Bohaterowie

sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział L "Początki końca?"

**
Następnego dnia rano.
Wstałam około 8:15,Andrzej jeszcze spał więc weszłam cichym krokiem do łazienki.Wzięłam


prysznic ubrałam się i zeszłam na śniadanie,bo byłam głodna.
Na śniadaniu spotkałam nikogo innego
jak Karoline.Przeszłam koło niej nic do niej nie mówiąc,ale ona nie była by sobą kiedy by nic nie powiedziała:
-Co Andrzejek już ciebie nie chcę,bo jak tak to się nim chętnie zajmę.
-Nie między nami wszystko ok,a nie ma go tu,bo nie chciał Cię widzieć-odgryzłam się jej.
-Może usiądź ze mną,porozmawiamy?-zapytała ironicznie.
-Że co my razem przy jednym stoliku?-spytałam zdziwiona.
-No tak-potwierdziła swoje pytanie.
-A chcesz żebym się ponownie zdenerwowała  i powiedziała ci coś czego potem będę żałować.
-Zależy co chcesz mi powiedzieć-mówiła dziwnym tonem.
-Nie dowiesz się,bo za żadne skarby nie usiądę obok ciebie-powiedziałam stanowczo.
Po tych słowach odeszłam od jej stolika i usiadłam w wystarczającej odległości żeby jej nie widzieć i nie denerwować się,że cały czas mnie obserwuje.Po zjedzeniu posiłku wróciłam do
sypialni w celu obudzenia Andrzeja na śniadanie,ale poczekałam aż Karolina wyjdzie z restauracji.Gdy byłam już na miejscu zorientowałam się,że Andrzej już nie śpi lecz bierze prysznic.
Poczekałam aż wyjdzie z łazienki.Po 10 minutach w końcu wyszedł:
-Cześć skarbie-powiedział przytulając mnie,a ja czułam jeszcze nie wytarte krople wody na jego ciele.
-Aaa jesteś jeszcze mokry-powiedziałam dotykając jego wilgotnych pleców.
-Trudno.
-No nie,bo przez ciebie ja też będę mokra.
-Ojj nie przesadzaj-powiedział skradając mi całusa.
-Idziesz na śniadanie?-spytałam.
-No raczej przecież nie będę chodził głodny.
-Okej już dobrze tylko pytam-powiedziałam łagodząc ton jego głosu.
-Przepraszam dziwnie to zabrzmiało-poprawił się.
-Nic nie szkodzi,a teraz idź,bo mam zamiar dziś gdzieś wyjść-zaproponowałam.
-Dobra.To ja migusiem pójdę coś zjeść,a ty poczekaj na mnie i wymyśl coś co będziemy dziś robić.
-Czemu to ja zawsze mam najgorzej?-spytałam żartobliwie.
-Nie wiem najwidoczniej tak ma być.Idę do zobaczenia za 10 minut-powiedział i wyszedł z pokoju.
Długo myślałam jak spędzimy dzisiejszy dzień.Po głowie chodziło mi dużo pomysłów,ale na żaden nie mogłam się zdecydować.Po dość długim rozmyślaniu wymyśliłam,że pójdziemy do Zoo.Wiem,
że nie jest to nic romantycznego,ani spokojnego,ale miałam ochotę na zrobienie czegoś nowego.A poza tym wszystkie propozycję,które przychodziły mi do głowy dużo razy robiliśmy,a w Zoo
jeszcze razem nie byliśmy:
-Jestem-poinformował mnie Andrzej o swoim przyjściu.
-Słyszę.
-I co wymyśliłaś co będziemy dziś robić?-spytał.
-Co powiesz na wypad do zoo-zaproponowałam mu.
-Super.Tak dawno nie byłem w zoo.Mi się podoba-tymi słowami zgodził się.
-No to fajnie,ale musimy już wychodzić,bo o tej porze nie ma jeszcze takich tłumów-poinformowałam go.
-To szybciutko idziemy-złapał mnie za rękę.
-Poczekaj wezmę tylko torebkę-zatrzymałam go.
-To szybko,bo mi nie będzie chciało się czekać w kolejkach.
-No już-powiedziałam i łapiąc go za dłoń wyszliśmy z pokoju.


**
W Zoo.
-Którą porę miałaś na myśli-powiedział Andrzej znużony czekaniem w kolejce.
-To nie moja wina,że akurat dziś zachciało się wszystkim pooglądać słonie-odpowiedziałam.
-Zapomniałem ci powiedzieć-zaczął.
-Słucham.
-Karolina poprosiła mnie abym pojawił się ok.16 przy restauracji w holu-przyznał się.
-Po co?-spytałam zdziwiona.
-Nie wiem, dlatego zamierzam pójść.
-Najlepiej idź sobie i zostaw mnie-powiedziałam złośliwie.
-Skarbie spokojnie.Pooglądamy sobie małpy i wrócimy RAZEM-uspokoił mnie.
-No dobrze.
-A nie będziesz zła,że pójdę?-spytał.
-Przecież nie mogę cię zatrzymywać-powiedział.
-Dziękuję.W końcu nasza kolej.Kupiliśmy bilety wstępu.Plusem tego,że jest się ze sławną osobą to,to,że dostaliśmy wejściówki za pół ceny.Weszliśmy do zoo i zaczeliśmy zwiedzać:
-Patrz te dwie małpy wyglądają jak Karol i Wojtek-powiedział śmiejąc się.
-Wcale,że, nie wyglądają jak małpy-wyraziłam swoje zdanie.
-Nie mów jakieś podobieństwo jest.
-Ciesz się,że oni nie porównują cię do tego goryla-teraz ja się zaśmiałam.
-Człowiek jest....
-Lepiej nie kończ-powiedziałam,aby się nie pogrążał jeszcze bardziej.
I tak zleciał nam czas do 15.Niestety musieliśmy już wracać,bo Andrzej chciał spotkać się z Karoliną.Chociaż powiem,że zoo to nie są same plusy.Prawdą jest,że śmierdzieliśmy i marzyliśmy
o kąpieli.
 

**
W pokoju:
-To idź się szybko wykąp,a ja pójdę zaraz po tobie-zaproponował.
-Ale kochanie przecież są tu dwie łazienki-przypomniałam mu.
-A no tak zapomniałem.Dzięki to ja lecę pod prysznic.
Pomyślałam,że nie mogę pościć Andrzeja samego,więc wezmę szybki prysznic i pójdę za nim.Zrobiłam jak pomyślałam.Odświeżyłam się i ubierając się w nowe ubrania i susząc włosy udało mi się wyjść równo z Andrzejem:

-Wychodzisz gdzieś?-zapytał mnie Andrzej.
-Nie,a czemu tak myślisz.
-Myślałem,że ubierzesz się na luzie.
-Nie przesadzaj czuje się dobrze w tym stroju,a ty już idź,bo się spóźnisz-powiedziałam patrząc na zegarek na ścianie.
-A no tak.Dobra to ja lecę,ale wrócę szybko-dał mi całusa w policzek i skierował się w stronę drzwi.
-Andrzej-zakrzyczałam.
-Tak-odpowiedział odwracając się.
-Nie rób głupstw.
-Tak wiem-powiedział wysyłając mi całusa po czym wyszedł,a ja zaraz za nim.
Wiem,że nie powinnam,ale to była sytuacja wyjątkowa.Szłam za Andrzejem na,którego już czekała Karolina.Schowałam się za kwiatkiem i obserwowałam co robią.Nie słyszałam co mówią,ale
starczyło mi,że ich widzę.Wiedziałam,że Andrzej pamięta o mnie,ale to co zobaczyłam zmieniło moje zdanie.


****************************************************

Przepraszam was za taką długą przerwę,ale rozdział był napisany już wczoraj lecz przedłużyło się to do dzisiaj.Pewnie wiecie,że nasz główny bohater opowiadania obchodzi dzisiaj swoje 26 urodziny.Ja osobiście
życzę mu wszystkiego najlepszego.Żeby nigdy nie przestawał się uśmiechać i,że przez
swój wiecznie uśmiechnięty wyraz twarzy pokazywał,że warto być radosnym człowiekiem,bo każdy zasługuje na nawet malutki uśmiech.Sto lat Andrzej w ZDROWIU i miłości.Najlepszego !!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz