Bohaterowie

wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozdział 52 "Diament miłości"

**
Następny dzień, u Wiki rano:
Obudziłam się dosłownie minutę przed budzikiem,gdy do mojej sypialni wpadły pierwsze promyki słońca. Po wyłączeniu budzika,wstałam i odsuwając zasłony stwierdziłam,że to będzie dobry dzień. Wczoraj dobrze bawiłam się z naszą paczką. Wróciliśmy coś koło 23,żebym mogła wyspana wstać o 7:30. Z myślami "jak to będzie,czy dam radę" szłam powolnym krokiem do toalety,aby tam się odświeżyć i przygotować na dzisiejszy dzień. Strój na rozpoczęcie roku akademickiego miałam już wybrany, czekał na mnie w garderobie. Wykąpana wysuszyłam włosy,które następnie wyprostowałam. Wzięłam się za zrobienie makijażu,który będzie mi towarzyszył przez dzisiejszy dzień. Po zakończeniu prac w łazience, poszłam założyć ubrania.
Po dziesięciu minutach byłam już w pełni gotowa,mogłam stwierdzić,że lepiej czuję się w spodniach niż w spódnicy. Byłam tak zdenerwowana,że nie czułam głodu,więc nieodpowiedzialnie wypiłam na pusty żołądek tylko kawę. Na spokojnie usiadłam przy stole i pijąc ją odczytywałam wiadomości,które po kolei do mnie dochodziły. Pierwszy oczywiście od Andrzeja:

Kochanie powodzenia <3 chciałbym dać Ci kopniaka na szczęście,ale nie mogę,bo jestem na treningu i nie mam jak. Czekaj na mnie przy uczelni,a obiecuję,że po Ciebie przyjadę i zabiorę Cię na śniadanie,bo znając Ciebie,nic nie zjadłaś ;**

Kolejny od Oliwii,która podobnie jak ja denerwowała się wyjazdem i czy mi się uda:

Powodzenia,jestem z tobą <33 Karol śle buziaki i trzyma mocno kciuki :)

Późniejsze od rodziców i innych graczy Skry,poznanych na urodzinach Oliwii i meczach na których bywałam. Po wypiciu kawy,udałam się znowu do łazienki,ponieważ musiałam wymyć zęby. Nadszedł czas na wyjście z domu,aby się nie spóźnić już pierwszego dnia. 

**
U Andrzeja na treningu:
-Andrzej skup się na grze,jak Cię proszę-powiedział trener podając mi piłkę.
-Trenerze,on ciałem jest tutaj,a myślami daleko stąd,więc nic trener nie poradzi-wtrącił Karol, chichocząc pod nosem.
-Andrzej!-zakrzyczał Wojtek.
-Tak?-odpowiedziałem po ocknieniu się.
-Dobra Andrzej idź się czegoś napij i jak do nas wrócisz to dopiero wtedy możesz wejść na boisko,okej?-spytał Falasca.
-Dziękuję za wyrozumiałość-powiedziałem kierując się w stronę ławki na której miałem usiąść.
-Dalej,dalej,nie obijamy się-powiedział uśmiechając się do mnie.
Chwilkę posiedziałem na ławce i próbując wyłączyć myśli,chciałem skupić się na tym co teraz się dzieje. Nie mogę zawalić tego treningu,bo przecież za każdym razem muszę walczyć o miejsce w szóstce na kolejnym meczu.

**
U Oliwii w czasie gdy Wika dochodzi do miejsca uczelni:
Nie dość,że cały czas myślałam o Wiktorii,to jeszcze stresowałam się wyjazdem,który już za 3 dni. Postanowiłam,że umilę sobie jakoś czas i wybiorę ubrania,które ze sobą zabiorę. Przekopywałam w ubraniach jakoś około godziny i nie wiem czy połowa z nich mi odpowiadała. Myślałam sobie "co ja wezmę,przecież nic mi nie pasuję,wszystko co mam,albo jest nie w modzie,albo poprostu mi nie odpowiada". Pomyślałam,że jak tylko Wiki wróci to muszę wybrać się z nią na zakupy,bo tak nie może być.

**
Po wyjściu z uczelni:
Mogłam odetchnąć z ulgą. Poznałam nowe twarze,całkiem sympatyczne. Najbardziej do gustu przypadła mi jedna dziewczyna, Kasia. Z zachowania bardzo podobna do mnie i właśnie dlatego dobrze się mi z nią rozmawiało. Chwilkę poczekałam na Andrzej,który obiecał przyjechać po mnie. On zawsze dotrzymuję słowa:
-Cześć kochanie-powiedziałam wchodząc do jego samochodu, po czym mocno go przytuliłam.
-Ooo,a co to tak dzisiaj czule?-zapytał śmiejąc się.
-Zawsze jest czule-odpowiedziałam całując go jeszcze w policzek.
-Tak,ale dzisiaj jakoś wyjątkowo-stwierdził.
-Dziękuję za wsparcie.
-Nie ma za co,ale opowiadaj jak było?-spytał zniecierpliwiony.
-No wiesz...myślałam,że będzie gorzej,ale mogę powiedzieć Ci,że nie było tak źle-oznajmiłam po czym odetchnęłam głęboko.
-Napewno zaaklimatyzujesz się w tym środowisku i będziesz najlepsza-odpowiedział wprawiając w ruch silnik.
-Tak,teraz przede mną całe 5 lat kształcenia,ale będziesz mógł powiedzieć,że masz mądrą dziewczynę-mówiłam uśmiechając się do niego.
-Dla mnie nawet bez dalszej nauki jesteś najmądrzejsza na całym świecie,ale nie będę Ci truł,bo chcę żebyś była szczęśliwa.
-Dziękuję,jesteś kochany-odpowiedziałam po czym ruszyliśmy w stronę małej restauracji,gdzie mieliśmy coś zjeść.
W drodze do miejsca wyżej wspomnianego,zadzwoniła do mnie Oliwia z pytaniem co i jak? Poinformowałam ją,że wszystko poszło po mojej myśli. Poprosiła mnie jeszcze czy bym nie mogła wybrać się z nią na zakupy,bo narzeka na brak ubrań na wyjazd. W pierwszej chwili odmówiłam,bo nie chciało mi się za bardzo chodzić po sklepach,ale czego nie robi się dla najlepszej przyjaciółki:
-Andrzej?-powiedział uśmiechając się do niego.
-Nie,mieliśmy spędzić te południe razem,bo dobrze wiesz,że mam wieczorem trening-odpowiedział kiwając głową.
-No,ale...
-Nie ma żadnego,ale-zawzięcie upierał się przy swoim.
-Proszę Cię,kochanie-głaskałam go po policzku.
-Dla wszystkich w około masz czas,ale dla swojego faceta jakoś nie chcesz go znaleźć-mówił stanowczo.
-Nie prawda-protestowałam.
-To kiedy ja mogę Cię przytulić i powiedzieć "teraz nigdzie mi nie uciekniesz.Nikomu Cię nie oddam"-mówił parkując samochód.
-Choćby i nawet teraz-odpowiedziałam odpinając pasy.
-Dobrze wiesz,że chodzi mi o dłuższą chwilę-powiedział.
-Kiedy nie masz treningu popołudniu?-spytałam wysiadając z samochodu.
-Po jutrze-stwierdził łapiąc mnie za rękę.
-No i super. Ja mam wtedy tylko jeden wykład wcześnie rano,to będziemy mieć czas tylko i wyłącznie dla siebie,obiecuję-odpowiedziałam całując go w policzek.
-W takim razie trzymam Cię za słowo,aa nie powiedziałaś mi czy poznałaś kogoś nowego o płci przeciwnej?-zapytał otwierając mi drzwi.
-Poznać,że tak z bliska jeszcze nie,ale poznałam Kaśkę-mówiłam wchodząc do środka.
-Co to ma znaczyć,jeszcze nie?
-Ojj daj spokój-powiedziałam wybierając stolik.
Po zjedzeniu czegoś ciepłego, Andrzej odwiózł nas do domu. Musiałam się spieszyć,bo byłam omówiona na 16 z Oliwią,a chciałam się jeszcze przebrać,bo bolały mnie już nogi od tych szpilek. Gdy weszłam do domu była dokładnie 15:45,a wiec prawie starczyło mi czasu na przebranie się w coś o wiele wygodniejszego. Kiedy zakładam na siebie nowy stój zdałam sobie sprawę,że teraz mój związek z Andrzej musi zdać test. Ja nie będę miała dla niego tyle czasu,on dla mnie z resztą też,bo coraz więcej ćwiczy i poświęca się siatkówce jak tylko może. Te myśli towarzyszyły mi do godziny 16 kiedy to czekałam na Oliwię,która miała po mnie przyjechać. 

**
U Oliwii przed zaplanowanymi zakupami:
Byłam już gotowa do wyjścia,czekałam tylko kiedy wróci Karol,bo chciałam powiedzieć mu,że obiad ma w lodówce,musi sobie go tylko przygrzać. 
Niestety się nie doczekałam,więc zostawiłam mu karteczkę na lodówce,bo to pierwsze miejsce do którego udaję się po wejściu do mieszkania. Napewno poszedł gdzieś z chłopakami i padł mu telefon,ale to nic,bo nie mieliśmy dzisiaj żadnych planów.

**
Przed blokiem Wiktorii:
Czekałam już na Oliwię,która zaraz się pojawiła:
-No hej-powiedziałam wsiadając do samochodu i dając jej całusa w policzek na powitanie.
-Dzięki,że mnie z tym sama nie zostawiłaś-odpowiedziała po przywitaniu się ze mną.
-No co ty nie ma sprawy,sama przy okazji coś sobie kupię-stwierdziłam.
W czasie drogi do galerii rozmawialiśmy o moim dzisiejszym dniu,który jeszcze się nie skończył. Nawinął się także temat podróży.

**
U Karola:
Zaraz po treningu udałem się do galerii. Wyjazd do Paryża to tylko część niespodzianki urodzinowej. To właśnie tam zamierzam poprosić Oliwkę o rękę. Dobrze wiem,że to właśnie z nią chcę przeżyć całe życie.
Nie mówiłem nic Oli o galerii,bo chciałem powiedzieć jej,że trening się przedłużył. Musiałem wyrobić się w czasie,bo mieliśmy jeszcze wieczorem wylać kolejne poty,a nie chcę go opuścić,więc nie tracąc czasu udałem się do jubilera. 


**
U dziewczyn z perspektywy Wiktorii:
Po jakże udanych zakupach przysiadłyśmy z Oliwią na chwilę w kawiarence na kawę i ciastko,był to nasz przywilej po udanym shopingu. Rozmawiałyśmy na różne tematy,ale głównym był tydzień w Paryżu:
-Oliwia???-wyrwałam się.
-No co?-powiedziała kończąc jeść ciasto.
-Przyszło mi coś do głowy-oznajmiłam.
-Nie strasz mnie,co takiego-powiedziała po czym wzięła w dłoń filiżankę kawy,aby się jej napić.
-A może Karol chce Ci się oświadczyć w tym Paryżu?
-Hahaha no co ty?-zakrztusiła się.
-No nie wiem,ale jest to możliwe,nie uważasz?
-Nie,nie uważam tak,nawet nie przyszło mi to głowy.
-A co by było gdyby...?
-Powiedziałabym tak-odpowiedziała odkładając filiżankę.
I na tym temat się urwał. Postanowiłyśmy przejść się jeszcze do drogerii,aby w pełni wyposażyć walizkę Oliwii. Zakupiłyśmy wszystkie potrzebne jej rzeczy i opuściłyśmy sklep:
-Wiki ja muszę do toalety-powiedziała Oliwia.
-Dobrze,to ja na Ciebie tutaj poczekam-odpowiedziałam,odbierając od niej torby z jej zakupami.
-Okej,wracam za chwilę-odpowiedziała i znikła za drzwiami toalety.
Kiedy siedziałam na pufie zauważyłam dobrze znaną mi twarz. Był to Karollo,który wychodził z jubilera wraz z małym pudełeczkiem. Dobrze się mu przyjrzałam i był to napewno on. Weszłam do sklepu z którego wyszedł Karol pod pretekstem zakupu pierścionka:
-Przepraszam,bardzo spodobał mi się pierścionek,który zakupił ten pan,który dosłownie przed chwilką stąd wyszedł-powiedziałam uśmiechając się do niej.
-Tak bardzo miły młodzieniec,który poszukiwał pierścionka zaręczynowego dla swojej wybranki-oświeciło mnie.
-Aha bardzo dziękuję za informacje-powiedziałam i szybkim krokiem wyszłam z jubilera tak,aby Oliwia mnie nie zauważyła.
Na moje szczęście, nic nie podejrzewała,bo nic nie zobaczyła:
-Wracamy?-spytałam.
-Tak,możemy już wracać. Pewnie spieszy Ci się do Andrzej?-zapytała odbierając swoje torby.
-W zasadzie to nie,możemy iść jeszcze na buty-zaproponowałam tak,aby nie spotkać się z Karolem gdzieś na parkingu.
-Dobry pomysł,ale czy Andrzej nie będzie miał Ci nic do zarzucenia,że tak długo Cię nie ma?-spytała śmiejąc się.
-Oni maja jeszcze wieczorem jeden trening,więc nawet nie zauważy,że jeszcze nie wróciłam-wytłumaczyłam.
 -W takim razie idziemy-odpowiedziała z uśmiechem na twarzy.
Odciągałam czas tak,aby Karol mógł spokojnie wrócić do domu po treningu. Siedziałyśmy w galerii do godziny 20:30. Czas szybko nam zleciał,jedyne co nam przeszkadzało to lekki głód,który nam doskwierał. Nie chciałyśmy już nic jeść z fast foodów,gdyż byłyśmy wczoraj,a co za dużo to nie zdrowo. Oliwia podwiozła mnie pod blok,a sama pojechała już do siebie. Zadyszana wbiegłam na moje piętro i odkładając zakupy do mojego mieszkania zobaczyłam,że klucze do drzwi Andrzeja zostały z zewnętrznej strony. Nie myśląc wparowałam do niego.

**
U Andrzeja w domu,gdy Karol odwiedził go po treningu (perspektywa Wronki):
-Napijesz się czegoś?-spytałem Karola,gdy razem weszliśmy do kuchni.
-Nie,dzięki przyszedłem do Ciebie w zasadzie po to,by coś Ci pokazać i poznać twoje zdanie-powiedział grzebiąc w kieszeni bluzy.
-No, co takiego?
-Co o nim myślisz?-spytał otwierając małe czerwone pudełeczko w kształcie serduszka.
-To dla mnie?-spytałem ironicznie.
-Nie,żartuj sobie Andrzej,serio się pytam co o tym myślisz-powiedział kładąc pudełeczko na stół.
-Co ja o tym myślę?-mówiłem patrząc się na niego, równocześnie na pierścionek.
-Andrzej nie uwierzysz...kuuupiłam spodnie-powiedział Wiktoria,która nie mogła oderwać wzroku od pierścionka.
-Naprawdę kochanie,czyli zakupy zaliczasz do udanych?-spytał Andrzej,a Karol dyskretnie schował pudełeczko.
-Chłopaki,nie musicie się kryć. Widziałam Cię Karol jak wychodziłeś od jubilera,więc proszę pokaż mi to cudeńko-mówiła podchodząc do nas.
-Wiki powiedz proszę,że Oliwia nic nie widziała-powiedział ze strachem w głosie.
-Spokojnie była w tym czasie w toalecie-uspokoiła go.
-Ufff to dobrze,a teraz powiedz co o nim myślisz,bo Andrzej dużo mi nie pomógł-stwierdził dając jej go do rąk.
-Nie dziwię się,a co do pierścionka to jest przepiękny,jak na faceta to gust masz niezły-oznajmiła podając mu go.
-Dzięki kochanie,wiesz...
-Karol nie spodziewałam się tego po tobie,zaskoczyłeś mnie,pozytywnie oczywiście-powiedziałam przytulając go. 
Kazałam Karolowi wracać już do domu,aby Oliwia się nie denerwowała,a sama jeszcze zostałam u Andrzeja,nacieszyć się nim,bo jutro nie będziemy się zbyt długo widzieć.

*********************************************************
Jeśli się wam podobało zostawcie jakieś miłe słowa w komentarzu <3 zachęcam do śledzenia tego co się dzieje z bohaterami,mogę wam zdradzić,że czekają nas trudne momenty :*  
Ps zmieniłam numerowanie rozdziałów,bo jakoś wolę teraz arabskie :)

2 komentarze:

  1. Z tym pierścionkiem: BOMBA! A rozdział jak zawsze na wysokim poziomie trzymający w napięciu. Co tu dużo mówić: Genialny.

    OdpowiedzUsuń