Po randce Oliwii i Karola:
Wróciliśmy do do naszego mieszkania jakoś ok.22:30.Od razu po wieczornej toalecie położyliśmy się spać.Karol jeszcze przed snem zadał mi pytanie:
-Kochanie śpisz?-spytał.
-Nie,a dlaczego pytasz?
-Miałem sam się nad tym zastanowić,ale kompletnie nie mam pomysłu co mogę kupić Ci na urodziny,a chce żebyś dostała coś wyjątkowego-powiedział przekręcając się w moją stronę.
-Daj spokój.Ważne,że będziesz obok mnie,to my wystarczy-mówiłam patrząc głęboko w jego oczy.
-To mi pomogłaś-odpowiedział uśmiechając się.
-No,ale mówię serio.Moim zdaniem nie ważne co się dostaje,a co się ma.Kochamy się,jesteśmy szczęśliwi razem i to jest ważne-odwzajemniłam uśmiech.
-Kocham Cię-powiedział szeptem.
-Dlaczego powiedziałeś to tak cichutko?-spytałam głaszcząc go po policzku.
-Mów szeptem, jeśli mówisz o miłości kochanie-odpowiedział.
-Wszystko jasne,ale wolę jak mówisz to głośno,bo mam pewność,że mnie naprawdę kochasz i się mnie nie wstydzisz-oznajmiłam.
-Nawet tak nie mów.
-Ale...-przerwał mi.
-Nie mów nic. Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości,bo my jesteśmy dla siebie po prostu stworzeni i nikt,ani nic nas nie rozłączy-powiedział to tak słodko,że zakręciła mi się łezka w oko.
-Obiecuj mi,że zawsze będziesz mnie kocham-odparłam.
-Oliwia,prawdziwa miłość zaczyna się tam, gdzie niczego już w zamian nie oczekuje się od twojej drugiej połówki,a ja poza tobą świata nie widzę i myślę,że z tobą jest tak samo?-spytał.
-Dla mnie jesteś wszystkim i wszystkim ponad wszystko,może to głupio brzmi,ale nie umiem tego inaczej opisać,a wracając do prezentu wystarczy mi,że w ten dzień będziesz ze mną i zapewniam Cię,że to będzie dla mnie najlepszy prezent-odpowiedziałam po czym Karol zaczął się cichutko śmiać.
-Możesz się ze mnie teraz śmiać,bo to co powiem mówią najczęściej dziewczyny,ale dla Ciebie jestem w stanie się ośmieszyć-powiedział patrząc mi w oczy.
-Co takiego kochanie?-zapytałam.
-No,bo przy tobie to już nie są motylki w brzuchu. To milion trzepoczących skrzydełek w sercu-powiedział słodko.
-Oooo,ale to było słodkie-odpowiedziałam całując go delikatnie.
-Ja taki już jestem-może nie skromnie,ale to nie ważne.
-Dobranoc Karol.
-Dobranoc Oliśka -odpowiedział całując mnie w policzek.
Po tych jakże miłych słowach odwróciłam się i jeszcze troszkę porozmyślałam i odpłynęłam do krainy snu,wraz z Karolem.
**
Rano u Wiktorii i Andrzeja:
-Andrzej ja pierwsza,proszę Cię-kłóciliśmy się o łazienkę.
-Nie patrz tak na mnie tymi swoimi oczami-mówił trzymając klamkę.
-Proszę...
-Yyyy,no dobra.Masz szczęście,że muszę iść do siebie po nowe ubrania-oznajmił.
-Dziękuję-powiedziałam dając mu całusa w policzek-Przyjdź na śniadanie.
-Mogę?-spytał śmiesznym tonem.
-Ależ oczywiście-odpowiedziałam znikając za drzwiami łazienki.
-Idę-powiedział i spuszczając głowę na dół wyszedł z mieszkania,aby za jakieś 30 minut znowu do niego wrócić.
Szybko zakończyłam poranną toaletę,aby robić już śniadanie.Wskoczyłam w ubrania,wysuszyłam włosy i zrobiłam makijaż.Skończyłam prawie śniadanie,a Andrzej znowu zawitał w moich drzwiach.
-Jestem!-zgłosił się.
-Widzę-odpowiedziałam odkładając na stół kubki z kawą.
-Co ty tak szybko?-spytał przekładając talerz.
-Nie chciałam żebyś czekał-odpowiedziałam siadając przy stole na przeciwko Andrzeja.
-Oo dziękuję,bo umieram z głodu.
-A już myślałam,że z miłości do mnie-powiedziałam zmieniając kształt ust.
-Już nie muszę,bo jesteś blisko mnie i wiem,że mnie kochasz-oznajmił.
-No masz rację i oby te chwile trwały wiecznie-powiedziałam zaczynając jeść śniadanie.
-Będą-powiedział uśmiechając się do mnie.
-Masz pewność?-spytałam zmieniając ton na bardziej powarzny.
-Wiki,nawet nie mów,co ja mówię,nawet nie myśl o naszym rozstaniu,bo nie przeżyłbym tego samego.Smacznego-oznajmił zamykając temat.
-Smacznego,ale wiesz dobrze,że kiedyś będziemy musieli porozmawiać o tym czy traktujemy naszą miłość na serio i czy nie marnujemy swojego życia na byciu ze sobą,nie wiem jak dla Ciebie,ale dla mnie jest to cholernie ważne wiedzieć to wszystko co przed chwilą powiedziałam-oznajmiłam wstając z krzesła,aby usiądź obok niego.
-Możemy już teraz porozmawiać o tym,bo ja na 100% wiem,że tylko Ciebie kocham i z tobą chcę kiedyś stanąć na ślubnym kobiercu-powiedział pokazując na kolana,aby pokazać mi żebym na nich usiadła.
-Nie mówiłam Ci tego,ale odkąd ponownie wróciliśmy do siebie mam dziwne sny i głupie przeczucia-mówiłam siadając na jego kolanach.
-Nie wierz dziwne przeczucia i jakieś tam sny,liczy się tu i teraz,a wszystko to,to twoja wyobraźnia,która musi przestawić się na tryb szczęścia,bo dawno go nie zaznałaś,prawda?-zapytał.
-Może i masz rację,ale co będzie gdy to wszystko stanie się prawdą...-przerwał mi.
-Ciii,nie myśl o tym-powiedział.
-Ale jak mam o tym nie myśleć,przecież jak tylko Cię widzę one wracają i okrąg się zamyka-odparłam.
-W takim razie musi minąć trochę czasu,bo właśnie czas jest najlepszym lekarstwem-odpowiedział.
-Pewnie masz rację,przepraszam,że przy każdej szczerej rozmowie wracam do tego.
-Nie masz za co przepraszać kochanie,bo to było i nie damy rady zapomnieć o tym co się stało-powiedział poprawiając mi włosy.
-Może moje życie nie jest idealnie,ale nie wyobrażam sobie życia bez naszej miłości-powiedziałam całując go w policzek.
-Wiktoria ze mną jest tak samo.I ty i ja mamy za sobą jakieś nie miłe chwile w życiu,ale potknięcia są dowodem na to,że próbujesz to naprawić.zawsze sobie to powtarzam,a najczęściej po przegranym meczu
-Dobra motywacja-oznajmiłam lekko się śmiejąc.
-To co jemy dalej?-zapytał.
-Tak,tak-odpowiedziałam.
Wróciliśmy do jedzenia.Jeszcze trochę porozmawialiśmy na temat urodzin Oliwii,a szczególnie o prezentach dla niej.Andrzej wymyślił,że od nas jako pary może dostać aparat,bo jej dodatkową pasją jest fotografia,a jakoś nie umie zadbać o jej rozwój.
**
Przed imprezą urodzinową Oliwii,u Karola i Oliwii w domu:
Do rozpoczęcia imprezy niespodzianki zostało nie całe 10 minut.Ja i Andrzej byliśmy już na miejscu i kończyliśmy przygotowywać dekorację.Karol zabrał Oliwię do kina,bo ktoś musiał ją zając w tym czasie gdy my musieliśmy wszystko przyszykować:
-Andrzej,skończyłeś?-spytałam odkładając ostatni talerz z jedzeniem na stół.
-Głupie serpentyny-cały czas narzekał.
-Sam sobie wybrałeś dekoracje-przypomniałam mu.
- I to był błąd-odpowiedział zawieszając ostatnią z nich.
-Ja już skończyłam-odpowiedziałam podchodząc do niego.
-W takim razie chodź tu do mnie i mi pomóż,bo ja tu zwariuje-oznajmił obracając się w moją stronę.
-Dobra,ale wiesz,że ja jestem niska i nic tu nie zdziałam-oznajmiłam.
-To chodź na barana?-zaproponował.
-A kiedy przyjdą wyżsi ode mnie?
-W zasadzie powinni już być,ale nie wiem dlaczego ich jeszcze nie ma.
-Poczekajmy na nich?-zaproponowałam,bo zawsze miałam lęk wysokości.
-Taaa,a jak Karol wróci z Oliwią wcześniej to co?-powiedział kucając na ziemie.
-Ale...Andrzej-protestowałam.
-Pokaż,że jesteś odważna,no wskakuj-powiedział.
-Proszę....
-Jestem przy tobie,a w zasadzie będę pod tobą,więc nic Ci nie będzie grozić.
-Powiedz Oliwii,że jedzenie zrobiłam sama i tort też,ok?
-Daj spokój,nic Ci się nie stanie-powiedział i nie wiem kiedy znalazłam się tak wysoko,że głową dotykałam sufitu,dosłownie.
-I jak Ci idzie?-spytał ruszając się.
-Nie kręć się,proszę-mówiłam trzymając się jego ramion.
-Ale ja się nie kręcę,tylko wykonuje minimalne ruchy-odpowiedział.
-W takim razie stój spokojnie i się nie ruszaj,słyszysz?-powiedziałam,ale nagle w domu rozległ się dzwonek do drzwi,a ja straciłam równowagę i spadłam na ręce Andrzeja.
-Puszczaj mnie,jestem na Ciebie zła-mówiłam uderzając go w klatkę piersiową.
-Przecież ja nic nie zrobiłem-powiedział śmiejąc się.
-Ale śmieszne,szkoda,że tylko ty się śmiejesz-odpowiedziałam i sama postawiłam się na ziemię,aby móc iść do łazienki ogarnąć się,bo pierwsi goście już przybyli.
-Wiktoria,daj spokój-mówił idąc nie pewnym krokiem w moją stronę.
-Zostaw mnie-powiedziałam znikając za drzwiami łazienki.
**
Z perspektywy Andrzeja:
Poszedłem otworzyć temu komuś kto zadzwonił minutę temu dzwonkiem:
-Dobrze trafiliśmy?-spytała cała paka bełchatowskich graczy wraz z żoną Mariusza.
-W miejsce tak,ale w czas nie za bardzo-odpowiedziałem wpuszczając ich do środka.
Weszli do środka po czym od razu się rozgościli i dokończyli pracę przy ozdobach,a ja skierowałem się w stronę łazienki gdzie była Wiktoria:
-Otworzysz?-spytałem.
(strój Wiktorii) |
-Dlaczego tak zareagowałaś-spytał podchodząc do mnie.
-Mam lęk wysokości,ale nie chciałam pokazać,że jestem słaba,więc wyszłam na Ciebie-odpowiedziała po czym ja ją przytuliłem.
-Przepraszam,nigdy nie mówiłaś.
-To było takie nagłe-odpowiedziała.
-Już po wszystkim chodź ze mną chłopaki już przyszli-oznajmiłem łapiąc ją za rękę.
-Chodźmy-odpowiedziała po czym wyszła ze mną z łazienki.
**
Po 10 minutach z perspektywy Wiki:
-Ciii idą-powiedziałam uspokajając wszystkich.
Usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi i wszyscy zakrzyczeliśmy NIESPODZIANKA:
-Oo kurcze-wydusiła z siebie Oliwia.
-Wszystkiego najlepszego kochanie-powiedział Karo.
-Dziękuję,jesteście najlepsi-powiedziała przez łzy.
(strój Oliwii) |
-Najlepszego misia-powiedziałam przytulając ją mocno.
-Dziękuję-mówiła,a w jej oku zakręciła się łza.
-Ojj daj spokój-powiedziałam przytulając ją ponownie.
-Od połowy drużyny masz najlepsze życzenia-powiedzieli równocześnie chłopaki i Paulina nawet Ci,którzy mieli problem z wypowiedzeniem tego.
-Dziękuję wam wszystkim,naprawdę,jesteście cudowni-powiedziała dziękując wszystkim po kolei przytulasem.
*****************************************************
Strasznie zwlekałam z napisaniem,ale ostatecznie znalazłam czas na stworzenie "czegoś". Muszę przyznać,że strasznie źle mi się pisało,nie wiem dlaczego,ale jeszcze nigdy tak okropnie mi nie szło.Na szczęście ktoś mi uświadomił,że powinnam zagościć z nowym rozdziałem i tej osobie z góry dziękuję <3
Mam do was małą prośbę :) pod spodem będziecie mieć linka do stronki na fb,która jest w kryzysie i trzeba jej pomóc.Jest dla mnie bardzo ważna,więc serdecznie proszę o pomoc. Pokażcie mi,że mogę na was liczyć. Myślę,że mnie nie zawiedziecie i dalej będę się upierać przy tym,że nikt inny nie ma lepszych czytelników bloga ode mnie. Jeszcze raz proszę i zarazem dziękuję :D
https://pl-pl.facebook.com/pages/Od-dzieci%C5%84stwa-tylko-siatk%C3%B3wka/710221949023473