Bohaterowie

niedziela, 26 lipca 2015

Rozdział 62 "Złote obrączki"

**
Kilka miesięcy później (perspektywa Wiki):
 Ostatnie miesiące były dla nas wszystkich trudne. Na szczęście w końcu jest dobrze. Po wyjściu Oliwii z szpitala Andrzej mi się oświadczył. Nie były to jakieś specjalne oświadczyny. Po prostu kolacja w restauracji przy świecach i winie. Był to najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Wracając do teraźniejszości to właśnie teraz szykujemy się z Andrzejem do wyjścia. Idziemy do Oliwii i Karola,ponieważ mamy dopiąć "nasze śluby" na ostatni guzik. Tak, postanowiliśmy,że wszyscy razem będziemy mieć razem ślub:
-Wiktoria ile można na ciebie czekać?-mówił znudzony Andrzej.
-No już idę. Nie moja wina,że moje włosy dzisiaj nie są mi posłuszne-odpowiedziałam.
-Przecież wyglądasz ślicznie,zresztą tak jak zawsze-słodził mi.
-Dziękuję kochanie,ale ja i tak wiem,że jest źle -odpowiedziałam, ale zostawiła je już w świętym spokoju i skierowałam się w stronę Andrzeja,który siedział na szfce przy wyjściu.
-Wyglądasz zjawiskowo.
-Już się nie podlizuj. Możemy wychodzić-powiedziałam łapiąc z komody klucze.
-Wcale się nie podlizuję-oznajmił.
-Yhymm-popatrzyłam na niego z lekko przechyloną głową.
Z uśmiechem na twarzy opuściliśmy moje mieszkanie i ruszyliśmy w stronę windy. W kilka minut po wyjściu z windy byliśmy już przy samochodzie Andrzeja,którym mieliśmy dostać się do przyszłych państwa Kłos. Wrona wprawił w ruch silnik jego samochodu i ruszyliśmy w krótką drogę. 

**
Na miejscu (perspektywa Oliwii):
Razem z Karolem czekaliśmy,aż nasi goście zapukają do naszych drzwi. Mieliśmy dzisiaj w planach zjeść dzisiaj razem kolację i dokończyć przygotowania do ślubów. W czasie rozmowy z Karolem usłyszeliśmy,że Wiktoria z Andrzejem już są. Poszłam i otworzyłam im drzwi:
-No nareszcie jesteście-powiedziałam po czym przywitałam się z nimi i zamknęłam drzwi.
-Przepraszamy,ale Wiktorii ubzdurało się,że jej włosy cały czas źle wyglądają i nie wyszliśmy z domu dopóki ich nie ułoży-wytłumaczył ich Andrzej.
-Wcale,że sobie nie ubzdurałam. One naprawdę nie chciały mnie dzisiaj słuchać-usprawiedliwiła się.
-Ważne,że już jesteście-wtrącił się Karol następnie witając się z nimi.
Przy siadaniu do posiłku towarzyszyła nam rozmowa na wcześniej przytoczony temat. Słuchając muzyki delektowaliśmy się daniem,które przygotowałam. Po skończonej kolacji Wiktoria pomogła mi posprzątać wszystkie naczynia, a chłopaki czekali na nas w salonie oglądając telewizje:
-Chłopaki moglibyście zacząć przeglądać już katalogi, a nie oglądać jakieś durne programy-powiedziała Oliwia,szykując nam coś do picia.
-Kochanie dobrze wiesz,że my już wybraliśmy-powiedział Karol.
-Tak, a co?-zapytała Wiktoria.
-Hmm... niech będzie to co jest na pierwszej stronie-zaśmiał się Andrzej.
-Czyli wszystko na naszej głowie-powiedziałam po czym Wiki pokiwała głową uśmiechając się.
Dosiadłyśmy się do nich i biorąc katalogi do rąk zaczęliśmy przeglądać dekoracje do domu weselnego i kościoła. Po trudach wyboru zdecydowaliśmy się na proste kwiaty i dodatki do kościoła oraz skromne dekoracje wnętrza domu weselnego. Została nam tylko kwestia kateringu i transportu do kościoła i lokalu. Nasi przyszli w końcu się do czegoś przydali i powiedzieli,że zorganizują nam pojazd. Paulina jako moja świadkowa zaoferowała pomoc w wyborze jedzenia na uroczystość.  
Na nasze szczęście strojami do ślubu zajęliśmy się trochę wcześniej i wszytko już było gotowe. Siostra Wiki wraz z Pauliną i  naszymi wspólnymi przyjaciółkami zorganizowały nam wieczór panieński. Chłopki też nie mieli z tym tematem problemu Włodi i ich "ziomki z drużyny" zajęli się ich imprezą.

**
Dwa tygodnie później. Dzień ślubu:
W końcu nadszedł ten długo wyczekiwany dzień dla nas wszystkich. Byłyśmy już gotowe czekałyśmy już na wejście do kościoła. Nasi ojcowie wprowadzili nas pod ołtarz, gdzie czekali na nas nasi przyszli mężowie. Po wypowiedzeniu przysięgi małżeńskiej udaliśmy się do lokalu. Czekali już tam na nas wszyscy goście,którzy powitali nas okrzykami radości. Po zakończonym obiedzie zostawiliśmy naszych najbliższych, a sami udaliśmy się na sesje zdjęciową w plenerze. Według fotografa zdjęcia wyszły bardzo ładnie i my nie sprzeciwialiśmy mu się. Ponownie wróciliśmy do domu weselnego i kontynuowaliśmy naszą uroczystość. Wesele mieliśmy wspólne, ale każdy z nas przeżywał ten wyjątkowy dzień inaczej. Bawiliśmy się do białego rana, a następnego dnia czekała na nas podróż poślubna na Malediwy,gdzie postanowiliśmy lecieć razem.

**
Dzień po ślubie (perspektywa Oliwii)
Czekaliśmy na nasz samolot na lotnisku w Warszawie:
-Kochani strasznie się cieszę,że jesteście tu ze mną-powiedziała Wiki wtulając się w swojego męża.
-Tak skarbie jestem najszcześliwszym człowiekiem mając taką żonę i przyjaciół-powiedział Andrzej skradając Wiki całusa.
Usłyszeliśmy głos który, informuje nas o naszym wylocie w podróż poślubną.Wszyscy wsialiśmy już do samolotu i za prośbą stewardesy zapieliśmy pasy.Po wylądowaniu udaliśmy się do naszego hotelu, gdzie  rozpakowaliśmy nasze rzeczy i po krótkim odświeżeniu osobno udaliśmy się na spacer wzdłuż wybrzeża.

**
U Wiktorii i Andrzeja:
-Mój skarbie tak bardzo cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie-mówił Andrzej patrząc mi w oczy.
-Kochanie dobrze wiesz,że ja też i mimo naszych trudnych początków-zaśmialiśmy się- oraz naszego rozstania kocham cię jak nikogo innego w moim życiu. Świadczą o tym nasze obrączki i wspólne życie,które razem dzielimy i dzielić będzięmy.
-Kocham cię mój skarbie i od trzech dni oficjalnie nazywasz się Wiktoria Wrona-powiedział po czym złapał mnie za biodra i namiętnie mnie pocałował.

**
U Karola i Oliwii:
-Oliwia Kłos jako moja żona, jak to ładnie brzmi-szepnął mi Karol do ucha,kiedy staliśmy wtuleni i wpatrywaliśmy się w zachód słońca.
-Kotku, chcę ci powiedzieć, że mając cię przy sobie niczego się nie boję i na pewno niczego mi nie braknie.
-Jesteś dla mnie wszystkim. Kocham cię bezgranicznie i tak naprawdę uświadomiłem to sobie, kiedy straciłaś pamięć wtedy nie liczyło się dla mnie nic oprócz tego,że musisz dla nas wyzdrowieć żebyśmy mogli być tu, gdzie jesteśmy.
Po tych słowach moje oczy się zaszkliły, ja sama poczułam,że Karol złącza nasze usta w pocałunku.

******************************************************
 Bardzo się cieszę,że wytrwaliście ze mną do ostatniego rozdziału. Ten blog był moim pierwszym blogiem i myślę,że tak jak ja mam do niego sentyment tak i wy będziecie go wspominać dobrze. Do tego opowiadania dopiszę jeszcze epilog i zakończę losy dwóch przyjaciółek oraz ich miłości. 

Z myślą o was postanowiła,że zacznę nowy blog,ale całkowicie inny i krótszy od tego. Jutro podam wam dokładny link do niego. Serdecznie zapraszam do jego czytania. Mam nadzieję,że spodoba wam się równie dobrze tak jak ten. Pozdrawiam <3 :*
 

1 komentarz:

  1. Jaki piękny rozdział ;)
    Lubię szczęśliwe zakończenia!! ;*
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń