Bohaterowie

czwartek, 8 stycznia 2015

Rozdział LX "Pudełeczko przyszłości?"

Po chwili oddechu ściągnęłam buty,aby jakoś wyjść jakoś do góry i nie obudzić rodziców.Na szczęście spali jak susły i nie słyszeli jak weszłam do siebie.Szybko poszłam wziąć prysznic.Gdy byłam już gotowa do spania skierowałam się z  powrotem do sypialni i patrząc jeszcze na telefon zobaczyłam,że mam jedną nie oczytaną wiadomość:

     "Wiki mam nadzieję,że się nie gniewasz za to co zrobiłem,ale po prostu jak poczułem,że twoje ciało,że jesteś zaraz przy mnie mój mózg jakby się wyłączył.Obydwoje byliśmy
po alkoholu i myślę,że to też zaważyło nad tym co się stało.Proszę nie myśl sobie,że to co mówiłem ci dzień lub dwa dni temu to wszystko kłamstwa.Nie! Nadal chcę abyś ułożyła sobie życie u boku Andrzeja lub innego mężczyzny,którego pokochasz.Chcę abyś jeszcze wiedziała,że to co się między nami dla mnie miało większe wrażenie niż tobie się wydaję,ale nie na tyle,aby znowu mieszać Ci w głowie.To co mam nadzieje,że nie maszdo mnie żalu i jutro w czasie podróży będziemy rozmawiać jak zawsze :) Dobranoc Zzzzz"
                                                                                                                     Łukasz :*

Nic mu już nie odpisywałam,bo pomyślałam,że zostawię to tak jak jest.Czasami lepiej niczego nie ruszać,aby więcej tego nie popsuć.Z tą myślą zasnęłam i słodko chrapiąc przespałam do 12.

**
Rano u Oliwii i Karola w domu:
Śpiąc sobie u boku Karola poczułam jak delikatne promyki przebijają się do jego sypialni.Nie mogłam już zasnąć,więc wstałam z  łóżka i poszła zaliczyć poranną toaletę.Kończąc brać prysznic usłyszałam,że Karol już wstał i zaczyna przygotowywać nam kawę.Po ubraniu się w ubrania zwolniłam łazienkę:
-Zawsze musisz wstać pierwsza-powiedział.
-Kochanie też się cieszę,że cie widzę-powiedziałam i dałam mu słodkiego buziaka z ranna.
-Też się cieszę-powiedział i odwzajemnił buziaka,a następnie szczery uśmiech.
-Wstałam wcześnie,bo się wyspałam i nie chciałam abyś narzekał,że znowu za długo robię poranną toaletę-wytłumaczyłam.
-Nigdy nie narzekałem,bo ja po prostu kocham jak przy mnie jesteś-oznajmił puszczając mi oczko.
-Czekaj niech sobie przypomnę.Dwa dni temu u ciebie nocowałam i co było?
-A no tak,ale i tak cię kocham-przypomniał sobie.
-No ja myślę-powiedziałam zniżając jedną brew.
-Wątpisz w moją miłość?-spytałam.
-Ależ skąd.Masz jakieś wieści od Wiktorii?-spytał zaparzając kawę.
-Nie wiem czy ci mówiłam czy nie,ale dzisiaj wraca-powiedziałam.
-Tak?-spytał.
-No tak,a wspomniałam ci,że Andrzej był u niej-powiedziałam patrząc na niego słodkimi oczami.
-Nie no,bo przecież ja mogę dowiadywać się ważnych rzeczy dopiero jak stracą ważność-powiedział troszeczkę zdenerwowany.
-Przepraszam,myślałam,że Andrzej co powiedział-mówiłam podchodząc do niego.
-No już wiesz nie,nie powiedział mi-mówił odkładając kubki.
-No już się tak nie denerwuj-powiedział przytulając się do niego.
-Masz szczęście,że potwornie cię kocham i nie umiem się na ciebie gniewać-powiedział delikatnie mnie gilgając.
-Bez takich.Troszkę się boję tego co będzie robił Andrzej jak Wika wróci,ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło,prawda?
-O to śię nie martw rozmawiałem z Andrzejem i powiedział,że da jej czas,ale nie za długi-oznajmił.
-Dziękuje kochanie.
-Ale za co?-spytał.
-No za to,że im pomagasz.Inny koleś po prostu by się tym nie przejmował i zostawił by to w spokoju.
-Nie mógł bym tego zostawić ze względu na to,że to nasi przyjaciele,a przyjaciołom się pomaga-powiedział delikatnie uderzając mi w nos.
-Chcę aby było jak dawniej-powiedziałam.
-Na pewno będzie,ale teraz mam coś dla ciebie-powiedział i poszedł do korytarza.
-Jestem bardzo ciekawa co to takiego-powiedziałam.
-Zamknij swoje piękne oczęta na chwilkę-powiedział idący do mnie z rękami z tyłu.
-Dobrze-powiedziałam,a on włożył mi do ręki pudełeczko.
-Obiecuj,że otworzysz to dopiero jak wyjdę z łazienki-postawił warunek.
-Ale dlaczego?-spytałam.
-Oliwka,proszę-zrobił te swoje super słodkie oczy.
-No dobrze,ale odłóż to wysoko na szafkę,bo będzie mnie to kusić-powiedziałam oddając mu je.
-Dobrze.Za chwilkę jestem.
Powiedział i szybko poszedł do łazienki.Za jakieś dziesięć minut wyszedł:
-No nareście  -powiedziałam znużona czekaniem.
-Oj daj spokój-powiedział i sięgnął po prezencik.
-Co to takiego?-spytałam biorąc je z powrotem do dłoni.
-Sama zobacz.Wiem,że to nie jest idealny moment,ale dłużej nie mogłem czekać-powiedział.
-Karol..-powiedziałam zdenerwowana otwierając pudełko.
-Oliwia czy ty-nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam w środku.

**
Rano u Wiktorii:
Wstałam już bez bólu głowy.Patrząc na godzinę trudno mi było uwierzyć,że jest już 12.Za kilka godzin z powrotem wracam do Bełchatowa.Na samą myśl miałam ciarki po plecach.Wstałam i robiąc poraną toaletę smuciłam się,że muszę opuszczać to miejsce.Przez ten krótki czas więcej się z nim zżyłam.Po skończeniu tej czynności zeszłam na dół,ale rodziców tam nie było.Poszukałam ich na zewnątrz,ale również nic.Kończąc robić sobie późne śniadanie usłyszałam,że dzwonek do drzwi dzwoni,poszłam otworzyć:
-Cześć Łukasz-powiedziałam.
-Cześć.Nie chcę ci przeszkadzać.Przyszedłem tylko zapytać czy aktualne jest wracanie razem?-spytał.
-No jasne,że tak.Czemu pomyślałeś,że nie?-teraz ja zapytałam.
-No wiesz.Zrobiłem coś czego nie powinienem-powiedział zawstydzony.
-Zapomnijmy o tym.Jak to powiedziałeś uznajmy to jako zakończenie naszej miłości-powiedziałam uderzając go w ramię na pocieszenie i rozluźnienie atmosfery.
-Dzięki-powiedział uśmiechając się i lekko mi oddając.
-Napijesz się kawy?-zaproponowałam.
-Nie dziękuję.Musze się jeszcze spakować-powiedział.
-Ojj daj spokój.Ja też jeszcze się nie spakowałam-oznajmiłam.
-Nie na prawdę chciałbym,ale muszę podziękować-powiedział.
-Nie będę nalegać-odpowiedziałam.
-To co do zobaczenia o 17?-spytał.
-Tak o 17 wyjeżdżamy-potwierdziłam jego pytanie.
-Okej.
Powiedział i wyszedł.Ja wróciłam do kuchni.Zjadłam śniadanie po czym zaparzyłam kawę,którą piłam czytając gazetę.Usłyszałam,że samochód podjeżdża pod dom.Byłam pewna,że to rodzice.Nie pomyliłam się.
Mama z tata wybrali się na zakupy.Nie chcieli mnie budzić,aby mi o tym powiedzieć,a mama zapomniała napisać informacji na kartce.Pomogłam im w rozpakowywaniu zakupów,po czym poszłam do pokoju spakować się i przebrać w coś odpowiedniejszego na podróż.Spakowałam wszystkie rzeczy i wybrałam strój w,którym będę wracać.Przebrałam się w niego.Nie brałam już prysznicu,bo nie dawno to robiłam.
Gotowa na zejście na dół i pożegnanie się z rodzicami oraz częściowo z tym miejscem,bo przecież będę musiałam jeszcze kiedyś odwiedzić to miejsce.Moje rodzinne miasto.Z myśli wyrwał mnie tata,który zaproponował pomoc z walizką:
-Córa przyszedłem ci pomóc-powiedział po pozwoleniu na wejście.
-Pewnie z walizką-powiedziałam.
-Tak,ale chcę się z tobą jeszcze tutaj u ciebie na osobności pożegnać-oznajmił.
-Ale dlaczego?-spytałam ostatni bałagan jaki za sobą zostawiłam.
-No,bo na dole przy mamie bym nie powiedział ci tego co zamierzam-powiedział podchodząc do mnie.
-Ojjjj tato,a co ty takiego mi chcesz powiedzieć?-spytałam.
-Nie jest mi prosto mówić na ten temat,bo nie chcę być mięczakiem,ale...-przerwałam mu.
-Ja ciebie też tato i również będę za tobą tęskniła-wyczytałam jego myśli-No chodź się przytul-powiedziałam po czym wtuliłam się w jego ramiona.
-Pamiętaj jak tylko będziesz miała jakiś problem to dzwoń,a ja szybciutko coś wymyślę-powiedział gdy skończyliśmy się przytulać.
-Wiem i za to wam bardzo dziękuję-odpowiedziałam.
-Jak ja się cieszę,że mimo wieku nie poluźniły się nasze więzi-oznajmił.
-Tato one nigdy nie się poluźnią.Zawszę będziesz najważniejszym mężczyzną mojego życia,bo kto jako pierwszy z ust faceta powiedział mi,że pięknie wyglądam?-spytałam podchwytliwie.
-Zawsze pragnęliśmy z mamą,aby niczego wam nie brakowało-przyznał.
-Uwierz mi spisaliście się na medal-przyznałam.
-Dziękujemy,a teraz chodźmy na dół.bo mama także chcę się z tobą pożegnać-powiedział piorąc walizkę.
-Tak masz rację.Idź ja jeszcze sprawdzę czy niczego nie zostawiłam w łazience-powiedziałam.
-Dobrze,ale zejdź szybko-powiedział po czym wyszedł z sypialni.
Sprawdziłam wszystko i chyba wszystko co moje wzięłam ze sobą.Tak jak poprosił tata tak też zrobiłam.Zaraz po sprawdzeniu zeszłam na dół:
-Kochanie nie zapomniałaś o niczym?-spytała mama pakująca mi jedzenie.
-Nie,ale mamo przecież nie trzeba było-protestowałam.
-Ojj już przestań.Teraz nie będziesz miała kiedy gotować.To sobie będziesz podgrzewać-uparła się przy swoim.
-Czyli sugerujesz mi,że nie potrafię gotować?-spytałam żartobliwie.
-Wiki dobrze wiesz o co mi chodzi.Na pewno ci się przyda-powiedziała zamykając torbę z jedzeniem.
-Dziękuję ci mamuś-podziękowałam całusem w policzek.
-Nie ma za co-powiedziała.
-No to co powoli się żegnamy-mówiłam ze smutkiem w głosie.
-No niestety-powiedział tata.
-Kochanie jak tylko będziesz miała chwilę to wpadnij do swoich staruszków,którzy zawsze o tobie pamiętają i trzymają kciuki żeby cie się wszystko ułożyło-dodała mama.
-Obiecuję,że jak wszystko sobie poukładam z powrotem was odwiedzę-mówiłam przytulając ich po kolei.
-Trzymamy cię za słowo.Może uda się nam ściągnąć też Justynę-oznajmił tata.
-Może-odpowiedziałam i usłyszałam dzwonek do drzwi.
-To pewnie Łukasz,otworzę-powiedziałam.
-Dobrze to ja wezmę te walizki i włożę je do samochodu-zaproponował tata.
-Kluczyki są na blacie w kuchni-powiedziałam podając walizkę.
-Dziękuje-powiedział i wszedł do garażu piwnicą,a ja poszłam otworzyć drzwi.
-Jestem i mówię,że jestem gotowy do wyjazdu-zgłosił.
-A gdzie twoje walizki?-spytałam.
-O tutaj stoją i czekają-powiedział uśmiechając sie do mnie.
-Nie zauważyłem.Już wychodzę tylko założę kurtkę-powiedziałam sięgając po nią na wieszak.
-Dobrze.To ja możesz pójdę do twojego taty i włożę swoje walizki-zaproponował.
-Okej to przyjdź za chwilę do nas-powiedział biorąc ze sobą swój bagaż.
-Mamo ja już idę.Wychodzisz ze mną na zewnątrz?-spytałam.
-Nie córeczko.Nie lubię pożegnań,a najbardziej tego jak widzę,że odjeżdżasz.Pożegnajmy się teraz,ale bez płaczu-powiedział uśmiechając się.
-Mamo,przecież będę dzwoniła-mówiłam przytulając ją mocno.
-To nie to samo co mieć córkę przy sobie.Zrozumiesz kiedy sama będziesz tego doświadczać-powiedziała.
-Mamo miało być bez łez-przypominałam.
-Przepraszam.Leć już-powiedziała i mocno mnie ucałowała.
-Kocham cie mamo i proszę cię nie płacz już,bo zaraz mi się zachcę.Obiecuje,że odezwę się zaraz jak dojedziemy.
-Dobrze,ale nie zapomnij.Pozdrów tam Oliwię i Karola no i ....Andrzeja-te ostatnie imię powiedziała wachając się.
-Pozdrowię,a teraz już idę,bo w taki sposób nigdy się nie rozstaniemy-powiedziałam po czym jeszcze raz ją przytulając skierowałam się w stronę drzwi.
-Papa kochanie-powiedziała i wysłała mi buziaka.
Wyszłam z domu i zobaczyłam,że Łukasz już na mnie czeka.Ja jeszcze ostatecznie pożegnałam się z tatą 
i dołączyłam do samochodu:
-Możemy jechać-powiedziałam zapinając pasy.
-Dobrze.To jedziemy-powiedział i ruszył.
Przez początek drogi Łukasz dziwnie nic nie mówił:
-Mogę wiedzieć czemu nic nie mówisz?-spytałam.
-Po prostu jak jeżdżę samochodem nie lubię za dużo mówić-przyznał.
-Aha takie przyzwyczajenie-dodałam.
-Tak coś w tym stylu-potwierdził.
-I jak ci się jedzie?-zapytałam.
-Musze przyznać,że bardzo dobrze-powiedział patrząc na mnie z uśmiechem.
-A ty czemu nie przyjechałeś samochodem?
-Pomyślałem,że skoro dzień w dzień nim jeżdżę to może skorzystam z innym usług i pojadę autobusem-oznajmił.
Potem już normalnie rozmawialiśmy.Poruszyliśmy mnóstwo tematów,a ja przez wolna chwile sprawdzałam czy Łukasz ma jakiś autobus: 
-Masz jeszcze trzy autobusy-poinformowałam go.

-Tak,a o której?-spytał.
-Masz pierwszy za godzinę czyli o 19, kolejny za pół godziny po wyjeździe pierwszego,a te ostatnie o 21:00 i 21:35-powiedziałam.
-Jak myślisz zdążę na ten o 21:00 lub ten o 21:35?-spytał.
-Myślę,że tak,bo zostało nam jeszcze połowa drogi czyli powinniśmy być o 20:30 w Bełchatowie,ale jak chcesz to możesz zostać u mnie na noc i rano pojedziesz-zaproponowałam.
-Nie,nie chcę robić kłopotu-mówił.
-Ale to nie żaden kłopot-powiedziałam.
-Dla ciebie,ale nie chcę,aby Andrzej pomyślał o tobie coś co nie powinien-wytłumaczył.
-Może i masz rację-przyznałam po długim namawianiu.
-Nie jesteś głodna?-spytał Łukasz patrząc na te wszystkie restaurację,które mijamy.
-Troszkę-przyznałam.
-To co kebab może być?-zapytał.
-Dawno nie jadłam.Może być-odpowiedziałam.
-Okej-powiedział po czym zatrzymał sie przy pierwszej restauracji z kebabami i poszedł kupić,a ja zostałam w samochodzie.
Wrócił za jakieś kilka minut i kiedy skończyliśmy jeść dopiero wtedy wuszylismy dalej w kireunku do,którego zmierzamy.Zbliżała się już 19,a nam została mniejsza połowa drogi.Muszę przyznać,że pogoda nam nie dopisywała,bo było zachmurane i od czasu do czas upadał deszcz.Nie wiem co bym zrobiła gdybym to ja była za kółkiem.Ja po prostu nie nawidze takiej pogody gdy jadę samochodem.Jechaliśmy słuchając muzyki,a niektóre piosenki,które nam się podobały do,których znaliśmy tekst śpiewaliśmy.Było zabawnie i dzięki temu jechało nam się rażniej.

*****************************************************
Jak myślicie co będzie dalej?????? Komentujesz=Motywujesz



4 komentarze:

  1. Aż mi serce szybciej zabiło jak Karol oświadczył się Oliwi bo oświadczył się tak?
    A co do Wiki i Andrzeja to pogodzą się

    OdpowiedzUsuń
  2. on pogodzić się muszą czekam na kolejne ,3 :*

    OdpowiedzUsuń
  3. dalej błagam nie mogę bez tego żyć !!!

    OdpowiedzUsuń