tak gram-oznajmił dając mi całusa w policzek.
-W takim razie napewno będę i gwarantuję ci,że będziesz mnie słyszał jak ci dopinguję,wam dopinguję-odparłam.
-Dziękuję,a może chcesz kogoś z sobą zabrać tak mam dwie wejściówki,więc jak chcesz?-zaproponował.
-Hhmm, oprócz Oliwii nie mam tutaj nikogo,chyba,że Kaśkę,ale ona nie przepada za siatkówką-mówiłam myśląc kogo ma na myśli.
-A Dawid,mówił mi,że lubi siatkówkę i jest kibicem?
-Przepraszam bardzo,kto?-nie mogłam uwierzyć,że mój Andrzej pogodził się z Dawidem.Owszem myślałam,że coś tam sobie powiedzieli miłego,ale żeby od razu się godzić,tego się nie spodziewałam.
-No Dawid,twój kolega z pracy-potwierdził to co przed chwilą powiedział.
-No wiesz zapytam go,ale nie jestem pewna czy się zgodzi,bo poznał dziewczynę i ma co do niej duże plany,więc nie wiem czy zgodzi się ze mną pójść-oznajmiłam patrząc na zegarek.
-Aha w takim razie możesz zawsze pójść sama chyba,że namówisz go i pójdziecie razem-odpowiedział.
-Dam ci znać dzisiaj po południu,a swoją drogą ciekawe co tam u przyszłych zaręczonych?
-Nie wiem,nie kontaktowałem się z Karolem i on do mnie też się nie odzywał-powiedział.
-Zadzwonię do Oliwii później to zapytam jak tam u nich-stwierdziłam wstając z łóżka.
-Już minęło te 30 minut?-zapytał zaprząc na zegarek w telefonie.
-No tak i to już całe 5 minut temu-odpowiedziałam.
-Przy tobie tak szybko płynie mi czas,że nigdy nie wiem kiedy on mija-powiedział wstając za mną i ścieląc łóżko.
-Miło mi to słyszeć,a teraz pozwól,że pójdę do łazienki ogarnąć się.
-W takim razie ja zrobię coś do jedzenie i zaparzę kawę,a ty idź i  się szykuj-powiedział zamykając drzwi do mojej sypiali.
-Ooo dziękuję ci skarbie-powiedziałam i dając mu całusa w jego delikatne usta poszłam do łazienki nucąc piosenkę.
Po skończonej toalecie zwolniłam łazienkę Andrzejowi,który w samą porę zrobił pyszne kanapki i nalał do kubków kawę. Jedyny minusem kanapek były pomidory,które były pokrojone tak,że mogłam się udławić,ale były smaczne.

**
U Oliwii i Karola (perspektywa Oliwii):
Po skończonym śniadaniu na balkonie paryskiego hotelu, poszłam przebrać się z pidżamy w kolejny strój w,którym będzie mi wygodnie zwiedzać to piękne miasto. Z racji,iż dzisiaj zwiedzamy Więżę Eiffla postanowiłam wziąć ze sobą aparat,który pozwoli mi na upamiętnienie naszych wspólnych chwil.Nie zwlekałam z przygotowaniami długo,gdyż nie mogłam się już doczekać zobaczenia zabytku Paryża.

**
Po zwiedzeniu (perspektywa Karola):
Wróciliśmy właśnie do hotelu po wyczerpującym dniu. Oliwii nie chciało się już iść na wieczorny spacer,ale przecież to właśnie dzisiaj mam zrobić ten jakże ważny krok. W środku strasznie się denerwuję,ale nie daje po sobie poznać,bo Oliwia od razu zorientowałaby się,że coś jest nie tak:
-Oliwia no prosze, nie daj się prosić-mówiłem patrząc jak siedzi zmęczona na fotelu.
-Ale Karol, mi się już po prostu nie chcę. Pójdziemy jutro-zaproponowała.
-Problem w tym,że mi nie będzie się chciało jutro,ja wolę dzisiaj. Wstawaj idziemy-odpowiedziałem.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale,idziesz do łazienki robisz szybki prysznic i ruszamy.
-Proszę...
-Ja ciebie też. No już wstawaj-mówiłem pomagając jej.
-Ale ty jesteś uparty-mówiła idąc wolnym krokiem w stronę łazienki.
-Może trochę-odpowiedziałam po czym Oliwia zniknęła za drzwiami.
Podczas kiedy Oliwia szykowała się w łazience ja dopiąłem wszystko na ostatni guzik. Pozostało mi tylko czekać z pierścionkiem w kieszeni,aż miłość mojego życia będzie już gotowa do wyjścia:
-Możemy iść-powiedziała.
-Tak,tak możemy-mówiłem gasząc światła i sprawdzając po raz kolejny kieszonkę, w której był pierścionek.
-Wszystko ok, jesteś taki podenerwowany?-spytała.
-Ja? Nie,wydaje ci się-odpowiedziałem łapiąc ją za rękę i prowadząc do windy.

**
W drodze na miejsce,gdzie ciągnął mnie Karol:
Podczas naszego spaceru Karol zachowywał się inaczej niż zwykle. Zawsze żartuję sobie z wszystkiego,a teraz oaza spokoju i opanowania. Dziwiło mnie to,ale przez myśl mi nie przeszło,że denerwuję się z tego powodu. Kiedy doszliśmy na miejsce zobaczyłam oświetlone część parku oraz pana z wielkim bukietem moich ulubionych kwiatów. Był tam także stół z kolacją przy świecach i nawet winem:
 -Karol co tu jest grane?-zapytałam zaskoczona.
-Zaraz się wszystko wyjaśni. Chodź ze mną-powiedział prowadząc mnie do stolika i odsuwając mi krzesło,abym usiadła.
-A teraz zawiążę ci oczy i proszę cię nie ściągaj tej opaski,chyba,że ja ci pozwolę,dobrze?-zapytał.
-No dobrze,dobrze.
Po chwili usłyszałam "możesz już zdjąć" i nie zwlekając ani chwili dłużej zrobiłam tak jak powiedział Karol:
-Oliwio może to nie jest restauracja,a ja nie jestem jakoś szczególnie ubrany,ale właśnie w tym momencie klęcząc przed tobą proszę cię o twoją rękę-zamurowało mnie.
-Yyy-nie wiedziałam co powiedzieć.
-Wiem,że cię zaskoczyłem,ale proszę powiedz coś,bo denerwuję się tak bardzo,że zaraz stracę równowagę-powiedział.
-Karol-wstałam z krzesła-TAK! Oczywiście,że za ciebie wyjdę-odpowiedziałam rzucając się mu w ramiona i następnie całując go namiętnie w usta.
-O kurcze,nie wieżę,tak bardzo cię kocham,tak bardzo.
-Ja ciebie też-mówiłam w czasie,kiedy Karol zakładał mi na serdeczny palec przepiękny złoty zaręczynowy pierścionek.
-Podoba ci się?-spytał oczekując na odpowiedź.
-Jest idealny. Właśnie taki sobie wyobrażałam. Skąd wiedziałeś,że taki ma być?
-Nie wiedziałem,po prostu spodobał mi się jako pierwszy,więc go wybrałem.
-Kocham cię za to i za wszystko-powiedziałam przytulając go jeszcze raz.
Ponownie zasiedliśmy do stołu i w romantycznej scenerii zjedliśmy kolację. Wróciliśmy do hotelu,a ja przez całą drogę myślałam już nad naszym ślubem,bo przecież zaręczyny otwierają do niego drogę. 


*******************************************************
O kurcze. Jeżeli jest ktoś jeszcze na tym blogu to bardzo się cieszę. Jeszcze nigdy tak długo niczego nie dodawałam. Generalnie powodem tego jest zbliżające się zakończenie roku. Na pewno każdy z was (jeżeli ktoś tu jeszcze jest) poprawiał coś 
i podciągał te oceny,aby były one jak najlepsze. Nie zanudzając, orły Antigi po 8 meczach odnieśli 6 zwycięstw i 2 porażki z USA.
Nie wiem czy wspominałam o tym na blogu,że 4 lipca (jeżeli ty też będziesz napisz mi w komentarzu czy także w ten dzień będziesz kibicować w Krakowie) wybieram się na mecz właśnie z USA i obiecuję,że dam z siebie wszystko,aby pomóc naszym Mistrzom Świata wygrać. Kończąc proszę o motywację,bo już za 5 dni wakacje i mam nadzieję,że będzie to czas,w którym będę pisać i dodawać posty z zdecydowanie mniejszą odległością czasu. Standardowo proszę o komentarz. Pozdrawiam <3