Bohaterowie

sobota, 7 lutego 2015

Rozdział LXII "Próba zapomnienia"

...-Wielkie dzięki Karol,że mi pomogłeś-powiedziałam kończąc się do niego przytulać.
-Nie ma za co Wiki.Usłyszałem twój głos i wszedłem,bo były otwarte drzwi-powiedział.
-Gdzie Oliwia?-spytałam.
-Zaraz do mnie dołączy.Pojechała dzisiaj na zakupy i za chwilę ma z nich wrócić-wytłumaczył.
-Aha. Nie mogę się doczekać spotkania z nią,a tak w ogólę to cieszę się,że cię widzę-powiedziałam,a on z swoim rozwalającym śmiechem ponownie do mnie się przytulił.
-Ja też się ciesze. Bardzo-oznajmił.
-To co napijesz się czegoś?-zapytałam.
-Zaczekam na Oliwię,jeśli pozwolisz-powiedział.
-No jasne.Andrzej nie będzie na ciebie zły?-spytałam.
-Nie wiem.Pogadam z nim późnień-powiedział ściągając marynarkę.
-Nie chce żebyś miał przeze mnie miał jakieś nieprzyjemności,może idź do niego teraz. Blisko masz-zaproponowałam.
-Może masz rację. Za chwilę jestem-powiedział i ponownie zakładają marynarkę wyszedł z mieszkania.


**
Z perspektywy Karola:
Zapukałem do drzwi i usłyszałam,że Andrzej podchodzi do drzwi i zdenerwowany otwiera:
-Aaa przyszła koza do woza-powiedział.
-A kiedy koza odeszła od woza?-spytałem żartobliwie.
-Nawet mnie nie wkurzaj bardziej-powiedział.
-Zakopujemy topór wojenny?-spytałem prosto z mostu podając rękę.
-Noo, tak.Nie mam innego wyjścia-powiedział i uśmiechnął się.
-No nie masz stary-odpowiedziałem "przytulają" go po męsku.
-Wchodzisz?-spytał i wiedział,że wejdę,ale ja miałem już plany.
-Nie wracam do Wiki.Zaraz przyjdzie tam Oliwia-wytłumaczyłem,a jego wyraz twarzy momentalnie się zmienił.
-Ładnie to tak wystawiać kolegę?-spytał.
-No nie,ale sam rozumiesz. Jak Oliwia wróci to wpadnę-powiedziałem i wróciłem do Wiktorii.

**
Z perspektywy Wiktorii:
-I co jest na ciebie zły?-spytałam zaciekawiona.
-Nie,ale obiecałem mu,że przyjdę do niego jak przyjdzie Oliwia-oznajmiłem.
-To dobrze,a wiesz dokładnie za ile ona przyjdzie?-spytałam siadając razem z nim na kanapę.
-Nie wiem,ale powinna zaraz się tu pojawić-wyjaśnił patrząc na zegarek.
-Strasznie chcę się z nią zobaczyć.
-Moje towarzystwo Ci nie wystarcza.Przecież każdy mnie lubi-powiedział ironicznie.
-Nie,no co ty jesteś naprawdę super fajny,zabawny i można z tobą pogadać,ale wiesz nie jesteś Oliwią-powiedziałam delikatnie.
-Wiesz,że czasami żałuję,bo gdybym nią był dużo więcej bym wiedział.Nie wiem skąd,ale ona bardzo dużo wie-mówił i równocześnie się śmiał.
-Długo się z nią nie widziałam,więc nie wiem,ale uwiężę Ci na słowo-odpowiedziałam.
Usłyszałam dzwonek do drzwi i poszłam do drzwi,aby je otworzyć:
-Hej czy mieszka tutaj osoba z,którą dawno się nie widziałam-powiedziała Oliwia,rzucając się w moje ramiona.
-Matko jak ja się za tobą zatęskniłam-powiedziałam całując ją w policzek kilka razy.
-No dobrze,dobrze ja za tobą też-powiedziała odrywając się od mnie.
-Szkoda ,że mnie tak nie witacie-powiedział ironicznie Karol wyłaniając się za łuku salonu.
-Oj już tak się nie żal kochanie-powiedziała Oli całując go na powitanie.
-To może ja was zostawię,macie dużo sobie do powiedzenia-powiedział Karol zbliżając się  do drzwi.
-To dobry pomysł-powiedziała Oliwka.
   
**
U Andrzeja:
Siedziałem zdenerwowany przed telewizorem i nie wiedziałem co z sobą zrobić.Usłyszałem pukanie do drzwi. Przez chwilę łudziłem się,że to Wiktoria,ale w drzwiach stał Karol:
-A to tylko ty-powiedziałem mizernie.
-Dzięki-odpowiedziałam wchodząc do środka.
-Po co przyszedłes?-spytałem.
-Przecież powiedziałem Ci,że przyjdę do ciebie jak do Wiktorii przyjdzie Oliwia to wpadnę do ciebie-odpowiedział.
-A no tak,zapomniałem.Jestem tak podenerwowany,że nie mogę usiedzieć na miejscu-oznajmiłem.
-Może zadzwonimy po Włodiego,przyjedzie z jakimiś procentami.Rozluźnimy się-zaproponował.
-Jest mi wszystko jedno-mówiłem bez żadnego entuzjazmu.
-Czyli zgadzasz się.Super już dzwonię-powiedział i wyciągnął telefon z kieszeni spodni po czym wykręcił numer do Wojtka i zaprosił go do mnie.
-Za ile będzie?-spytałem siadając przed tv.

-Z racji tego,że musi jeszcze wstąpić do sklepu,powinien być za jakieś 30 minut-odpowiedział siadając obok mnie.
-I co będziemy robić,bo ja naprawdę nie mam głowy do rozrywek-oznajmiłem znudzony.
-Zrobimy tak,że będziemy się dobrze bawić i na chwilę zapomnisz o Wiktorii.
-Yyyyy nie dam rady-przeczyłem.
-Z nami wszystko jest możliwe-powiedział.
-Chyba z wami i alkoholem-poprawiłem go.
-No właśnie-powiedział.
-Ja jej nie rozumiem-powiedziałem.
-Ale czego stary nie rozumiesz.Wszystko jest jasne-mówił zdziwiny.
-Może dla ciebie,bo to nie ty kochasz ją tak bardzo i to nie ty cierpisz każdego dnia coraz bardziej-oznajmił.
-Może i dlatego,ale jestem pewien,że jak dasz jej trochę czasu...-przerwałem mu.
-Ile razy będę to jeszcze słuchał.Ile ona chce tego czasu?
-Andrzej trzeba było myśleć o tym wcześniej-naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi.
-Pójdę otworzyć-powiedziałem wstając z kanapy.
-Witam cię-powiedział uśmiechnięty Wojtek od ucha do ucha.
-Witam,wchodź-powiedziałem.
-Ojj wyczuwał złą atmosferę,ale nie martw się doktor Wojtek od spraw sercowych ma coś co może ci pomóc-powiedział.
-Chłopaki doceniam wasze dobre chęci,ale nie wiem czy coś z tym zrobicie-powiedziałem.
-My byś my nie dali rady-powiedzieli równocześnie.
-Andrzej na wszytko są sposoby-oznajmił Włodi siadając na kanapę.
I tak Karol z Wojtkiem próbowali poprawić mi humor.Udawałem,że im się udało,ale do czasu.potem gdy całkowicie się upiłem nie panowałem nad sytuacją.Gdy minęły jakieś 2 godzinny odkąd przyszedł do mnie Karol do mojego mieszkania weszła Oliwia,która wygoniła całe towarzystwo z mojego mieszkania i w końcu zostałem sam.Pijany i smutny postanowiłem,że nie zostawię Wiktorii w spokoju i wstałem z łózka żeby ją odwiedzić.

 

**
U Wiktorii:
Po wyjściu Oliwii posprzątałam za nami,bo wypiłyśmy po filiżance kawy.Byłam już zmęczona tym dniem,więc postanowiłam,że pójdę pod prysznic.Jak pomyślałam tak też zrobiłam.Poszłam do łazienki i po 10 minutach spowrotem z niej wyszłam w szlafroku i z ręcznikiem na głowie. Siadając na kanapę z książka w ręku dostałam wiadomość,że mogę wrócić do pracy.Wszystkie szczegóły mieliśmy omówić jutro,gdyż miałam się tam pojawić.Strasznie się ucieszyłam,ale moje szczęście nie trwało za długo,gdyż do moich drzwi zaczął ktoś pukać.Byłam pewna,że to Oliwia czegoś zapomniała,więc bez zastanowienia otworzyłam szybko drzwi,ale zobaczyłam w nich nie Oliwię,ale Andrzeja i to w dodatku pijanego:
-O nie,nie będę z tobą rozmawiać w takim stanie-powiedziałam i chciałam już zamykać drzwi,ale jego wielka stopa mi w ty,m przeszkodziła.
-Wiktoria nie już dłużej nie wytrzymam-powiedziała.
-Wejdź,bo nie chcę aby ktoś cię zobaczył w takim stanie-oznajmiłam wpuszczając go do środka.
-Dziękuję,ale czemu nie chcesz ze mną rozmawiać?-pytał i wchodził z wielkim trudem do mojego mieszkania.
-Czekaj pomogę ci-oznajmiłam łapiąc go i prowadząc go na kanapę.
-Wiktoria.
-Tak-powiedziałam z trudem,bo nie jest łatwo prowadzić takiego wielkoluda bez pomocy osoby trzeciej.
-Jak ty pięknie pachniesz-powiedział spadając na kanapę.
-Dziękuję,ale ty pachniesz okropnie.
-Zapomniałem się umyć,czy coś.Nie pamiętam już-mówił z trudem,bo sam nie wiedział co się z nim dzieje.
-Nie wiem odpowiedz sobie sam na to pytanie.
-Porozmawiajmy-zaproponował.
-Po co i tak jutro nie będziesz nic pamiętał.
-Może i masz rację.To ja wyjdę i wrócę jutro-powiedział i próbował wstać z kanapy.
-Może i masz rację,ale obawiam się,że nie dasz rady,a ja nie mam już siły taszczyć cię z powrotem do drzwi.
-To co z tym zrobimy?-spytał prawie śpiąc.
-Jak ja cię nienawidzę.Dobra możesz zostać,ale śpisz tutaj na kanapie-postawiłam warunek.
-Jak chcesz szefowo-powiedział,a ja ściągnęłam mu buty.
-Co miałam zrobić to zrobiłam,a teraz idę sama się położyć-oznajmiłam.
-A ja mogę z tobą?-spytał wyciągając głowę z pod koca.
-Nie i nie waż się w nocy przyjść do mnie,bo normalnie nie wiem co Ci zrobię,ale coś na pewno,rozumiesz?-spytałam.
-A nie możesz się tu koło mnie położyć?
-Nie-powiedziałam stanowczo.
-Dlaczego.
-Bo nie ma dla mnie miejsca-powiedziałam i chciało mi się śmiać z jego wyrazu twarzy.
-Posunę się ci troszeczkę. Tyle ci wystarczy?-zapytał z śmieszną miną.
-Może i wystarczy,ale chcę żebyś się wyspał.Dobranoc-powiedziałam i poszłam do łazienki.
-A mogę ci zadać ostatnie pytanie?-zapytał.
-Ostatnie.
-Co masz pod tym szlafroczkiem?
-Piżamkę Andrzejku,a co?-spytałam.
-A tak pytam z ciekawości.
-To lepiej nie pytaj-powiedziałam i poszłam wysuszyć włosy do łazienki. 
******************************************************
Cieszę się,że W KOŃCU coś dodałam i mam nadzieję,że wam się  podoba.Komentujcie proszę :)

1 komentarz: