Bohaterowie

niedziela, 4 stycznia 2015

Rozdział LVII "Na wszystko są sposoby"

**
Rano u Wiki:
Wstałam dzisiaj w dość dobrym humorze.Po raz pierwszy moją pierwszą myślą nie było to co się stało kilka dni wcześniej.Cieszyłam się z tego faktu,bo był to znak,że powoli dożę do częściowego zapomnienia,ale tylko na przykrywkę.W sercu dalej tkwi ból.Przecierając oczy skierowałam się w stronę łazienki.Wzięłam odprężający prysznic i  ubierając się w ubrania związałam włosy w wysokiego kucyka,nałożyłam delikatny makijaż i gotowa zeszłam na dół,gdzie czekała mama z śniadaniem.Zjadłam je ze smakiem i  z powrotem wróciłam na górę w celu dokończenia książki wcześniej zaczętą.Gdy byłam prawie przy zakończeniu mój telefon zaczął dzwonić.Odebrałam:
-Nie przeszkadzam?-spytał Łukasz.

-Nie no co ty-odpowiedziałam.
-To fajnie.Dzwonię do ciebie z kolejną propozycją-oznajmił.
-Zamieniam się w słuch,bo te twoje propozycję są bardzo fajne-przyznałam.
-Nie masz ochoty na poranny jogging?-spytał.
-Hmm kusząca propozycja.
-Dawno tego nie robiłem i tak naszła mnie ochota-wyjaśnił.
-W takim razie z wielka przyjemnością się z tobą wybiorę-powiedziałam.
-Naprawdę?-spytał dla pewności.
-No jasne-potwierdziłam.
-Super,bardzo się cieszę.To co 10-30 odpowiada-zaproponował.
-Idealnie-odpowiedziałam po czym on się rozłączył,a ja wstałam z łóżka i znowu odkładając nie dokończoną książkę poszłam do zmienić strój,bo ten co miałam na sobie w pewności nie odpowiadał.Przebrałam się i poprawiając za sobą łóżko zeszłam z dół i poinformowałam rodziców,że wychodzę.Widziałam przez okno,że Łukasz już się rozgrzewa więc truchcikiem podbiegłam do niego:
-Zgłaszam obecność-powiedziałam uśmiechając się po czym przytajając go na powitanie.
-A ja zgłaszam,że bardzo się ciesze-odpowiedział i odwzajemnił uśmiech.
-Nie wiedziałam,że jesteś ulubieńcem sportu-powiedziałam.
-Sam też nie wiedziałem,ale trzeba dbać o swój wygląd.
-Przecież niczego ci nie brakuję-powiedziałam mierząc go wzrokiem od stóp do głowy.
-Oj dziękuję tobie również,ale i tak postanowiłem wziąć się za siebie-uparł się.
-To dokąd biegniemy?-spytałam.
-Myślałem żeby na plac zabaw,ale jak tam chcesz-zaproponował.
-Mi odpowiada-poparłam jego propozycję.
-To super.
W połowie drogi Łukasz już nie mógł,ale jakoś dał radę.Gdy byliśmy już na miejscu na chwilę zatrzymaliśmy się na ławce:
-Dobra jesteś-powiedział.
-Wiesz czasami biegałam z Andrzejem-powiedziałam ocierając pot z czoła.
-Przepraszam nie chciałem wracać do niego.
-Nie da się do niego nie wracać,bo prawie wszystko związane jest z nim.Po prostu będę musiała się do tego przyzwyczaić,ale są jakieś postępy,bo tak często o nim teraz nie myślę-powiedziałam.
-Wika życzę ci wszystkiego najlepszego.Nie ważne czy z nim czy bez niego.Ważne żebyś była szczęśliwa.Może myślisz poza moimi plecami,że jestem jakiś dziwny i stwarzam sobie dobre sytuację do ponownego rozkochania cię w sobie,ale tak nie jest.Raz mi się to udało i nie pozwolę na to drugi,bo nie chcę abyś cierpiała prze zemnie kolejny raz,nie zniósł bym tego kolejny raz żebyś była nieszczęśliwa,po prostu na to nie zasługujesz-oznajmił.
-Dziękuję Łukasz za to,że mi to powiedziałeś.Nie myślę tak o tobie.I powiem ci coś jeszcze cieszę się z tego,że zostaliśmy przyjaciółmi i,że między nami wszystko się wyjaśniło-powiedziałam i zaskoczenia przytuliłam go dając mu całusa w policzek.
-Ja również-powiedział zdziwiony.
-To co wracamy?-spytał.
-Tak-powiedziałam.
-Tą samą drogą?-zadał kolejne pytanie.
-Tak,ale teraz ja mam dla ciebie propozycję-powiedziałam.
-Uuu jak miło-powiedział patrząc na mnie.
-Rodzice jadą dziś do cioci Basi,a ja zostaję sama w domu,jak chcesz możesz do mnie wpaść.Obejrzymy coś,przynajmniej nie będę się nudzić.I tak za dzień wracam do domu,więc to będzie chyba ostatni czas kiedy będziemy się widzieć-powiedziałam.
-Z wielką chęcią,ale powiedz mi jaki film mam przynieść?-spytał.
-Zdam się na twój gust.Powiem ci tylko,że nie mam ochoty na komedie romantyczne,wiesz dlaczego-oznajmiłam.
-Wiem i postaram się wybrać coś co się nam spodoba.
-Super ja ogarnę popcorn,co z tego,że właśnie spalamy kalorie.Będzie inny raz-powiedziałam po czym Łukasz zaczął się śmiać.
Wróciliśmy każdy do swojego domu i czekaliśmy na nasze wieczorne spotkanie.Po wejściu do domu marzyłam o kąpieli.Jak pomyślałam też tak zrobiłam.Wzięłam ze sobą ubrania,które miałam na sobie rano oaz ręcznik i kosmetyczkę.Właśnie z tymi rzeczami poszłam do łazienki,aby tam odświeżyć się.Po prawie godzinnej kąpieli wyszłam z wanny.Osuszyłam swoje ciało,a następnie włosy.Następnie włożyłam na siebie ubrania i psikając się perfumami usłyszałam,że mój telefon dzwoni z sypialni.Podbiegłam do niego i odebrałam,nie patrząc kto dzwoni:
-Wiki,cieszę się,że odebrałaś-powiedział głos tak dawno mi nie słyszany.
-Czego chcesz?-spytałam ozięble.
-Chcę tylko spytać się jak się czujesz i kiedy przyjedziesz,tęsknię za tobą-powiedział czule.
-Jakoś ci nie wieżę-powiedziałam.
-Wika ja nie jestem potworem.Chcę dla ciebie jak najlepiej pragnę twojego...naszego szczęścia-oznajmił.
-Nie chcę tego słuchać-powiedziałam.
-Proszę daj mi się wytłumaczyć-nalegał.
-Andrzej,proszę cię nie nalegaj.Jeśli chcesz żebym myślała,że przekonasz mnie teraz tymi pustymi słowami to się mylisz.
-Wiktoria dziewczyno ja szaleje z dnia na dzień,bo nie ma cię przy mnie,nie widzę cię,nie słyszę,nie czuję twoich czułych całusów,ani twoich namiętnych pocałunków.Brakuję mi twojej uśmiechniętej twarzy,twojego przytulania i tego,że po prostu cię nie ma-powiedział szczerze.
-Andrzej,przestań.Nie chcę o tym rozmawiać,a już szczególnie przez telefon-powiedziałam i szybko się rozłączyłam.
Nie wiedziałam co robić czy płakać czy żalić się nad sobą.W czasie kiedy mówił mi te słowa przypomniały mi się wszystkie nasze dobre chwile.To jak był przy mnie każdego dnia,a także wieczoru.Tyle spędzaliśmy razem czasu.Tyle już o sobie wiemy.Wystarczyła jedna chwila,a wszystko pękło jak bańka mydlana.Czasami zastanawiam się czy nasze spotkanie i w ogóle to,że byliśmy parą nie było bajką,która powoli dobiega końca,tak jak wszystko.

**
3 godzinny później z perspektywy Wiktorii:
Siedziałam na dole w salonie i czekałam na Łukasza.Musiałam się pozbierać po tym telefonie.Nie chciałam,aby poznał po mnie,że coś było.Kiedy tak siedziałam z minuty na minutę coraz więcej myślałam i coraz więcej przychodziło mi pomysłów do głowy.Razem z psem,który także jest jakoś smutny jak ja siedzieliśmy,a minuty dłużyły się w dziwną nieskończoność.Na szczęście dzwonek do drzwi oddał swój głos.Wstałam z kanapy i w drodze do drzwi poprawiłam wygląd.Gdy wiedziałam już,że wszystko jest z moim wyglądem okej,otworzyłam drzwi:
-Jestem-powiedział uśmiechnięty.
-Cieszę się,wchodź.
-Dziękuję-powiedział i wszedł do środka.
-To na jaki film się zdecydowałeś?-zapytałam.
-Wybrałem coś w stylu thrillera,ale słyszałem,że podobno ciekawe-powiedział ściągając marynarkę.
-Ja przygotowałam popcorn,nie dużo.Symbolicznie-oznajmiłam pokazując drogę do salonu.
-Mam nadzieję,że film będzie ciekawy i nie zaśniemy przy pierwszych 40 minutach oglądania-powiedział wchodząc pomieszczenie w,którym będziemy oglądać.
-To może ty idź podłącz wszystko,a ja pójdę do kuchni po miskę z popcornem zaproponowałam.
-Spoko nie ma sprawy-zgodził się.
Wróciłam z kuchni z miską,a Łukasz wszystko już włączył,tylko czekał na mnie. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać,ale Łukasz zadał mi jeszcze jedno pytanie:
- Wiki zapomniałem spytać się ciebie czemu tak szybko wracasz-powiedział.
-Od października zaczynam studia-odpowiedziałam.
-Gratuluję,ale to nie tylko dlatego. Powiem szczerze,że stęskniłam się za tyn miejscem i za ludźmi tam poznanych. Mieszka tam np.Oliwia,pamiętasz ją jeszcze?-spytałam.
-No jasne,że tak. A mogę zapytać cię co tam robisz na co dzień-zapytał.
- Pracuję w sklepie sportowym-oznajmiłam.
-Fajnie-powiedział.
-Nie jest to szczyt moich możeń,ale nie narzekając mogła bym powiedzieć,że bardzo lubię tą pracę-odpowiedziałam.
-Dobra oglądajmy,bo zaraz przegapimy początek-odparł.
-Masz rację-poparłam go po czym ułożyłam się wygodnie na kanapie i wciągnęłam się w oglądanie.
...-Nie,nie otwieraj tych drzwi-powiedziałam zakrywając oczy rękoma,a nagle w całym domu rozległ się dzwonek do drzwi.
-Aaa-pisnęłam.
-Matko kochana,kto to może być?-spytał Łukasz po odłożeniu rąk z uszu.
-Nie mam pojęcia,rodzice nie mówili mi o żadnych gościach-powiedziałam patrząc w korytarz.
-Pójdę sprawdzić,a ty zatrzymaj film-powiedział wstając z kanapy.
-Uważaj-powiedziałam.
-Co może mi się stać?-spytał.
-Nie wiem,ale lepiej uważaj.
-Dobrze,dobrze-powiedział po czym poszedł w stronę drzwi.
Po ich otworzeniu usłyszałam znajomy mi głos, aczkolwiek słyszałam go za mgłą,bo byłam dalej od drzwi.
-Co ty tu robisz?-spytał zdziwiony Łukasz.
-Pomyliły ci się chyba kolejności.To ja powinienem zadać ci te pytanie-powiedział wchodząc do domu bez pozwolenia.
-Wiktoria nie życzy sobie żebyś ją odwiedzał-upierał się,ale na nic się to zdało.
-Gościu odwal się,bo ci za chwilę coś zrobię-ostrzegł go.
-Mimo to,że jestem niższy od ciebie nie boję się-po tych słowach miałam pewność,że to Andrzej,tylko jak on mnie znalazł.
-Wiki,Wika-mówił wchodząc do salonu gdzie stałam.
-Jak mnie tu znalazłeś?-spytałam.
-Namierzyłem cię przez tą aplikację w telefonie co razem ściągnęliśmy-wytłumaczył.
-Powiedz,dlaczego.Nie mogłeś dać mi jeszcze chwili?-spytałam
-Nie mogłem już tyle czekać po prostu cholernie za tobą tęsknie-powiedział patrząc na mnie.
-To może ja już pójdę-wyrwał się Łukasz.
-Nie proszę cię zostań.Nie zostawiaj mnie samej. Poczekaj w kuchni,proszę-powiedziałam podchodząc do niego.
-Jasne,że zostanę.Twoja prośba jest dla mnie rozkazem-odpowiedział i łapiąc mnie na chwilę za rękę.
-Dziękuję,nie zajmie mi to dużo czasu-oznajmiłam wracając z powrotem do Andrzeja,który z zazdrością patrzył w stronę Łukasza.
-Nie wieżę-powiedział kiwając głową.
-W co?-spytałam.
-W to-mówił tajemniczo.
-Ale w co.
-Nie udawaj. Myślałem,że go nienawidzisz-powiedział wskazując palcem na kuchnię.
-Przeprosił mnie za wszystko,ale nie wiem w ogóle czemu ci się tłumaczę.
-Nie chcę pogarszać swojej sytuacji.Chcę abyś zrozumiała,że to co zrobiłem było złe.
-Mogłeś pomyśleć o tym wcześniej.Nie uważasz,że trochę na to za późno.
-Zawsze wszystko można naprawić-powiedział chcąc nawiązać ze mną kontakt wzrokowy.
-Tak uważasz?
-Będę się starał naprawić to co sknociłem. Proszę popatrz na mnie.
-Nie mogę w tych oczach zapisane jest to czego na razie nie chcę wiedzieć-powiedziałam,ale niestety uległam i popatrzyłam w jego oczy.
-Uciekasz od naszej miłości,która moim zdaniem ma przyszłość i jest zapisana w gwiazdach,które świecą jak twoje oczy.
-Problem polega na tym,że miłości nie udowadnia się słowami-powiedziałam.
-Tylko,że ty nie chcesz,abym przez czyny ukazywał ci swoją miłość-odpowiedział zbliżając się co raz bliżej mnie.
-Dlaczego mi to robisz?-pytałam odsuwając się od niego,ale niestety nie miałam już gdzie,bo zetknęłam się z ścianą,a on zbliżył się do mnie.
-Chcę ci udowodnić,że nie zapomniałem o tobie przez ten czas. Codziennie moje myśli były związane z tobą-mówił łapiąc mnie za ręce.
-Puść mnie Andrzej-protestowałam.
-Daj mi szansę-powtarzał w kółko.
-Nie mów,że zależy Ci na mnie. Przecież oboje wiemy, jak wiele kłamstw kryje się za Twoimi słowami. Nie wiesz co naprawdę znaczy miłość, nie wspominając o tym co znaczy kochać drugą osobę. Myślisz,że się dla kogoś poświęcisz, obdarzysz tego kogoś jakimś uczuciem i to będzie wygrana, jak na loterii ?
A nie wiesz,że trzeba jeszcze o tę osobę cały czas dbać,aby czuła się ona szczęśliwa ? Przecież nie ma w życiu nic od tak. Aby coś zdobyć musisz się poświęcić. Nawet w miłości musisz dać część siebie,aby potem nie powiedzieć,że coś się popsuło między nami. Nie ma nic już za darmo. Albo jesteś dobrym, uczciwym graczem.. Albo przegrywasz wszystko na czym Ci zależy. Pojmij to zanim będzie za późno.

-Przyznaj,że tak nie myślisz-ściskał coraz mocniej.
-Andrzej to boli-nagłośniłam ton głosu. 
-Puść ją stary.Nie słyszysz-wtrącił się Łukasz.
-Nie będziesz mi rozkazywał-powiedział zdenerwowany Andrzej.
-Chłopaki przestańcie-próbowałam ich uspokoić,ale nic z tego Andrzej uderzył Łukasza,a on upadł na ziemię.
-Ty jesteś nienormalny-powiedziałam klęcząc obok Łukasza.
-Przepraszam poniosło mnie-mówił.
-Nic takiego się nie stało-próbował uspokoić sytuację Łukasz.
-Wcale,że nie.Mnie też byś tak uderzył gdybym cię zdenerwowała.Proszę cię wyjdź.
-Wiki,ale...-nie dałam mu skończyć.
-Wiesz gdzie są drzwi czy trzeba ci je pokazać-mówiłam pomagając wstać z ziemi Łukaszowi.
-Dobra już idę.Przepraszam cię Łukasz-powiedział i wyszedł.
-Nie mogę w to uwierzyć.Przepraszam cię bardzo.Chodź ze mną do kuchni opatrzę ci tą ranę-powiedziałam łapiąc go za rękę.
-Dobrze,ale nawet tak nie boli.
-Jeszcze raz cię bardzo przepraszam.
-Nie ma za co.Zrobił bym to jeszcze raz-po tych słowach wyciągnęłam apteczkę z szafki i zaczęłam opatrywać ranę.  

******************************************************
Przepraszam was,że tak późno,ale coś mnie grypa wzięła i ledwo co dodałam dzisiejszy rozdział.Mam nadzieję,że docenicie to i będziecie komentować :D :D :D

2 komentarze:

  1. Jestem po prostu zła na Ciebie.
    Eh .. Miało byc tak ładnie Wiki miała wrócic do Wronki naszej kochanej a tu co ..
    Łukasz i bum !! Wszystko się rozpadło .

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu tak ? Już myślałam że Wiki rzuci się Wronce na szyje a tu dupa. Ale i tak wierze że oni się pogodzą.

    OdpowiedzUsuń