Bohaterowie

czwartek, 1 stycznia 2015

Rozdział LIV "W poszukiwaniu szczęścia przemieżamy cały świat"

**
W czasie spaceru:
Gdy dochodziliśmy do rynku zrobiło się już ciemno, a na niebie pojawiły się gwiazdy:
-Powoli przekonuję się,że miałeś rację co do nocy-powiedziałam patrząc się w gwiazdy.
-Zabrałem cię tu żebyś przypomniała sobie jak te magiczne miasto wygląda taką porą-powiedział patrząc się w moje oczy.
-Dziękuje ci masz racje, już zapomniałam jak to jest tutaj taką porą roku.
 -Pamiętam jak przychodziliśmy tu każdej soboty,aby wypić w kawiarence kubek gorącej czekolady-powiedział.
-Tak w każdy weekend przychodziliśmy tutaj na tą pyszną czekoladę najlepszą w całej Krynicy.
-A może masz ochotę na odwiedziny starej dobrej kawiarni?-zapytał.
-Dlaczego by nie jest tak chłodno,że to jest najlepszy pomysł pod słońcem.
-No to zapraszam panie przodem-powiedział i poszliśmy w kierunku budynku z szyldem wiszącym nad wejściem.
W środku było naprawdę przytulnie.Panowały tam ciepłe kolory a wszystko przyozdabiały kwiaty i stare fotografie na ścianach.Na stolikach były ułożone lampiony z świeczką a w wazonikach prześliczne bukiety papierowych róż wykonanych z szarych gazet.
-Nic się tu nie zmieniło,jest jak zawsze piękni-powiedziałam.
-Tak jest tu jak dawniej i nadal lubię tu przychodzić-powiedział.
-To gdzie siadamy?-zapytałam.
-Może tam gdzie zawsze.
-Ok akurat jest wolny stolik.
-Proszę siadaj-powiedział odsuwając mi krzesło.
-Dzięki-powiedziałam z szczerym uśmiechem na twarzy.
-Co sobie państwo życzą-powiedziała kelnerka która podeszła do stolika.
-Dwa kubki gorącej czekolady i lody waniliowe-powiedział.
-Dobrze za 15 minut powinno być wszystko gotowe.
-Dziękujemy bardzo-powiedziałam.
-Jest tu jak dawniej nic tu się nie zmieniło-powiedziałam przypatrując się kawiarni.
-Nic prócz nas,prawda?-powiedział patrząc się w prost na mnie.
-Nie rozmawiajmy o tym jest teraz dobrze i szkoda wracać do przeszłości.
-Tak to prawda ale to miejsce nie przypomina złych chwil.
-Nie to miejsce było i jest wyjątkowe, a wydarzenia z nim związane są miłe do wspominania-powiedziałam patrząc się na jego ciemne  i zapatrzone we mnie oczy. 
W tej samej chwili do stolika podeszła kelnerka z naszym zamówieniem.
-Proszę to państwa zamówienie.
-Dziękujemy-odpowiedział Łukasz po czym kelnerka położyła nam nasze zamówienie na stoliku i odeszła.
-Nie uważasz,że lody o tej porze to zwariowany pomysł-oznajmiłam.
-Wiesz,że zawsze miałem szalone pomysły-powiedział biorąc do ust pierwszą łyżeczkę lodów.
-Tak to prawda,ale nie zawsze było to dobre dla ciebie.
I tak w miłej i dość zabawnej atmosferze spędzałam wieczór,który dla mnie jeszcze się nie skończył.

**
U Andrzeja:
Siedziałem załamany na kanapie,a w ręku trzymałem kończące się kolejne piwo.Usłyszałem dzwonek do drzwi.Pierwsze co pomyślałem to,to,że może w moich drzwiach pojawi się Wiktoria.Kiedy otworzyłem drzwi moim oczom ukazał się Karol:
-Stary jak ty wyglądasz-powiedział podchodząc do mnie.
-Daj mi spokój-odpowiedziałem zniechęcony zamykając za nim drzwi.
-Właśnie,że nie dam Ci spokoju,bo kumplom w potrzebie się pomaga-odparł klepiąc mnie po ramieniu.
-Wiesz czego ja teraz potrzebuję.
-Wiem,męskiej rozmowy-powiedział siadając na kanapę.
-Nie.Potrzebuję Wiktorii,bez niej nic nie ma sensu-oznajmiłem siadając obok niego.
-Mogłeś myśleć o tym za nim doszło do tego wszystkiego.
-Nie dołuj mnie jeszcze bardziej-powiedziałem patrząc na niego ze smutkiem w oczach.
-Andrzej,ale mi chodzi o sam fakt tego,że dopuściłeś do odnowy kontaktów z Karoliną.Nie pamiętałeś ile kosztowało cię zapomnienie o niej.
-Od trzech dni nie mam z nią kontaktu-żaliłem się poprawiając włosy.
-Ja ostatnio słyszałem jak Oliwia rozmawiała chyba z  Wiką,bo strasznie długo.
-I co wiesz coś na temat gdzie ona jest?-spytałem z nadzieją w głosie.
-Coś ty nawet Oliwia nie wiem gdzie ona jest-powiedział.
-Gdzie ona może być?-zadałem sobie pytanie.
-Szukałeś po jej znajomych?-zapytał nalewając sobie szklankę wody.
-Tak po wszystkich,których znam-oznajmiłem.
-A może jest u swoich rodziców-oświecił go.
-Ty to masz łep.
-Naprawdę nie wpadłeś na to?-zapytał.
-Gdzie ja odłożyłem ten telefon-mówiłem szukając go.
-Tutaj jest siedzi i patrzy na ciebie-powiedział pokazując na niego.
Wykręciłem numer do mamy Wiki i po kilku sygnałach odezwał się głos:
-Tak słucham-powiedziała.
-Dobry wieczór,to ja Andrzej dzwonię w sprawię Wiktorii-oznajmiłem.
-Coś się jej stało?-spytała,ale nie przekonująco.
-Nie..znaczy nie wiem-powiedziałem zmieszany.
-Andrzej czy ty chcesz mi coś powiedzieć?
-Tak,chcę zapytać  czy nie ma u państwa Wiktorii-powiedziałem.
-Nie kochany,nie ma i nawet się nie odzywała.
-Dobrze to nic,dziękuję za informację.
-Gdybyś coś wiedział,proszę poinformuj mnie-powiedziała po czym się rozłączyłem:
-Zgaduję,że niczego się dowiedziałeś-powiedział.
-Tak mama Wiki powiedziała,że jej tam  nie ma-oznajmiłem.
-I co myślisz,że to prawda?-spytał.
-Sam nie wiem,wydawała się być przekonująca w tym co mówi.
-Myślisz,że powiedziała by ci prawdę wiedząc co jej zrobiłeś.
-No tak masz rację może tam jest?
-Nie może ale raczej tak.
-Ok to ja się zbieram.
-Gdzie ty się zbierasz po alkoholu,chyba zwariowałeś.
-Karol nie będę czekać do rana.
-Ale będziesz musiał-powiedział stanowczym głosem.
W tej samej chwili przyszedł SMS od Wiki:

   " Abyś się nie martwił postanowiłam,że odezwę się do ciebie.
    Jestem bezpieczna nie martw się o mnie.Proszę daj mi trochę
     czasu abym mogła to sobie wszystko pokładać.Nie szukaj      mnie za jakiś czas wrócę do domu a wtedy porozmawiamy o tym co zaszło."

Po odczytaniu SMS ulżyło mi,że Wiki się odezwała i postanowiłem jej nie szukać póki sama nie wróci. 

********************************************************************************
Jak obiecałam rozdział się pojawił.Mam nadzieje,że się podobał .Proszę bardzo o komentowanie :)                                                                      

1 komentarz:

  1. Jaka "Ciemna masa" z tego Andrzeja.. No ale chociaż Karol myśli co i jak i łączy fakty. Czekam na następny :D Oby tylko wena nie opuściła :)

    OdpowiedzUsuń