**
Jakiś czas później (perspektywa Karola):
Kolejne dni mijały mi praktycznie tak samo. Prawie niczym się od siebie nie różniły. Codziennie odwiedzałem Oliwię w szpitalu. Na nasze szczęście przenieśli ją do szpitala w Bełchatowie i mieliśmy do niej bliżej. Rano wychodziłem i do domu wracałem dopiero wieczorem. Oliwia dalej nic nie pamięta,chociaż są jakieś przebłyski,ale jak to powiedział lekarz: "Stan zdrowia pani Oliwii ani się nie pogarsza,ale też nie polepsza". Tak,więc krążyłem myślami przy tym jednym zdaniu i mogę się przyznać,że czasami,aż za dużo nad tym wszystkim myślałem. Pomagaliśmy jej wszystko przypominać i nawet szło to nam w miarę dobrze. Właśnie jestem w drodze do szpitala. Kupiłem jej bukiet kwiatów i czekoladki. Pytałem czy może jeść...może. Dzisiaj powiedziałem sobie,że ten dzień będzie inny. Miałem przeczucie,że coś w nim stanie się dobrego,że w końcu będzie on pokolorowany innymi kolorami niż tylko biało-czarnymi. Może to tylko głupie złudzenie,a może coś innego? Te myśli towarzyszyły mi w czasie wbiegania na piętro,gdzie leży Oliwia:
-Hej Oliwia-powiedziałem wchodząc do sali.
-Cześć Karol-odpowiedziała po czym przywitałem się z nią całusem w policzek.
-Mam dla ciebie skromny bukiecik twoich ulubionych kwiatków i coś na słodko-mówiłem odkładając drobiazgi na szafkę przy jej łóżku.
-Dziękuję ci bardzo. Powiedz mi Karol nie nudzi ci się to wszystko?-spytała puszczając w moją stronę lekki uśmiech.
-Nie rozumiem...
-No to,że codziennie do mnie przychodzisz,jesteś przy mnie nawet,kiedy śpię i w ogóle tak dużo dla mnie robisz-odpowiedziała.
-Nie,bo wtedy jestem blisko ciebie i teraz tylko to mnie uszczęśliwia-oznajmiłem poprawiając jej poduszkę.
-Ooo dziękuję,teraz dobrze.
-Nie ma za co. Muszę ci powiedzieć,że mam przeczucie,że stanie się dzisiaj coś dobrego.
-A mówicie,że to my kobiety mamy przeczucia,a jednak...-zaśmiała się.
-Ojj daj spokój.Wspomnisz jeszcze moje słowa-odpowiedziałem.
-Możemy?-usłyszałem głos Wiktorii i Andrzeja.
-No pewnie-odpowiedziała Oliwia.
-A ty zawsze musisz być wcześniej od nas-powiedział Andrzej po czym przywitała się kolejno ze mną i Oliwią.
-Taki już jestem-dopowiedziałem mu.
-Jak się czujesz Oli?-spytał Andrzej.
-Dziękuję. Dzisiaj mogę powiedzieć,że nawet bardzo dobrze-powiedziała uśmiechając się do niego, po czym on odwzajemnił ten jej piękny uśmiech.
-Przynieśliśmy ci z Andrzej kilka owoców. Te,które najbardziej lubisz-powiedziała Wiktoria odkładając reklamówkę na szafkę,gdzie ja wcześniej położyłem kwiaty i czekoladki.
-Nie musicie tak się o mnie troszczyć. Jak codziennie będziecie mi coś przynosić to nie będę miała miejsca na tej małej szafce-powiedziała pokazując za mebel.
-Oj daj spokój. Nawet gdyby się tak stało to...możesz podzielić się z sąsiadem obok-mówiłem z uśmiechem na twarzy.
-Z chęcią coś przyjmę-powiedziała pani leżąca obok Oliwii po czym każdy z nas zaczął się śmiać.
**
Późnym wieczorem w szpitalu:
Dzisiaj przedłużyłem swoją wizytę u Oliwii do maksimum. Było już po 23,a ja dalej siedziałem w szpitalu. Dzisiejszy dzień bym bardzo wesoły. Dopiero dzisiaj od kilkunastu dni uśmiechałem się bardzo często i mogłem normalnie porozmawiać z Oliwią. Kolejny raz na jej życzenie opowiadałem jej o nas i ogólnie o wszystkich śmiesznych sytuacjach odkąd się znamy. Już miałem opuszczać szpital,kiedy Oliwia powiedziała:
-Karol poczekaj.
-Tak? Coś się dzieje? Mam iść po lekarza?-spytałem zdenerwowany.
-Nie,nie. Przypomniało mi się-mówiła patrząc w sufit.
-Ale co,co ci się przypomniało?-mówiłem wracając na swoje dawne miejsce.
-Oświadczyłeś mi się w oświetlonym parku w Paryżu. Był tam też pan z bukietem kwiatów i stolik z kolacją i winem,tak?-spytała.
-Tak kochanie,tak-odpowiedziałem uradowany.
-I pierścionek. Taki piękny złoty z brylantem-mówiła patrząc na mnie.
-Oliwia nawet nie wiesz jak się cieszę-mówiłem trzymając jej rękę.
-Ale dalej już nic nie pamiętam. Tylko tyle?-spytała patrząc na mnie.
-Ja wieżę,że z dnia na dzień będziesz przypominać sobie więcej i więcej. Nie martw się kochanie wszystko się już układa. Wszystko będzie dobrze-upewniałem się w tym przekonaniu.
-Tak myślisz?-zapytała uśmiechając się do mnie.
-Jestem tego pewien-powiedziałem po czym pocałowałem ją,a ona odwzajemniła mój pocałunek.
-Karol teraz wiem,że mimo tego wszystkiego co się stało,mimo tego,że mogę nie pamiętać tego co było ty i tak będziesz mnie kochał i nie zostawisz mnie,prawda?-spytała głaszcząc mnie po policzku.
-No jasne. Kocham cię i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie-odpowiedziałem.
-W takim razie jeśli nie jesteś na mnie zły,że zerwałam nasze oświadczyny proszę ciebie wróć do mnie-nie wierzyłem w to co słyszę.
-Oliwia dzięki tobie jestem teraz najszczęśliwszym facetem na ziemi. Kocham cię i chce się z tobą ożenić i być już do końca życia szczęśliwym-odpowiedziałem zakładając ponownie na jej serdecznego palca pierścionek zaręczynowy,który przez cały czas nosiłem ze sobą.
-Jakie to romantyczne-powiedziała pani,która leżała obok Oliwii.
-Tak jakoś wyszło-odpowiedziałem po czym ponownie pocałowałem Oliwię.
**
Niestety musiałem już wracać do domu,ale byłem szczęśliwy wiedząc,że powoli wszystko się układa. Wiedziałem,że od dzisiaj wszystko będzie inaczej,że to dzisiaj jest ten dzień. Wróciłem do domu i pierwsze co zrobiłem to poinformowałem wszystkich o zaistniałej sytuacji. Spełniony mogłem położyć się do łóżka i zasnąć.
****************************************************
Kochani pewnie dziwicie się czemu kolejny rozdział jest znów taki krótki. Już wam mówię. Postanowiłam,że kończę bloga. Mam zamiar napisać jeszcze ze dwa rozdziały i rozstać się z tym opowiadaniem. Mam nadzieję,że wszystkie rozdziały wspominacie dobrze i mnie jako blogerkę również. Pozdrawiam i dziękuję <3
Czemu? To opowiadanie jest genialne, wciągające. Masz talent. Co ja będę robić jak skończysz pisać ?
OdpowiedzUsuńRozstaje się z tym blogiem,ale nie z pisaniem :) Zakładam nowego bloga i będę pisać coś całkiem innego,ale mam nadzieję,że równie wciągającego jak to <3 :*
Usuń