Bohaterowie

środa, 18 lutego 2015

Rozdział XLV "Love me like I love you"

....-A poza tym ty Wiki nie zamawiałaś taksówki-powiedziała Oliwia.
-Nie ma jak liczyć na wspierające słowa przyjaciółki-odparłam.
-Nie ma za co,a teraz Karol chodź ze mną do łazienki,umywalka się zepsuła,woda coś nie leci-kłamała jak z nut.
-Przecież przed chwilą myłem w niej ręce-powiedział zdziwiony Karol po czym Oliwia westchnęła.
-Nie myłeś,coś kręcisz,a teraz chodź do tej łazienki.
-Ale ja nie umiem naprawiać zlewu.
-Za to umiesz za dużo mówić-wkurzyła się i sama go zaciągnęła do tej nieszczęsnej toalety.
-Nie rozumiem czemu uciekasz ode mnie po tym co się stało-powiedział Andrzej.
-Zrobiłam to,bo już nie wytrzymałam twojego paplania,tylko gadasz i gadasz już nie mogę tego znieść-mówiłam ruszając dłońmi.
-A za to ty jesteś uparta jak osioł. Upierasz się przy swoim chociaż i tak ja mam rację.
-Jezu,ja już z tobą nie mogę.
-Ale co ja robię?-spytał.
-Gadasz,a ja nie mam zamiaru tego słuchać,dlatego wychodzę-powiedziałam zapinając kurtkę.
-W takim razie ja wychodzę z tobą-mówił denerwując mnie jeszcze bardziej.
-Ooo,na pewno nie-powiedziałam.
Zbiegłam szybko ze schodów i poczułam jak moje nogi odrywają się z podłogi,bo Andrzej podniósł mnie,a potem stracił równowagę i razem ze mną upadł na ziemie.
-No i co najlepszego zrobiłeś-powiedziałam po długiej chwili śmiechu.
-Sam nie wiem,zrobiłem to po to żeby cię zatrzymać-powiedział i znowu zaczęliśmy się śmiać.
-A teraz mnie puść,bo zamierzam SAMA wrócić do domu-z akcentem na sama.
-Puszczę cię,ale pod warunkiem,że pójdę z tobą i porozmawiamy sobie na spokojnie,no proszę cię-powiedział patrząc na mnie.
-Dobra,ale tylko dlatego się zgadzam,że jesteś tak samo uparty jak ja i można spodziewać się po tobie,że nie pościłbyś mnie musiałabym tu z tobą siedzieć-oznajmiłam.
-Wiedziałam,że dojdziemy do porozumienia-wstał i podał mi rękę,aby pomóc mi wstać.
-Dziękuję,ale sama dam sobie radę-odpowiedziałam.
-Jak ty mnie denerwujesz dziewczyno.
-A ty to nie?-spytałam poprawiając włosy.
-Zachowujemy się tak jak na początku naszej znajomości-powiedział Andrzej.
-Ty to powiedziałeś.
-O co Ci teraz chodzi?-spytał zdziwiony.
-Już nie ważne.Jesteś samochodem?-spytałam.
-Tak,a co?
-To dobrze,bo myślałam,że będę musiała cię dłużej słuchać-powiedziałam.
-Specjalnie będę jechał wolno-oznajmił.
-Tylko żeby Ci nie zgasła ta twoja bryka.
-Ty masz coś do mojego samochodu ? 
-Zapewniam Cię,że jest lepsze od ciebie-oznajmiłam.
-Ale śmieszne, masz duże poczucie humoru,dobra wsiadaj już do tego samochodu.
Poszliśmy do tego samochodu i jechaliśmy powoli w kierunku naszego bloku:
-Ile mam jeszcze czekać?-spytał.
-Na co,bo nie rozumiem dokładnie pytania-odpowiedziałam.
-Na odpowiedź w sprawie naszego związku.
-W zasadzie to mogę dać ci odpowiedź w tej chwili,ale nie wiem czy jest to odpowiedni moment.
-Masz rację,dlatego zapraszam cię dzisiaj na  kolację-zaproponował.
-W zasadzie nie mam nic ciekawego do robienia dzisiaj wieczorem,więc mogę się z tobą wybrać-powiedziałam patrząc na niego.
-Obiecuję,że długo zapamiętasz ten wieczór.
-Nie bądź taki pewny siebie-powiedziałam.
-Życie nauczyło mnie,że korzystniej jest mi być takim niż tchórzem,który nie walczy o nic w swoim życiu,a w twoim przypadku muszę być jeszcze cierpliwy.
-To chyba o mnie mówisz-oznajmiam.
-No chyba nie.
Na szczęście byliśmy już na miejscu i mogłam wysiąść z jego samochodu:
-To o której się widzimy?-spytał.
-Niech będzie ta 21-powiedziałam.
-Idealnie-odpowiedział i razem weszliśmy do bloku,a potem każdy do swoich mieszkań.

Weszłam do mieszkania i szybko poszłam do łazienki w celu zrobienia szybkiego prysznicu i zrobieniu nowego makijażu.Po zrobieniu tych czynności skierowałam się do sypialni,aby wybrać stylizacje na dzisiejszy wieczór.W końcu mi się to udało.Nie było to proste,ale udało mi się.Po założeniu tego co wybrałam mogłabym stwierdzić,że byłam już gotowa.Musiałam tylko dobrać torebkę i poczekać na Andrzeja.Usłyszałam,że do moich drzwi ktoś zapukał,a więc poszłam otworzyć.Po ich otwarciu zobaczyłam,że od moich do Andrzeja drzwi jest rozłożony czerwony dywan,a na drzwiach Andrzeja wisiała kartka "Restauracja u Andrzeja" zaśmiałam się po przeczytaniu tego,ale nie trwało to długo,bo Andrzej ukazał się moim oczom razem z wielkim bukietem róż w ręku. Wyglądał na prawdę elegancko,a jego czarna muszka tylko mu w tym pomogła:
-Musze przyznać,że bardzo mnie zaskoczyłeś-powiedziałam podchodząc bliżej.
-To kwiaty dla pięknej pani.Proszę wejść do środka.Czeka na panią kolacja z równie przystojnym panem,który będzie się starał dzisiejszego wieczoru dogodzić pani we wszystkim i od nowa zdobyć pani serce.Przynajmniej tak mi powiedział-mówił śmiejąc się do mnie i podając mi bukiet kwiatów.
-W takim razie proszę włożyć mi ten zacny bukiet do wazonu,a następnie zaprowadzić mnie do stolika.
-Oczywiście już się robi,ale może pani sama trafi,bo w tej restauracji jest tylko jeden stolik,więc może być łatwo.
-Dziękuję za tak cenną informację-powiedziałam,a Andrzej pomógł mi się rozpłaszczyć.
Usiadłam przy stoliku i zobaczyłam,że Andrzej wychodzi z sypialni w nowym garniturze i tym razem nie był w muszce,lecz w bardzo ładnym krawacie:
-O już jesteś-powiedział udając zdziwionego.
-Przyznaję,że masz wszystko bardzo dobrze zaplanowane,a jedzenie wygląda i pachnie przepysznie.
-Cieszę się,że ci się podoba.
Usiadł na przeciw mnie,ale najpierw otworzył szampana dobrze schłodzonego.Zjedliśmy kolację i zaraz po tym Andrzej zaprosił mnie na balkon:
-Panie przodem-powiedział i pokazał mi drogę.
-Dziękuję-powiedziałam i weszłam na ślicznie oświecony balkon z kolejnym szampanem, przygotowanymi kieliszkami i truskawkami.
-Wszystko to jest dla ciebie.
-Ale jak udało Ci się to wszystko przygotować w tak krótkim czasie-powiedziałam siadając na narożniku.
-Nie było łatwo,ale dla ciebie zrobił bym to jeszcze raz.
-Miło to słyszeć,usiądź tu obok mnie-zaproponowałam.
-Czyli przechodzimy do finału kolacji?-spytał podchodząc,a potem położył się na moich kolanach.
-Tak-odpowiedziałam głaszcząc go po włosach i bawiąc się nimi-Dużo wylałam przez ciebie łez i długo nie mogłam przestać ich zatrzymać.Pierwsze dni były najgorsze.Cały czas miałam przed oczami obraz gdy całujesz się z Karoliną-mówiłam i jadłam truskawki,aby nie myśleć o płakaniu.
-Przepraszam cię,ale musisz wiedzieć,że kiedy ona mnie pocałowała myślałem,że to ty przede mną stoisz,musisz mi uwierzyć-mówił patrząc się mi prosto w oczy.
-Andrzej uwierz mi,że to nie jest takie proste.Gdy próbowałam dojść do porozumienia z głową i sercem i już myślałam,że mogę ci wybaczyć wracałam do początku i tak kilka razy,ale w ostateczności zrozumiałam,że
bez ciebie moje życie traci kolor i jest jak czarno-biały film z nudnymi scenami i codzienną rutyną,a ja nie chcę takiego filmu.Chcę żeby było jak dawniej,kiedy nie widziałeś poza mną świata.
-Ale dalej tak jest i to nigdy się nie zmieniło i się nigdy nie zmieni-powiedział przegryzając truskawkę.
-A skąd ja mam mieć tą pewność.Może gdzieś tam dalej o niej myślisz,bo nie uda ci się zapomnieć o starej,ale bardzo mocnej więzi między wami.Was łączyła prawdziwa miłość,taka jak nas.
-Owszem łączyło,ale to już dawno wygasło,przyrzekam ci,ale czekaj,czekaj ty powiedziałaś,że łączyła nas taka miłość jaka jest teraz między nami.
-No tak Andrzej,bo jak bardzo bym chciała nie uda mi się zapomnieć o tobie.Ty jesteś dla mnie cholernie ważny,najważniejszy.Kocham cię rozumiesz,ale nie uda nam się zbudować związku na samej miłości.Musimy mieć jeszcze do siebie zaufanie,a przypomnę ci,że ty moje zawiodłeś,musimy też być dla siebie najlepszymi przyjaciółmi,którzy z chęcią będą chcieli spędzać codziennie czas i będzie im tego czasu nawet brakować.Ja wiem,że będzie trudno,ale ja już o tym wiem,zależy od ciebie czy ty tego chcesz.Chcesz dalej ze mną być i dzielić ze mną swoje życie?-spytałam głaszcząc go po twarzy.
-Ależ oczywiście,że tak.Nigdy nie zwątpiłem w naszą miłość,bo jest ona wielka i nikt już jej nie naruszy-powiedział i podniósł się w kierunku mojej twarzy i delikatnie mnie pocałował.Przez cały nasz pocałunek czułam smak truskawki,którą Andrzej zjadł przed naszym pocałunkiem-Jesteś cukrzykiem?-spytał.
-Nie,a dlaczego pytasz?-spytałam zdziwiona po oderwaniu ust od jego warg.
-Bo jesteś słodka.Moje ciało tęskni za tobą,pozwolisz się mu tobą nacieszyć?-spytał niepewnie.
-Moje też tęskni za tobą,a więc oddaję się tobie-powiedziałam po czym Andrzej złapał mnie na ręce i prowadził do sypialni.
-Tylko się nie potknij-przypomniałam mu.
-Nie martw się,obiecuję,że będziesz przeze mnie czule obejmowana i wynagrodzę ci całą krzywdę,która była zrobiona przez moją osobę.
-Kocham cię-szepnęłam mu do ucha.
Każdy dobrze wie jak skończyła się dla nas ta noc. Czułam się jak księżniczka,która w końcu pogodziła się z swoim księciem.

******************************************************************************
Udało mi się coś dla was napisać,z trudem,ale się udało.Mam nadzieję,że docenicie to poprzez komentarze :* :* :*
 
 

2 komentarze: