Bohaterowie

piątek, 28 listopada 2014

Rozdział XLIV "Czy przyjaźń trwa wiecznie"

**
W sklepie:
-Cześć Oliwka fajnie,że wpadłaś akurat mam przerwę.
-Przerwę jak to?-zapytał Dawid.
-No tak daj mi chwile zaraz wrócę.
-Spokojnie nie zajmę jej długo i będziecie mogli sobie wrócić do pracy-powiedziała z irytacją w głosie.
-Ok to my wyjdziemy, a przy okazji przyniosę  nam kawę.

**
Przed sklepem:
-Czemu ty jesteś taka nie miła,coś się stało,bo masz taki humorek.
-A jaki mam mieć jak w czasie kiedy ty się zabawiasz z Dawidem Andrzej leży w domu i nie ma nawet siły wstać z łóżka,bo dla twojej wiadomości jest chory.
-Jak to chory?
-No tak to widać,że się tym jakoś nie interesujesz.
-Nie wiedziałam,że  coś mu jest, fakt narzekał ostatnio,że chyba coś go bierze,ale nie wiedziałam.
-No to widzisz zachorował,a ty do tego nieźle spędzasz swój czas w pracy.
-O co ci chodzi jestem w pracy jak zwykle.
-Może i jesteś ale chyba miło spędzasz swój czas.
-Oliwia o co ci chodzi?
-O co mi chodzi Wiki ty tego nie widzisz?
-Ale co ja mam widzieć?
-Może to,że kilka minut wcześniej zabawiałaś się z tym twoim kolegom z pracy bo tak to nazywasz.
-Nie pozwalaj sobie nie życzę,że byś mnie obrażała w taki sposób.
-Dziewczyno ale sama stwarzasz do tego sytuację, przyznałaś,że ten cały Dawid Cię wkurza a teraz co wielka przyjaźń,bo to było widać jak weszłam do sklepu.
-Co? Chodzi o tą sytuację z drabiną,to,że pomagał mi zejść to nie oznacza,że robię coś złego.
-Tak w ogóle, zwłaszcza jak cię delikatnie załapał za talię i postawił na ziemie.
-Przestań,bo już naprawdę mnie zdenerwowałaś-powiedziałam stanowczo.
-Ja Cię zdenerwowałam a ty to co?Przychodzę do sklepu aby Ci powiedzieć żebyś zwolniła się trochę wcześniej z pracy, ze względu na Andrzeja i nagle widzę Cię w objęciach, tego typa z ładną buźką na którego leci każda laska.Ty tego nie widzisz?
-Nie widzę wiesz!
-Wiki on znowu próbuje Cię skłócić z Andrzejem!
-Nie prawda już od dłuższego czasu mnie nie denerwuje.
-Przestał,bo dobrze wie,że spławiałaś byś go dalej.
-Sorry ale muszę już iść.
-Tak wracaj sobie do tej twojej pracy wiesz.
-Nie rozumiesz,że nie mogę wyjść wcześniej!
-Jak chcesz chciałam Ci tylko pomóc-powiedziała i poszła w stronę wyjścia.
A ja weszłam do sklepu:
-I co masz tą kawę?
-Nie,nie mam-powiedziałam z smutkiem w głosie.
-Ej co się stało?
-Nic, mogę pożyczyć telefonu?
-Tak jasne,ale przecież widzę,że jesteś jakaś inna po wyjściu na tą przerwę.
-Nie wydaje Ci się,to co mogę ten telefon.
-Proszę.
-Muszę gdzieś zadzwonić.

**
Na zapleczu:
Wybrałam numer do Karola i po trzech sygnałach odezwał się głos:
-Tak słucham.
-Cześć Karol to ja Wiki.
-Masz nowy numer,bo ten mi się nie wyświetlił jako twój.
-Nie to nie mój numer ale ,dzwonie do ciebie w innej prośbie.
-Jakiej? Słucham.
-Czy mógłbyś zajrzeć do Andrzeja,bo trochę choruje a ja jestem w pracy i martwię się o niego.
-Nie wiedziałem,że zachorował jasne,że do niego wpadnę jestem teraz właśnie z Wojtkiem więc zaraz go postawimy na nogi.
-Wielkie dzięki zostało mi jeszcze 4 godziny pracy i nie mogę się teraz urwać.
-No jasne rozumiem,ale czemu nie zadzwoniłaś do Oli ona o wiele lepiej by się nim zajęła.
-Może i tak, ale zadzwoniłam do ciebie to jak?
-Nic się martw my się wszystkim zajmiemy.
-Jeszcze raz wielkie dzięki nie wiem jak Ci się odwdzięczę?
-Tym się teraz nie przejmuj i wracaj do pracy.
Po skończonej rozmowie wróciłam na sklep i zajęłam się swoimi obowiązkami.

**
U Andrzeja:
Usłyszałem dzwonek do drzwi i resztkami sił poszedłem otworzyć:
-Oj stary Wiki miała racje.
-Hej,ale w czym miała racje?-powiedziałem z chrypą w głosie.
-Żeby cię odwiedzić,bo się martwi o ciebie.-powiedział Wojtek.
-Ale skąd ona wie,że jestem chory.
-No nie wiem może od ciebie jak się widzieliście.
-Nie widziałem jej od wczorajszego popołudnia.
-Aha to teraz sam nie wiem-powiedział Karol.
A ja kładąc się na kanapę i przykrywając się kocem powiedziałem:
-Pewnie Oliwia jej powiedziała.
-Jak to?To ona tu była?
-Tak a jak myślisz skąd mam te leki i w ogóle jeszcze żyje.
-O nieźle Karolku nie wiedziałem,że twoja dziewczyna troszczy się tak o naszego chorego Andrzejka-powiedział Wojtek z śmiechem w głosie.
-Tak bardzo śmieszne, ale jedno mnie zastanawia czemu Wiki mi nie powiedziała o tym,że była u ciebie Oli.
-Nie wiem ale coś tu nie gra?
-Zadzwonię do niej.Poczta nie odbiera.
-Może nie ma zasięgu albo telefon się jej wyładował-powiedział Włodi.
-Może ale muszą nam to wyjaśnić,bo nic nie rozumiem to chyba ta gorączka tak na mnie działa.
-To co chłopaki ciupniemy sobie w grę na PlayStation?-zapytał jak zwykle Wojtek.
-No jasne-powiedział Karol.

***********************************************************************************
       Jest następny.Zapraszam do czytania i komentowania :)

2 komentarze: