Bohaterowie

wtorek, 16 grudnia 2014

Rozdział XLVIII "Czy prawdą jest,że stara miłość nie rdzewieje?"

-Karolina?-spytał zdziwiony Andrzej.
-Nie wieżę-odpowiedział patrząc w niego czułam,że zapomnieli o wszystkim.
-Andrzej kto to?-spytałam,ale on nic nie odpowiadał-Halo!!
-Yyyy Karolina wiedziałam,że tą twarz z skądś znam,ale nie umiałem sobie jej przypomnieć-zignorował  mnie.
-A ja pani nie pamiętam,bo nigdy się nie widzieliśmy,ale z chęcią panią poznam.Wiktoria,miło mi-sama się przedstawiłam,bo na Andrzeja nie mogłam liczyć.
-Mi również.Karolina-odpowiedziała.
-Wiktoria poznaj moją miłość z dawnych lat-ocknął się.
-Tak myślałam,że coś w tym stylu,bo strasznie gapiłaś się na nas nie mogłam dać sobie spokoju i dużo myślałam,ale teraz może ja wrócę do hotelu,a wy sobie porozmawiajcie,bo tak
dawno się nie widzieliście?-zaproponowałam,bo miałam dość obojętności Andrzeja.
-Ale czemu kochanie?- nareście zwrócił się w moją stronę.
-Uwierz mi tak będzie lepiej.Żaden z nas nie chciał by żebym prędzej czy później wybuchła gniewem-odpowiedziałam i dając całusa Andrzejowi skierowałam się w drogę powrotną.
-Skoro tak uważasz-powiedziała Karolina pod nosem.
-Słyszałam-odpowiedziałam na złośliwy komentarz.
-Kochanie poczekaj!-zakrzyczał Andrzej gdy ja byłam już o kilkanaście kroków dalej od nich.
-Tak?-zaczekałam na niego.
-Idziesz w złą stronę-powiedział,a ja przez chwilę miałam nadzieje,że może wybierze opcję nr.2 i wróci ze mną,ale jak się okazało nadzieja matką głupich.
-Oj widzisz przepraszam,ale nie musisz się mną przejmować jestem już duża i trafię do hotelu.Specjalnie idę tędy,bo na mapie pokazuje,że jest bliżej do baru mlecznego gdzie mieliśmy
wypić kakao.Pamiętasz jeszcze,ale nic się nie przejmuj wypiję dwa.Papa-poinformowałam go i szybszym krokiem ruszyłam dalej.


**
W drodze do baru:
-Ojj jak ona mnie denerwuje.Musiała wybrać akurat to miejsce,nie mogła jechać gdzies indziej-myślałam idąc na kakao.-Zadzwonię do Oliwii tylko ona pomorze mi coś wymyślić-tak jak pomyślałam
tak też zrobiłam.Wykręciłam jej numer i po trzech sygnałach odezwał się głos nie Oliwii lecz Karola:
-A od kąt to odbiera się cudze telefony?-spytałam.
-Mam pełne uprawnienie-odpowiedział żartobliwie.
-Jeśli tak to spoko.Możesz dać mi Oliwię?-zapytałam.
-Oliwii nie ma,ale powinna wrócić za chwilę wyszła do sklepu-poinformował mnie.
-Ujj to szkoda,ale to nic zadzwonię później-powiedziałam.
-Okej,a mogę ci w czymś pomóż,bo słyszę,że twój głos jest jakby podenerwowany?-spytał grzecznie.
-Masz rację jestem zdenerwowana,lecz wątpię,że mi pomożesz-powiedziałam.
-Wątpisz we mnie.Foch.Żart.Spoko jak nie chcesz to nie.
-Czekaj-powiedziałam szybko chcąc aby nie rozłączył się.
-Tak.
-W sumie to możesz mi się do czegoś sprzydać.Potrzebuje pewnej informacji-nasza rozmowa znowu się zaczęła.
-Pytaj o co chcesz-odparł.
-Jesteś przyjacielem Andrzeja,czyli wiesz o nim prawie wszystko,tak?-spytałam.
-No niestety tak.
-Super.Musisz mi powiedzieć co dla niego znaczyła Karolina-rozkazałam mu.
-Że co?Ta Karolina o której myślę-spytał zdziwiony.
-A skąd ja mogę wiedzieć o jakiej Karolinie ty myślisz.
-Na pewno o tej samej co ty,ale mogę powiedzieć ci tylko tyle,że masz wielkiego pecha iż ją spotkaliście,ponieważ...
-Halo,halo Karol jesteś tam.
-Cholera brak głupi abonament,a mówiłam weź sobie wyższy to nie ty wszystko wiesz najlepiej-byłam zła sama na siebie.Nie mogłam oddzwonić do Karola,a on sam też nie dzwonił.Pewnie
dlatego,że Oliwia ma kod do swoich kontaktów,a wiedzą o nim tylko ja i ona,ale pech.
No trudno,poszłam do baru i zamówiłam sobie cieplutki napój.W piciu jego towarzyszyły mi myśli typu:co takiego chciał mi powiedzieć Karol.Wiedziałam tylko tyle,że ona była miłością
Andrzeja,ale jak wielką?Kończąc pić usłyszałam,że mój telefon zdzwoni.Szybko wyszłam z baru i odebrałam połączenie od Oliwii:
-Cześć kochana zdzwoniłaś,ale byłam w sklepie-powiedziała.
-Wiem Karol odebrał i mnie poinformował.
-To po co zdzwoniłaś?-spytała.
-Mam problem-pożaliłam się.
-Jaki nie wiesz co włożyć na romantyczną kolację we dwójkę?-spytał nie znając powagi sytuacji.
-Chyba w trójkę-powiedziałam cicho.
-Proszę?-spytała zdziwiona.
-Zaraz ci wszystko wytłumaczę.
...-Co za burak,jak mógł zostać z nią-powiedział oburzona.
-Mnie się pytasz sama nie wiem.Jak ją zobaczył to tak jak by w nim coś się zmieniło.
-Jak ja go tylko zobaczę-chciała dokończyć.
-Oliwia,ale to nie chodzi o to.Ja byłam pewna,że jak ja to powiem to on będzie chociaż trochę protestował,a on nic.Coś tak powiedział,ale nie miało to wielkiego znaczenia.
-Posłuchaj ja popytam Karola,on na pewno coś wie,a jak się dowiem czegoś więcej to odrazu zdzwonię do ciebie.
-Dziękuje ci bardzo,nie wiem co bym bez ciebie zrobiła,tylko proszę cię szybko,bo ja tu normalnie zwariuje.
-Nic się nie martw już idę.To do usłyszenia potem-powiedział rozłańczając się.
Ja wiem,że powinnam zapytać o to Andrzeja,ale czy to ma jakiś sens.On może nie powiedzieć mi prawdy,a od Karola może coś usłyszę.


(strój Oliwii)
**
U Oliwii i Karola:
-Karol musisz nam pomóc-podeszłam do niego i ściągnęłam mu z uszu słuchawki.
-Ale,że ja?-spytał.
-Tak ty-potwierdziłam.
-Ja nic nie wiem o żadnej Karolinie-zdradził się.
-A skąd wiesz,że chciałam zapytać właśnie o nią.
-Ale ja jestem głupi-powiedział poprawiając fryzurę.
-Kochanie proszę cię-poprosiłam grzecznie siadając mu na kolana.
-Sorry,ale nie-powiedział,ale nie patrzył na mnie,bo wiedział,że jak na mnie popatrzy to złamie go moim wzrokiem.
-Prosimy,no nie daj się prosić-ponownie poprosiłam.
-Andrzej przepraszam,ale kobietą trzeba ulegać-powiedział patrząc w sufit.
-Czyli jak pomożesz?-spytałam,aby się upewnić.
-A mam jakieś inne wyjście.
-Nie,nie masz i za to cię kocham.
Gdy Karol wszystko mi powiedział nie wiedział nic więcej powiedział tyle co wiedział.Poinformował mnie,że była to jego wielka miłość i jak go zostawiła nie mógł się po tym pozbierać:
-Wiem tylko tyle-powiedział gdy skończył.
-Dziękuję,że chociaż tyle powiedziałeś.
-To co może my też pojedziemy gdzieś na krótki urlop-zaproponował.
-Proszę,zapomnij jeszcze ty spotkasz tam swoją ex i co chcesz takiej sytuacji jaką ma teraz Andrzej?-spytałam.
-To może lepiej dla rozrywki i zrobienia czegoś nowszego zamiast zamówić pizze pojedziemy zjeść na miejscu?
-I to jest genialny pomysł poczekaj tylko poinformuje Wiki i szybko się ogarnę,ok?-spytałam.
-Tylko proszę cie szybko,bo ja jestem strasznie głodny.
-Nie ma sprawy.
Dzwoniłam do Wiki,ale ona nie odbierała pomyślałam,że jak zobaczy,że do niej dzwoniłam to na 100% oddzwoni.Poszłam pod szybki prysznic i wskoczyłam w wygodne,ale wygodny strój.

Byłam gotowa,aby wyjść na "szalony" wypad do pizzerii.

****************************************************************************
Mam nadzieję,że się wam podoba,bo z dnia na dzień jest co raz mniej wyświetleń oraz komentarzy :(

3 komentarze: