Bohaterowie

piątek, 28 listopada 2014

Rozdział XLIV "Czy przyjaźń trwa wiecznie"

**
W sklepie:
-Cześć Oliwka fajnie,że wpadłaś akurat mam przerwę.
-Przerwę jak to?-zapytał Dawid.
-No tak daj mi chwile zaraz wrócę.
-Spokojnie nie zajmę jej długo i będziecie mogli sobie wrócić do pracy-powiedziała z irytacją w głosie.
-Ok to my wyjdziemy, a przy okazji przyniosę  nam kawę.

**
Przed sklepem:
-Czemu ty jesteś taka nie miła,coś się stało,bo masz taki humorek.
-A jaki mam mieć jak w czasie kiedy ty się zabawiasz z Dawidem Andrzej leży w domu i nie ma nawet siły wstać z łóżka,bo dla twojej wiadomości jest chory.
-Jak to chory?
-No tak to widać,że się tym jakoś nie interesujesz.
-Nie wiedziałam,że  coś mu jest, fakt narzekał ostatnio,że chyba coś go bierze,ale nie wiedziałam.
-No to widzisz zachorował,a ty do tego nieźle spędzasz swój czas w pracy.
-O co ci chodzi jestem w pracy jak zwykle.
-Może i jesteś ale chyba miło spędzasz swój czas.
-Oliwia o co ci chodzi?
-O co mi chodzi Wiki ty tego nie widzisz?
-Ale co ja mam widzieć?
-Może to,że kilka minut wcześniej zabawiałaś się z tym twoim kolegom z pracy bo tak to nazywasz.
-Nie pozwalaj sobie nie życzę,że byś mnie obrażała w taki sposób.
-Dziewczyno ale sama stwarzasz do tego sytuację, przyznałaś,że ten cały Dawid Cię wkurza a teraz co wielka przyjaźń,bo to było widać jak weszłam do sklepu.
-Co? Chodzi o tą sytuację z drabiną,to,że pomagał mi zejść to nie oznacza,że robię coś złego.
-Tak w ogóle, zwłaszcza jak cię delikatnie załapał za talię i postawił na ziemie.
-Przestań,bo już naprawdę mnie zdenerwowałaś-powiedziałam stanowczo.
-Ja Cię zdenerwowałam a ty to co?Przychodzę do sklepu aby Ci powiedzieć żebyś zwolniła się trochę wcześniej z pracy, ze względu na Andrzeja i nagle widzę Cię w objęciach, tego typa z ładną buźką na którego leci każda laska.Ty tego nie widzisz?
-Nie widzę wiesz!
-Wiki on znowu próbuje Cię skłócić z Andrzejem!
-Nie prawda już od dłuższego czasu mnie nie denerwuje.
-Przestał,bo dobrze wie,że spławiałaś byś go dalej.
-Sorry ale muszę już iść.
-Tak wracaj sobie do tej twojej pracy wiesz.
-Nie rozumiesz,że nie mogę wyjść wcześniej!
-Jak chcesz chciałam Ci tylko pomóc-powiedziała i poszła w stronę wyjścia.
A ja weszłam do sklepu:
-I co masz tą kawę?
-Nie,nie mam-powiedziałam z smutkiem w głosie.
-Ej co się stało?
-Nic, mogę pożyczyć telefonu?
-Tak jasne,ale przecież widzę,że jesteś jakaś inna po wyjściu na tą przerwę.
-Nie wydaje Ci się,to co mogę ten telefon.
-Proszę.
-Muszę gdzieś zadzwonić.

**
Na zapleczu:
Wybrałam numer do Karola i po trzech sygnałach odezwał się głos:
-Tak słucham.
-Cześć Karol to ja Wiki.
-Masz nowy numer,bo ten mi się nie wyświetlił jako twój.
-Nie to nie mój numer ale ,dzwonie do ciebie w innej prośbie.
-Jakiej? Słucham.
-Czy mógłbyś zajrzeć do Andrzeja,bo trochę choruje a ja jestem w pracy i martwię się o niego.
-Nie wiedziałem,że zachorował jasne,że do niego wpadnę jestem teraz właśnie z Wojtkiem więc zaraz go postawimy na nogi.
-Wielkie dzięki zostało mi jeszcze 4 godziny pracy i nie mogę się teraz urwać.
-No jasne rozumiem,ale czemu nie zadzwoniłaś do Oli ona o wiele lepiej by się nim zajęła.
-Może i tak, ale zadzwoniłam do ciebie to jak?
-Nic się martw my się wszystkim zajmiemy.
-Jeszcze raz wielkie dzięki nie wiem jak Ci się odwdzięczę?
-Tym się teraz nie przejmuj i wracaj do pracy.
Po skończonej rozmowie wróciłam na sklep i zajęłam się swoimi obowiązkami.

**
U Andrzeja:
Usłyszałem dzwonek do drzwi i resztkami sił poszedłem otworzyć:
-Oj stary Wiki miała racje.
-Hej,ale w czym miała racje?-powiedziałem z chrypą w głosie.
-Żeby cię odwiedzić,bo się martwi o ciebie.-powiedział Wojtek.
-Ale skąd ona wie,że jestem chory.
-No nie wiem może od ciebie jak się widzieliście.
-Nie widziałem jej od wczorajszego popołudnia.
-Aha to teraz sam nie wiem-powiedział Karol.
A ja kładąc się na kanapę i przykrywając się kocem powiedziałem:
-Pewnie Oliwia jej powiedziała.
-Jak to?To ona tu była?
-Tak a jak myślisz skąd mam te leki i w ogóle jeszcze żyje.
-O nieźle Karolku nie wiedziałem,że twoja dziewczyna troszczy się tak o naszego chorego Andrzejka-powiedział Wojtek z śmiechem w głosie.
-Tak bardzo śmieszne, ale jedno mnie zastanawia czemu Wiki mi nie powiedziała o tym,że była u ciebie Oli.
-Nie wiem ale coś tu nie gra?
-Zadzwonię do niej.Poczta nie odbiera.
-Może nie ma zasięgu albo telefon się jej wyładował-powiedział Włodi.
-Może ale muszą nam to wyjaśnić,bo nic nie rozumiem to chyba ta gorączka tak na mnie działa.
-To co chłopaki ciupniemy sobie w grę na PlayStation?-zapytał jak zwykle Wojtek.
-No jasne-powiedział Karol.

***********************************************************************************
       Jest następny.Zapraszam do czytania i komentowania :)

środa, 26 listopada 2014

Rozdział XLIII "Choroba"

**
Dwa dni później:
Po usłyszeniu dzwonka budzika wstałam i poszłam do łazienki w celu zrobienia porannej toalety.Ubrałam się i zrobiłam sobie kawę.Gdy byłam już gotowa wzięłam kluczyki od samochodu i wyszłam chciałam jeszcze zajrzeć

(strój Wiki)
do Andrzeja ale nie miałam czasu i postanowiłam,że wpadnę do niego po pracy.
 **
U Andrzeja:
Obudziłem się o 10:00 i czułem,że chyba grypa mnie wzięła.Miałem gorączkę i katar no i ledwie mogłem powiedzieć jakieś słowo.Moje gardło odmówiło mi posłuszeństwa.Zadzwoniłem do Wiki
ale włączała się poczta.Byłem tak słaby,że nawet nie dałem rady pójść do apteki po jakieś lekarstwa.
**
U Oli:
Postanowiłam,że dzisiaj po śniadaniu wybiorę się do Wiki tak na małe pogaduchy.Przebrałam się,zjadłam śniadanie i wyszłam z mieszkania.



(strój Oliwii)                      













**
Podjeżdżałam właśnie pod galerie i chciałam sprawdzić która jest godzina,bo nie chciałam się spóźnić, a jechałam trochę dłużej do pracy,bo w centrum jak zwykle korki.Po zaparkowaniu
otworzyłam torebkę i zaczęłam szukać telefonu.Niestety został on w domu,więc szybkim krokiem udałam się w kierunku windy.Zobaczyłam,że się zamyka,więc zaczęłam biec
i w ostatniej chwili zdążyłam wejść.W środku czekał na mnie nie kto inny jak Dawid:
-Cześć-powiedział.
-Hej która jest godzina?
-Dokładnie 10:45-odpowiedział.
-Czyli się nie spóźnimy?
-Spokojnie mamy na równą 11 a winda nie jedzie 15 minut-powiedział z śmiechem w głosie.
-Tak bardzo śmieszne naprawdę myślałam,że się spóźnię.
-A to moja droga nie masz zegarka?
-Mam ale zapominałam dzisiaj zegarka no i oczywiście telefonu.
-Oj biedaczka-powiedział i pogłaskał mnie po policzku.

-Tak biedaczka z mnie,ale nie musisz mnie jakoś wcale pocieszać-powiedziałam stanowczo.
I w tej samej chwili winda otworzyła się na naszym piętrze gdzie znajdował się sklep.Weszliśmy i poszliśmy na zaplecze odnieść swoje rzeczy.Czekał  na nas dzisiaj pracowity
dzień,bo mieliśmy do rozpakowania nowy towar a także wysłania kilku zamówień do klientów przez nasz sklep internetowy.
-Wiki ty z Dawidem Weście się za rozpakowanie towaru a ja z Alą zajmiemy się sklepem.Mieliśmy dziś niezły ruch i każdy miał jaką prace.Ja niestety z Dawidem.
-Czekaj pomogę ci z tymi pudłami,bo są ciężkie-powiedział.
-Dziękuje za pomoc ale naprawdę bym sobie poradziła.
-Czemu za każdym razem odtrącasz mnie za jakąś wymówką,czy ja jestem jakiś straszny,że nie chcesz nawet się do mnie zbliżyć na 1m.
-Nie to nie o to chodzi nie chciałam być nie miła przepraszam.
-Ok nic się nie stało jeśli chodzi o to co stało się w windzie to przepraszam.
-To nie ma z tym nic wspólnego.
-Ja nie wiem co się stało,bo na początku jak się poznaliśmy było wszystko ok więc o co chodzi?
-O nic zostawmy ten temat i weźmy się do pracy.
-Dobrze więc pozwól,że ja to wezmę-powiedział i podniósł pudła idąc w stronę regałów.
Było mi trochę głupio,bo nie powinnam tak na niego reagować.

**
Przed drzwiami Wiki:
Czemu ona nie otwiera co jest,nie odbiera też komórki.Stałam tak przed drzwiami jeszcze chwilkę i pomyślałam,że jest pewnie u Andrzeja.Odwróciłam się więc i zapukałam do jego drzwi:
-Hej Andrzej co jest,dobrze się czujesz?-zapytałam patrząc na niego.
-No raczej nie chyba załapała mnie jakaś grypa.
-Przecież ty się ledwo trzymasz na nogach,chodź połóż się-powiedziałam i zamknęłam za nami drzwi.
-Gdzie jest Wiki,nie odbiera telefonu i nie otwiera drzwi od mieszkania,myślałam,że jest u ciebie.
-Wiktoria jest w pracy i pewnie zapomniała komórki.
-No tak przecież skończył się jej urlop.
-Dobrze,że przyszłaś,bo nie miałem nawet siły iść do apteki.
-Ok to ja zrobię ci herbatę i pójdę po lekarstwa.
-Dziękuje ci jesteś naprawę kochana.
-Wiem ale to Wiki powinna się tobą zająć jak ona mogła iść do pracy.
-Ona nie wie,że ja jestem chory.
-Aha to wszystko wyjaśnia.
-Masz tą herbatkę.
-O dziękuje.
-Nie ma za co ale ty chyba masz gorączkę-powiedziałam dotykając jego gorącego czoła.
-No chyba na to wygląda,bo jest mi strasznie zimno.
-Ale się załatwiłeś,czekaj przyniosę ci jeszcze jakiś dodatkowy koc.
Kiedy już byłam pewna,że Andrzejowi nic nie potrzeba wyszłam do apteki.Po kupieniu leków wróciłam do jego mieszkania i  podałam je zgodnie z konsultacją farmaceuty.Pożegnałam się z nim i postanowiłam wpaść jeszcze do sklepu Wiki,że by jej powiedzieć o wszystkim,aby mogła się trochę wcześniej zwolnić i iść się zająć chorym Andrzejkiem.

**
W tym samym czasie w sklepie:
-Chyba ta piłka nie powinna być trochę posunięta w prawo-powiedział Dawid.
-Tak to jak jesteś taki mądry to sam wejdź na tą drabinę i to popraw.
-Ok nie ma sprawy,tylko pomogę ci zejść z tej drabiny bo widzę,że chyba nie czujesz się  pewnie  na wysokościach-powiedział.
-To prawda mam lekki lęk wysokości-powiedziałam odwracając się ostrożnie w jego stronę.
-No to chodź tu do mnie bidulko-powiedział łapiąc mnie w tali i ostrożnie kładąc mnie na ziemie.
-Dzięki-powiedziałam śmiejąc się.
-Dlaczego ci tak wesoło?-zapytał.
-Bo po pierwsze wziąłeś mnie tak ostrożnie jak jakaś cenną porcelanę,a po drugie mam straszne łaskotki w okolicy tali.
-Aha łaskotki powiadasz-powiedział i zaczął mnie łaskotać.
A ja zaczęłam się jeszcze bardziej śmiać na cały sklep.
-Przestań proszę-powiedziałam łapiąc wdech w płuca.
-Jak sobie życzysz teraz wiem jaki jest twój słaby punkt,a wziąłem Cię tak ostrożnie bo jesteś wyjątkowa i cenna w swoim rodzaju.
-Dziękuje ci nie spodziewałam się takich słów-powiedziałam szczerze się do niego uśmiechając.
-Przepraszam nie przeszkadzam-powiedziała Oliwia która właśnie weszła do sklepu,a na jej twarzy nie pisał się uśmiech.


*********************************************************************************
  No i   mamy długo wyczekiwany rozdział.Przepraszam,że pojawił się tak późno ale mam dużo nauki

  i nie dopisywała mi wena.Mam nadzieję,że teraz będzie lepiej i za niedługo pojawi się kolejny :)
                        

             JESTEŚ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział XLII "Pogawędka w garderobie"

Andrzej świetnie radził sobie w roli przewodnika.Na początku zabrał mnie pod Pałac Kultury Stadion Narodowy.Narobiliśmy mnóstwo zdjęć,które potem jak wróciliśmy przeglądnęliśmy
i wybraliśmy najładniejsze.Rowerami wróciliśmy z powrotem do domu rodzinnego Andrzeja.Pani Zosia i pan Józek zbierali się do wcześniej wspomnianego teatru.Mama Andrzeja poprosiła mnie
o pomoc w wybraniu stroju i dodatków.Z przyjemnością się zgodziłam.Razem z nią poszłam do ogromniej garderoby.Pani Zosia ma świetny gust oraz mnóstwo modnych ubrań:
-Ma pani świetny gust-przyznałam.
-Dziękuje,ale z dnia na dzień gaśnie.Jestem stylistką i to pewnie dla tego-powiedziała przegrzebując się przez masę wieszaków.
-Tak myślałam,że ma pani coś wspólnego z modą,gdyż pani szafa wygląda lepiej od mojej-powiedziałam śmiejąc się.
-Na pewno nie-zaprotestowała.
-No może nie jest najgorsza,ale przy pani wygląda naprawdę mizernie.
-Co powiesz na tą sukienkę?-spytała.
-Jest przepiękna.Idealnie będzie pasować na ten wieczór-odparłam.
-Masz rację.Teraz tylko buty oraz dodatki.
-A co powie pani na te buty?-zapytałam.
-Są, to moje najukochańsze szpilki.Pewnie myślisz sobie,że jestem dziwna,bo, kto się przywiązuje do rzeczy materialnych-zaśmiała się.
-Wcale,że tak nie myślę,bo także należę do grona tych osób.
-Świetnie mi się z tobą rozmawia.Jesteś świetną dziewczyną.Ciesz się,że cię poznałam-przyznała.
-Ja też się bardzo cieszę,że mnie pani polubiła-powiedziałam,a pani Zosia mnie przytuliła.
W tym samym momencie do garderoby wszedł Andrzej:
-Jak miło patrzeć na ten widok-powiedział wychylając się za drzwi.
-Synku zgubiłeś coś?-spytała mama ironicznie.
-Nie mamuś,a czemu tak mówisz?-teraz on spytał.
-Bo patrzysz się na nas jak ciele w wrota malowane-powiedziała, po czym ja zaczęłam się śmiać.
-Haha śmieszne pani Zosiu,piąteczka-odparłam i wyciągnęłam dłoń w jej stronę.
-Piąteczka-przybiła mi ją.
-Kochanie,ale śmieszne-powiedział przybliżając się do mnie.
-Nie,nie śmieszne.
-Słyszę,że dobrze się dogadujecie-powiedział obejmując mnie.
-No, bo twoja mama, to na prawdę miła kobieta.
-Wiem.A co będziemy robić jak oni pójdą do teatru?-spytał patrząc mi w oczy.
-A co proponujesz ?
-Proponuję skoczyć do sklepu po jakieś składniki na kolację i popcorn, żeby było coś do filmu.
-Zgadzam się.To idziemy?Bo zaraz będą wychodzić-odparłam zbierając się.

**
Jak już wszystko mieliśmy poszliśmy do kasy, aby zapłacić.Kiedy wróciliśmy ich już nie było.Rozpakowaliśmy zakupy i zaczęliśmy gotować.Postanowiliśmy, że będzie to pizza.Szło nam sprawnie,
bo przy dobrej muzyce i towarzystwie tak jest.Efekt końcowy wyszedł tak, że pizza była troszkę za ostra, ale siatkarz nie narzekał.Po kolacji zrobiliśmy sobie popcorn do jakiegoś filmu.


**
U Karola i Oliwii:
Bardzo nam się nudziło, więc Karollo wymyślił, żeby iść do parku linowego. Zgodziłam się, bo nie chciałam siedzieć w domu, ale z jednej strony się bałam, ponieważ mam lęk wysokości.
Nie chciałam iść z Karolem, gdyż powiedziałam mu, że ma mnie łapać gdybym spadła.Na początku było ok, ale później ,gdy zjeżdżałam po linie spostrzegłam się, że źle przypięłam robocie i zaczęłam spadać w dół.Krzyczałam i zamknęłam oczy, żeby nie widzieć jak upadam.Ale jednak poczułam,że leże w ramionach Karola:
-Już wszystko dobrze. Nic ci nie jest?-spytał troskliwie patrząc w moje oczy.
-Gdyby nie ty to chyba nie było by dobrze.
-Jednak miałaś rację,żeby został na dole.
Po cały tym strasznym zdarzeniu Karol już nie chciał dłużej tu siedzieć, więc pojechaliśmy do kina.
Komedia którą oglądaliśmy była bardzo zabawna dlatego wyszliśmy z sali kinowej zadowoleni.Pochodziliśmy jeszcze po galerii bez celu.Do domu wróciliśmy ok.19.00 z butelką dobrego wina.Po jego wypiciu skończyło to się jak się skończyło.

**
Następnego dnia ok.11.00 w drodze powrotnej do Bełchatowa:
Droga powrotna minęła tak miło jak wcześniejsza.Do domu wróciłam padnięta.Od razu z Andrzejem wdrapaliśmy się na nasze piętro i każdy wszedł w drzwi swoich mieszkań.Wzięłam gorący prysznic
i zrobiłam sobie coś do jedzenie, gdyż przez tą całą podróż troszeczkę zgłodniałam,a nie chciałam jeść nic typy: Mc donalds czy KFC po prostu wolę swoją kuchnię.Po zjedzeniu posiłku
posprzątałam za sobą i przeglądając zdjęcia,które zrobiliśmy przed Stadionem Narodowym i Pałacem Kultury położyłam się do mojego łóżka.Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy snu.



(strój Wiki)
**
Rano obudziłam się wypoczęta i pełna energii na kolejny dzień.Miałam jeszcze dwa dni wolnego i chciałam je jak najlepiej wykorzystać.Pomyślałam,że dzisiejszy dzień spędzę z Andrzejem,a
jutro będę się zabawiać we towarzystwie Oliwii.Z tą myślą poszłam pod prysznic i po tej czynności wskoczyłam w ubrania i robiąc swój makijaż popijałam kawę,którą wcześniej sobie
zrobiłam.Gdy jeszcze kończyłam swój make-up usłyszałam,że ktoś wchodzi do mojego mieszkania wiedziałam,że to Andrzej.Zakrzyczałam,że jestem w łazience,a on nie zwlekając skierował
się w stronę toalety.Czule mnie przywitał pocałunkiem w policzek i poszedł do kuchni przygotować nam wspólne śniadanie.Bardzo się cieszyłam,że nie muszę powtarzać codziennego rytuału.
W kilkanaście minut śniadanko czekało na stole i razem mogliśmy delektować się posiłkiem,które przygotował Andrzej:
-Kochanie dziękuje ci jeszcze raz za zaproszenie do twoich rodziców.To są wspaniali ludzie-powiedziałam wstając z krzesła.
-Ależ nie ma za co dziękować.Zostaw to ja posprzątam,a ty idź i odpocznij-powiedział wyrywając mi talerz z dłoni.
-Skoro tak mówisz to nie będę się sprzeciwiać i z przyjemnością skorzystam z twojej propozycji-powiedziałam i posłusznie oddaliłam się w stronę kanapy,aby tam się ułożyć i wygodnie
obejrzeć coś z telewizji.


********************************************************************************
Przepraszam was bardzo,bardzo,ale rozdział miał się pojawić już wcześniej lecz przez to,że w Piątek miałam urodziny,a wczoraj i dziś odwiedziła nas rodzinna pojawienie się rozdziału przedłużyło się,aż do dziś.Powiem wam szczerze,że tydzień ten będzie kolejny raz zapełniony nauką,więc nie wiem czy rozdziały będą się pojawiać.Myślę,że mnie rozumiecie :D
                                   KOMENTUJCIE :)

sobota, 15 listopada 2014

Rozdział XLI "Obiecał i spełnił"

(Strój Wiki na podróż)
**
Kilka dni później przed wyjazdem do rodziców Andrzeja:
Pakowałam się,aby być gotowa jak Wronka przyjdzie po mnie.Szybko mi to poszło,więc mogłam jeszcze na spokojnie podlać kwiatki.W czasie mojej nie obecności zajmować się nimi ma Oliwia,
ale czy dobrze będzie spełniać swoją pracę to dopiero się okaże mam nadzieje,że tak.Na spokojnie zrobiłam wszystko co miałam zrobić i Andrzej wszedł do mojego mieszkania:
-Kochanie moje bagaże są już w samochodzie wróciłem po twoje-powiedział zamykając za sobą drzwi.
-Moje stoją przed sypialnią-powiedziałam.
-To ja po nie pójdę i z nimi pójdę na parking,a ty zamknij za mną drzwi i do mnie dołącz.
-Dobrze tylko poszukam kluczy.
Kiedy zrobiłam to co Andrzej mi powiedział szybkim tempem poszłam w kierunku parkingu przed blokiem.Rodzice Wronki mieszkają w Warszawie czyli jak GPS pokazuje 2 godziny drogi.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę.Największe korki spotkały nas w centrum Bełchatowa potem było już tylko lepiej.Podróż minęła nam spokojnie i bezpiecznie.Miejsce zamieszkania
domu rodzinnego znajdowało się za Warszawą i w cichej okolicy.Kiedy byliśmy blisko celu trochę się denerwowałam i co z tym idzie zaczął mnie boleć brzuch ze stresu.Andrzej zaparkował
auto przed domem jego rodziców i w końcu mogliśmy wejść do środka:
-Mamo,tato gdzie jesteście?-spytał głośnym tonem Andrzej gdy weszliśmy.
-Nie wieżę Andrzejek przyjechał-powiedziała uradowana jego mama.
-Endriu chłopie synu mój jak dobrze cię widzieć-zaraz po jego mamie tata.
-Przecież pisałem,że przyjadę-powiedział zaczerwieniony Wrona.
-Jesteśmy już w kwiecie wieku i nie ogarniamy tych technologi,ale nie o tym mówmy proszę cię kochanie przedstaw nam tą piękną damę-poprosiła pani domu.
-Oczywiście,że wam ją przedstawie.Mamo i tato to jest wybranka mojego serca.Wiktoria-odparł pokazując na mnie.
-Miło mi państwa poznać.
-Nam również.Jestem Józef-ucałował mnie w dłoń,a Andrzej lekko się uśmiechnął-A to moja żona Zosia.
-Umiem sama się przedstawić,ale dziękuje kochanie,że mnie wyręczyłeś.Miło mi ciebie poznać.
Szczerze mówiąc nie spodziewałam się,aż tak miłych ludzi,ale już wiem po kim Andrzej ma takie poczucie humoru.Pani Zosia zaprosiła nas na pyszny obiad.Gdy skończyliśmy jeść pomogłam jej
posprzątać,a Andrzej z tatą poszli się sobą nacieszyć:
-Bardzo pysznie pani gotuje-powiedziałam zbierając talerze.
-Och dziękuje ci bardzo dziecko cieszę się,że ci smakowało.
Nagle zadzwonił mój telefon,a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Karola:
-Wiki mamy problem.Nie zostawiłaś nam kluczu-powiedział.
-Jak nie zostawiłam,przecież dawałam je Oliwii-powiedziałam wychodząc z kuchni.
-No tak,ale ona ich nie wzięła od ciebie.
-Moje biedne kwiatki.
-Może nie będzie tak źle to tylko dwa dni-powiedział ironicznie.
-Tylko chyba aż.Dobra trudno jakoś to będzie.Muszę kończyć,bo pomagam pani Zosi.
-Haha Andrzej zrobił z ciebie gosposie.Nie no żart taki.
-Trochę ci nie wyszedł.Pozdrów Oli,a teraz już kończę.
-Ok pozdrowię,ale ty przekaż pani Zosi,że ją całuje no i oczywiście pozdrów pana Józia.
-Nie ma sprawy.
Wróciłam z powrotem do kuchni i zaczęłam rozmawiać z mamą Andrzeja:
-Mam panią ucałować od Karola.
-Ooo kochany Karolek jak ja go dawno nie widziałam-powiedziała wkładając naczynia do zmywarki.
-No tak ma teraz dziewczynę Oliwię moją najlepszą przyjaciółkę-poinformowałam ją.
-No to się bardzo cieszę,że znalazł sobie kogoś dla siebie,bo to przecież dobry chłopak i zasługuje na szczęście podobnie jak Andrzej,ale wiem już,że mój syn będzie szczęśliwy z tobą.
-Mam nadzieje,że pani mnie polubi i będziemy mogli sobie porozmawiać o wszystkim-powiedziałam uśmiechając się do niej.
-Mamo chodź do salonu,bo tata cię woła-powiedział Andrzej wchodząc do kuchni.
-Mnie po co?-spytała.
-Nie wiem kazał mi ciebie zawołać-powiedział przytulając mnie.
-Dobrze to ja idę,a wy sobie tu zostańcie.
-Spoko mamo.
Andrzej złapał mnie za talie i obrócił w swoją stronę:
-Skarbie chodźmy gdzieś-zaproponował.
-Nie za bardzo mi się chcę,ale w sumie możemy iść-odpowiedziałam.
-To gdzie idziemy?-spytał.
-No nie wiem zaproponuj coś.
-To zobaczy się w drodze.
-Tylko,że ja muszę się przebrać.
-Przecież dobrze wyglądasz-powiedział znużony.
-Właśnie "dobrze",ale nie muszę wyglądać "bardzo dobrze".
-To leć się przygotuj,a ja pójdę poinformować rodziców.
-Dziękuję.Zaraz przyjdę-powiedziałam i pobiegłam do sypialni.

(Strój na rower)

**
Z perspektywy Andrzeja:
-Mamo idziemy się przejść.
-Dobrze,ale nie wracajcie późno,bo razem z tatą wybieramy się do teatru.
-Spoko jak by co to mam kluczę-powiedziałem i poszedłem w kierunku sypialni.
Wiki była już gotowa,więc na rowerach pojechaliśmy do centrum Wawy.


**********************************************************************************
JESTEŚ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ


piątek, 14 listopada 2014

Rozdział XL "A jednak"



(Strój Oliwii do sklepu)
Wczoraj Oliwia obiecała mi,że wyjaśni mi co stało się w czasie kolacji.Nie przepuściłam jej tego,więc wszystko musiała mi powiedzieć.Gdy wszystko już wiedziałam poszliśmy położyć się
spać.

**
Rano u dziewczyn(z perspektywy Oliwii):
Kiedy Wiki jeszcze spała postanowiłam,że wstanę przed nią w celu zrobienia nam śniadania.Okazało się,że nie miała podstawowych rzeczy,więc wybrałam się do najbliższego sklepu po świeże
pieczywo.Pożyczyłam ubrania od Wiktorii,bo przecież nie poszła bym w eleganckiej sukience.Gdy byłam już w sklepie ktoś złapał mnie za ramię.Był to Wojtek:
-Cześć ty też przyszłaś na poranne zakupy?-zapytał.
-No skoro jestem w sklepie to raczej tak-powiedziałam i się z nim przywitałam.
-Jak po wczorajszej imprezie?-spytał ponownie.
-Dobrze,a ty?
-Ujdzie.Na szczęście nie mamy dziś planowanego żadnego treningu,bo to przecież już koniec.
-No przecież.Pewnie będziesz tęsknił za meczami-powiedziałam wybierając bagietkę.
-No tak co poradzić wszystko dobre kiedyś się kończy-odparł.
-To może na pocieszenie wybierzesz się ze mną dziś na kawę?-spytałam patrząc na niego.
-Bardzo chętnie w twoim towarzystwie będzie smakować pysznie.
Razem poszliśmy w kierunku kasy gdzie pani nas skasowała.Włodi zaproponowała mi,że mnie podprowadzi pod mieszkanie Wiki.Długo się nie zastanawiałam.Szybko się zgodziłam.Kiedy dochodziliśmy
już pod blok i żegnałam się z nim zobaczyłam Andrzeja  kierującego się w naszą stronę:
-Witam pana i szanowną panią-zażartował Wronka.
-Siemanko Andrzej-powiedział Wojtek po czym się z nim przywitał.
-No hej,gdzie się wybierasz?-spytałam.
-Idę odwiedzić Karola,bo biedak ma doła.Ciekawe po czym?-powiedział.
-Skąd mogę wiedzieć.Dobra chłopaki ja zmykam,bo Wika się obudzi,a ja nie zdążę zrobić nam śniadania-powiedziałam chcąc ukryć,że to pewnie prze zemnie go ma.
-Dobrze to do zobaczenia o 13-powiedział Wojtek,a oczy Andrzeja dziwnie się na mnie popatrzyły.
-No papa-ucałowałam każdego w policzek na pożegnanie i szybciutko weszłam do bloku.
Na moje  szczęście Wiki jeszcze spała,więc spokojnie zdążyłam zrobić nam posiłek i zaparzyć kawę.Kiedy po całym domu rozniósł się zapach świeżo parzonej kawki Wika wstała i odwiedziła
kuchnię:
-Ty już na nogach?-spytała zaspana.
-Śniadanko już gotowe,kawa zaparzona-powiedziałam kończąc nakrywając do stołu.
-Ale ty jesteś kochana.Czy mi się zdaje czy ty kupiłaś sobie identyczne ubrania jak ja?-spytała zdziwiona.
-Pożyczyłam,ale nie bój się zaraz ci je oddam.
-Nie no co ty spoko przecież możesz wrócić w nich do domu,będzie ci o wiele wygodniej-odparła.
-Dziękuje przyznam ci,że jest mi o wiele wygodniej.
-Kochana,poczekaj na mnie chwilkę pójdę się ogarnąć.

(Strój Wiktorii)
(Strój Oliwii do kawiarni)
Kiedy Wiktoria wyszła z łazienki przebrana i odświeżona powiedziałam jej o spotkaniu z Wojtkiem i także o tym,że razem idziemy dziś na kawę.W czasie jedzenia śniadania zorientowałam się,
że jest już godzina 11:45, a ja byłam umówiona na 13.Wiki powiedziała żebym już szła a ona posprząta po nas.Nie chciałam się zgodzić,bo przecież to ja narobiłam trochę bałaganu,ale ona
mnie wygoniła i zamknęła drzwi przed nosem.

**
W domu:
Wparowałam do mieszkania, aby wybrać jakiś strój. Nie zajęło mi to dużo czasu. O godz. 12.30 byłam w drodze na miejsce spotkania. Wchodząc do kawiarni widziałam już Wojtka czekającego
na mnie w jednym ze stolików.Zamówiliśmy kawę, ciastko i tak nam leciał czas.

(Strój Oliwii do Karola)
**
Z perspektywy Karola:
Byłem przybity.Nie chciałem jej stracić. Kocham ją najbardziej na świecie i nic tego nie zmieni. Nie mogłem tak bezczynnie siedzieć, bo wiedziałem, że tak nic nie zdziałam. Postanowiłem ją przeprosić,
ale w nie taki zwyczajny sposób. Zadzwoniłem do Wiktorii w celu dowiedzenia się w jaki sposób by mi się to najbardziej udało.Kiedy wszystko już wiedziałem wybrałem się do supermarketu,
aby wszystko wyglądało idealnie.Jak wróciłem ugotowałem nam kolację i zapaliłem prawie w całym salonie pełno świeczek, żeby było romantycznie. Włożyłem kwiaty do wazonu i położyłem na stole.
Skończyłem jakoś o 16.00, musiałem tylko ją zaprosić. Dzwoniłem 2 razy, ale odebrała dopiero za 3:
-Zanim się rozłączysz dziękuje ci, że odebrałaś.
-Nie miałam wyjścia, bo wiem, że dzwoniłbyś w nieskończoność-powiedziała bez energii w głosie.
-No tak. Czy mogłabyś przyjść za jakąś godzinę do mnie do mieszkania?Chciałbym porozmawiać-poprosiłem.
-Nie mamy o czym, a poza tym nie mam czasu.
-Proszę. Bardzo mi na ty zależy.
-Ok, ale tylko na chwilę-zgodziła się, bo nie miała wyjścia.
-Dzięki i do zobaczenia-rozłączyłem się.
Poszedłem się przebrać, aby jakoś wyglądać. Założyłem swoją najlepszą koszulę i się odświeżyłem.

-Zapraszasz mnie do siebie, a wyglądasz jak byś się gdzieś wybierał-powiedziała zaskoczona.
-Wejdź do środka, a zobaczysz o co mi chodzi.
Weszła do mieszkania i zobaczyłem, że na jej twarzy pojawia się lekki uśmiech:
-Dla kogo to przygotowałeś?
-Dla ciebie. Żebyś zrozumiała jak mi bardzo na tobie zależy. Nie chcę cię stracić, bo cię kocham-te słowa płyneły z głębi mojego serca.
-Nie wiem co powiedzieć.Już wiem-po tym poczułem, że jej usta dotykają moich i łączą się w namiętny pocałunek.

Po pocałunku przytuliłem ją mocno i szepnąłem jej do ucha szczere: "KOCHAM CIĘ".Zasiedliśmy do stołu i zjedliśmy przygotowaną przez ze mnie i powiem wam, że była pyszna. Oli też smakowała,
bo sama mi to powiedziała.Kiedy chciała już się zbierać oczywiście jej nie pozwoliłem.Została u mnie i ta noc trwała dla na jeszcze długo.



*********************************************************************************
Przepraszam, że tak późno. :( Ale jest i proszę o komentarze :)) :*

czwartek, 13 listopada 2014

Rozdział XXXIX "Jak się źle zaczyna tak się też kończy"

Dojechaliśmy z Andrzejem pod lokal pod którym był już Karol i Oliwia:
-No stary, ale się odstawiłeś-powiedział Karol.
-No ty też nie jesteś gorszy-odparł mu Andrzej witający się z Oli.
-Cześć kochana ślicznie wyglądasz-powiedziałam.
-Dziękuję ty też wyglądasz naprawdę ślicznie-odpowiedziała po czym pocałowała mnie w policzek na przywitanie.
W tym samym momencie na parking pod lokal przyjechał Mario ze swoją żoną Pauliną:
-Witam piękne panie oraz ich towarzyszów-powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha Mariusz.
-Hej stary dawno się nie widzieliśmy-powiedział Karol.
-Tak dziś rano na ostatnim treningu-powiedział Wlazły.
-Dobra mniejsza z tym pozwól Mariusz,że przedstawie ci Wiki.Moją dziewczynę-powiedział Wronka pokazując na mnie.
-Miło mi Mariusz jestem,a to moja żona Paulina-przedstawił się po czym jego naprawdę bardzo miła żona uczyniła to samo.
-Ciesze się,że mogłam was poznać.
-Teraz ja.To jest Oliwia to ta o,której tyle ci opowiadałem-wtrącił się Karol.
-Bardzo mi miło-powiedział Paulina.
-Mi również.Mam nadzieje,że się zaprzyjaźnimy i dobrze będzie nam się wspólnie rozmawiało.
-Na pewno.No chłopaki gratuluje.Gdzie znaleźliście takie super dziewczyny?-spytała zabawnie Paula.
-Spotkałyśmy je z znienacka i tak się to potoczyło-wytłumaczył Karollo.
-Głupi to zawsze ma szczęście,ale teraz musimy już wejść do środka,bo wszyscy już czekają-powiedział Mariusz i zaczął poganiać nas w kierunku drzwi.
Atmosfera w lokalu była miła,ale trochę spięta póki chłopaki nie zaczęli swoich zabaw i żartów.Ja razem z Oliwią i innymi dziewczynami dobrze się dogadywaliśmy dlatego siedzieliśmy
sobie w babskim gronie rozmawiając na różne tematy.Pewnie domyślacie się,że były to tematy bardziej kobiece i tym odgoniliśmy od siebie męskie grono.Gdy wszyscy nasi faceci już wrócili
Oliwia była trochę zdenerwowana,że Karol został z Włodarczykiem.Owszem mógł troszkę z nim posiedzieć i porozmawiać,ale ich rozmowa przeciągała się w nieskończoność:
-Wiki idę się przewietrzyć-powiedziała Oliwia.
-Poczekaj pójdę z tobą-wstałam z krzesła.
-Dobrze będzie mi raźleń-tymi słowami się zgodziła.
-No widzisz jednak do czegoś się przydaje-zażartowałam.

-Weź przestań.Popatrz nawet nie spojrzał,że wyszłam-powiedział podenerwowana.
-Daj spokój trochę sobie pogadają i im się znudzi-próbowałam bronić Karola,ale za bardzo nie wiedziałem jak.
-Ja nie chcę go odcinać od znajomych,ale on nie rozumie,że musi jakoś podzielić ten czas-powiedział wychodząc na zewnątrz.
-Rozumiem,ale za niedługo kończy się Plus Liga,a oni będą musieli się rozstać.
-Tylko,że nie wszyscy tak się zachowują.Andrzej umie poświęcić ci swój czas z resztą każdy kto jest tu na sali tylko nie on-żaliła się.
-Nie prawda,bo Andrzej oraz wszyscy poszli do swojego grona i zostawili nas-powoli kończyły mi się argumenty.
-Tylko,że każdy z nich wrócił tylko Karol został.
-Kochana nie przejmuj się wszystko się ułoży nie będziecie kłócić się o takie "coś"-powiedziałam chcąc zamknąć temat.Na szczęście dołączyła do nas Paulina.
-Mogę się przyłączyć?-spytała.
-Ależ oczywiście-powiedziałam.
-To fajnie.Troszkę tam gorąco i podobnie jak wy chciałam pooddychać świeżym powietrzem-powiedziała i stanęła obok mnie.
-Fajnie,że mogłyśmy się poznać i porozmawiać-powiedział Oliwia.
-Tak.Mariusz mówił mi,że do naszego "grona" przybędą nowe dziewczyny i muszę się przyznać,że szybko chciałam was poznać.Lubie zawierać nowe znajomości-powiedziała szczerze.
-Mam nadzieję,że to nieostatnia impreza na której będziemy się widzieć-powiedziałam.
-Na pewno nie.Cała trójka naszych mężczyzn dostała powołanie do kadry.Do tego dojdą jeszcze inne dziewczyny.Tylko z tego powodu lubię kadrę-powiedziała a my wszystkie zaczęłyśmy się śmiać.
Gdy poczułyśmy,że nasze ciało robi się coraz zimniejsze wróciłyśmy do lokalu.Karol na szczęście wrócił do stolika gdzie siedziałyśmy,ale Oliwia musiała wyrazić swoją zawziętość i zamiast
wrócić do stolika poszła porozmawiać z Włodim:
-A gdzie Oliwia?-spytał.
-Słuchaj Karol nie będę obijać w bawełnę Oli jest zdenerwowana,że ją olewasz,więc proszę cię popraw jej humor,bo nie lubię gdy smuci się przez facetów.Rozumiesz-powiedziałam delikatnie,ale
skutecznie.
-Wiki nie znałem cię od tej strony-powiedział Andrzej.
-Dam ci dobrą radę.Zdenerwuj mnie kiedyś,a tak właśnie potraktuje ciebie-powiedziałam mu do ucha.
-Ależ gdzie ja taki aniołek.
-Siedzi przy stoliku razem z Włodim- powiedziałam do Karola.
-Dzięki-odparł i poszedł w jego kierunku.


**
Z perspektywy Oliwii:
Chciałam zrobić na złość Karolowi i dlatego poszłam do Wojtka.Muszę przyznać,że dobrze mi się z nim rozmawiało.Dużo się śmiałam i na chwilę zapomniałam o tym,że Karol jest na tej sali:
-Karol ma wielkie szczęście-powiedział Włodi.
-Tak,ale chyba go nie docenia-powiedziałam.
-Czemu tak mówisz?-spytał.
-Widzisz...-chciałam mu coś po części wytłumaczyć,ale Karol zorientował się w końcu,że tu siedzę i przyszedł do nas.
-Kochanie możemy porozmawiać?-zapytał.
-Ale po co mam tu dobre towarzystwo i ktoś tu przynajmniej zwraca na mnie uwagę-powiedziałam mu prosto w oczy.
-Przepraszam nie powinienem-powiedział.
-Zgaduje,że Wiki ci wszystko powiedziała,bo sam nie wpadłbyś na pomysł,że jestem na ciebie cholernie wściekła-wstałam z krzesła i powiedziałam to cichym tonem.
-To może ja nie będę wam przeszkadzał.Dosiądę się do Wronki-powiedział Wojtek i już chciał iść,ale ja mu nie pozwoliłam.
-Nie siedź to my wyjdziemy,a ja możliwe,że wrócę to dokończymy naszą rozmowę-powiedziałam.
-Jeśli tak to czekam-powiedział Włodi,a po minie Karola wnioskowałam,że się mu to nie podoba,ale właśnie o to mi chodziło.
Weszliśmy razem do innego pomieszczenia gdzie było cicho i mogliśmy spokojnie porozmawiać:
-Oli przepraszam cię za to nie wiedziałem,że byłaś zdenerwowana przez to co zrobiłem-powiedział.
-Tak właśnie nie wiedziałeś,bo wszystko musiała powiedzieć ci Wiki gdyż sam byś na to nie wpadł.Pamiętasz może jeszcze co zrobiłeś niedawno temu.
-Tak pamiętam i wiem,że denerwuje cię to co robię,ale proszę..-chciał dokończyć,ale nie pozwoliłam mu.
-Słuchaj powiem krótko.Jeśli nie zmienisz swojego zachowania to możemy powiedzieć sobie "to już koniec" rozumiesz?-powiedział stanowczo.
-Ale Oli..
-Nie ma żadnego Oli.Sorry,ale muszę wrócić do Wojtka,bo na mnie czeka.
-Dobrze idź.
-Aha i nie czekaj na mnie.Do domu wrócę z Andrzejem i Wiki.Przenocuje u niej-powiedziałam i wyszłam.
Zdenerwowana wróciłam do Wojtka,który jak obiecał czekał na mnie.Kontynuowaliśmy rozmowę,a ja nie zwracałam uwagi na Karola.Widziałam tylko jego wzrok na mnie.Owszem chciałam go trochę
wkurzyć,ale zapomniałam o tym w czasie rozmowy z Wojtkiem.Nie miałam mu za złem,że to najczęściej z nim Karol rozmawia.Po prostu miałam z nim dużo wspólnych tematów.



**
Po zakończeniu kolacji(perspektywa Wiki):
-Gdzie masz Karola?-spytałam Oliwię.
-Nie wiem pewnie już poszedł.Mam do ciebie prośbę mogła bym dziś przenocować u ciebie-poprosiła.
-No jasne,że tak,ale musisz mi wszystko na spokojnie w domu wyjaśnić-powiedziałam.
-Oczywiście,że ci wyjaśnię,bo jesteś moją bff- zażartowała.
-Haha- zaczęłam się śmiać.
Oliwia razem z nami pojechała do mnie.Andrzej robił za Karola i w drodze do domu rozśmieszał nas obie. 

 ********************************************************************************

Dziś ponownie odwiedziłam kino (film Miasto 44) i też dlatego rozdział pojawił się tak późno :D
                                   KOMENTUJCIE !!!!

środa, 12 listopada 2014

Rozdział XXXVIII "Nie zawsze jest idealnie"

**
U Oliwii czekającej na Karola:
Ubrana już w strój i wymalowana czekałam na Karola,który dość długo się spóźniał.Postanowiłam do niego zadzwonić:

(strój Oliwii)
 -Kochanie gdzie ty jesteś?-spytałam zdenerwowana gdyż nie pierwszy raz zdarzyło mu się spóźnić o całą godzinę.
-Przepraszam,ale nie mogę teraz rozmawiać wygrywam w karty z Włodim- powiedział jakby nigdy nic.
-Przepraszam czy ja się przesłyszałam.Grasz w karty?
-No tak.Źle mnie słyszysz?-spytał.
-Wiesz co tak się składa,że słyszę cię bardzo dobrze,ale ty masz problemy z pamięcią-dopowiedziałam mu.
-A co jest dzisiaj mamy jakieś spotkanie albo coś w tym stylu?
-Nie pogrążaj się.To już nie pierwszy raz kiedy zapominasz o naszym wyjściu.Przedtem ci to darowałam,ale teraz nie wiem czy ujdzie ci to płazem-powiedziałam.
-O matko zapominałem.Przepraszam.
-Myślisz,że słowo "Przepraszam" i to w dodatku powiedziane przez telefon załatwi sprawę.Sorry,ale nie chcę mi się z tobą gadać-zgasiłam go i nie pozwoliłam

powiedzieć mu nic więcej gdyż się rozłączyłam.
Poszłam szybko zmienić strój w którym byłam wcześniej,bo po co miałam siedzieć w eleganckim stroju skoro on i tak zapomniał o naszym spotkaniu.Zdenerwowana poszłam zrobić sobie kubek ciepłego kakaa aby razem
razem z kubkiem napoju w ręku usiąść na kanapie oglądając jakieś bzdury.Gdyż w telewizji nic ciekawego nie leciało poszłam po laptop w celu znalezienia jakiegoś filmu.W końcu wybrałam
coś co mnie wciągało.W połowie filmu przestraszył mnie dzwonek do drzwi.Wstałam z łóżka i poszłam otworzyć:
-Mogę wejść?-spytał Karol wyłaniający się za bukietu.
-Nie za bardzo zajęta jestem-powiedziałam obojętnie.
-Kochanie przepraszam cię bardzo wyleciało mi z głowy.Wiesz,że teraz mamy dużo na głowie,bo mecze i tak dalej-powiedział i chciał dać mi całusa,ale ja mu nie pozwoliłam i oddaliłam się
od niego.
-Ale żadne kochanie.Andrzej jakoś potrafi podzielić uwagę i Wiki i grze.A tobie już nie pierwszy raz to się zdarzyło i za każdym razem ci wybaczałam-powiedziałam.
-Może wejdźmy do środka ludzie patrzą-zaproponował.
-Jak ty wejdziesz to ja wyjdę-powiedziałam stanowczo.
-Oliś no proszę cię,przecież nic takiego nie zrobiłem-z każdym słowem jego sytuacja się pogarszała.
-Żadne Oliś,kochanie czy jak tam będziesz mnie jeszcze nazywał.Przyznaj,że nie jest między nami tak jak wcześniej.
-Będziemy tak o tym rozmawiać w progu korytarza?-spytał.
-No dobra wpuszczę cię,ale tylko dla tego,że robisz mi wstyd przed sąsiadami.
-Dzięki-powiedział uradowany.
-I z czego się tak cieszysz?Zadałam ci pytanie-zgasiłam jego śmiech.
-No tak przepraszam.Moim zdaniem między nami jest jak wcześniej i nic się nie zmieniło-powiedział chociaż wiem,że myślał inaczej.
-Karol nie oszukuj się.Ja nie chcę cię odcinać od znajomych wręcz przeciwnie,ale zachowujesz się gorzej niż dzieciak.Zapominasz o wszystkim i często się spóźniasz.
-Nie prawda-dalej stał przy swoim.
-Jak będziesz dalej tak uparty to nasz rozmowa nie ma sensu-zmieniłam ton w głosie.
-No,ale co mam ci mówić.
-No nie wiem to ty przyszedłeś mnie przeprosić nie ja ciebie.
-Przepraszam cię za wszystko co ci zrobiłem.
-Twoje słowa nie mają sensu są puste,ale za bardzo cię kocham żeby ci nie wybaczyć.Wiedz tylko,że tęsknie za naszymi rozmowami i spotkaniami.Kocham cię i nie chcę cię stracić.Tylko
pamiętaj jeszcze raz nawalisz,a nie będzie ci tak łatwo mnie przeprosić-powiedział i przyjęłam od niego kwiaty.

-Kochanie też cię kocham.Z dwa dni będzie wolne i będziemy mogli się sobą nacieszyć-powiedział tuląc mnie do siebie.
-Strasznie cię kocham-powiedział po czym pocałowałam go namiętnie.
-Ja ciebie też-powiedział gdy skończyliśmy się całować.
-Wygrałeś chociaż?-spytałam.
-Nie od razu po twoim telefonie wsiadłem w samochód i ruszyłem w twoją stronę.
-Dobra rozgość się jak masz czas,a ja włożę kwiaty do wazonu.
-Ale tylko na chwilę,bo mamy jakieś tam spotkanie i muszę na nim się pojawić.
-Nie ma sprawy-powiedział lejąc wodę do wazonu.
Chwilę jeszcze porozmawialiśmy po czym Karol musiał już wyjść.Pożegnałam się z nim i poszłam dokończyć swój film.

(strój Wiki)

**
Kilka dni później przed kolacją pożegnalną sezonu Plus Ligi:
Szykowałam się na wyżej wspomnianą kolację.Andrzej zaprosił mnie jako osobę towarzyszącą.Miałam poznać także inne panie,które miały się zjawić.Oliwia wcześniej dzwoniła do mnie aby poradzić
się stroju.Gdy już w pełni byłam gotowa usłyszałam,że Andrzej wszedł do mieszkania:

-Kochanie gotowa już?-spytał.
-Tak już idę.
-Pięknie wyglądasz-powiedział całując mnie w policzek na powitanie.
-Dziękuję ty również-odpowiedział i odwzajemniłam mu całusa.
-Nie uważasz,że pasujemy do siebie-powiedział odwracając mnie do lustra.
-Tak tylko,że ja jestem o dwie głowy jestem niższa od ciebie.
-W tych butach już tylko o głowę.
-A co nie podobają ci się.Mam zmienić?-spytałam zdenerwowana.
-Nie no skarbie wszystko jest okej-powiedział.
-Strasznie się stresuje spotkaniem z twoimi znajomymi i ich kobietami.
-Chłopaki są naprawdę spoko,a z dziewczynami szybko nawiążesz kontakt,bo macie podobne zainteresowania.
-Myślisz?-spytałam.
-Jestem tego pewien-potwierdził.
-Jak tak mówisz to musi być dobrze.
-Tak kochanie,ale teraz musimy już iść,bo się spóźnimy.
-Tak,tak już idziemy.

(strój Oliwii)

**
U Oliwii i Karola:
Karol już na mnie czekał,bo po ostatnim incydencie w ogóle się

nie spóźnia.Ja kończyłam jeszcze swój makijaż,bo podobnie jak Wiki chciałam wypaść dobrze przed innymi dziewczynami:
-Kochanie idziesz już?-spytał zniecierpliwiony Karollo.
-Tak już kończę,a tak naprawdę już skończyłam.
-To dobrze,bo jeszcze trochę,a bym nie wytrzymał.
-Nie przesadzaj.Możesz podać mi torebkę z komody?-spytałam wybierając kosmetyki,które chce do niej włożyć.
-Oczywiście.
-Dziękuje.
-Dobrze chyba wszystko możemy już iść.
-Nareście- powiedział.
-No nie narzekaj już tak-odparłam biorąc klucze z komody i wychodząc razem z Karolem z domu zamknęłam za nami drzwi.



*********************************************************************************

Po wczorajszym kinie nie miałam siły pisać kolejnego rozdziału dlatego ten tak późno się pojawił.
 Nie zapomnijcie o komentowaniu.

PS Polecam film Dzień dobry,kocham cię naprawdę supcio :D

wtorek, 11 listopada 2014

Rozdział XXXVII "Jak na siatkarza przystało"

Przed wyjściem zapakowałam jeszcze komórkę do torebki i byłam gotowa.Tak jak Andrzej mówił był po mnie o równej 20.Otworzyłam mu drzwi a on tylko powiedział:
-Z każdą chwilą przekonuje się o tym,że mam najpiękniejszą dziewczynę na całym świeci-powiedział po czym złączył nasze usta w lekkim pocałunku.
-Dziękuje ci za te piękne słowa,ale może już pójdziemy.
-Masz racje idziemy zapowiada się wspaniały wieczór.
Ja zamknęłam drzwi za sobą i pojechaliśmy do naprawdę eleganckiej restauracji.Nie miałam jeszcze okazji jeść kolacji w takim towarzystwie i w takim miejscu.
Andrzej zamówił wykwintne danie i czerwone wino dla mnie,a sam zamówił sobie tylko szklankę wody.Po zjedzeniu wspólnego posiłku zaprosił mnie jeszcze do tańca i tak przeleciał nam wspólny wieczór.Do mieszkania wróciliśmy około godz 22:30 :
-Mam dla ciebie pewną propozycje-powiedział.
-Jaką?
-Wejdziesz do mnie na chwilę na kieliszek wspólnego szampana.
-No dobrze dam się namówić,ale tylko dlatego,że nie miałam okazji napić się z tobą w restauracji.

-To zapraszam do środka-powiedział otwierając mi drzwi.
Weszliśmy a na nas czekały dwa kieliszki na ławie w salonie a obok nich stał wazon z kwiatami.Piękne czerwone róże ślicznie prezentowały się na tle scenerii salonu:
-Ty to wszystko zaplanowałeś-powiedziałam.
-Tak,czego nie robi się dla tak cudownej kobiety jaką jesteś.
-To ty sobie usiądź wygodnie a ja wyciągnę szampana z lodu-powiedział po czym oddalił się w stronę stolika.Nalał nam po kieliszku alkoholu po czym szybciutko poszedł w stronę lodówki
i wyciągnął truskawki w czekoladzie następnie położył je na stół:
-Zaskakujesz mnie kochanie-powiedziałam.
-Chciałem zrobić taką romantyczną scenkę z filmu-odpowiedział mi.
-Bardzo śmieszne skarbie to co wznieśmy toast za nasz związek-zaproponowałam.
-Z wielką chęcią-powiedział stukając w mój kieliszek.
Gdy skończyliśmy nasz toast poczęstowałam się truskawką i zapytałam:
-A co ty nie skosztujesz?
-Czekałem, aż ty się poczęstujesz.
-No to proszę skarbie ja już zjadłam teraz twoja kolej-powiedziałam biorąc truskawkę do dłoni i dałam mu do zjedzenia.
Wyszłam na balkon w celu przewietrzenia się.Noc była zimna i gwieździsta.Poczułam na swojej tali ręce Andrzeja i od razu zrobiło mi się ciepło:
-Dziękuje ci za ten wieczór potrzebowałam właśnie tego aby oderwać się od tej szarej codzienności.
-Nie ma za co kochanie-powiedział odwracając mnie w swoją stronę nadal trzymając mnie w tali.
-Co ja bym bez ciebie zrobiła-powiedziałam a następnie go pocałowałam.
Całowaliśmy się namiętnie i weszliśmy do środka.Potknęłam się o kanapę i wylądowałam na niej;
-Wiem,że nie powinienem,ale nie umiem się powstrzymać-powiedział.
-Kocham cię i jestem tego pewna-powiedziałam łącząc nasze wargi w pocałunku.
Andrzej wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni odkładając mnie delikatnie na łóżko.Następnie zdjął swą koszule i zaczął delikatnie całować moje ciało.Czułam,że odpływam i jestem szczęśliwa,że mogę oddać się właśnie jemu.Całowaliśmy się nawzajem dotykając swoje ciało.Jego zarost dotykał mojej twarzy a mi to wcale nie przeszkadzało.Andrzej całował i dotykał moje ciało w sposób delikatny
a ono stawało się posłuszne dla jego ruchów . Szepnął mi jeszcze do ucha,że strasznie mnie kocha i jest najszczęśliwszym facetem w tej chwili.

**
Nad ranem u Andrzeja i Wiki:
Obudziłam się wtulona w tors Andrzeja i czułam jego ciepło na moim ciele.Patrzyłam jak śpi i wcale nie żałowałam,że to zrobiłam.Obudziłam się o 7:30 i wiedziałam,że ma trening za 2
godz więc otulona kołdrą zabrałam swoje ubrania z ziemi i poszłam do łazienki się ubrać.Zostawiłam mu karteczkę i róże na poduszce,napisałam:


 Dziękuje ci za tą noc było na prawdę wspaniale              Kocham cię. Wiki
(strój Wiki)
Wyszłam z mieszkania tak cicho aby go nie obudzić,wiedziałam,że za jakąś godzinkę zadzwoni mu budzik i będzie musiał wstać.Poszłam do swojego mieszkania i wzięłam gorący prysznic
przebrałam się w lekkie ubrania i zaparzyłam sobie kawę.Trochę bolała mnie głowa, bo wypiłam wczoraj trochę za dużo wina i szampana więc otworzyłam swoją apteczkę, ale  nie miałam żadnych
leków przeciwbólowych.Wzięłam więc torebkę , założyłam na siebie sweterek i  poszłam do pobliskiej apteki.Kiedy kupiłam już to czego potrzebowałam szłam w kierunku bloku i spotkałam Oli, która szła mnie odwiedzić,bo też martwiła
się,że się do niej nie odzywam:
-No hej nareszcie cię widzę-powiedziała witając się ze mną i całując mnie w policzek.
-Cześć kochana też się cieszę,że cię widzę-powiedziałam.
-Co ty wracasz z apteki?-zapytała.
-Tak trochę boli mnie głowa a  nie miałam w domu leków-odpowiedziałam jej.
-Aha to nie mogłaś zapytać Andrzeja czy nie ma.
-Nie chciałam go budzić.
-A skąd wież czy spał?-zapytała podejrzliwie.
W tej samej chwili weszłyśmy do bloku a na klace schodowej spotkałyśmy właśnie jego:
-Cześć dziewczyny-powiedział.
-Hej kochanie-powiedziałam całując go w usta.
-Dzień dobry Andrzejku jak się spało.
-A dziękuje dobrze-powiedział i uśmiechnął się do mnie a ja też się uśmiechnęłam nie pokazując Oli,że coś jest na rzeczy.
-Aha co jest, co to za uśmieszki?-powiedziała zauważając,że jesteśmy jacyś inni.

 -Normalne co nie mogę się pouśmiechać do swojego chłopaka tak z rana-powiedziałam.
-Dziewczyny wybaczcie ale muszę już iść,bo spóźnię się na trening.
-To pa miłych ćwiczeń i pozdrów Karola od mnie-powiedziałam.
-Pozdrowię i do zobaczenia później-powiedział po czym puścił mi całusa w moją stronę.
Andrzej znikł po schodach a my poszłyśmy w kierunku drzwi mojego mieszkania.Otworzyłam i wpuściłam pierwszą Oliwie do środka:
-Chcesz kawy?
-Tak i możesz jeszcze przygotować śniadanie-powiedziała Oli.
-Ok to biorę się do pracy.
-Zaraz ci pomogę tylko skorzystam z łazienki-odpowiedziała mi.
Parzyłam kawę a Oli zadała mi pytanie którego się nie spodziewałam:
-Byłaś wczoraj u Andrzeja prawda?
-A czemu o to pytasz.
-Bo na koszu na brudne ubrania leży twoja nowa czarna sukienka,więc mieliście jakąś okazje,czy się mylę?
-Ok masz mnie chciałam ci to powiedzieć po śniadaniu ale chyba nie mam wyjścia.
-No nie masz mów co było wczoraj.
-Byliśmy na kolacji a później wypiliśmy u niego szampana.
-Aha czyli było miło i zostałaś u niego na noc?
-Tak zostałam i było bardzo miło.
-Czy ty chcesz mi jeszcze coś powiedzieć moja droga?
-Nie wiem co jeszcze miałam bym ci mówić-trzymałam ją w nie pewności.
-No nie wiem może to,że wczoraj coś między wami było.
-Tak wczoraj zostałam u niego na noc i nie zakończyło się to tylko szampanem.
-Wow, nie spodziewałam się tego po tobie kochana zrobiłaś to.
-To takie dziwne jestem jego dziewczyną,więc to chyba normalne,że prędzej czy później do tego dojdzie.
Oli była jeszcze u mnie gdzieś z 3 godz a później poszła,bo miała jakieś plany z Karolem.


*****************************************************************************
        Napisałam,bo miałam jeszcze trochę czasu przed kinem :)

                                     KOMENTUJCIE!!!

poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział XXXVI "Z nim do końca"

Po odczytaniu e-mail muszę przyznać,że byłam podłamana.Jedyne co wiedziałam to,że na pewno mu nie odpisze.Zamknęłam laptop i ze łzami w oczach położyłam się na łóżko po czym zasnęłam.

**
Z perspektywy Andrzeja.
Po treningu postanowiłem,że wstąpię do Wiki, ale nikt mi nie otwierał.Pomyślałem,że jest jeszcze z Oliwią,więc wszedłem do swojego mieszkania.Po zrobieniu czegoś do zjedzenia nawiązałem kontakt na fb z Karolem i tak czas upłynął mi do godz 21.Położyłem się spać i zasnąłem.

**
Z rana u Wiki:
Obudziłam się wcześniej,bo przez tą całą sytuację płożyłam się wcześnie spać.Poszłam do toalety, a w głowie siedziała mi myśl wczorajszej wiadomości.Musiałam zmyć wczorajszy makijaż,
który miałam na twarzy wzięłam też gorący prysznic aby trochę się zrelaksować i ogarnąć się,bo za 2 godz miałam wyjść do pracy.Po wykonaniu porannej toalety przebrałam się w czyste
ubrania i poszłam zaparzyć sobie mocną kawę

(strój Wiki do pracy)
i przygotować śniadanie.Wyszłam do pracy starając się uniknąć Andrzeja.Dzwonił do mnie wczoraj i napisał SMS,że dziś się spotkamy,ale ja nie
miałam ochoty z nikim rozmawiać.Gdy byśmy się spotkali on od razu wyczuł by,że coś jest nie tak a ja nie mogła bym na razie powiedzieć o tej sytuacji.

**
W pracy:
Biłam się z myślami dopóki nie
doszłam do galerii.Weszłam do sklepu mówiąc wymijające "cześć" dziewczynie, która była już w środku.Poszłam na zaplecze w celu odniesienia rzeczy:
-Cześć-powiedział Dawid.
-Hej-powiedziałam nawet na niego nie patrząc.
-Co ci jest,coś się stało?
-Nic mi nie jest wszystko jest okej-odpowiedziałam.
-Przecież widzę możesz mi powiedzieć-powiedział zbliżając się do mnie i swoimi dwoma palcami u dłoni podniósł mój podbródek tak abym go widziała.
-Słuchaj,puść mnie,bo nie mam ani czasu i ochoty na zwierzanie się komukolwiek a w szczególności tobie-powiedziałam mając już w swoim głosie smutek i zaraz po tym moje oczy zabłyszczały
łzami.
-Wiem,że jestem ostatnią osobą na ziemi z,którą chciałabyś rozmawiać,ale czasami tak trzeba-powiedział znowu się do mnie zbliżając i przytulając mnie do siebie.
Ja byłam aż tak rozbita,że odwzajemniłam jego uścisk w moją osobę.Kiedy się już trochę opanowałam odsunęłam go od siebie:
-To na prawdę miłe,że tak się mną przejmujesz, ale ja tego nie potrzebuje rozumiesz-powiedziałam dość stanowczym głosem.Po tych słowach wyszłam z zaplecza i zdenerwowana poszłam obsłużyć klientów.


**
U Andrzeja po treningu:
Już przed treningiem próbowałem dodzwonić się do Wiki ale nikt mi nie otwierał.Próbowałem też skontaktować się z nią telefonicznie,ale również bezskutecznie.Zadzwoniłam do Oliwii
chcąc się coś dowiedzieć od niej.Oliwia od wczorajszych zakupów nie miała z nią kontaktu.Zamartwiałem się i nie myśląc pojechałem po klucze do Oliwii i z powrotem wróciłem do bloku.Zdenerwowany wszedłem do mieszkania Wiki i przeszukując wszystkie pomieszczenia usłyszałem,że ktoś wchodzi do mieszkania:
-Matko gdzie ty byłaś martwiłem się o ciebie-powiedziałem zmartwiony przytulając ją do siebie.
-Byłam w pracy ale wróciłam trochę wcześniej,a tak w ogóle co ty robisz w moim mieszkaniu?-odpowiedziała Wiki dziwnym tonem w głosie.
-No jak to co przecież stoję-powiedziałem żartobliwie.
-Nie mam ochoty na żarty-powiedziała oddalając się ode mnie i kierując się w stronę kuchni.
-A powiesz dlaczego?-zapytałem.
-Nie chcę się tobą posługiwać,ale przynieś komputer tam znajdziesz odpowiedz-powiedziała mi to po dłuższym namawianiu.
...-Co za tupet-powiedziałem po odczytaniu wiadomości.
-Ja o tym wiem,ale i tak mnie to rani-powiedziała a ja bez namysłu przytuliłem ją.
-Już cicho wszystko będzie dobrze-powiedziałem i uspokoiłem Wiki ocierając jej łzy.
-Dziękuje ci,że jesteś-powiedziała szlochając.

-Zawsze będę.Nie chcę na ciebie naciskać,ale czy mu odpiszesz?-spytałem.
-Teraz na pewno nie.
-Koniec złych wiadomości.Gdyż za dwa dni kończy się Plus Liga,a my dostajemy dwa tygodnie wolnego zabieram cię do moich rodziców-powiedziałem.
-Bardzo się ciesze,że będę mogła ich poznać.
-Też się ciesze-powiedziałem.
-Możesz się czegoś napijesz?-zapytała Wiki.
-Tak z chęcią napije się herbaty.
Po wspólnym wypiciu napoju zaproponowałem:
-Co ty na to,żebym zaprosił cię na kolacje dziś wieczorem-zaproponowałem.
-Co, dzisiaj nie za bardzo mam ochotę-powiedziała.
-No nie daj się prosić.Mi odmówisz?-spytałem robiąc oczy kota z Shreka.
-No nie wiem-powiedziała,ale ja już wiedziałem,że moja propozycja jest kusząca.
-No to co 20 ci odpowiada.
-Ale ja...-nie pozwoliłem jej skończyć.
-Czyli jesteśmy omówieni.Bądź gotowa na tą 20 to ja po ciebie przyjdę.
-Za to cię kocham-powiedziała i sama mnie pocałowała.
-To miłe,że się do mnie przekonałaś i teraz możemy być szczęśliwi.
-Ja też się cieszę,ale nie chcę cię przeganiać, zostały mi niecałe 2 godzinki-powiedziała już całkiem inna Wiki niż sprzed godziny.
-Dobra już sobie idę.Aha na komodzie są klucze Oli możesz jej przy okazji oddać-spytałem.
-No jasne.Albo nie.Zatrzymaj je sobie.Jestem już w 100% pewna,że nie potrafiłbyś mnie zranić i to ty jesteś przy mnie gdy jest mi źle.Proszę cię zatrzymaj je-powiedziała dając mi je do
dłoni.
-Oczywiście,że je zatrzymam.Jestem najszczęśliwszym facetem pod słońcem-powiedziałem łapiąc ją za talie.
-A ty nie miałeś już iść?-spytała patrząc mi w oczy.
-Pójdę,ale musisz dać mi całusa.
-No dobrze,ale takiego malutkiego.
-Jak malutkiego?-spytałem z ironią w głosie.
-O takiego-powiedziała i jak obiecała ucałowała mnie.
-Dziękuję.
-A teraz już naprawdę idź,bo się nie wyrobie.


(strój Wiki)

**
Po wyjściu Andrzeja szybko poszłam wybrać strój na naszą kolację.W końcu udało mi się znaleźć odpowiednią stylizacje na dzisiejszy wieczór.Wzięłam z sypialni kosmetyczkę i ubrania
i szybciutko poszłam do łazienki,aby wziąć relaksującą kąpiel.Po wyjściu z wanny i wysuszenia ciała ręcznikiem wskoczyłam w sukienkę i zrobiłam sobie swój ulubiony make-up.



*******************************************************************************
Przepraszam was,że tak późno,ale nie miałam czasu dodać wcześniej :)
JESTEŚ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
PS Jutro rozdziału prawdopodobnie nie będzie gdyż wybieram się do kina i nie wiem czy się wyrobie :(

sobota, 8 listopada 2014

Rozdział XXXV "Wiadomość"

(strój Wiki)

Wstałam rano wypoczęta i pełna entuzjazmu,że będzie to dobry dzień.Nie powiem,że wczorajsza sprawa z Dawidem mnie zdenerwowała i zmieniła o nim zdanie.Miałam dziś ochotę na spędzenie
dnia z Oliwią.Miałam jej zaproponować wspólne zakupy więc poinformowałam ją o moich planach, a ona z chęcią się zgodziła.Umówiłyśmy się na godzinę 12 do galerii w której pracuje.
Po tej czynności poszłam zrobić poranną toaletę i zrobić sobie śniadanie.Dość szybko to skończyłam i po śniadaniu wskoczyłam w ubrania.

dy dobierałam biżuterie usłyszałam,że do moich
drzwi ktoś puka.Poszłam otworzyć:
-Hej skarbie-powiedział Andrzej.
-Witam cię.Cieszę się,że tak z rana mnie odwiedzasz-powiedziałam i przywitałam się z nim.
-Ja też,ale przyszedłem ci powiedzieć smutną wiadomość.
-To może wejdźmy do środka nie będziemy rozmawiać w drzwiach-zaproponowałam.
-Masz rację,ale tylko na chwilę-powiedział wchodząc do wewnątrz mojego mieszkania.
-O co chodzi?-spytałam.
-Mam dziś dużo rzeczy do zrobienia i nie będziemy się dziś mogli spotkać-wytłumaczył.
-To nic nie szkodzi,bo ja dziś mam już zaplanowany dzień i miałam cię o tym poinformować,ale mnie uprzedziłeś.
-Tak,a co będziesz robiła?-spytał ciekawsko.
-Umówiłam się z kimś-powiedziałam tajemniczo.
-A mogę wiedzieć z kim!-spytał dziwnym tonem.
-Z Oliwią idziemy na wspólne zakupy.
-Uuu to fajnie miłych zakupów ci życzę.
-A dziękuje, tobie życzę również miłego dnia-powiedziałam całując go delikatnie w jego krwiste usta.
-Teraz już na pewno będzie udany.
-Nie chcę cię poganiać,ale zaraz spóźnisz się na trening.
-O matko faktycznie.Kocham cię i do zobaczenia może później-powiedział i całując mnie w policzek wyszedł z mieszkania.

**
U Oliwii:
Po wczorajszej "romantycznej" kolacji we trójkę położyłam się późno spać.Wiki zaproponowała mi wspólny wypad do galerii więc chętnie się zgodziłam.Obudził mnie jej SMS więc nie kładłam
się już spać lecz poszłam do toalety w celu zrobienia z siebie człowieka,a nie potwora.Z łazienką poszło mi szybko.Gorzej było z śniadaniem,bo po wczorajszej kolacji w lodówce nie zostało
nic.Postanowiłam,że wproszę się na śniadanie do Wiki.Zaprałam szybko torebkę i wyszłam zamykając za sobą drzwi.

(strój Oliwii)
 **
U Wiki:
Po wyjściu Andrzeja przeglądałam fb i oneta.Do moich drzwi znowu ktoś zapukał,a ja po raz kolejny musiałam iść je otworzyć:
-A ty co tu tak wcześnie robisz?-spytałam zdziwiona.
-Jak to co przyszłam na śniadanie,bo u mnie w lodówce to tylko światełko-powiedziała i weszła do mieszkania.
-To masz pecha,bo ja już jadłam i sama musisz sobie coś zrobić,bo szczerze mówiąc nie chce mi się.
-Może być.To ja idę zrobić sobie śniadanie,a ty rób sobie to co robiłaś.
-Spoko.
Oliwia zjadła swój posiłek i po sobie posprzątała.Ja dopijając ostatni łyk kawy poszłam spakować torebkę na zakupy.
Pojechałyśmy samochodem Oli do galerii i zaczęłyśmy nasze zakupy.Kupiłam sobie nową sukienkę na jakąś ważną okazję.Oliwia też kupiła sobie kilka nowych ciuszków.Zmęczone zakupami
postanowiliśmy się skusić na małą late w kawiarni,która znajdowała się w galerii:
-Jestem zadowolona z zakupu tej sukienki-powiedziałam.
-No rzeczywiście jest śliczna,a do tego świetnie w niej wyglądasz-powiedziała Oliwia.
-Dzięki ale chciałam jeszcze o czymś porozmawiać z tobą-powiedziałam.
-O czym?-zapytała.
-Chodzi o Dawida.
-Co znowu zrobił?
-Dalej wkurza Andrzeja a wczoraj jeszcze powiedział mi,że to wszystko co robi to dla mnie i,że kiedyś to zrozumiem.
-Ale o co koleśowi. chodzi.
-Sama nie wiem co to miało znaczyć z jego strony.
-Słuchaj a może on coś do ciebie czuje.
-Nie, to nie możliwe jestem tylko jego koleżanką z pracy.
-Może tylko tobie się tak wydaje a on widzi coś innego.
-To niech lepiej przestanie,bo ja maa już kogoś na kim mi, zależy i nie mam zamiaru tego zmieniać.
-No to może zmień prace nie będziesz wtedy sie z nim spotykać a on nie będzie miał okazji do tego żeby cię widywać.
-Chciała bym odejść ale  nie mogę od października zaczynam studia i muszę jakoś utrzymać,nie mogę przecież wyciągać kasy od rodziców.
-Masz rację no to nie wiem co masz zrobić.
-Porostu dam mu do uświadomienia,że nie życzę sobie z jego strony jakiś kolwiek innych relacji prócz pracy.
-To dobry pomysł niech wie,że nic do niego nie masz.
I tak jeszcze z Oli pogadaliśmy sobie przy kawce ok 1 godz a później odwiozła mnie do domu.
Po wróceniu do domu włożyłam swoje nowe ubrania do szafy i postanowiłam zajrzeć na moją pocztę,bo dawno nie wchodziłam.Kiedy się już zalogowałam zobaczyłam,że mam kilka nieodebranych
wiadomości to mnie akurat nie zdziwiło,bo dawno na nią nie zaglądałam.Wśród poczty miałam jedną wiadomość która  totalnie mnie  rozbiła.


Cześć Wiki nie wiedziałem czy mam do ciebie   napisać, ale w końcu się zdecydowałem.Nakłoniło mnie do tego nasze spotkanie o którym nie mogę zapomnieć.Chciałem ci wtedy powiedzieć,że cholernie żałuję,że cię straciłem i tęsknie za tobą nadal cię kochając.Wiem,że cię zraniłem i nic nie usprawiedliwia tego,że rozbiłem nasz związek w, którym było nam naprawdę dobrze.Ta zdrada nie była warta
naszego związku i bardzo chciałbym cię odzyskać ale wiem, że to jest raczej nie możliwe.Pewnie ułożyłaś sobię życie na nowo a ja znowu się w nie wpiepszam i mieszam ci w głowie.Przepraszam cię za wszystko co cię spotkało z mojej strony i mam nadzieje,że kiedyś mi wybaczysz i będziesz na nowo szczęśliwa tak jak kiedyś ze mną.Jeśli przeczytałaś to proszę cię abyś mi odpisała.Całuję cię mocno i bardzo za tobą tęsknie.
                                                                                     Łukasz.

*********************************************************************************
    Na dzisiaj mamy rozdział,dzięki za wyświetlenia mam ich już ich prawie 4000 tysiące,wielkie dzięki.
           KOMENTUJCIE CZY WAM SIĘ PODOBA :)
               

piątek, 7 listopada 2014

Rozdział XXXIV "Pozory mylą"

Czas do zakończenia mojej zmiany zleciał mi szybko,ale za kare przez to,że się spóźniliśmy musieliśmy zostać aż do 20 w pracy.Na moje nie szczęście zapomniałam dziś telefonu i nie mogłam
napisać Andrzejowi SMA-a o tym,że się mam dziś do później i żeby po mnie nie przyjeżdżał.Poprosiłam więc Dawida,aby pożyczył mi telefonu.Zrobił to z niechęcią,bo wiedział,że ta
wiadomość ma dotrzeć do Andrzeja.W ostateczności się zgodził i ja mogłam poinformować Wronke o zaistniałej sytuacji.Po chwili Andrzej odpisał mi,że i tak po mnie przyjedzie żebym nie
musiała sama wracać.Ok. godziny 19:40 Andrzej zjawił się w sklepie,a ja byłam na zapleczu i nie usłyszałam kiedy przyszedł:
-Cześć Dawid jest Wiki?-spytał kulturalnie Andrzej.
-Dlaczego mnie o to pytasz przecież sam o tym powinneś wiedzieć-burknął na niego.
-Ja pytam grzecznie,a ty na ,mnie tak wyjeżdżasz.Dobrze wiem,że chcesz żeby Wiki zobaczyła jak ci dokuczam i w ten sposób będzie na mnie zła.
-Ale ty jesteś spostrzegawczy.Gratuluje!-powiedział ironicznie Dawid.
-Lepiej jak nie będziemy rozmawiać.Nie mam zamiaru iść ci na rękę i nie pomogę ci w tym twoim niecnym planie-powiedział Andrzej i poszedł oglądać naszą nową dostawę.
-Szkoda-powiedział Dawid i poszedł na zaplecze aby powiedzieć mi o tym,że Andrzej jest w sklepie.
-Wiki twój książę z bajki przyjechał na swoim rumaku-powiedział do mnie.
-Naprawdę? To ja idę do niego.Dzięki,że się pofatygowałeś żeby mi o tym powiedzieć-powiedziałam i chcąc od niego odejść złapał mnie za rękę i przyciągną mnie do siebie.
-Posłuchaj to wszystko co robię jest w pewnym sensie dla nas kiedyś to zrozumiesz-powiedział,a ja wyrwałam się z jego objęć i stanowczo mu powiedziałam.
-Jeśli myślisz,że dokuczając Andrzejowi zepsuje nasz związek to grubo się mylisz i nie podoba mi się to w jaki sposób go traktujesz.Miałam cię za fajnego faceta,ale najwyraźniej
to ci nie wystarczyło.Zapamiętaj sobie,że nie jestem twoją ani niczyja własnością.Rozumiesz-powiedziałam mu.
-Tak oczywiście nie jestem głupi.Leć do Andrzeja jest przy nowej dostawie-powiedział i mnie przeprosił.
Szybkim krokiem wyszłam z tego pomieszczenia i poszłam w kierunku Andrzeja:
-Cześć skarbie dzięki,że po mnie przyjechałeś-powiedziałam i szczerze go ucałowałam.
-A to za co?-spytał.

-Za wszystko.Możemy już iść?-spytałam,bo byłam podenerwowana za tą sytuacje sprzed paru minut.
-No jasne,że tak,a nie żegnasz się z nim.
-Ten ktoś ma imię-oczywiście swoje 3 grosze musiał wtrącić Dawid.
-Już się żegnaliśmy-powiedziałam i pociągnął go za dłoń żeby dać mu znak,że naprawdę chcę już wyjść.
-Nara-powiedział,ale ja nie pozwoliłam mu usłyszeć odpowiedzi,bo już nas nie było w sklepie.
Szliśmy razem w stronę samochodu trzymając się za ręce i rozmawiając.Muszę przyznać,że dziś w galerii był naprawdę ogromny ruch i Andrzej zaparkował dość daleko od niej:
-Wyczuwam od ciebie złą ałłre -powiedział żartobliwie.
-Przepraszam cię,ale miałam dziś ciężki dzień-wytłumaczyłam się lecz nie powiedziałam wszystkiego.
-Ale jesteś już po pracy i proszę zmień minkę na weselszą,bo nie lubię gdy się smucisz-powiedział i swoimi palcami poprawił mi mimikę twarzy na bardziej uśmiechniętą.
-Dziękuje ci,że jesteś i,że masz dużą cierpliwość-odrzekłam i się do niego przytuliłam.
-Jesteś dziś taka tajemnicze,ale ciesze się,że mi to mówisz.
-Kocham cię.Wiem,że często tego ci nie mowie,ale to nie znaczy,że tak nie jest-te słowa płynęły mi z głębi serca.
-Nie prawda! Mówisz mi to wystarczająco dużo i to mi wystarcza.
-Idziemy?-spytałam.
-Tak,tak-powiedział i poszliśmy razem do samochodu.


(strój Oliwii)
**
U Oliwii:
Postanowiłam,że dziś zrobimy sobie z Karolem romantyczną kolacje.Wcześnie przygotowałam wszystko na nasz wspólny posiłek i musiała tylko się odświeżyć.Poszłam więc zrobić sobie prysznic.
Po tej czynności wybrałam sobie ubrania i zrobiłam delikatny makijaż.Nakryłam do stołu i czekałam aż Karollo się zjawi.Był prawie punktualnie,ale nie był by sobą gdyby się trosze nie spóźnił..W końcu ktoś zadzwonił do drzwi i to mnie dziwiło,bo dałam przecież Karolowi klucze,aby nie musiał za każdym razem zdzwonić do tego dzwonka.Poszłam otworzyć:
-Nie zabijesz mnie?-spytał.
-Cześć kochanie też się cieszę,że cię widzę-powiedział i pocałowałam go na powitanie.
-No hej,ale muszę ci coś powiedzieć-odparł z tajemnicą w głosie.
-Co przeskrobałeś.
-Ja nic takiego,ale nie będziemy tego wieczoru sami-powiedział prosto z mostu,a za drzwi wyłoniła się twarz Włodarczyka.
-No cześć Wojtek jestem,ale dla ciebie Włodi -powiedział uśmiechając się do mnie.
-Cześć Oliwia,ale dla ciebie też Oliwia,bo nie mam zdrobnienia-powiedział i podałam mu rękę,a on jak prawdziwy dżentelmen ją ucałował.
-Już cię lubię-odparłam patrząc na Karola.
-Kochanie nie zapominaj,że ja też tu jestem i,że to mnie kochasz najbardziej na świecie-odrzekł Karol.
-Pamiętam,pamiętam-powiedziałam,a on skradł mi kolejnego buziaka.
-Ooo fuj mam już dość tego widoku jak na razie-powiedział Włodi ściągając marynarkę.
-A jemu co?-spytałam Karola na ucho.
-Dziewczyna go rzuciła i biedaczysko cierpi.Dlatego właśnie tu jest,bo nie chciałem go samego zostawiać-odpowiedział.
-Wszystko słyszę-powiedział Włodarczyk.
-Dobra chłopaki ja tylko dołożę jedno nakrycie i dorobię jeszcze jedną porcję,a wy możecie się rozgościć-powiedziała do nich i zaprosiłam głębiej.
-Ok to ja pokaże Włodiemu jak mieszkasz-zgłosił się Karol po czym znikneli gdzieś pomiędzy ścianami.


** 
Znowu u Wiki:
Jechaliśmy sobie do domu rozmawiając na różne tematy.Poruszyliśmy temat powołania do kadry.Byłam świadoma,że za niedługo kończy się Plus Liga i,że Andrzej wraz z Karolem będą powołani
do kadry.Długo jednak o tym nie rozmawialiśmy,bo nie chciałam wybiegać w przyszłość.Cieszyłam się tym co jest teraz.W końcu dojechaliśmy pod nasz blok i razem weszliśmy na nasze piętro:
-Nie będę cię już dłużej męczył idź weź prysznic i połóż się spać.Wyśpij się porządnie w końcu jutro masz wolne-powiedział troskliwie.
-Dziękuje ci kochanie tak właśnie zrobię.To co widzimy się jutro?-spytałam.
-Ależ oczywiście,że tak nie wytrzymam dłużej bez ciebie niż 1 dobę.
-Nie czaruj,nie czaruj.To do jutra papa.
-Papa-powiedział i pocałował mnie na do wodzenia.
Tak jak Andrzej radził poszłam pod prysznic,a gdy już skończyłam poszłam sobie zrobić kolacje.Gdy skończyłam go jeść poszłam wymyć zęby i skierowałam się do sypialni.Położyłam się do
łóżka i równocześnie dostałam dwa SMSy:


  Andrzej:Miłych snów kochanie.Już tęsknie za tobą i czekam aż się znów zobaczymy.Możesz myśleć sobie,że jestem jakiś świr,bo mieszkam na przeciwko ciebie i piszę ci teksty z księgi poetyckiej czy jakoś tak,ale na prawdę cię kocham.

Drugi był od Oliwii:

   Liczyłam na romantyczny wieczór to się Włodi przyplątał i masz babo placek,ale koleś na serio sympatyczny i da się go   lubić.Miłych snów i do zobaczenia :*

********************************************************************************
Ponawiam moją prośbę o komentowanie.Jest to dla mnie ważne,bo w tedy wiem czy jest sens to w ogóle 
pisać :(
JESTEŚ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

czwartek, 6 listopada 2014

Rozdział XXXIII "Długa noc"

Kiedy chłopaki otworzyli nam drzwi od samochodu,wyszłyśmy aby pooddychać świeżym powietrzem i doznać promyków słońca.Chłopaki napełnili nasz bak  paliwem i mogliśmy jechać dalej.
Reszta podróży minęła nam już bez żadnych problemów.Kiedy odwieźliśmy Oliwię i Karola,zostawiliśmy mu samochód a sami do mieszkania dostaliśmy się taksówką.Muszę powiedzieć,że byłam
strasznie zmęczona podróżą więc nawet nie miałam siły wnieść moją walizkę,na szczęście był Andrzej i wziął mi bagaż:
-Otwórz drzwi,a ja ci wniosę ten tobołek-powiedział.
-Dziękuje ci kochanie,naprawdę jestem zmęczona i marzę tylko o kąpieli i śnie.
-A może weźmiesz szybki prysznic i skusisz się ciepłą herbatę.
-Ok,w końcu nie jest jeszcze tak późno,a jutro muszę iść do pracy i się nie zobaczymy.
-No to czekam-powiedział dając mi delikatnego całusa w policzek.
Po czym wyszedł, a ja jak wspominałam poszłam pod prysznic.Kiedy byłam już wymyta założyłam na siebie 

ubranie i podsuszyłam moje włosy suszarką.
(strój Wiki)
**
U Andrzeja
W czasie kiedy Wiki jeszcze nie było sam poszedłem się odświeżyć.Za jakieś 25 min usłyszałem,że ktoś puka i poszedłem otworzyć:
-Już jesteś, tak szybko-powiedziałem.
-Tak a co chciałeś żebym przyszła później?-powiedziała z uśmiechem na twarzy.
-Nie no co ty kochanie tylko myślałem,że wy kobiety potrzebujecie trochę więcej czasu niż 25 min na wyszykowanie się.
-Widocznie nie należę do tych kobiet co się stroją,jestem inna-powiedziałam.
-Tak jesteś inna od innych dziewczyn,ale przede wszystkim wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju.
-Dziękuje ci za te komplementy,ale przyszłam tu chyba na herbatę a nie na takie rozmowy o mojej osobie.
-Masz rację wejdź do salonu,a ja przygotuje herbatkę.
-Ok to ja poczekam sobie tutaj wygodnie na tej kanapie.
I poszłam do salonu czekać na Andrzejka:
-Proszę kochanie twoja herbata-powiedziałem.
-Dzięki-powiedziałam uśmiechając się do niego.
On usiadł koło mnie i zaczęliśmy rozmawiać później po wypiciu herbaty położyłam się na kanapie dając swoją głowę na kolana Andrzeja:
-Przepraszam,że tak się rozkładam ale jestem potwornie zmęczona.
-Nic nie szkodzi , możesz sobie tak leżeć ile chcesz skarbie.
-Jaki ty kochany jesteś poszłam bym do siebie,ale nie mam siły i nie chcę mi się wracać do pustego mieszkania,więc pozwól,że sobie jeszcze u ciebie zostanę.
-Dla mnie możesz zostać tu nawet do rana.
-Chętnie ale jutro muszę iść do pracy,z czym wiąże się ranne wstawanie.
-Ok nic na to nie poradzimy,więc pocieszmy się jeszcze sobą na wzajem.
-To najlepszy pomysł jaki przyszedł ci do głowy Andrzejku.
-Lubisz mówić do mnie zdrobniale prawda?
-Yhym uwielbiam ale nie tylko ja tak mówię,bo na przykład moja mama i siostra też.
-To prawda one też tak do mnie mówią,masz naprawdę cudowną rodzinę.
-Wiem bardzo ich kocham.
-Tak w ogóle to chciałem ci podziękować za wspaniały weekend-powiedział nachylając się nad mną i dając mi całusa w usta.
-Nie masz mi za co dziękować,ja też się z tobą cudownie bawiłam.
Rozmawialiśmy a Andrzej nawet nie wiem kiedy zaczął głaskać mnie po głowie,dotykając przy tym jeszcze trochę wilgotnych moich włosów.Zrobiłam się śpiąca i nie wiem kiedy zasnęłam na jego kolanach.
Kiedy zauważyłem,że Wiki zasnęła nie chciałem jej budzić,więc zaniosłem ją do mojej sypialni,delikatnie kładąc ją na łóżka i okrywając kołdrą.Ja też nie siedziałem zbyt długo,lecz zaraz położyłem
się spać czując lekkie znużenie na moich oczach.Gdy położyłem się koło niej poczułem jak przytula się do mnie,a ja byłem w tej chwili strasznie szczęśliwy,bo dziewczyna która czuła do
mnie niechęć po pierwsze jest razem ze mną,a po drugie właśnie w tej chwili jestem w jej objęciach.Patrzyłem na nią jak słodko śpi i wiedziałem,że jest koło mnie szczęśliwa.
Obudziłam się i zaspana spojrzałam na zegarek który stał na szafce obok łóżka.Wiedziałam już ze zaspałam,ale nie domyślałam się,że nie jestem u siebie w mieszkaniu.Odwróciłam się w
drugą stronę i zobaczyłam Andrzeja który jeszcze spał:
-Hej kochanie obudź się!
-Co się stało,czemu gwałtownie mnie tak budzisz.
-Bo, patrz która jest godzina,i dlaczego ja tu spałam.
-Zasnęłaś wczoraj tak szybko,że nie chciałem cię obudzić.
-To słodkie,ale właśnie spóźniłam się do pracy,zostało mi 20 min do rozpoczęcia mojej zmiany.
-Ok ty leć do siebie a ja też się ogarnę i odwiozę cię do pracy.
-Dobrze,to ja idę daj mi 10 min.
-Leć-powiedział dają mi szybkiego całusa.
Szybko się przebrałam,i zrobiłam jakiś makijaż by jakoś wyglądać.Spakowałam torebkę i w szybkim tempie zamknęłam za sobą drzwi.


W tym samym momencie wyszedł Andrzej i natychmiast zbiegliśmy
po schodach,bo nie opłacało się nam czekać na windę.Andrzej tak pędził samochodem przez centrum miasta,że przejechaliśmy chyba ze 4 razy na czerwonym świetle,ale byłam przed galerią
3 min przed rozpoczęciem zmiany:

-Papa kochanie i wielkie dzięki,że mnie odwiozłeś-powiedziałam dając mu całusa na do widzenia.
-Nie ma za co dziękować,a przyjechać po ciebie?
-Nie trzeba mam dziś do 15 więc wrócę autobusem.
-Jak chcesz do zobaczenia-powiedział całując mnie namiętnie w ust.Nie wiedziałam czemu się tak ze mną pożegnał,ale gdy wyszłam z samochodu już wiedziałam co było tego przyczyną.Kiedy się
żegnaliśmy do galerii wchodził Dawid i pewnie Andrzej go zauważył,a pewnie sam Dawid też:
-Co ty też dzisiaj spóźniona?-zapytał.
-Tak niestety też spóźniona-powiedziałam wymijającą.
Weszliśmy do sklepu i na nasze nieszczęście był tam szef:
-No ładnie nie dość,że się spóźniacie to jeszcze obydwoje -powiedział dość surowym tonem.
-Przepraszamy- powiedzieliśmy jednocześnie.
-No dobrze przyjmuje przeprosiny,ale,że by to było ostatni raz i dzisiaj razem za kare zostaniecie po godzinach aż do 20.
Nie byliśmy z tego zadowoleni,ale no cóż trzeba zapłacić za swoje błędy.Dawid widać było,że był zadowolony z całej tej sytuacji,ale mi nie było do śmiechu gdyż powiedziałam Andrzejowi,
że mam do 15,a przez ten cały pośpiech zapomniałam telefonu.
 


**********************************************************************************

Przepraszam,że tak późno,ale jakoś tak wyszło :D