Bohaterowie

sobota, 15 listopada 2014

Rozdział XLI "Obiecał i spełnił"

(Strój Wiki na podróż)
**
Kilka dni później przed wyjazdem do rodziców Andrzeja:
Pakowałam się,aby być gotowa jak Wronka przyjdzie po mnie.Szybko mi to poszło,więc mogłam jeszcze na spokojnie podlać kwiatki.W czasie mojej nie obecności zajmować się nimi ma Oliwia,
ale czy dobrze będzie spełniać swoją pracę to dopiero się okaże mam nadzieje,że tak.Na spokojnie zrobiłam wszystko co miałam zrobić i Andrzej wszedł do mojego mieszkania:
-Kochanie moje bagaże są już w samochodzie wróciłem po twoje-powiedział zamykając za sobą drzwi.
-Moje stoją przed sypialnią-powiedziałam.
-To ja po nie pójdę i z nimi pójdę na parking,a ty zamknij za mną drzwi i do mnie dołącz.
-Dobrze tylko poszukam kluczy.
Kiedy zrobiłam to co Andrzej mi powiedział szybkim tempem poszłam w kierunku parkingu przed blokiem.Rodzice Wronki mieszkają w Warszawie czyli jak GPS pokazuje 2 godziny drogi.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę.Największe korki spotkały nas w centrum Bełchatowa potem było już tylko lepiej.Podróż minęła nam spokojnie i bezpiecznie.Miejsce zamieszkania
domu rodzinnego znajdowało się za Warszawą i w cichej okolicy.Kiedy byliśmy blisko celu trochę się denerwowałam i co z tym idzie zaczął mnie boleć brzuch ze stresu.Andrzej zaparkował
auto przed domem jego rodziców i w końcu mogliśmy wejść do środka:
-Mamo,tato gdzie jesteście?-spytał głośnym tonem Andrzej gdy weszliśmy.
-Nie wieżę Andrzejek przyjechał-powiedziała uradowana jego mama.
-Endriu chłopie synu mój jak dobrze cię widzieć-zaraz po jego mamie tata.
-Przecież pisałem,że przyjadę-powiedział zaczerwieniony Wrona.
-Jesteśmy już w kwiecie wieku i nie ogarniamy tych technologi,ale nie o tym mówmy proszę cię kochanie przedstaw nam tą piękną damę-poprosiła pani domu.
-Oczywiście,że wam ją przedstawie.Mamo i tato to jest wybranka mojego serca.Wiktoria-odparł pokazując na mnie.
-Miło mi państwa poznać.
-Nam również.Jestem Józef-ucałował mnie w dłoń,a Andrzej lekko się uśmiechnął-A to moja żona Zosia.
-Umiem sama się przedstawić,ale dziękuje kochanie,że mnie wyręczyłeś.Miło mi ciebie poznać.
Szczerze mówiąc nie spodziewałam się,aż tak miłych ludzi,ale już wiem po kim Andrzej ma takie poczucie humoru.Pani Zosia zaprosiła nas na pyszny obiad.Gdy skończyliśmy jeść pomogłam jej
posprzątać,a Andrzej z tatą poszli się sobą nacieszyć:
-Bardzo pysznie pani gotuje-powiedziałam zbierając talerze.
-Och dziękuje ci bardzo dziecko cieszę się,że ci smakowało.
Nagle zadzwonił mój telefon,a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Karola:
-Wiki mamy problem.Nie zostawiłaś nam kluczu-powiedział.
-Jak nie zostawiłam,przecież dawałam je Oliwii-powiedziałam wychodząc z kuchni.
-No tak,ale ona ich nie wzięła od ciebie.
-Moje biedne kwiatki.
-Może nie będzie tak źle to tylko dwa dni-powiedział ironicznie.
-Tylko chyba aż.Dobra trudno jakoś to będzie.Muszę kończyć,bo pomagam pani Zosi.
-Haha Andrzej zrobił z ciebie gosposie.Nie no żart taki.
-Trochę ci nie wyszedł.Pozdrów Oli,a teraz już kończę.
-Ok pozdrowię,ale ty przekaż pani Zosi,że ją całuje no i oczywiście pozdrów pana Józia.
-Nie ma sprawy.
Wróciłam z powrotem do kuchni i zaczęłam rozmawiać z mamą Andrzeja:
-Mam panią ucałować od Karola.
-Ooo kochany Karolek jak ja go dawno nie widziałam-powiedziała wkładając naczynia do zmywarki.
-No tak ma teraz dziewczynę Oliwię moją najlepszą przyjaciółkę-poinformowałam ją.
-No to się bardzo cieszę,że znalazł sobie kogoś dla siebie,bo to przecież dobry chłopak i zasługuje na szczęście podobnie jak Andrzej,ale wiem już,że mój syn będzie szczęśliwy z tobą.
-Mam nadzieje,że pani mnie polubi i będziemy mogli sobie porozmawiać o wszystkim-powiedziałam uśmiechając się do niej.
-Mamo chodź do salonu,bo tata cię woła-powiedział Andrzej wchodząc do kuchni.
-Mnie po co?-spytała.
-Nie wiem kazał mi ciebie zawołać-powiedział przytulając mnie.
-Dobrze to ja idę,a wy sobie tu zostańcie.
-Spoko mamo.
Andrzej złapał mnie za talie i obrócił w swoją stronę:
-Skarbie chodźmy gdzieś-zaproponował.
-Nie za bardzo mi się chcę,ale w sumie możemy iść-odpowiedziałam.
-To gdzie idziemy?-spytał.
-No nie wiem zaproponuj coś.
-To zobaczy się w drodze.
-Tylko,że ja muszę się przebrać.
-Przecież dobrze wyglądasz-powiedział znużony.
-Właśnie "dobrze",ale nie muszę wyglądać "bardzo dobrze".
-To leć się przygotuj,a ja pójdę poinformować rodziców.
-Dziękuję.Zaraz przyjdę-powiedziałam i pobiegłam do sypialni.

(Strój na rower)

**
Z perspektywy Andrzeja:
-Mamo idziemy się przejść.
-Dobrze,ale nie wracajcie późno,bo razem z tatą wybieramy się do teatru.
-Spoko jak by co to mam kluczę-powiedziałem i poszedłem w kierunku sypialni.
Wiki była już gotowa,więc na rowerach pojechaliśmy do centrum Wawy.


**********************************************************************************
JESTEŚ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ


3 komentarze:

  1. Pierwsze koty za płoty xd uff, dobrze że Wiki dobrze sie dogadała z rodzicami Andrzeja. Jednak jest jedna sprawa która mnie niepokoi.... KWIATKI WIKI XD hahahha xx mam nadzieje że next jutro ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Super pisz dalej bo masz talent :)

    OdpowiedzUsuń