Bohaterowie

wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział XLIV "Niespodziewany wzrot akcji"

Po z kończonej kawie z Dawidem wróciłam do domu.Cieszyłam się,że wróciłam do pracy w sklepie.Za niedługo zaczynam studia i potrzebuję trochę kasy.Wzięłam się do zrobienia jakiegoś obiadu.Nagle dostałam SMS od Oliwii:
                    
        Hej,Wiki zapraszam cię na kolację dziś wieczorem .Dawno cię u nas nie było,więc pomyślałam,że zaproszę cię tak na małe pogaduchy. Karol po kolacji wychodzi
gdzieś z Andrzejem i będziemy miły trochę czasu dla siebie.Nie przyjmuje odmowy o 19:00 u mnie do zobaczenia :) 

To miłe,że Oli pomyślała o mnie i zaprosiła mnie, z chęcią  się wybiorę,tylko martwi mnie jeden fakt,że mogę
spotkać Andrzeja jest on też przyjacielem Oliwii i Karola i nie mam na to wpływu.

**
W tym samym czasie u Oliwki:
Byłam już po zakupach i przyjechałam po chłopaków:
-No hej chłopcy jak tam po porannych ćwiczeniach?-zapytałam uśmiechając się do nich zaraz jak wsiedli do samochodu.
-Świetnie kochanie po za tym,że dostałem 3 razy piłką za brak koncentracji, to było wspaniale.
-A u ciebie Andrzejku jak, też dostałeś piłeczką w główkę jak mój kochany Karolek.
-U mnie nie było tak źle tylko 3 razy nie trafiłem sobie w piłkę na serwach, ale błędy się zdarzają.
-No przecież  zwłaszcza  po świętowaniu wczoraj-powiedziałam.
-To nie było świętowanie, a raczej pocieszanie kolegi-powiedział Karol zapinając pasy.
-A no tak rozumiem ale może nie warto było się upijać?
-Oj tam to tylko kilka procentów i naprawdę chłopaki pomogli mi przetrwać ten wieczór-powiedział Andrzej.
-No dobrze jedziemy już kochanie,bo jestem głodny i chcę już się położyć do łóżeczka.
-Ale jak to nie wychodzicie wieczorem?
-No właśnie postanowiliśmy przełożyć z chłopakami nasz wypad,wiesz problemy zdrowotne.
-Ja myślę,że wypad na wspólną siłownię to dobry pomysł,a mały kac wam w tym nie przeszkadza-powiedziałam licząc na to,że uda mi się ich namówić aby mieć wolne mieszkanie na poważną rozmowę z Wiktorią.
-No nie wiem jak myślisz Andrzej?-zapytał Karol.
-Może Oliwka ma rację,sam nie wiem.
-Idźcie ja wam mówię do tego zawsze w poniedziałki chodzicie razem na siłownie.
-A co ty chcesz się mnie tak pozbyć z domu ,co?
-Ja,dlaczego tak myślisz kotek?
-No zamiast spędzić wieczór za mną ty wysyłasz mnie z kumplami.
-Po prostu chcę abyś dbał o swoją formę.
-Aha... formę no dobrze może się wybierzemy jaszcze się zobaczy.    
Kiedy już odwiozłam Andrzeja pod dom wytłumaczyłam  Karolowi jak ważne jest to żeby nie było go w domu.On nie miał wyjścia i musiał się zdecydować na wyjście.

**
U Wiktorii:
Było gdzieś przed 18 usłyszałam,że ktoś strasznie dobija się do drzwi ale nie moich wyszłam na klatkę schodową:
-Co się stało pani Mario?
-Nie mogę dostać się do środka  mieszkania pana Andrzeja.
-Może nie ma go w domu?
-Nie jest ,widziałam jak wchodzi do mieszkania.
-A nie otwiera?
-No właśnie nie dobijam się tu pukam dzwonię ,ale nic.
-Nie wiem dlaczego nie otwiera- zaczęłam się martwić-A może coś cię mu stało,może leży tam w środku.
-Oh niech nawet pani tak nie mówi, na pewno wszystko jest ok, tyko dlaczego nie otwiera.
-To co robimy?
-Chwilę mam kluczę do mieszkania.
-No tak przecież pan Andrzej i pani jesteście razem.
-A w ogóle to dlaczego pani chcę tam wejść?
-Mam ważne papiery związku z mieszkaniem i potrzebuję podpisu.
-Ale mogła pani przyjść kiedy indziej?
-Nie,ponieważ jest to ważna sprawa.
-Dobrze ja idę po te klucze.
-Idź dziecko trzeba tam wejść.
Na prawdę zaczęłam się martwić,co się dzieje,że on nie daje znaku życia.Wzięłam kluczę i szybko poszłam nimi otworzyć drzwi Andrzeja
-Mam je zaraz się tam dostaniemy.
-Andrzej jesteś tu?-powiedziałam zapalając światło w korytarzu.
-I co jest?-zapytała sąsiadka która też martwiła się o niego, ale nie tak jak ja.
Weszłam w głąb mieszkania i zaczęłam się rozglądać:
-Andrzej ty śpisz?-powiedziałam podchodząc do kanapy.
-Co ty tu robisz?-powiedział zaspany  wyciągając słuchawki z uszu.
-Nie mogłam się do ciebie dostać razem z panią Marią pukałyśmy ale nie otwierałeś.
-Po prostu zasnąłem z słuchawkami w uszach, a co martwiłaś się,że nie otwieram?
-Nie... chciałam pomóc pani Marii i otworzyłam drzwi kluczami które ci z resztą oddaje.   
-To ja przyjdę za chwilę-powiedziała pani Maria,która wyczuła niemiłą atmosferę.
-Nie kłam Wiki po prostu ci zależy, ale nie umiesz się przyznać-powiedział przybliżając się do mnie        
-Ty jesteś jakiś psychicznie chory nie zależy mi na tobie zrozum to wreszcie -powiedziałam uderzając go w klatkę piersiową.
-Jestem chory ale z miłości do ciebie-powiedział.
-Wychodzę, nie mam po co tu zostać-powiedziałam wykrzykując mu to w twarz.
-A proszę idź droga wolna,ale i tak cię kocham.
Zdenerwowana szłam przed siebie przed drzwi,ale moje nerwy już tego nie wytrzymały ,pościły.
-A przypomniałam sobie jeszcze o czymś-powiedziałam wkurzona i nawet nie wiem kiedy moje dłonie chwyciły jego zdziwioną twarz i namiętnie go pocałowałam .  
Po tym wszystkim wyszłam  z mieszkania Andrzeja nie odzywając się słowem.Nawet sama nie mogłam uwierzyć w to co zrobiłam.Przez to wszystko zapomniałam o kolacji u Oliwii.Szybko przebrałam się i zrobiłam sobie makijaż.Około 19 byłam pod mieszakiem Oliwii i Karola.Weszłam na klatkę i zapukałam do drzwi:
-No punktualnie Wiki-powiedział Karol który otworzył mi drzwi.
-Tak punktualnie jak zawsze-powiedziałam witając się z nim, a później z Oli.
-Zapraszam do stołu-powiedziała Oliwia.
-Już kochanie pozwól Wiki się rozpłaszczyć.
-No właśnie, przecież nie wejdę ci w butach.  
-Ok to jak już skończysz to do stołu.
Po zjedzeniu pysznej kolacji zaczęliśmy rozmawiać:
-No dziewczyny ja was zostawiam-powiedział Karol.
-A gdzie się wybierasz?-zapytała Wiki.
-Idę z chłopkami na siłkę jak zawsze w poniedziałki.
-Aha zapomniałam.
-To ja się będę zbierał  Andrzej zaraz będzie.
-Karol proszę cię niech on tu nie przychodzi-powiedziałam trochę się czerwieniąc na twarzy,przypominając sobie wydarzenie z przed godziny.Brakowało by jeszcze tego żebym go spotkała po tym wszystkim.
-To idź już lepiej na pewno będzie już pod blokiem.
-Ok lecę paa kochanie,cześć Wiki nie wiem czy się jeszcze dziś zobaczymy wiec życzę udanego wieczoru i dzięki za odwiedziny.
-To ja dziękuje wam za zaproszenie i miłego treningu.
-Dzięki wam też życzę miłych pogaduszek-powiedział całując na do widzenia Oliwię-patrząc na nich przypomniałam sobie dzisiejszy pocałunek z Andrzejem i od tego myślenia serce biło mi szybciej.
Po wyjściu Karola posprzątałyśmy po kolacji , usiadłyśmy na kanapie i zaczełyśmy rozmawiać. 
-To może otworzymy wino?
-Nie, jestem samochodem.
-Ale weź pojedziesz taksówką do domu, a przyjemnie się nam będzie rozmawiać.
-No ok dam się namówić, ale tylko dlatego,że muszę odreagować.
-Coś się stało?-spytała Oliwia otwierając butelkę wina.
-No można powiedzieć,że całowałam się dziś z Andrzejem.
-No chyba sobie żartujesz?
-Nie mówię to całkiem poważnie i to nie jest śmieszne Oliwio.
-Przecież się nie śmieję,miałam ci poważnie wytłumaczyć,że powinnaś mu dać szanse,no ale chyba nie muszę.
-Dlaczego miała byś mi to poważnie wytłumaczyć.
-Bo widziałam cię dziś z w objęciach Dawida.
-A to coś złego?
-No wszyscy  cię obchodzą, ale nie Andrzej.
-Jak to wszyscy?
-No Łukasz, Dawid, ale nie ten który jest ci taki bliski.
-Łukasz jest moim przyjacielem Dawid też.
-A Andrzej?
-On jest moim byłym chłopakiem.
-No chyba nie taki były jak się całowaliście.
-Nawet mi o tym nie przypominaj.
-No co, pocałował cię nareszcie.
-Tak fajnie by było jak by to tak wyglądało,ale to ja go pocałowałam.
-Co??-zapytała zdziwiona Oliwia która słysząc to zakrztusiła się winem.
-Wszystko ok?
-Tak ale ja nie wierzę ty ,która nie chciała się nawet na 1 mm zbliżyć do niego.
-Ja sama nie wierzę to samo jakoś wyszło.
-A... samo rozumiem.
-Wszystko przez to,że się o niego martwiłam jak głupia.
-Wiki do cholery,mów jaśniej
Wytłumaczyłam Oliwii co się stało i jak doszło do pocałunku.
-Ty po prostu  nadal go kochasz i zależy ci na nim.
-Nie zależy.
-Wiki kogo ty chcesz oszukać?
-Ok kocham go nadal i tęsknie za nim ,ale nie umiem mu wybaczyć.
-Ale daj sobie trochę czasu powiedz,że będziecie razem, ale nie teraz może za jakiś czas.
-Nie wiem, będę się nad tym zastanawiać, a pewnie i tak się nie zdecyduje na to aby, mu to powiedzieć.
I tak z Oli zleciały nam kolejne 2 godz rozmowy.Po wypiciu 2 butelek wina nie byłam w stanie prowadzić samochodu .
-Cześć kochanie już jestem,Andrzej poczekaj zaraz dam ci te papiery.
-Co Andrzej, co on tu robi?
-Nie wiem myślałam,że Karol wróci sam.
-Hej Oliwka-powiedział Andrzej kiedy zobaczył Oliwię.
-No cześć jak tam po siłowni.
-Na pewno lepiej niż po treningu-powiedział z śmiechem w głosie.
-To się cieszę.
-Macie gościa?
-Tak a co?
-Nic widzę buty i kurtkę.
-No mamy,a raczej ja.
-Aha ,a kto to?
-To Wiki-powiedziałam puszczając do niego oczko na znak ,aby wszedł dalej i się przywitał.
-Wiki co ona tu robi?
-A takie małe pogaduchy wejdź.
-Cześć nie wiedziałam,że cie tu spotkam.
-Ja też nie wiedziałam,a poza tym nie przyszłabym wiedząc,że tu będziesz-powiedziałam i szybko zaczełam się ubierać -Cześć Oliwia ja już pójdę moja taksówka na pewno już jest.
-Ale nie musisz możesz wrócić ze mną -powiedział uśmiechając się do mnie i zatrzymując mnie w drzwiach.

*******************************************************************************
                                      Komentujcie  :)

 

3 komentarze:

  1. Czekam na następny. W miarę twoich możliwości jak najszybciej :)
    Mam nadzieje, że wszystko się ułoży

    OdpowiedzUsuń
  2. Zarwałam całe popołudnie, ale nadrobiłam wszystko :)
    Genialny blog, czekam aż wszystko znów się ułoży :*
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń