Bohaterowie

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rozdział LVIII "Przyjaciel przyjaciółką"

-Przepraszam cię za to, strasznie cię boli?-spytałam unosząc mu podbródek w górę.
-Nie to tylko mała rana-powiedział uśmiechając się do mnie.
-Jak on mógł to zrobić tak mi wstyd-powiedziałam i wyjrzałam za okno w celu zobaczenia czy Andrzej  już odjechał  .
-Daj już spokój zrobił to nie bez powodu.
-Jak to?
-Zobaczył cię z innym w dodatku myślał,że jesteś ze mną nadal skłócona i mnie nienawidzisz.
-Ale to nie był powód do tego aby cię uderzyć, nigdy go nie widziałam w takim stanie.
-A ja go rozumiem byłem w takiej samej sytuacji jak odeszłaś od mnie.
-Już go nie broń pokarz mi to muszę to opatrzeć -powiedziałam i otworzyłam apteczkę.
-Ajj trochę pieczę-powiedział.
-Musi ,bo muszę to odkazić.
-Mogłem mu oddać nie powinien tak cię ściskać,prosiłaś go aby przestał. 
-Sama się tego nie spodziewałam ale dobrze,że nie dałeś się sprowokować,bo jeszcze była by jakaś  bójka.
-Nie  mógł bym tego zrobić na twoich oczach,bo nie był by to ciekawy widok jak ledwo podniósł by się z ziemi po moim uderzeniu.
-Taa na pewno-powiedziałam i się zaśmiałam.
-Mówię poważnie to,że jestem od niego trochę niższy to nie oznacza,że nie dał bym rady.
-Ok teraz się nie ruszaj muszę zobaczyć ten  łuk brwiowy.
-Dobrze, dobrze.
-Teraz może trochę zaboleć,więc proszę nie ruszaj się,bo jeszcze zranię ci oko-poinformowałam go.
-Szzzz- powiedział z bólu i przez przypadek złapał mnie w taili.
-Mówiłam,że może zaboleć-powiedziałam po czym przykleiłam mu plaster.
-Przepraszam nie chciałem.To odruchowy ruch z powodu bólu-wytłumaczył się.
-Nie no co ty,spokojnie nic się takiego nie stało-uspokoiłam go.
-Jak ja się teraz pokorze moim rodzicom.Na szczęście też tu długo nie zagrzeję,bo za niedługo wracam do siebie do Warszawy-powiedział patrząc w lusterko.
-Nie mówiłeś nic na temat tego,że nie mieszkasz już na stałe tutaj-powiedziałam wkładając do apteczki rzeczy wcześniej wyciągnięte.
-Jakoś nie było okazji-odpowiedział pomagając mi.
-Yhym.
-To może ja już będę się zbierał.I tak miałaś dziś za dużo wrażeń jak na jeden dzień-odparł gdy skończyliśmy sprzątać.
-Mam lepszy pomysł-powiedziałam.
-Jaki?-spytał.
-Doglądajmy film,a potem zostaniesz na noc.Pościele ci w gościnnym pokoju.Będę czuła się raźniej w tym wielkim domu-oznajmiłam.
-Skoro prosisz,czemu nie-powiedział.
-Dzięki już tyle dla mnie zrobiłeś-powiedziałam podając nam po szklance soku pomarańczowego.
-Dziękuję.Weź przestań to nic takiego-powiedział.
-Dobrze.Chodź do salonu wznowimy oglądanie-powiedziałam.
-Okey-po tych słowach skierowaliśmy się w stronę kanapy,gdzie ponownie usiedliśmy i kontynuowaliśmy oglądanie.
Po zakończeniu filmu poszłam pościelić Łukaszowi w pokoju gościnnym obok mojego.On miał poinformować rodziców o swoich planach,a następnie przyjść do mnie i pomóc.Gdy ja już prawie kończyłam,on dopiero wszedł:
-Przepraszam cię,że tak długo,ale mama zadała mi miliony pytań,a ja musiałem na nie odpowiedzieć-powiedział i podał mi poduszkę,która leżała na fotelu obok.
-Dziękuję.Mam nadzieje,że twoja mama nie jest zła-odparłam.
-Nie no co ty o co.Jestem już dorosłym chłopczykiem.Chociaż ona nadal uważa,że powinienem mieszkać z nimi.
-Opiekuńcza jest-powiedziałam kończąc ścielić.
-Aż za bardzo-powiedział.
-Dobra to by było na tyle.Miłych snów ci życzę.Tylko nie siedź za długo-za matkowałam.
-No chyba sobie żartujesz.Jakbym słyszał swoją mamę-powiedział po czym uderzył lekko mnie poduszką.
-Popełniłeś błąd-powiedziałam.
-Nie sądzę-odpowiedział i powtórzył to co zrobił wcześniej.
-Teraz to pożałujesz-bez zastanowienia wzięłam poduszkę i zaczęła się bitwa .Dawno się tak dobrze nie bawiłam.Po kilkominutowej zabawie przestaliśmy się bić,ale zaczęliśmy się śmiać.Długo trwała nasza głupawka:
-Ten pokój powtarza wydarzenia,które miały jeż miejsce-powiedział.
-Nie rozumiem-odparłam po wzięciu oddechu.
-Nie pamiętasz jak byliśmy jeszcze parą i zostałem u ciebie na noc.Tylko,że twoi rodzice nie pozwolili spać nam razem,więc spałem właśnie tu.Przyszłaś do mnie jak kładłem się już spać i skończyło się to na bitwie na poduszki-przypomniał mi.
-Pamiętam,ale to było dawno-powiedziałam.
-Dawno,ale ja wszystko pamiętam-powiedział wstając z łóżka.
-Tak wiem-powiedziałam.
-Dobrze mi było z tobą-oznajmił.
-Ja muszę przyznać,że też.
-Ale teraz życzę ci abyś zeszła się z Andrzejem.Widać,że jest to dobry facet dla ciebie.Kocha cię widać to po nim.Kiedy cię zobaczył na pewno serce zaczeło mu bić szybciej.Pomyśl nad daniem mu kolejnej szansy.Każdy w życiu popełnia błędy,ale do każdego jest klucz.Mam nadzieje,że ponownie będziesz szczęśliwa,bo na prawdę na to zasługujesz-powiedział cały czas trzymając mnie za rękę.
-Wiesz,że mogę powiedzieć,że w tym czasie kiedy nie ma przy mnie Oliwii właśnie ty mi ją zastępujesz-powiedziałam szczerze.
-Cieszę się.
-Chciałabym żebyś ty też ułożył sobie życie na nowo z kimś kto będzie cię kochał z całego serca,bo strasznie się zmieniłeś.Oczywiście na dobre-powiedziałam i przytuliłam go.
-Dziękuję.
-Idę już nie przeszkadzam ci-odparłam wstając z łóżka.
-Miłych snów-powiedział.
-Dzięki i nawzajem-powiedziałam po czym wyszłam z pokoju.
Po wyjściu skierowałam się od razu do łazienki i wzięłam szybki prysznic.Po wyjściu z łazienki przebrana już w piżamę postanowiłam,że zadzwonię do Andrzeja i zapytam czy dojechał:
-Andrzej nie dzwonię po to byś się tłumaczył,ale chciała bym się zapytać czy już dojechałeś-powiedziałam.
-Dziękuję to miłe z twojej strony.Tak jestem już w domu od jakichś 10 minut-odpowiedział.
-Cieszę się-odparłam.
-Na prawdę nie chciałem,aby tak to wyszło,ale oczywiście wszystko muszę spieprzyć.Jestem debilem,wiem.Mogła byś przeprosić ode mnie Łukasza?-spytał.
-Tak.
-Dziękuję.Nie zawracam ci głowy moją osobą.Paa-powiedział.
-Andrzej poczekaj-wyrwałam się.
-Tak-usłyszał mnie.
-Nie chcę żebyś myślał ,że nie mam dla ciebie serca.Między mną a Łukaszem nic nie było i nic nie będzie.
-Nie oceniam ludzi po okładce,nawet przez chwilę nie pomyślałem o tym.Pop prostu po mimo naszego rozstania nadal ufam ci bez graniczenie i kocham równie tak samo.
-Dziękuje ale to nie zmienia naszej sytuacji,mogę ci powiedzieć,że wracam już po jutrze, ale nie wiem czy zdołam podjąć decyzję.
-Nie naciskam na  ciebie,ale nie mogę czekać za długo,bo moje serce tego nie zniesie.
-Andrzej nie chcę już o tym rozmawiać dajmy temu już spokój,wrócimy do tego jak wrócę.Dobranoc.
-Dobranoc kochanie całuję cię mocno i jeszcze raz przepraszam za to co dzisiaj zaszło i parę dani temu .Nie nalegaj abym przestał tak mówił,bo nigdy się tego nie od uczę.
Po tych słowach rozłączałam się i słysząc,że Łukasz krząta się jeszcze w pokoju obok położyłam się i zanurzona w myślach rozważałam,jaką decyzję podejmę.

**
Rano obudził   mnie głos drzwi,które ktoś otwierał:
-Kochanie Wiki jeszcze śpi jest już prawie południe-powiedziała mama.
-Może poszła późno spać?-powiedział tata.
-Czyja ta marynarka,to twoja kochanie?
-Nie to nie moja.
-A więc kogo?
-Moja proszę pani-powiedział zaspany Łukasz,który zszedł zaraz przed mną .
-Cześć mamo jak tam odwiedziny u cioci-powiedziałam opierając się ręką o ramię Łukasza.
-Dziękujemy było fajnie u was-zapytała z ironią w głosie.
-U nas też dobrze-powiedział Łukasz.
-Nie wiedziałem,że będziesz miała córeczko gościa,wrócili byśmy później.
-Jakoś tak wyszło,że zaprosiłam Łukasza do nas,nie chciałam być sama w tak wielkim domu.  
-Wiki a co ci się stało Łukaszowi?-zapytała mama.
-Yyy...-zastanawiałam się co mam powiedzieć,ale z opresji wyratował mnie Łukasz.
-Wywróciłem się u was na schodach jak wczoraj padał deszcz.
-Aa no tak mówiłem ci,kochanie,że nasze schody są trochę niebezpieczne-powiedział tata a ja cieszyłam się,ze uwierzyli w naszą gadkę.
-To ja już się będę zbierał,dzięki za fajny wieczór tak po części-powiedział i pościł mi oczko, na znak,że nie był on do końca udany.
-Ja też ci dziękuję-powiedziałam uśmiechając się.
-No co ty nie będziesz szedł bez śniadania,zapraszam do kuchni-powiedziała mama.
-No właśnie to dobry pomysł-powiedziałam
-No dobrze jak chcecie.
-Ok to ja idę się przebrać z tej piżamy zaraz będę.
-Nie musisz wyglądasz tak uroczo-powiedział Łukasz jak mama już wyszła a my zostaliśmy sami w przed pokoju.
-Oj dziękuje cóż za komplement z twojej strony,ale jednak wolałabym się przebrać.
-No dobrze tylko się pośpiesz,bo jestem bardzo głodny i nic nie zostanie-powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Haha bardzo śmieszne nawet się nie oglądniesz a zaraz będę z powrotem.
Poszłam więc na górę zrobiłam szybki prysznic.Migiem wskoczyłam w ubrania,zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa.Zeszłam do kuchni i usiadłam koło stołu:
-Kochanie zapomniałaś to jest miejsce taty usiądź sobie koło Łukasza. 
-No tak już się przesiadam-powiedziałam siadając koło niego.
Kiedy byliśmy już wszyscy zaczęliśmy jeść śniadanie,można by powiedzieć jak za starych dobrych czasów.
Gdy kończyliśmy śniadanie mama zaproponowała nie typową propozycję:
-Wiki słyszałam,że dzisiaj obok rynku jest organizowana czekaj jak to się nazywa...
-Party pod gołym niebem i w lokalu,pamiętasz Wiki chodziliśmy czasami ma takie typu imprezy-pomógł mamie Łukasz.
-A no tak pamiętam i co związku  z tym mamo?
-No pomyślałam,że wybierzecie się tam razem,przecież już jutro wyjeżdżasz.
-To jak idziemy?-zapytał Łukasz.
-Czemu nie, to może być już nasz ostatni wspólny wypad-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
-To o której mam po ciebie wpaść?
-A o której się to w ogóle zaczyna?
-O 19-poimformowała mama.
-No to 18:30 może być?
-No pewnie,że tak.
-To jesteśmy umówieni.
Mama po tych słowach uśmiechnęła się patrząc na  nas,a ja  wiedziałam czemu to zrobiła.
-To ja już pójdę jest już 13:00 a muszę się jeszcze wstawić do domu.
-Odprowadzę cię do drzwi-powiedziałam.
-Dzięki ci za ten wieczór było naprawdę miło.
-Mi również po za tą jedną sytuacją,a właśnie jak tam twój łuk brwiowy i nos?
-Już mnie nie boli muszę to jakaś ogarnąć,bo jak ja się z tobą pokarzę?
-To znaczy,bo nie rozumiem?
-No ty pewnie jak zwykle będziesz wyglądać prześlicznie a ja przy tobie to normalnie wstyd.
-Co ty wygadujesz co?jak zwykle umiesz  mnie rozśmieszyć.
-Ok,bo ja nigdy od ciebie nie wyjdę paa-powiedział zakładając marynarkę i całując mnie w policzek na do widzenia.
-Paa do zobaczenia-powiedziałam i uśmiechałam się.
 Po pożegnaniu się z Łukaszem poszłam do siebie i usłyszałam dźwięk telefonu.         

*****************************************************
Przepraszam,ale wczoraj coś się podziało z blogiem i ucięło mi końcówkę.Jeśli komuś się wydaje,że nie klei się to z końcówką poprzedniego rozdziału po prostu doczytajcie tamtą końcówkę.Jeszcze raz sorrki :)
        CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

1 komentarz: